Przy herbacie: Jak nie pisać poezjiCzy dowolny tekst pocięty na krótkie wersy automatycznie staje się wierszem? Obecnie nie ma przecież „typowych” cech, jakie utwór poetycki powinien spełniać, przez co niektóre utwory przypominają raczej zapis z blogu albo felieton o bolączkach codzienności.
Agnieszka ‘Achika’ SzadyPrzy herbacie: Jak nie pisać poezjiCzy dowolny tekst pocięty na krótkie wersy automatycznie staje się wierszem? Obecnie nie ma przecież „typowych” cech, jakie utwór poetycki powinien spełniać, przez co niektóre utwory przypominają raczej zapis z blogu albo felieton o bolączkach codzienności. Od kiedy synonimem poezji przestało być określenie „mowa wiązana” i wiersze nie muszą mieć rymów ani rytmu, właściwie nie da się powiedzieć, jak dobry wiersz powinien wyglądać. Niektóre przypominają fragment pamiętnika z losowo powstawianymi enterami. Czyżby jedyną różnicą między poezją a prozą była wersyfikacja? Nasza polonistka z liceum poleciła nam wybrać z „Syzyfowych prac” dowolny opis i zapisać go w formie wiersza. W moim przypadku była to scena, w której Marcin obserwuje swój obiekt westchnień: piękną Birutę, na której rzęsach topnieją kryształki śniegu. Tekst podzielony na wersy wyglądał naprawdę bardzo poetycko. Polonistka chyba zapomniała o całej sprawie, bo nigdy nam tych prac nie sprawdziła, tym niemniej doświadczenie było bardzo pouczające. Bo czym właściwie różni się „prawdziwy wiersz” od tekstu, który jak wiersz wygląda? Godzi się zauważyć, że to, co w powieści lub opowiadaniu zostałoby przez znaczną część czytelników ocenione jako cechy poetyckie – a więc wyszukane metafory, egzaltowane opisy lub idylliczność scen – w poezji obecnie raczej nie występują1) (a w każdym razie zostałyby uznane za staroświeckie). Napisanie wiersza o tym, jak na pajęczynie – balowej kolii jesieni skrzą się krople rosy niczym rój diamentów obciążone jest sporym ryzykiem. Jak zatem pisać wiersze, skoro nie należy ich pisać „poetycko”? Czy faktycznie wystarczy swoje przemyślenia na dowolny temat podzielić na krótkie wersy? W internecie można napotkać sporo takich utworów, spójrzmy na fragment dzieła internautki podpisującej się jako Sonia1291: (…) Pokolenie nie umiejące rozmawiać Pokolenie skrótów Pokolenie nieznajomości Bo nie znacie tego z kim rozmawiacie Przez internet bo skąd? On wam kłamie A wy jemu Pokolenie e-przyjaźni Lecz czy to przyjaźń? Pokolenie e-muzyki Bo walkman to przeżytek (…) Pokolenie gdzie książka To złom nie warty uwagi Pokolenie uzależnień Już nie od alkoholu Już nie od papierosów Już nie od narkotyków Już tylko od komputera (…) Jest wersyfikacja, jest nawet zabieg stylistyczny w postaci powtórzeń, ale czy to poezja? Ja bym ten tekst nazwała raczej publicystyką. Bo przecież takich „wierszy” tworzyć można taśmowo dziesiątki, ot choćby: na moim osiedlu billboard przy billboardzie zachęca do kupienia jogurtu zachęca do kupienia dezodorantu zachęca do kupienia czekolady zachęca do kupienia bielizny zachęca do kupienia samochodu finezja smaku poczuj wolność ofiaruj miłość kup radość czy w dzisiejszym świecie wszystko jest na sprzedaż2) To nie jest tak, że ja się naśmiewam z poetów licealno-studenckich i ich prób pisania. W pewnym wieku człowiek tak ma, że potrzebuje uzewnętrznić swoje przemyślenia na temat świata otaczającego – ja na przykład w okolicach klasy maturalnej napisałam dramatyczny wiersz o dziurze ozonowej. Też zawierał elementy publicystyki, ba, całe fragmenty stylizowane na urywki komunikatów prasowych. Jakoś tak się składa, że teraz nie jestem z niego zadowolona… A dlaczego? Zacytuję wypowiedź Danuty Wawiłow z eseju umieszczonego w antologii wierszy