Zawarcie w jednej książce całej, liczącej przeszło trzy tysiące lat, historii starożytnego Egiptu to wyjątkowo karkołomne zadanie. Łatwo popaść w zachwyt nad bardziej znanymi tematami, pomijając tym samym epoki, które nie pozostawiły po sobie zbyt wielu źródeł pisanych czy materialnych. Toby Wilkinson w swoim „Powstaniu i upadku starożytnego Egiptu” sprostał temu zadaniu, przybliżając czytelnikowi zarówno popularne wydarzenia z kraju faraonów, jak i te cieszące się mniejszą sławą.
Egipt wiecznie żywy
[Toby Wilkinson „Powstanie i upadek starożytnego Egiptu” - recenzja]
Zawarcie w jednej książce całej, liczącej przeszło trzy tysiące lat, historii starożytnego Egiptu to wyjątkowo karkołomne zadanie. Łatwo popaść w zachwyt nad bardziej znanymi tematami, pomijając tym samym epoki, które nie pozostawiły po sobie zbyt wielu źródeł pisanych czy materialnych. Toby Wilkinson w swoim „Powstaniu i upadku starożytnego Egiptu” sprostał temu zadaniu, przybliżając czytelnikowi zarówno popularne wydarzenia z kraju faraonów, jak i te cieszące się mniejszą sławą.
Toby Wilkinson
‹Powstanie i upadek starożytnego Egiptu›
Choć mamy tu do czynienia z przystępnie napisaną i ciekawą książką, która wcale nie rości sobie praw do bycia pozycją stricte naukową, Wilkinson nie zdołał się powstrzymać przed akademickimi przyzwyczajeniami. Jak na wykładowcę egiptologii przystało, na samym początku stawia on pewną tezę, którą bardzo sporadycznie i bez przekonania stara się nam udowodnić. Wg niego starożytny Egipt bazował na despotyzmie, który można śmiało porównywać z innymi, bardziej współczesnymi, systemami totalitarnymi. Przedstawienie trzech tysiącleci egipskiej historii z tej perspektywy nosi w sobie znamiona nowatorskości, pozostawia jednak wiele do życzenia.
Wilkinson stara się przypisywać starożytnym sposób myślenia współczesnych ludzi. Podkreślanie na każdym kroku despotyzmu i egoizmu faraonów ma, według niego, prowadzić do rewizji „świetlanej wizji starożytnego Egiptu”. Kłopot w tym, że dla przeciętnego czytelnika, który miał okazję poznać bliżej historię tego kraju przed sięgnięciem po „Powstanie i upadek”, tezy Wilkinsona nie są niczym odkrywczym. Co istotniejsze, podkreślanie „egoistycznego charakteru staroegipskiej monarchii” pojawia się z dużą intensywnością tylko na początku opracowania: jak gdyby autor stopniowo tracił zapał (lub dowody) na poparcie swojej tezy. Co więcej, tak nietypowe podejście do tematu może być interesujące z akademickiego punktu widzenia, lecz dla pozycji popularnonaukowej, która za cel stawia sobie przedstawienie historii Egiptu w przystępnej formie, wydaje się to zwykłą stratą czasu i wysiłku. W końcu czy sięgamy po „Powstanie i upadek starożytnego Egiptu”, by czytać o cierpieniach egipskich rolników i robotników?
Jednak prezentowane przez autora podejście w niewielkim tylko stopniu udziela się przedstawionym faktom. Mamy bowiem do czynienia z porządnie i szczegółowo opracowaną historią starożytnego Egiptu. Wilkinson z powodzeniem wykorzystuje odkrycia archeologiczne i źródła pisane, by snuć swoją miejscami szczegółową, niekiedy bardziej ogólną opowieść o kraju faraonów. Poczynając od na poły legendarnego Namera-Menesa, przez wielkich władców Starego Państwa, których monumentalne grobowce do dziś stanowią jedną z głównych atrakcji turystycznych Egiptu, przez burzliwe okresy przejściowe, aż po końcowy upadek i poddanie się władzy Rzymu – wszystko to znalazło tutaj swoje miejsce.
