Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 28 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Cormac McCarthy
‹Droga›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułDroga
Tytuł oryginalnyThe Road
Data wydania10 marca 2008
Autor
PrzekładRobert Sudół
Wydawca Wydawnictwo Literackie
ISBN978-83-08-04178-9
Format270s.
Cena29,90
Gatunekfantastyka, groza / horror
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Apokalipsa według McCarthy’ego

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 2 3 »

Michał Foerster, Jakub Gałka, Michał Kubalski, Marcin Mroziuk, Konrad Wągrowski

Apokalipsa według McCarthy’ego

Cormac McCarthy
‹The Road›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułThe Road
Data wydania28 marca 2007
Autor
Wydawca Vintage Books
ISBN978-0307387899
Format287s. 5,1×8,0”
Cena14,95$
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
MK: Podobny efekt – ukazania horroru przemian przez celowe i radykalne upraszczanie języka – osiągnął Jack Womack w „Chaotycznych aktach bezsensownej przemocy”. Tylko że tam akcja rozgrywa się podczas apokalipsy. Powieść prowadzona w formie pamiętnika nowojorskiej nastolatki zaczyna się opisem przeprowadzki, napisanej bardzo ładnym i starannym językiem, pełnym optymizmu. A kończy – wybaczcie spoiler – niemal pozbawionym znaków przestankowych slangowym pożegnaniem ciężko doświadczonej i nastawionej tylko na przetrwanie młodej miejskiej wojowniczki. I taki język – postapokaliptycznie zubożony – spotykamy w „Drodze”.
Podobnie jak Konrad byłem mocno walnięty przez tę powieść i – myślę – z podobnego powodu: obaj zostaliśmy niedawno ojcami. Czytałem o ojcu chroniącym syna, widziałem siebie i musiałem wziąć pod uwagę możliwość, że nie byłbym w stanie uchronić swego dziecka nawet tak długo, jak udało się to bezimiennemu bohaterowi „Drogi”. I to było bolesne.
KW: Posiadanie dziecka zmienia niesamowicie percepcję. Tak właściwie to powinienem teraz obejrzeć jeszcze raz wszystkie filmy, które oglądałem przed narodzinami córki.
MM: Bardzo trafnie zwrócił uwagę Konrad, że należy przede wszystkim przeanalizować relację ojciec-syn. W tym momencie chciałbym nawiązać do stwierdzenia Michała F., że apokalipsa rozgrywa się w ludzkich umysłach. Jest w tym ziarno prawdy – tyle że dzieje się to nie w głowach bohaterów, lecz czytelników! Cormac McCarthy w genialny sposób narzuca nam punkt widzenia ojca – i jeżeli nie są nam obce rodzicielskie lęki o własne dzieci, to w tym momencie nie tylko łatwo utożsamiamy się z bohaterem, ale wręcz nie jesteśmy zdolni bronić się przed graniem przez autora naszymi emocjami. I nic dziwnego, że wszyscy uważamy „Drogę” za książkę wybitną – wszak nie tak często w przypadku współczesnej literatury możemy przeżyć prawdziwe katharsis.
Obserwując zaś podział zdań w naszej dyskusji, można uznać, że dla czytelników pozbawionych takiego ojcowskiego bagażu doświadczeń równie atrakcyjne i uzasadnione mogą się wydawać interpretacje podążające w zgoła odmiennych kierunkach.
MF: Być może masz rację z podziałem na czytelnika-ojca i czytelnika-nie-ojca. Mnie się jednak wydaje, że zatrzymywanie się na analizowaniu relacji między dwoma głównymi bohaterami zbyt daleko nas nie zaprowadzi (z całym szacunkiem dla rodzicielskich uczuć). „Droga” jest o tyle dobra, że pozwala wyjść poza ten układ w stronę trochę szerszej refleksji. Podobnie było z książką „To nie jest kraj dla starych ludzi”. Można było się zastanawiać nad syndromem psychopatycznego zabójcy (Anton Chigurh) albo ujrzeć w tej postaci metaforę zła i ulegania mu przez współczesnego człowieka.
Ale co z postapokalipsą? Ten temat jakoś wymknął się z naszej dyskusji. Ponowię pytanie z wprowadzenia: McCarthy wymyślił coś nowego, czy tylko powielił znane klisze literackie?
