Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 30 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Naka Saijō
‹Konparuya Gomez›

EKSTRAKT:10%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułKonparuya Gomez
Tytuł oryginalny金春屋ゴメス
Data wydania10 września 2007
Autor
Wydawca Hanami
ISBN978-83-60740-02-6
Format336s. 124×195mm
Cena32,90
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Idiota w krainie samurajów
[Naka Saijō „Konparuya Gomez” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Zdobycie przez „Konparuya Gomez” autorstwa Naka Saijō Japan Fantasy Novel Award za rok 2005 powinno świadczyć o wyjątkowej jakości tej fantastycznej powieści. Niestety, jest zupełnie na odwrót i książka okazuje się być wyjątkowym gniotem.

Miłosz Cybowski

Idiota w krainie samurajów
[Naka Saijō „Konparuya Gomez” - recenzja]

Zdobycie przez „Konparuya Gomez” autorstwa Naka Saijō Japan Fantasy Novel Award za rok 2005 powinno świadczyć o wyjątkowej jakości tej fantastycznej powieści. Niestety, jest zupełnie na odwrót i książka okazuje się być wyjątkowym gniotem.

Naka Saijō
‹Konparuya Gomez›

EKSTRAKT:10%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułKonparuya Gomez
Tytuł oryginalny金春屋ゴメス
Data wydania10 września 2007
Autor
Wydawca Hanami
ISBN978-83-60740-02-6
Format336s. 124×195mm
Cena32,90
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Akcja powieści rozgrywa się w niedalekiej przyszłości w Japonii, na której terytorium pojawiło się nowe, autonomiczne państwo – Edo. Oficjalnie nieuznawane przez inne kraje, jest ono ostoją tradycji i kultury japońskiej z czasów poprzedzających otwarcie Kraju Kwitnącej Wiśni na świat1). Wszelkie nowoczesne udogodnienia są tam zabronione, a życie toczy się według dawnych zasad z epoki szogunatu Tokugawów. Tęsknota za starymi dobrymi czasami sprawia, że wielu Japończyków zabiega o możliwość migracji do tego miejsca. Podobnie jak nasz główny bohater, student-idiota Satō Shinjirō. W przeciwieństwie do chyba wszystkich ludzi wyruszających do tego bajkowego państewka, on sam nie ma absolutnie żadnego określonego celu i jedzie tam na prośbę ojca. Jak się okazuje, czeka go tam specjalna misja do wypełnienia.
Dlaczego wyrażam się tak pejoratywnie o głównym bohaterze? Ano dlatego, że jego zachowania i brak podstawowej wiedzy, zdolności logicznego myślenia oraz iście dziecinna naiwność nie świadczą o nim najlepiej – szczególnie że jest ponoć studiującym dwudziestolatkiem. Jednym z częściej spotykanych w powieści zwrotów jest „poczuł się jakby dostał obuchem w głowę”, co częściowo może tłumaczyć tępotę Shinjirō – po tylu urazach każdy miałby kłopoty nawet z najbardziej oczywistymi kwestiami. Kłopot w tym, że to, co dla czytelnika jest jasne, dla bohatera stanowi mur nie do przeskoczenia i dopiero łopatologiczne wyjaśnienia zawarte w jeszcze bardziej łopatologicznych dialogach sprawiają, że doznaje on olśnienia.
Długie dyskusje, którymi wypełniona jest po brzegi książka, są bardzo nużące. Gdy intryga się wreszcie zagęszcza (około połowy powieści), bohaterowie za cel stawiają przed sobą jak najdokładniejsze rozstrzygnięcie każdego detalu prowadzonego śledztwa, co prowadzi do zupełnie banalnych wniosków, których sami domyśliliśmy się już wcześniej. Brak zainteresowania tymi dyskusjami potęgowany jest przez niezrozumiałą tendencję do krótkich, niekiedy jednozdaniowych, wypowiedzi bohaterów. Zapewne miało to służyć do nadania tym wielostronicowym pogadankom wrażenia dynamiki; efekt jest jednak daleki od zamierzonego. Zabawne wydaje się to, że na pierwszych stronach, podczas podróży bohatera do Edo, spotkani przedstawiciele tego państewka posługują się archaizowanym językiem, podczas gdy po dotarciu na miejsce wszyscy rozmawiają wykorzystując bardzo potoczne zwroty. Czy to niekonsekwencja samego autora, czy też tłumacza – ciężko stwierdzić.
Pal licho takie detale – moglibyśmy je przełknąć, gdyby tylko świat przedstawiony i fabuła miały sobą coś ciekawego do zaprezentowania. Niestety – nie mają. Głównym, tajemniczym celem bohatera, o którym dowiadujemy się dopiero po niesamowicie długiej ekspozycji fabuły, jest, uwaga, przypomnienie sobie wydarzeń sprzed piętnastu lat, gdy jako schorowane, siedmioletnie dziecko uciekał z Edo do Japonii. Odniosłem wrażenie, że ten cel i tak nie ma większego znaczenia – równie dobrze mogłoby chodzić o odnalezienie magicznego artefaktu ratującego świat przed zagładą lub pokonanie smoka. Pomysły te, choć może bardziej sztampowe, zapewniłyby przynajmniej bardziej wciągającą fabułę. Przypominanie sobie przeszłości oraz śledztwo, jakie się później wywiązuje nie ma w sobie nic wyjątkowego i mogłoby toczyć się praktycznie w każdym miejscu i w każdej innej konwencji. Specyfika Edo nie odgrywa w nim praktycznie żadnego znaczenia (może tylko poza tym, że w znaczący sposób wydłuża cały proces odkrycia winnych).
Można by oczekiwać, że słaba fabuła będzie służyła za pretekst do barwnego i wciągającego przedstawienia życia w sztucznie stworzonym Edo. Także i tutaj nasze nadzieje okazują się płonne. Owszem, otrzymujemy wiele opisów zwyczajów, miejsc, kultury czy wyglądu tego przesiąkniętego tradycją miejsca, w większości przypadków są to jednak opisy skrótowe, pełniące rolę czysto informacyjną. Państwo Tokugawów pełni tu rolę tła dla miałkiej fabuły – może gdyby było odwrotnie, powieść zasługiwałaby na większą uwagę.
Ukoronowaniem całego skomplikowanego śledztwa (którym straciłem zainteresowanie już na samym początku) jest schwytanie złoczyńcy, który okazuje się nie być wcale taki zły, jak można by sądzić. Jest to postać iście tragiczna, choć współczucia nie wzbudza (zapewne przez sposób, w jaki została ukazana). Właśnie w finale Saijō decyduje się na iście rewolucyjny chwyt fabularny i prowadzi jednocześnie dwa osobne wątki! Pierwszy to schwytanie złoczyńcy, drugi natomiast stanowi wyprawa zidiociałego studenta na poszukiwanie przyjaciela. Jeśli wcześniej miałem jakiekolwiek wątpliwości co do poziomu „Konparuya Gomez”, to zakończenie je całkowicie rozwiało. Ono nie może pretendować nawet do schematycznego – jest bowiem zwyczajnie żenujące. Choć czytelnik domyśla się istnienia zdrajcy mniej więcej od połowy książki, to student-idiota przyswaja ten fakt dopiero w bezpośredniej rozmowie z nim. Miejscowa mafia popełnia wszelkie możliwe błędy złoczyńców, a gdy czyjeś życie wisi na włosku, nasz bohater z determinacją krzyczy „Najpierw ja!”.
Spośród setek możliwych wykorzystań motywu państwa w państwie, tradycyjnego Edo w granicach Japonii, Naka Saijō wybrał chyba najgorszy z możliwych, wplątując płaskich i głupich bohaterów w banalną intrygę toczącą się w szarym i mało wyrazistym świecie. Nawet jeśli brać „Powrót do Edo” za „odzwierciedlenie japońskiej tęsknoty za tradycją” (jak sugeruje nam wydawca), to dość trudno wyobrazić mi sobie, co też tę tęsknotę w powieści reprezentuje poza samym pomysłem i problemem, jaki sprawia izolacja państwa od reszty świata.
koniec
15 sierpnia 2011
1) Miało to miejsce w epoce Meiji w 1868 roku.

