Przy herbacie: O przyszłości fantastyki, czyli próba wróżenia z fusówMieliśmy już technofantasy, clerical fiction, sandalpunk i horror z blokowiska. Czy jest szansa przewidzieć, jakie kierunki rozwoju obierze fantastyka za 5, 10, 15 lat? Felieton zainspirowany dyskusją przeprowadzoną na spotkaniu Lubelskiego Stowarzyszenia Fantastyki „Cytadela Syriusza”.
Agnieszka ‘Achika’ SzadyPrzy herbacie: O przyszłości fantastyki, czyli próba wróżenia z fusówMieliśmy już technofantasy, clerical fiction, sandalpunk i horror z blokowiska. Czy jest szansa przewidzieć, jakie kierunki rozwoju obierze fantastyka za 5, 10, 15 lat? Felieton zainspirowany dyskusją przeprowadzoną na spotkaniu Lubelskiego Stowarzyszenia Fantastyki „Cytadela Syriusza”. Rozważania o tym, czy papierowe książki i czasopisma wyjdą w końcu z użytku, powtarzane są dość często i chyba wszyscy znają podstawowe argumenty za (cała biblioteczka na jednym dysku, możliwość przeszukiwania tekstu) i przeciw (mole książkowe potrzebują kontaktu z papierem). Jednak jak na razie tylko publikacja papierowa uważana jest za „prawdziwą” i nobilitującą, a internet teoretycznie umożliwia prezentowanie swojej twórczości milionom, ale w praktyce sprawia, że prawdopodobieństwo przypadkowego znalezienia naszego dzieła spada (przykład: wpisanie w Google’a frazy „opowiadanie fantastyczne” daje, bagatela, 354 000 wyników, z czego pięć pierwszych trafień to portale szkolne). Dotyczy to nie tylko literatury, ale i komiksu lub grafiki – każdy, kto kiedykolwiek potrzebował wyszukać, powiedzmy, artystyczną wizję elfa, doskonale wie, że na każdy nadający się do oglądania obrazek przypadają dziesiątki kulfoniastych rysunków w wykonaniu istot o pseudonimach w rodzaju LegolasGirl1995. Zatem jak odróżnić opowiadania pisane stylem w rodzaju czarodziejka podwyższyła ręce ponad głowę i wraz z okrzykiem wydaliła z siebie zaklęcie, którego wszechmocna moc nafaszerowała ciało wojownika, wskutek czego wykonał on cios mieczem z siłą równoważną do tego, by obciąć swojemu napastnikowi kończynę głowy1) od tych naprawdę nadających się do czytania? Część tych zadań już przejęły magazyny internetowe, umieszczając na łamach opowiadania, które przeszły przez redakcyjne sito. Prawdopodobnie pojawią się portale specjalizujące się wyłącznie w publikacjach literackich i dające gwarancję odpowiedniej jakości, niewykluczone, że z płatnym dostępem – choć to ostatnie byłoby możliwe chyba dopiero po całkowitym zaniku czasopism drukowanych. Całkowite przeniesienie działalności beletrystycznej do sieci daje możliwości mutacji literatury – może w powieść interaktywną, może w gatunki multimedialne. Zobaczymy. Co prawda pesymiści prorokują całkowity zanik czytelnictwa, ale po ciosie, jaki zadało książkom upowszechnienie się telewizji i gier komputerowych (wszak w takich na przykład latach 50. czytanie było dla wielu osób jedyną dostępną rozrywką!), sytuacja chyba już się nie pogorszy. Jednak niezależnie od tego, czy za pięć lat będziemy czytać książki papierowe, czy też wyświetlane na ekranie zapakowanym w elegancką okładkę, niewątpliwie będziemy COŚ czytać. Ale co dokładnie? O powodach, dla których nie lubimy science fiction, pisałam już w jednym z poprzednich felietonów. Moje prywatne obserwacje z życia codziennego wskazują, że młode pokolenie czytelników często przedkłada magię i rycerzy nad kosmoloty i planety, ale SF wciąż trzyma się mocno i na razie nie widać, by miało zostać wyparte przez fantasy. Natomiast zapewne będzie następowało dalsze przenikanie gatunków fantastyki. Choć… czy da się je wymieszać jeszcze bardziej, niż zrobił to, powiedzmy, Tomasz Kołodziejczak w opowiadaniach „Klucz przejścia” oraz „Piękna i graf”, gdzie występują zarówno elfy i magia, jak i XXI-wieczna technika? Przeniesienie akcji w kosmos byłoby już tylko nieznaczną zmianą scenografii. Być może powstaną też nowe podgatunki, ale tutaj trudno o konkretne hipotezy. Fantastyka okultystyczna? Ten temat jest, jak dotąd, mało wykorzystywany (w pamięci mam tylko jedno opowiadanie, opublikowane w którymś z czasopism fantastycznych, o ekipie obdarzonych specjalnymi umiejętnościami kotów walczących z przysysającymi się do ludzi zgęstkami negatywnej energii), może więc za parę lat będziemy czytać o bytach obłażących ludzi, klątwach z poprzednich wcieleń i otwieraniu czakramów? A zamiast na śmierć już zajeżdżonej mitologii celtyckiej i nordyckiej autorzy może sięgną po wierzenia Bliskiego Wschodu lub Afryki? W Polsce zapewne dalej będą się rozwijać popularne ostatnio historie