WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić | |
Tytuł | Cryptonomicon |
Tytuł oryginalny | Cryptonomicon |
Data wydania | 19 listopada 2010 |
Autor | Neal Stephenson |
Przekład | Wojciech M. Próchniewicz |
Wydawca | MAG |
ISBN | 978-83-7480-188-1 |
Format | 1200s. 160×230mm; oprawa twarda |
Cena | 89,— |
WWW | Polska strona |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | MadBooks.pl |
Wyszukaj w | Selkar.pl |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
CryptonomiconNeal Stephenson
Neal StephensonCryptonomiconAlan rzekł: – No, to jest tak: Bertrand Russell i ten drugi gość, Whitehead, napisali Principia Mathematica… – Teraz to mnie nabierasz – odpowiedział Waterhouse. – Nawet ja pamiętam, że to napisał Izaak Newton. – Newton napisał inną książkę i też zatytułował ją Principia Mathematica. Ona tak naprawdę wcale nie jest o matematyce. Dzisiaj nazywamy to fizyką. – To dlaczego ją nazwał Principia Mathematica? – W czasach Newtona niespecjalnie odróżniano matematykę od fizyki… – A nawet i w dżyszejszych czasach – dodał Rudy. – …dokładnie o tym chciałem mówić – ciągnął Alan. – O Principia Mathematica, w których Russell i Whitehead zaczęli zupełnie od zera, to znaczy od niczego, i skonstruowali to wszystko – całą matematykę – z kilku fundamentalnych pewników. A mówię ci to dlatego, Lawrence, że… Lawrence! Uważaj! – Hmm? – Rudy, weź ten kij, o ten, tutaj, pilnuj Lawrence’a i za każdym razem, gdy zobaczysz ten nieobecny wzrok, szturchnij go! – To nie jest angelska szkoła, tu nie można tak robitsz! – No, słucham – powiedział Lawrence. – Z P.M. wynikał zupełnie nowy i radykalny wniosek: że cała matematyka, ale to cała, może być wyrażona za pomocą pewnego uporządkowania symboli. – Leibniz powiedział to na długo przed nimi! – zaprotestował Rudy. – Noo, Leibniz wynalazł zapis, którego używamy w rachunku różniczkowym, ale… – Nie o to mi chodży! – I wymyślił macierze, ale… – I nie o to! – I robił jakieś rzeczy z arytmetyką dwójkową, ale… – To całkiem cosz innego! – No to o czym ty, Rudy, do cholery, gadasz? – Leibniz wymyszlił podstawowy alfabet – zdefiniował zbiór symboli do wyrażania zdań logicznych. – Cóż, nie wiedziałem, że do zainteresowań Herr Leibniza zaliczała się także logika, ale… – Ocziwiszszie, że tak! Chciał zrobić to, co Russell i Whitehead, ale nie tylko z matematyką, lecz ze wszystkim! – Hmm, zważywszy, że chyba jesteś jedynym człowiekiem na świecie, który o tym wie, możemy zdaje się założyć, że mu się to nie udało? – Możesz zakładać sobie co tylko zechcesz, Alan – odparł Rudy. – Ale ja jestem matematykiem i nie robię żadnych założeń. Alan westchnął urażony i rzucił Rudy’emu Znaczące Spojrzenie, które według Waterhouse’a oznaczało, że później mu to wypomni. – Pozwólcie mi posunąć się o krok naprzód. Chcę tylko, żebyście się zgodzili, że matematyka może być wyrażona jako ciągi symboli – zabrał Lawrence’owi kij i zaczął rysować na ziemi kształty w rodzaju „+ = 3 ) π” – i naprawdę nie dbam o to, czy będą nimi symbole Leibniza, Russella, czy heksagramy z księgi I Ching… – Leibniz fascynował się I Ching! – wtrącił Rudy. – Przestań na chwilę z tym swoim Leibnizem i posłuchaj. To jest tak: ty, Rudy, i ja, jesteśmy w pociągu, siedzimy w wagonie restauracyjnym, gadamy sobie miło. Pociąg z ogromną szybkością ciągną lokomotywy, nazywają się Bertrand Russell, Riemann, Euler i tak dalej. A nasz przyjaciel Lawrence biegnie wzdłuż pociągu i próbuje dotrzymać nam kroku – nie znaczy to oczywiście, że jesteśmy od niego bystrzejsi, ale że jest wieśniakiem, który nie ma biletu. I słuchaj, Rudy: ja w tym momencie po prostu wyciągam rękę przez okno i próbuję wciągnąć go do tego pieprzonego pociągu, żebyśmy mogli pogawędzić sobie o matematyce we trzech i nie słuchać przy tym, jak ten biedak sapie i łapie powietrze. – Dobrze, Alanie. – Nie potrwa to nawet minuty, jeśli nie będziesz przerywać. – Ale jest też taka lokomotywa, co nazywa się Leibniz. – Myślisz, że niewystarczający hołd złożyłem Niemcom? Właśnie miałem zamiar wspomnieć jednego faceta z umlautem. – Taak, pewnie Herr Türinga? – chytrze zapytał Rudy. – Herr Türing pojawi się później. Myślałem o Gödlu. – Ale on nie jest Niemcem, to Austriak! – Obawiam się, że teraz to na jedno wychodzi. – Anschluss to nie mój pomysł, nie patrz na mnie w ten sposób! Dla mnie Hitler jest obrzydliwy! – Wiem, kto to Gödel – wtrącił w samą porę Waterhouse. – Ale