Komentarze

15 VIII 2011   13:55:39

To ja się pytam - za co w takim razie te 10 procent!? :>

15 VIII 2011   18:10:43

Bo niżej się nie da. ;)

Tak na marginesie - ta "Japan Fantasy Novel Award" to tak na dobrą sprawę nie żadna prestiżowa nagroda, jak by chciało wydawnictwo, które ściągnęło książkę na polski rynek, a zwyczajny konkurs literacki, w którym zdobywająca pierwsze miejsce powieść trafia do publikacji. I tyle.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Ten okrutny XX wiek: Budowle muszą runąć
Miłosz Cybowski

29 IV 2024

Zdobycie ruin klasztoru na Monte Cassino przez żołnierzy armii Andersa obrosło wieloma mitami. Jednak „Monte Cassino” Matthew Parkera bardzo dobrze pokazuje, że był to jedynie drobny epizod w walkach o przełamanie niemieckich linii obrony na południe od Rzymu.

więcej »

Jak to dobrze, że nie jesteśmy wszechwiedzący
Joanna Kapica-Curzytek

28 IV 2024

Czym tak naprawdę jest tytułowa siła? Wścibstwem czy pełnym pasji poznawaniem świata? Trzech znakomitych autorów odpowiada na te i inne pytania w tomie esejów pt. „Ciekawość”.

więcej »

PRL w kryminale: Człowiek z blizną i milicjant bez munduru
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Szczęsny szybko zaskarbił sobie sympatię czytelników, w efekcie rok po roku Anna Kłodzińska publikowała kolejne powieści, w których rozwiązywał on mniej lub bardziej skomplikowane dochodzenia. W „Srebrzystej śmierci” Białemu Kapitanowi dane jest prowadzić śledztwo w sprawie handlu… białym proszkiem.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż autora

Przygody z literaturą
— Miłosz Cybowski

Dylematy samoświadomości
— Miłosz Cybowski

Tysiąc lat później
— Miłosz Cybowski

Europa da się lubić
— Miłosz Cybowski

Zimnowojenne kompleksy i wojskowa utopia
— Miłosz Cybowski

Powrót na „Discovery”
— Miłosz Cybowski

Odyseja kosmiczna 2001: Pisarz i Reżyser
— Miłosz Cybowski

Mniej, ale więcej
— Miłosz Cybowski

Jak drzewiej o erpegach rozprawiano
— Miłosz Cybowski

Wojenna matematyka
— Miłosz Cybowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.