Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 4 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Przy herbacie: Fantastyka, że można pęc!

Esensja.pl
Esensja.pl
1 2 »
W fantastyce częściej niż w innych gatunkach literackich pojawiają się teksty czysto humorystyczne. Ale na czym ten humor właściwie polega i czym się różni zabawność świata Dysku od zabawności świata Jakuba Wędrowycza? Szczegółowa analiza rodzajów humoru i dużo zachęcających cytatów (lub zniechęcających, zależnie od punktu widzenia).

Agnieszka ‘Achika’ Szady

Przy herbacie: Fantastyka, że można pęc!

W fantastyce częściej niż w innych gatunkach literackich pojawiają się teksty czysto humorystyczne. Ale na czym ten humor właściwie polega i czym się różni zabawność świata Dysku od zabawności świata Jakuba Wędrowycza? Szczegółowa analiza rodzajów humoru i dużo zachęcających cytatów (lub zniechęcających, zależnie od punktu widzenia).
Być może stwierdzenie, jakoby fantastyka bardziej niż inne gałęzie literatury obfitowała w humor i groteskę, jest zafałszowane tym, że autorka niniejszego felietonu rzadko czyta coś, co fantastyką nie jest. Jednak czy istnieje jakoś szczególnie dużo, powiedzmy, kryminałów na wesoło (poza powieściami Joanny Chmielewskiej) albo groteskowych powieści obyczajowych (poza utworami Toma Sharpe’a)? A historycznych? Wojennych? (przychodzi mi na myśl „Jak rozpętałem drugą wojnę światową”, ale ten utwór i tak bardziej jest znany z wersji filmowej). Być może fantastyka ze swej istoty jakoś szczególnie ułatwia pisanie na wesoło – choćby przez fakt, że autor może dowolnie kształtować świat.
Przyjrzyjmy się, w jaki właściwie sposób autor rozśmiesza czytelnika (jeżeli w ogóle rozśmiesza, ale o tym dalej):
Warstwa językowa: gra słów i humor narracyjny
Gra słów to humor chyba najprostszy w zastosowaniu: wystarczy jakieś słowo przekręcić, wykorzystać podobieństwa brzmieniowe lub oprzeć się o inny język. W cyklu Jacka Piekary o Arivaldzie pojawia się wzmianka o uczonym zwącym się Andreas Puffer, autorze znanego dzieła „Mleko krasnoludów” (choć tutaj trudno jednoznacznie stwierdzić, czy jest to gra słów, czy raczej żart polegający na nawiązaniu do naszej rzeczywistości – o czym dalej). Najbardziej typowy chwyt to wprowadzenie postaci, która przekręca wyrazy lub używa ich w niewłaściwy sposób („Jedno wielkie rozwolnienie!”, „Niemożliwa jest ta… jak jej tam… kołogzystencja” itp), rzadziej zdarza się, że słowa przekręca sam autor i na przykład z wilkołaka tworzy wilkołąka („Róża Selerbergu” Ewy Białołęckiej) – stwora wyglądającego jak ogromny zmiennobarwny królik z wilczymi zębami.
Ponieważ dowcipy tego typu gładziutko dają się wpleść w dowolną akcję, często spotykamy je w tekstach, które jako całość wcale zabawne nie są – na przykład opowiadanie Andrzeja Sapkowskiego „W leju po bombie” ma wymowę dość ponurą, jednak wzmianka o znajomym, który zrezygnował z przyjęcia obywatelstwa litewskiego, bo musiałby zmienić nazwisko z Indyk na Kałakutas, wywołuje salwy śmiechu większości czytelników.
Przeciwnym przypadkiem jest cykl Piersa Anthony’ego „Xanth”, gdzie znaczna część dowcipu to rozmaite gry słowne: na przykład gorgonzola jako ser utwardzony spojrzeniem Gorgony. Niestety, większość z nich nie daje się sensownie przełożyć; kto zna angielski, skojarzy na przykład, że złe sny roznoszą klacze, bo „nightmare” (koszmar) łatwo przerobić na „night mare” (nocna klacz), ale zasadniczo cykl ten należałoby czytać wyłącznie w oryginale. Co prawda kuriozalne zachowania tłumaczy spowodowały, że istotnie niektóre fragmenty możemy niemal w oryginale przeczytać: na przykład w „Smoku na piedestale” w ogrodzie wiedźmy rosną niezwykłe drzewa o nazwach takich jak psychia-tree, indus-tree czy geome-tree, a pod nimi stoją klatki z potworami:
Kolejna klatka zawierała ENOR-MOUSE chrupiącą wielki kawał sera. W innej znajdowały się TREMEN-DOES, będące wielkimi zwierzętami o rozdwojonych kopytach, nieco podobne do jaka i jedzące liście; GIGAN-TICS ssące wielki korzeń krwawnika, STUPEN-DOES, jeszcze większe od innych łań, oraz IM-MENS, którzy byli ludźmi wielkości ogrów.
(tłum. Zbigniew A. Królicki)
Również Stanisław Lem z upodobaniem bawił się językiem, urabiając w „Bajkach robotów” imiona robocich królów i rycerzy (Hydrops Wszechrybny, Heliksander, Automateusz), a w „Dziennikach gwiazdowych” nazwy zachowań, substancji czy przetworzonych istot (cielizm, Prognozyci, Destrukcjanie, dwukocian sody, trojanka – kobieta o trzech nogach). Opowiadanie „Podróż dwudziesta”, w którym Ijon Tichy bierze udział w stworzeniu świata metodą planowania centralnego, jest właściwie jedną wielką grą słów. Mamy tam „zabawne” (humorem, szczerze mówiąc, ciut przedszkolnym) skróty nazw programów w rodzaju TUMAN – Telechroniczny Układ Mimośrodowej Automatyki, ZADEK – Zabezpieczenie Dekolizyjne, czy nazwiska współpracowników głównego bohatera: Harry S. Totteles powierzył wykonanie pierwszego eksperymentalnego programu naprawy chronoalergistom. Byli to Khand el Abr, Canne de la Breux, Guirre Andaule i G.I.R. Andoll.