młodzieżowych „Cześć, poeci i poetki”: …poezja bywa różna. Bywa krzykiem i bywa westchnieniem. Bywa plakatem i protest-songiem. Bywa moralitetem, rozprawką, zabawą w słowa, barokową budowlą o wielopiętrowych metaforach. (…) Ale żeby była poezją, musi mieć w sobie jedno – TAJEMNICĘ. I w tym tkwi sedno rzeczy. Nie chodzi o to, żeby w ogóle nie pisać wierszy o internecie, reklamach czy telewizji – chodzi o to, by przekaz nie był podany na tacy, lecz pozostawiał odbiorcy miejsce na dopowiedzenie czegoś od siebie. Jeżeli napiszemy coś w stylu dziś na wyprzedaży / kupiłem miłość / zapakowaną w lakierowany papier / ze złoconym napisem to zawrzemy w tych słowach wszystko to, co chcemy powiedzieć o bolączkach współczesności, a jednocześnie czytelnik będzie mógł tekst interpretować po swojemu. Czy chodzi o nadużywanie podniosłych słów w reklamie czy o to, że uczucia są na sprzedaż? I jaki produkt właściwie kupił podmiot liryczny – pralinki, perfumy, a może romans Danielle Steel? Oprócz nadmiernej jednoznaczności przekazu, częstym grzechem początkujących poetów jest przegadywanie. Z wiersza o e-pokoleniu wybrałam fragmenty – całość była dwa razy dłuższa. Po co, skoro powtarzała w kółko te same informacje? Zresztą na forum, z którego zaczerpnęłam cytat, więcej jest takich utworów-kobył, obracających jedną i tę samą myśl na wszystkie strony. Danuta Wawiłow radziła młodzieży pisać okruchy – utwory mające nie więcej niż pięć linijek. Konieczność zamknięcia swoich przemyśleń w krótkiej formie uczy tego, co w poezji jest ważne: używania raczej symboli niż prostej jak konstrukcja cepa łopatologii, przedstawiania wrażeń zamiast pisania wielostronicowych rozprawek filozoficznych. Stopniowo od dosłownych opisów młody poeta dojdzie do genialnie zwięzłych fraz w rodzaju pękł hejnałem z wysoka wachlarz gołębi i to już będzie prawdziwa poezja – znajdowanie nowych słów na określanie zwyczajnych rzeczy. Jasne, że nie chodzi o to, aby w poezji uciekać od wszelkich związków z filozofią na rzecz obrazów, po prostu znów cały sęk w tym, aby przekaz nie walił łopatą między oczy. Spójrzmy na wiersz innego internauty, o pseudonimie krimzon: Drzewo Korowód ludzi idzie razem z nim trzy ćwierci cala pod powierzchnią ziemi. Żeby uciec śmierci każdy z nich dał część siebie i teraz odbiera dług, który według umowy miał być jego spadkiem. Kształt ust wyblakłych i obrys brwi, co przypadkiem jest niczym ukradziony łuk znad czyichś oczu. Ja wiem, że musi potknąć się o te korzenie i zostawić krwią wykapany ślad. Lecz tego płaczu ukoić mi się nie uda. Bo sam ciągle nie wiem, czy stare zasady nas wiążą czy krępują raczej? Więc wrastam powoli w ziemię i zostaję w tyle. Patrzy na mnie niebiesko. W buzi memła żwirek. Wiersz nie tworzy ulotnych obrazów, lecz stawia konkretne pytania. Konkretne, ale czy oczywiste? O czym jest ten utwór? O drzewie genealogicznym, dziedziczeniu, nieuchronności losu? O ojcu patrzącym na małego synka? O przemijaniu? Może o wszystkim po trochu, a może każdy z czytelników stworzy sobie własną interpretację. A jednemu czy drugiemu zapadnie w serce nastrój lub wryje się w pamięć fraza „w buzi memła żwirek”. I na tym właśnie to polega. Bo dobra poezja to taka, która pozostawia w nas ślad. 24 października 2010 1) Oczywiście w poezji „zawodowców”. W wierszach młodych twórców dość często znajdziemy rozmaite otchłanie, istnienia, gromy, dusze (najczęściej me albo swe), wegetacje, nicości, labirynty krzyku i krwawe żary pustki. Skomentowałam to kiedyś żartobliwym poradnikiem „Jak napisać mroczny wiersz w klimatach gotyckich”, który – po komentarzach sądząc – przez wiele osób został wzięty na poważnie.