MK: Hmm. Powielił klisze, jeśli idzie o samą tematykę apokalipsy, o scenografię. Umierającą roślinność mieliśmy chociażby w „Śmierci trawy” Johna Christophera, także tam autor ukazywał szybką atrofię więzów międzyludzkich, przede wszystkim społecznych, w obliczu katastrofy. U Christophera mamy też konieczność ochrony rodziny jako podstawową motywację bohaterów. Kanibali i postawy „człowiek człowiekowi wilkiem” można spotkać w wielu powieściach post-apo czy nawet w popularnych filmach gore (jak wnioskuję z recenzji, choćby we „Wzgórza mają oczy” pomysł ludzkiej „spiżarni” został częściowo lub całkowicie zrealizowany). Tak samo idea ludzkiej odpowiedzialności za holokaust Homo sapiens nie jest nowa. Ale przecież nie chodzi o to. Moim zdaniem McCarthy – jak już słusznie zauważył Dukaj w recenzji w „Czasie Fantastyki” bodajże – skomasował tematykę post-apo do podstaw, odarł ją z ozdóbek w rodzaju armii mutantów, nowych zbójeckich organizacji na gruzach dawnej cywilizacji, przemian klimatycznych. Uprościł ją do kwestii przetrwania i miłości. I w tym – wydaje mi się – tkwi nowość, odrębność „Drogi”. W tym oraz w zastosowanej formie literackiej. Minimalizm to chyba słowo-klucz, zarówno jeśli idzie o formę, jak i o wyjaśnienie siły przekazu.
JG: Jeden Michał uparcie powraca do pytania o ilość postapokalipsy w postapokalipsie – i jakiego sortu. Krótko i treściwie odpowiedział na to pytanie drugi Michał i chyba ciężko się z nim nie zgodzić. McCarthy nie stworzył nowej jakości – on stare elementy umiejętnie przetworzył, czy może nie tyle przetworzył, co pokazał je czytelnikowi przez zupełnie inne szkło powiększające. Tak jak zauważył kolega Kubalski: to forma wpływa na odbiór fabuły, to nie konkretne pomysły i rozwiązania, ale wyjątkowy minimalizm narracyjny sprawia, że książka wstrząsa odbiorcą. No i – tu się powtórzę – sceneria jest moim zdaniem rzeczą drugorzędną (choć może nazwanie sztafażem to przesada: wszak to dzięki umiejętnemu jej podaniu książka robi furorę), rozpatrywanie „Drogi” w kategorii fantastyki postapokaliptycznej to błędny trop (choć to może być nowy impuls do dyskusji na odwieczny temat sf vs. mainstream – o ile takie mają w ogóle sens).
MK: Moim zdaniem to jednak nadal jest powieść fantastyki post-apo. Ale niepowtarzalna, bo wskutek skondensowania cukru w cukrze ewentualna próba podrobienia tego koncentratu byłaby tylko powtórką z rozrywki.
KW: Nie mogę się z wami zgodzić. To właśnie nie jest post-apo i to nie jest powielanie klisz. Przede wszystkim – McCarthy nawet na chwilę nie zatrzymuje się nie tylko nad przyczynami katastrofy, ale też nawet nad jej przebiegiem. Po prostu mamy pewien zupełnie nowy, przerażający świat, w którym trzeba próbować przeżyć. Czy inny autor, bardziej z fantastycznej półki nie wplótłby w fabułę jakiegoś krótkiego wspomnienia o tym, co się właściwie stało, jeśli nie rozmowy, w której bohaterowie zastanawiają się nad przyczynami katastrofy. Tymczasem tutaj – nic. Co oczywiście powoduje, że książki nie da się zaliczyć do SF, a sama historia – jak zauważył Kuba – będzie po prostu przypowieścią. Pewnym konstruktem, dzięki któremu można spojrzeć zarówno na relacje rodzic-dziecko, jak i na ludzką naturę. Pod tym względem braku zainteresowania samą katastrofą i koncentracją na ludzkich zachowaniach przypomina mi świetny mały kanadyjski film „Ostatnia noc” („Last Night) wyświetlany kilka lat temu krótko w naszych kinach. Po drugie – znajdziecie mi drugą AŻ tak pesymistyczną wizję? Przecież takie historie zwykle kończą się próbą zbudowania jakiejś nowej społeczności, próbą ułożenia sobie nowego świata, a „Droga” praktycznie nie niesie ze sobą żadnej nadziei. Zapewne również dlatego tak silnie oddziałuje emocjonalnie.