moglibyśmy cofnąć się kawałek? – No pewnie. – Po co taki kłopot? Po co Russell to zrobił? Czy w matematyce tkwił jakiś błąd? No wiecie: dwa i dwa to cztery, prawda? Alan podniósł dwa kapsle i ułożył je na ziemi. – Dwa. Raz, dwa. Dodać… – dołożył jeszcze dwa. – Drugie dwa. Raz, dwa. Daje cztery. Raz, dwa, trzy, cztery. – Był w tym jakiś błąd? – rzekł Lawrence. – Ależ, Lawrence, kiedy zajmujesz się matematyką, abstrakcyjną matematyką, to przecież nie liczysz kapsli? – Niczego nie liczę. – To bardzo nowoczesny pogląd – oznajmił Rudy. – Doprawdy? Odezwał się Alan: – Przez długi czas w domyśle zakładano, że matematyka to coś w rodzaju fizyki, na kapslach. Że wszystkie działania, które można przeprowadzić na papierze, dowolnie skomplikowane, można – oczywiście teoretycznie – sprowadzić do zabawy z faktycznie istniejącymi liczmanami, na przykład kapslami. – Ale nie możesz mieć dwóch i jednej dziesiątej kapsla. – No to dobra, załóżmy, że na kapslach przedstawiamy liczby całkowite, a rzeczywiste, jak dwa przecinek jeden, reprezentujemy jako wielkości fizyczne, jak na przykład długość tego kija. – Alan dorzucił kijek do zbioru kapsli. – A co z π? Nie możesz zrobić kija, który ma dokładnie π cali długości. – π pochodży z geometrii. Ta sama bajka – wtrącił Rudy. – Tak, uważało się, że geometria euklidesowa to w istocie pewna odmiana fizyki, że linie proste i tak dalej są cechami świata rzeczywistego. Ale słyszałeś o Einsteinie? – Nie mam pamięci do nazwisk. – Taki siwy facet z wielkimi wąsami. – Ach, no tak – potwierdził tępo Waterhouse. – Próbowałem zapytać go o sprawę kół zębatych. Twierdził, że jest już spóźniony, albo coś takiego. – Ten facet wymyślił ogólną teorię względności, która jest jakby praktycznym zastosowaniem nie geometrii Euklidesa lecz Riemanna… – Tego od twojej funkcji dzeta? – Riemann ten sam, ale temat inny. Lawrence, nie wdawajmy się w dygresje… – Riemann wykazał, że może istnieć wiele różnych geometrii, innych od euklidesowej, ale wciąż wewnętrznie spójnych – wyjaśnił Rudy. – No dobra, to wracajmy do tych Principiów – rzekł Lawrence. – No pewnie! Russell i Whitehead. To wyglądało tak: kiedy matematycy zaczęli bawić się rzeczami takimi jak pierwiastek z minus jeden albo kwaterniony, przestało się to przekładać na kije i kapsle. Ale wyniki wciąż były sensowne. – Albo przynajmniej wewnętrznie spójne – dodał Rudy. – Okej. To oznacza, że matematyka to coś więcej niż fizyka na kapslach. – Tak się wydawało, ale natychmiast powstało pytanie: czy matematyka to rzeczywiście prawda, czy tylko jakaś zabawa symbolami? Innymi słowy, odkrywamy prawdę czy trzepiemy kapucyna? – To musi być prawda, bo jak opieramy na tym fizykę, to wszystko działa! Słyszałem o tej tam ogólnej względności, wiem, że zrobili jakieś doświadczenia i wszystko się sprawdziło. – Ale większosztsz matematyki nie nadaje się do doświadczalnego sprawdzenia – zauważył Rudy. – Ideą tego dzieła było zerwanie więzi z fizyką – rzekł Alan. – Ale żeby przy tym samemu nie zlecieć. – To chcieli zrobić w tych Principiach? – Russell i Whitehead rozbili wszystkie matematyczne pojęcia na bardzo proste elementy, typu „zbiór”. Stąd wyprowadzili liczby całkowite i tak dalej. – Ale jak możesz sprowadzić na przykład π do zbioru? – Nie da się – rzekł Alan – ale możesz wyrazić ją jako długi ciąg cyfr. Trzy przecinek jeden, cztery, jeden, pięć, dziewięć, i tak dalej. – A cyfry to liczby całkowite. – Ależ jak to! π samo nie jest liczbą całkowitą! |
Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.
więcej »Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.
więcej »Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner
Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner
Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner
Barok w pigułce
— Kamil Armacki
Read me?
— Daniel Markiewicz
Siła spokoju
— Daniel Markiewicz
Esensja czyta: Grudzień 2009
— Jędrzej Burszta, Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Marcin T.P. Łuczyński, Daniel Markiewicz, Beatrycze Nowicka, Monika Twardowska-Wągrowska, Mieszko B. Wandowicz, Konrad Wągrowski
Teologia Matrixa
— Michał Foerster
Środek, co rumieńców nabiera
— Michał R. Wiśniewski
Zimny początek
— Eryk Remiezowicz
Rozszyfrować świat
— Eryk Remiezowicz
Techno-thriller
— Janusz A. Urbanowicz
Krótko o książkach: Marzec 2002
— Magda Fabrykowska, Wojciech Gołąbowski, Jarosław Loretz, Eryk Remiezowicz