2) Napisane na potrzeby niniejszego felietonu. |
Podział na strofy mi pocięłaś Achiko... Grrr...
Technicznie rzecz biorąc wiersz powstał jako moja pierwsza (i jedyna jak dotąd) próba napisania sonetu. Padłem na liczeniu sylab i średniówce.
A wiersz? Taka próba interpretacji nieuchronności dziedziczenia po rodzicach, dziadkach i pradziadkach wszystkiego co się da, nieuchronności tego procesu i bezradności wobec niego...
Formatowanie podziału na strofy może kiedyś opanuję. Na razie się cieszę, że umiem sformatować podział na linijki i nie muszę już słać do redakcyjnego składacza rozpaczliwych maili "Ale ten kawałek kursywą to ma być wiersz!".
@krimzon
Teraz lepiej? (w magazynie raczej nie będzie się nam chciało poprawiać…)
Pisać każdy może
Napisałem tysiąc wierszy,
każdy jeden coraz lepszy.
Ilość, jakość, u mnie w parze,
skrytykować nikt nie waży.
Nie wiadomo o co chodzi?
To poezji nie zaszkodzi.
Jest interpretacji tysiąc,
każda trafna, mogę przysiąc.
Jakieś rymy, metafory?
Na to patrzyć, trza być chorym.
Ma poezja jest tak wzniosła,
że poruszy nawet osła.
Przecież pisać każdy może,
trochę lepiej, lub trochę gorzej...
Pora przedstawić książkę, która okazała się najlepiej przyjętą przez czytelników powieścią SF 2021 roku. Nie zaniedbam również krótkiej formy i spojrzę na kolejną antologię opowiadań wielokrotnie nominowanego do nagród wydawnictwa Modern Phantastic.
więcej »Czy „Nowy wspaniały świat” Aldousa Huxleya, powieść, której tytuł wykorzystałem dla stworzenia nazwy niniejszego cyklu, oraz ikoniczna „1984” George’a Orwella bazują po części na pomysłach z „After 12.000 Years”, jednej z pierwszych amerykańskich antyutopii?
więcej »Kontynuując omawianie książek SF roku 2021, przedstawiam tym razem thriller wyróżniony najważniejszą nagrodą niemieckojęzycznego fandomu. Dla kontrastu przeciwstawiam mu wydawnictwo jednego z mniej doświadczonych autorów, którego pierwsza powieść pojawiła się na rynku przed zaledwie dwu laty.
więcej »Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner
Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner
Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner
Refleksje zajdlowe
— Agnieszka Szady
Bohater sponiewierany
— Agnieszka Szady
Zawartość cukru w cukrze
— Agnieszka Szady
Jak mieć Saurona za szefa i przeżyć
— Agnieszka Szady
Jak pisać nie o seksie
— Agnieszka Szady
Nie mirmiłuj, kasztelanie, czyli jak pisać o rzeczach strasznych
— Agnieszka Szady
Dla dorosłych o dzieciach
— Agnieszka Szady
Bycie szczurem zmienia punkt widzenia
— Agnieszka Szady
Wolnoć Tomku w swoim opku
— Agnieszka Szady
Moja sąsiadka hoduje smoki
— Agnieszka Szady
Po komiks marsz: Marzec 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady
Po komiks marsz: Luty 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady
Krótko o filmach: Walka Thora z podwodnym Sauronem
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Weekendowa Bezsensja: Wszystko, czego nigdy nie chcielibyście wiedzieć o… Esensji (31)
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
I gwiazdka z nieba nie pomoże, kiedy brak natchnienia
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Tajemnica beczki z solą
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Serializacja MCU
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Od Lukrecji Borgii do bitew kosmicznych
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Półelfi łotrzyk w kanale burzowym
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Zwariowane studentki znów atakują
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
O, jak ładnie zabrzmiało ostatnie zdanie.
Szczerze mówiąc generalnie dla mnie poezja oznacza mowę wiązaną, czy to jest rytm, rym, czy aliteracja, czy jakakolwiek językowa łamigłówka (też może być), byle mowa wiązana.
A ostatnie zdanie felietonu bliższe jest pojęciu "liryka" i cały felieton w tę stronę zmierza.