JG: A z analizowaniem przynależności gatunkowej („konwencyjnej”, tematycznej – jak kto woli) łączą się – i tu pozwolę sobie podrzucić nowy wątek – WADY. Tak, tak, niniejszym chciałbym podważyć odważne założenie Marcina, że wszyscy padają przed „Drogą” na kolana. Otóż nie, ja osobiście nie uważam powieści McCarthy’ego za arcydzieło. Z dwóch powodów.
Po pierwsze dlatego, że powieść jest niesamowicie dychotomiczna. Realistyczna postapokalipsa czy alegoria? Jako realistyczna wizja świata po zagładzie powieść miejscami nie trzyma się kupy (to właśnie jest IMO dowód na drugorzędność scenerii). A to bohaterowie mają nadzwyczajną łatwość odnajdywania żywności (podczas gdy inni zmuszeni są piec noworodki – chyba że to traktować jako rarytas; zresztą gdy trzeba, to i NPCe pojawiają się w wersji doskonale zaradnej, w wieloosobowych, dobrze wyposażonych i odżywionych grupach). A to ojciec głaszcze po twarzy dziecko, obserwuje jego grymasy, podczas gdy właściwie non stop noszą na twarzach maski. A to dziecko całkowicie wychowane w „nowym świecie” prezentuje poglądy zupełnie archaiczne, adekwatne do czasów sprzed zagłady, których raczej nie mogło się wyuczyć. (Jak więc widać jestem zwolennikiem opcji nr 2 – alegoria.)
I właśnie do tej nierównowagi – postapokalipsa, epatowanie obrzydliwościami, manipulacja uczuciami czytelnika poprzez formę czy też przypowieść, oniryczna historia o symbolicznej drodze-dojrzewaniu – mam ambiwalentny stosunek. Zależnie od nastroju uważam to za intrygujące połączenie lub za wadę – nigdy jednoznacznie za zaletę. Z prostego powodu: jedno osłabia wydźwięk drugiego. Jak super-straszna, realistyczna, obrzydliwa wizja zdegenerowanej ludzkości, to bez błędów w rodzaju powyższych (nie mówiąc już o deus ex machina dobrych ludziach z zakończenia). Jak przypowieść, to bez tak wielu fragmentów skupiających się na pokazywaniu okropieństw i dewiacji, a usuwających w cień kluczowe postaci i, przede wszystkim, ich rozwój…
MK: Oj, tu trochę ściemniasz. Wszak grupa pierwsza, ta niby-armia, jest obszarpana i głodna, owszem – zorganizowana, ale nadal nie jest z nią dobrze. W niczym nie przypomina Bractwa Stali (skoro już wspominasz o NPC). A druga, ta, która przygarnia chłopca, nie jest taka liczna i nie ma w ogóle mowy o jej stanie odżywienia. Chyba że chodzi ci o kanibali. Ale ci z kolei nie byli ani liczni, ani dobrze wyposażeni. Byli za to faktycznie zdegenerowani i obrzydliwi… Lecz czy przypowieść nie może pokazywać okropieństw? Jeśli dobrze pamiętam, opisy przejść syna marnotrawnego były dosyć dokładnie opisane w Biblii. A czy Księga Hioba nie jest także jedną wielką przypowieścią? Poza tym cechą przypowieści jest, cytuję, „schematyzm fabuły, uproszczona konstrukcja postaci, obiektywny narrator, selekcja realiów”. Przypowieść „posługuje się narracją, w której postacie i zdarzenia pełnią rolę nosicieli i zarazem przykładów prawd uniwersalnych. Fabuła ulega zwykle schematyzacji, realia zaś występują w postaci zredukowanej. Interpretacja przypowieści wymaga sięgnięcia do znaczeń alegorycznych lub symbolicznych”. Czyż to nie brzmi jak opis „Drogi”? Opisywane przez Ciebie deusexmachiny czy „błędy” (których ja za błędy nie uważam) to moim zdaniem właśnie wynik selekcji realiów oraz symboliki tekstu.
A jaki jest drugi powód?
JG: …a powód drugi, to rzecz, którą również nie mogę się zdecydować, czy poczytywać za wadę – forma. Ciekawa, ale w pewnym momencie nużąca, raczej nieprzystająca do 200-stronicowej powieści z całkiem dużą ilością scen dialogowych (na początku lektury zdaje się, że takowych w ogóle nie będzie). Dziwna. Męcząca. Choć na pewno wpływająca na to, że książka – jak powiedział Konrad – sieka naprawdę porządnie.
« 1 2 3 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Okładka <i>Amazing Stories Quarterly</i> z wiosny 1929 r. to portret jednego z Małogłowych.<br/>© wikipedia