alternatywne połączone z cyberpunkową estetyką: jeśli nawet wyczerpie się sentyment dla lat międzywojennych („Wilczy legion” Adama Przechrzty, „Zegarmistrz i łowca motyli” Jarosława Grzędowicza), to wszak inspiracji jest do woli – dowodem choćby najświeższe opowiadanie Dawida Juraszka „Krew i kość” („Nowa Fantastyka” 5/2009), eksplorujące wątki ukraińskie. Wprawdzie wielu czytelników naśmiewa się z wizji ukazujących Rzeczpospolitą jako mocarstwo trzęsące połową świata (we wspominanym opowiadaniu Polska rozciąga się nie tylko od morza do morza, ale i w głąb Azji, granicząc z Chinami, zaś podbici przez Francuzów Anglicy przyjeżdżają do niej szukać pracy), lecz równie wielu im przyklaskuje… lub po prostu z przyjemnością czyta sprawnie napisany kawałek prozy niezależnie od zawartości hurraoptymizmu. Gratka to dla autorów pasjonujących się jakąś konkretną epoką historyczną: mogą przelać na papier swoje wyobrażenia czy wręcz marzenia o tym, „co by było, gdyby”. Jak na razie są to krótsze formy, ale taka na przykład „Zadra” Krzysztofa Piskorskiego to solidna, dwutomowa powieść. Ciekawe, czy utrzyma się w polskiej fantastyce popularność twórczości humorystycznej. W ostatnich latach nastąpił prawdziwy wysyp takowej – najbardziej znane nazwisko to Milena „Załatwiaczka” Wójtowicz, choć w grotesce próbują też sił tacy starzy wyjadacze jak Ewa „Róża Selerbergu” Białołęcka czy Romuald „Pogodnik” Pawlak. Ciekawostką są teksty będące tak zwaną literaturą z kluczem – w SFFiH ukazało się opowiadanie Tomasza Bochińskiego „Co wiedźma miała na myśli?”, którego bohaterami byli użytkownicy forum dyskusyjnego tego pisma; autor mgliście zapowiada wykorzystanie forumowych wątków w swojej najnowszej książce. Niewykluczone, że wraz z kształtowaniem się w internecie coraz bardziej zwartych czytelniczych społeczności takie zabiegi będą zyskiwały popularność. 14 czerwca 2009 1) Cytat fikcyjny, ale nie odbiegający jakością od tego, co można znaleźć na forach i blogach. Również na blogu Esensji.
PS. Herbata na dziś: zielona z prażonym ryżem. |
Czy „Nowy wspaniały świat” Aldousa Huxleya, powieść, której tytuł wykorzystałem dla stworzenia nazwy niniejszego cyklu, oraz ikoniczna „1984” George’a Orwella bazują po części na pomysłach z „After 12.000 Years”, jednej z pierwszych amerykańskich antyutopii?
więcej »Kontynuując omawianie książek SF roku 2021, przedstawiam tym razem thriller wyróżniony najważniejszą nagrodą niemieckojęzycznego fandomu. Dla kontrastu przeciwstawiam mu wydawnictwo jednego z mniej doświadczonych autorów, którego pierwsza powieść pojawiła się na rynku przed zaledwie dwu laty.
więcej »Science fiction bliskiego zasięgu to popularna odmiana gatunku, łącząca zazwyczaj fantastykę z elementami powieści sensacyjnej lub kryminalnej. W poniższych przykładach chodzi o walkę ze skutkami zmian klimatycznych oraz o demontaż demokracji poprzez manipulacje opinią publiczną – w Niemczech to ostatnio gorąco dyskutowane tematy.
więcej »Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner
Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner
Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner
Refleksje zajdlowe
— Agnieszka Szady
Bohater sponiewierany
— Agnieszka Szady
Zawartość cukru w cukrze
— Agnieszka Szady
Jak mieć Saurona za szefa i przeżyć
— Agnieszka Szady
Jak pisać nie o seksie
— Agnieszka Szady
Nie mirmiłuj, kasztelanie, czyli jak pisać o rzeczach strasznych
— Agnieszka Szady
Dla dorosłych o dzieciach
— Agnieszka Szady
Bycie szczurem zmienia punkt widzenia
— Agnieszka Szady
Wolnoć Tomku w swoim opku
— Agnieszka Szady
Moja sąsiadka hoduje smoki
— Agnieszka Szady
Po komiks marsz: Marzec 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady
Po komiks marsz: Luty 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady
Krótko o filmach: Walka Thora z podwodnym Sauronem
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Weekendowa Bezsensja: Wszystko, czego nigdy nie chcielibyście wiedzieć o… Esensji (31)
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
I gwiazdka z nieba nie pomoże, kiedy brak natchnienia
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Tajemnica beczki z solą
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Serializacja MCU
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Od Lukrecji Borgii do bitew kosmicznych
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Półelfi łotrzyk w kanale burzowym
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Zwariowane studentki znów atakują
— Agnieszka ‘Achika’ Szady