Kultura i tradycja pełniły w dziejach Egiptu szczególną rolę – każdy faraon starał się prześcignąć swoich poprzedników w swojej bogobojności i oddaniu, z jakim fundował nowe zespoły świątynne, stawiał bogom posągi czy obdarzał świątynie przywilejami lub ziemią. Praktycznie rzecz biorąc przez długie tysiąclecia nic się w tej materii nie zmieniło i pojawienie się na scenie Aleksandra Wielkiego i Ptolemeuszy w żaden sposób nie zrewolucjonizowało egipskiej kultury. Grecy zdawali sobie doskonale sprawę z tego, że nawet dominujący w basenie Morza Śródziemnego hellenizm nie mógł się równać ze starożytnością kultury kraju faraonów. Przedstawiciele nowej dynastii wykorzystali tę wiedzę do własnych potrzeb, pozując na półbogów i potomków Amona i Izydy. U samego końca dynastii i niepodległego państwa egipskiego doszło do sytuacji, w której Kleopatra była uznawana za żywe wcielenie Izydy, a Marek Antoniusz u jej boku figurował jako Amon-Ra. Z potężną kastą kapłańską i niewykształconymi Egipcjanami promowanie takich nadzwyczajnych wizji nie było niczym trudnym, podobnie jak liczne zmiany w panteonie religijnym i ceremoniach, jakie miały miejsce na przestrzeni wielu wieków.
Jedną z najbardziej fascynujących zmian, jakie miały miejsce w historii Egiptu, były reformy przeprowadzone przez Amenhotepa IV znanego jako faraon-rewolucjonista Echnaton. Jego próby zmian egipskiego politeizmu i przekształcenia go w monoteizm, gdyby tylko się powiodły (jak spekuluje Wilkinson), mogłyby zmienić historię świata. Określany mianem króla-heretyka, Echnaton uchodzi za postać, która stwarza najwięcej kontrowersji w dziejach Egiptu. Początkowe zmiany dotyczyły m.in. detali związanych z przedstawianiem faraona (zniewieściałe i nienaturalne rysy twarzy), lecz prędko doszło do poważniejszych reform. Choć każdy z władców Egiptu uchodził za boskiego potomka, Echnaton jako pierwszy zamienił oddawanie czci bogom i postawił siebie (wraz ze swoją boską żoną) w centrum kultu. Służyć temu miała zmiana imienia nadanego mu przy narodzinach z Amenhotepa na Echnatona.
1) Nowy bóg, Aton, wymagał jednak nowego miejsca kultu – w ten sposób powstało zbudowane od podstaw nowe miasto, Achetaton. Kłopot w tym, że takie zmiany nie szły w parze z silnie rozwiniętą wiarą w dawnych bogów i fundamentalizm Echnatna nigdy nie przyjął się wśród prostych mieszkańców doliny Nilu. Nie powinno też dziwić, że wraz z jego śmiercią kapłani zrobili wszystko, by zatrzeć pamięć o jego rewolucji kulturalnej.
Biorąc pod uwagę silną kulturę oraz antyczność, z którą nie mogli się równać nawet Grecy, ostateczny los Egiptu nie jest godzien pozazdroszczenia. Jak każde wielkie imperium przeżywał on swoje wzloty i upadki, od podbitego przez Hetytów, rozbitego wewnętrznie państwa aż po potężnego międzynarodowego gracza, którego granice sięgały od nubijskich pustyń aż po Anatolię. Wraz z wejściem na scenę nowych potęg militarnych i gospodarczych, a także ze względu na brak potężnych władców, Egipt stoczył się do roli drugorzędnego państwa i Perskiej satrapii. Krótki okres triumfów Ptolemeuszy nie zmienił ogólnej tendencji spadkowej. Państwo faraonów musiało w końcu, jak większość niegdysiejszych potęg basenu Morza Śródziemnego, poddać się potędze rzymskich legionów, stając się spichlerzem Imperium. Wszystkie te przemiany zostały pieczołowicie opisane przez Wilkinsona, czyniąc z jego książki jedno z najlepszych opracowań tematu dostępnych na polskim rynku.
1) Władcy Egiptu szczycili się zawsze dwoma rodzajami imion: jedne były nadawane im przy narodzinach i nie ulegały zmianie. Drugim rodzajem były imiona tronowe, przyjmowane po objęciu władzy i zmieniane w zależności od okoliczności sukcesów militarnych czy rozwoju kulturalnego. Pod tym względem zmiana dokonana przez Echnatona była czymś nadzwyczajnym, a przy tym symbolizującym odejście od starego porządku i wiary w boga Amona do nowego, chwalącego Atona.