Stare wspaniałe światy: Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
Andreas „Zoltar” Boegner

11 IV 2024

Czy „Nowy wspaniały świat” Aldousa Huxleya, powieść, której tytuł wykorzystałem dla stworzenia nazwy niniejszego cyklu, oraz ikoniczna „1984” George’a Orwella bazują po części na pomysłach z „After 12.000 Years”, jednej z pierwszych amerykańskich antyutopii?

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (24)
Andreas „Zoltar” Boegner

7 IV 2024

Kontynuując omawianie książek SF roku 2021, przedstawiam tym razem thriller wyróżniony najważniejszą nagrodą niemieckojęzycznego fandomu. Dla kontrastu przeciwstawiam mu wydawnictwo jednego z mniej doświadczonych autorów, którego pierwsza powieść pojawiła się na rynku przed zaledwie dwu laty.

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (23)
Andreas „Zoltar” Boegner

14 III 2024

Science fiction bliskiego zasięgu to popularna odmiana gatunku, łącząca zazwyczaj fantastykę z elementami powieści sensacyjnej lub kryminalnej. W poniższych przykładach chodzi o walkę ze skutkami zmian klimatycznych oraz o demontaż demokracji poprzez manipulacje opinią publiczną – w Niemczech to ostatnio gorąco dyskutowane tematy.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Do księgarni marsz: Maj 2019
— Esensja

To czego nie można odtworzyć
— Dawid Kantor

Najlepsze książki dekady – wybór czytelników Esensji
— Esensja

Prezenty świąteczne 2010: 100 książek, które powinny znaleźć się pod choinką
— Esensja

50 książek minionej dekady, które warto znać
— Esensja

Punkt krytyczny: Doktryna szoku
— Michał Cetnarowski, Michał Foerster

Do księgarni marsz: Styczeń 2010
— Esensja

Nominacje do Książki Roku 2008
— Esensja

Prezenty świąteczne: 50 książek, które możesz kupić w ciemno
— Esensja

Esensja czyta: III kwartał 2008
— Michał Foerster, Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Michał Kubalski, Daniel Markiewicz, Paweł Sasko, Konrad Wągrowski, Marcin T. P. Łuczyński

Tegoż twórcy

To czego nie można odtworzyć
— Dawid Kantor

O świecie, gdzie na co dzień gwałci się arbuzy
— Mieszko B. Wandowicz

Cudzego nie znacie: Świat na żywo jest nie do przyjęcia
— Mieszko B. Wandowicz

Nie ma takich na świecie, ale bywają w nas
— Mieszko B. Wandowicz

W tym dobrym świecie żyli źli ludzie
— Mieszko B. Wandowicz

Cudzego nie znacie: Sowy płaczą nad okrutnym światem
— Mieszko B. Wandowicz

Esensja czyta: Październik-listopad 2009
— Jędrzej Burszta, Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Michał Kubalski, Marcin T.P. Łuczyński, Joanna Słupek, Mieszko B. Wandowicz, Konrad Wągrowski, Krzysztof Wójcikiewicz

Esensja czyta: Maj-czerwiec 2009
— Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Michał Kubalski, Daniel Markiewicz, Joanna Słupek, Agnieszka Szady, Mieszko B. Wandowicz, Konrad Wągrowski

Esensja czyta: Marzec-kwiecień 2009
— Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Michał Kubalski, Joanna Słupek, Konrad Wągrowski

Fotografia zbrodni
— Michał Foerster

Tegoż autora

Młode pokolenie władców w natarciu
— Marcin Mroziuk

Wiedza ma zawsze swoją cenę
— Marcin Mroziuk

Zaciekła rywalizacja o palmę pierwszeństwa
— Marcin Mroziuk

Bardzo długa rekonwalescencja
— Marcin Mroziuk

Śmiech zabija strach
— Marcin Mroziuk

Fundacja: Sez. 1. odc. 6. Walka na kilku frontach
— Marcin Mroziuk

Kosmiczny redaktor
— Konrad Wągrowski

Praca w kulturze w trybie zadaniowym
— Marcin Mroziuk

Utracony skarb
— Marcin Mroziuk

Śledztwo po omacku
— Marcin Mroziuk

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.