Humor narracyjny pozwala na przedstawienie nawet zupełnie zwyczajnej sytuacji tak, że rozbawi czytelnika. Można na przykład poinformować go, iż komnata „przypominała profesjonalnie urządzone pobojowisko” (Milena Wójtowicz) lub stwierdzić: „Profesor rozejrzał się z niepokojem, jakby obawiał się, że w każdym oknie zobaczy jednego ateistę” (Michaił Bułhakow). Dobry pisarz nawet scenę wejścia do łazienki jest w stanie przedstawić w sposób komediowy:
Snape zmarszczył brwi i natychmiast odwrócił obraz do ściany. Po sekundzie namysłu to samo zrobił z wysuszoną głową. Po czym metodycznie zaczął rozpakowywać walizkę. Ze szczoteczką do zębów w ręku podszedł do drzwi, które według wszelkich prawideł powinny prowadzić do łazienki. Otworzył je… i zacisnął gwałtownie powieki. Przez głowę jak błyskawica przemknęła mu myśl, że właśnie się dowiedział, jakie są doznania człowieka, któremu w twarz wybucha półmisek budyniu. Bardzo ostrożnie zerknął jednym okiem, a potem drugim… Łazienka była różowa. Różowa w odcieniu tak koszmarnym, że o wstrząs przyprawiłaby nawet człowieka o dużo mniejszej wrażliwości kolorystycznej. Gdyby Severus był lepiej zorientowany w mugoloznawstwie, przyrównałby to pomieszczenie do piekła Barbie.
(Toroj „Hapy Niu Jer”)
A jeżeli zabawna narracja łączy się z komediowym potencjałem opisywanej sceny, to powstają prawdziwe perełki:
Drobna smużka dymu z folii dotarła do jednej z wiszących na ścianie gaśnic, która z niesamowitą prędkością pokryła źródło ognia pianą. Oczywiście, ze względu na odległość, gaśnica nie mogła dokładnie wycelować, więc pokryła pianą źródło ognia oraz teren w odległości około metra wokół niego. Terenem w odległości około metra był Imperator.
Do humoru bazującego na języku wypada także zaliczyć sytuacje, w których dowcip polega na dosłownym potraktowaniu jakiegoś słowa lub wyrażenia. Na przykład w książce Piotra Wojciechowskiego „Poniedziałek, którego nie było” pojawia się słoń, który jest bardzo mały, ponieważ „W tych okolicach przypada trzy całe i pięć setnych słonia na kilometr kwadratowy. Trzy całe pojechały do Indii w pilnej sprawie rodzinnej. A ja jestem pozostałe pięć setnych.
Dowcip sytuacyjny tudzież błyskotliwe rozmowy
Co to jest dowcip sytuacyjny, nikomu tłumaczyć nie trzeba. Pomylenie osób, przebieranki, udawanie innej płci, niespodziewane przybycie kogoś, psucie się urządzeń, ogólny chaos. Może tego typu humor nieco lepiej wygląda w filmie niż na papierze, ale dobrze opisane scenki są w stanie doprowadzić czytelnika do bólu przepony ze śmiechu.
Spoza działki fantastycznej cudnej urody przykładem jest scena z „Wilta”, gdzie policja wydobywa zabetonowaną w wykopie dmuchaną lalkę w przekonaniu, że to ciało ofiary morderstwa. Z książek fantastycznych znakomita jest scena z „Toy Trek” Andrzeja Ziemiańskiego, w której najemnicy celem otrzymania wolnego czasu muszą zadeklarować, jakiego są wyznania. Główna bohaterka podsuwa kumplowi pomysł, by się określił jako czciciel Bachusa, który musi co jakiś czas wypić przedmiot swojego kultu (i potrzebuje przepustki, by w ambasadzie rosyjskiej przedmiot ów zakupić, jako że akcja dzieje się w silnie muzułmańskiej części Afryki), sama natomiast wynajduje w internecie egzotyczną religię, której wyznawcy łączą się z bóstwem w czasie snu. Mnóstwo zabawnych scenek znajdziemy w publikowanych w Esensji opowiadaniach Mileny Wójtowicz:
Zza sterty jakichś gratów wygrzebał się kat w pocerowanym kapturze i podszedł do wiedźmy.
– Skierowanie – wyciągnął rękę.
– Jakie skierowanie?
– A skąd ja niby mam wiedzieć co ja mam z tobą zrobić? Co ja niby jestem, wyrocznia delfiniacka? Jak nie będzie skierowania, to nie będzie tortur. Won. Możesz sobie iść.
– Ja nie chcę na tortury – powiedziała Iskierka.
Kat łypnął okiem.
– To po co ty tu?
– Po kogo – skorygowała Iskierka. – Mam sobie zabrać więźnia. Król pozwolił – na wszelki wypadek wyciągnęła dokument, ale kat machnął na to ręką.
– A bierz sobie. Możesz nawet paru, jeśli chcesz. Oni wszyscy pogubili skierowania – poskarżył się. – I co ja mam z nimi zrobić? Ci na górze mówią „na tortury z nim”, a skąd ja mam wiedzieć na jakie? To wielka odpowiedzialność, tu jest potrzebny wywiad środowiskowy, świadectwa lekarskie, nie można ot tak kogoś wysłać na tortury – kat rozpłakał się, wsparty o framugę.
W kwestii błyskotliwych rozmów wystarczy wspomnieć klasyczny już dialog o tym, kim jest Nivellen: kisielem żurawinowym, a może kluczem dzikich gęsi odlatującym na południe w smutny, listopadowy poranek?… Świetna jest też dyskusja z „Toy story” o tym, co robił stanik na sznurku do suszenia bielizny („Zachowywał się nieregulaminowo?”), no i w zasadzie imię przykładów brzmi legion, bo zabawne dialogi lub pojedyncze odzywki można znaleźć niemal w każdej książce fantastycznej.
1 2 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Okładka <i>Amazing Stories Quarterly</i> z wiosny 1929 r. to portret jednego z Małogłowych.<br/>© wikipedia

Stare wspaniałe światy: Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
Andreas „Zoltar” Boegner

11 IV 2024

Czy „Nowy wspaniały świat” Aldousa Huxleya, powieść, której tytuł wykorzystałem dla stworzenia nazwy niniejszego cyklu, oraz ikoniczna „1984” George’a Orwella bazują po części na pomysłach z „After 12.000 Years”, jednej z pierwszych amerykańskich antyutopii?

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (24)
Andreas „Zoltar” Boegner

7 IV 2024

Kontynuując omawianie książek SF roku 2021, przedstawiam tym razem thriller wyróżniony najważniejszą nagrodą niemieckojęzycznego fandomu. Dla kontrastu przeciwstawiam mu wydawnictwo jednego z mniej doświadczonych autorów, którego pierwsza powieść pojawiła się na rynku przed zaledwie dwu laty.

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (23)
Andreas „Zoltar” Boegner

14 III 2024

Science fiction bliskiego zasięgu to popularna odmiana gatunku, łącząca zazwyczaj fantastykę z elementami powieści sensacyjnej lub kryminalnej. W poniższych przykładach chodzi o walkę ze skutkami zmian klimatycznych oraz o demontaż demokracji poprzez manipulacje opinią publiczną – w Niemczech to ostatnio gorąco dyskutowane tematy.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż autora

Po komiks marsz: Marzec 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady

Po komiks marsz: Luty 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady

Krótko o filmach: Walka Thora z podwodnym Sauronem
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Weekendowa Bezsensja: Wszystko, czego nigdy nie chcielibyście wiedzieć o… Esensji (31)
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

I gwiazdka z nieba nie pomoże, kiedy brak natchnienia
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Tajemnica beczki z solą
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Serializacja MCU
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Od Lukrecji Borgii do bitew kosmicznych
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Półelfi łotrzyk w kanale burzowym
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Zwariowane studentki znów atakują
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.