Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 29 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii
Wyszukaj wMadBooks.pl
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić

Esensja czyta: Lipiec 2015
[ - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
1 2 »
Lato sprzyja odpoczynkowi z ksiażką – w lipcowej edycji naszego cyklu recenzujemy czternaście książek. Zapraszamy do lektury!

Miłosz Cybowski, Beatrycze Nowicka, Joanna Słupek, Agnieszka ‘Achika’ Szady

Esensja czyta: Lipiec 2015
[ - recenzja]

Lato sprzyja odpoczynkowi z ksiażką – w lipcowej edycji naszego cyklu recenzujemy czternaście książek. Zapraszamy do lektury!
Wyszukaj wMadBooks.pl
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Miłosz Cybowski [40%]
Większość zawartych w tym zbiorze opowiadań prezentuje średni poziom: literacko zwykle porządnie napisane i fabularnie prezentujące całkiem niezłe pomysły, ale zwykle czegoś im jednak brakuje, chociażby zadowalającego zakończenia, jak w „Gejszy” Tomasza Przewoźnika czy „In odore sanctitatis” Piotra Patykiewicza. Z tym ostatnim mam zresztą o wiele więcej problemów, bo o ile element dziennikarskiego śledztwa jeszcze można (początkowo) zaakceptować, to późniejsze rozwinięcie fabuły, a szczególnie motywacje bohaterów oraz samo zakończenie pozostawiają bardzo wiele do życzenia. W tej sytuacji najlepiej wypadają te teksty, które nie starają się osiągnąć zbyt wiele poza opowiedzeniem ciekawej, przemyślanej (nawet jeśli powtarzalnej i przewidywalnej) historii, szczególnie zaś „Syrenka” Marcina M. Drewsa, „Rolf, diabeł i czarna wieża” Pawła Lacha i, do pewnego stopnia, „Non omnis moriar” Sebastiana Chosińskiego. Osobną kategorię stanowią te teksty, w których pomysł nie idzie zupełnie w parze z jego prezentacją: na dłuższą metę męczący „Stirlitz i japoński Go-Lem” Eugeniusza Dębskiego, pisany trochę na modłę „Silosu” „Smak deszczu” Henryka Tura, czy „Wyrwane skrzydła” Tomasza Kaczmarka. Są też teksty po prostu złe, jak „100.000 BC” Marka Ścieżka (ktoś mógł już poprawić tę kropkę w tytule, która w języku polskim przecież nie występuje) czy „Synowie Kaina” Grzegorza Gajka (takiego zbioru zbiegów okoliczności dawno nie widziałem). Specjalne miejsce należy poświęcić „Wczorajszemu deszczowi” Sebastiana Uznańskiego: choć zaczyna się dobrze, to jednak bardzo szybko ten tekst przypomniał mi, że przecież autor ma na swoim koncie „Żałując za jutro”, jedną z nielicznych powieści, o których lekturze (a raczej próbach lektury) wolałbym na zawsze zapomnieć. Zamiast dalszych komentarzy cytat z tego wyjątkowo niestrawnego opowiadania: „I wtedy zrozumiał. Słyszał legendy, jednak trzymał je na półce z bajdurzeniami, nie spodziewał się, że dostąpi takiego zaszczytu. Mówiło się, że jeżeli mężczyzna zaspokoi kochankę, jej płeć do niego przemówi. Zdarza się to jednak rzadko i przy wyjątkowej okazji. A tymczasem on… Wciąż nie mógł uwierzyć, że został wybrany.” Mamy tu więc nie tylko monologi, ale wręcz dialogi (gdyż bohater nie unika możliwości, by nawiązać konwersację) waginy. W efekcie, jak w każdej antologii, mamy tu zbiór opowiadań dobrych, średnich i słabych. Tych pierwszych jest niestety zbyt mało, by uratować poziom całego zbioru.
Wyszukaj wMadBooks.pl
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Beatrycze Nowicka [30%]
Po powieść Feista sięgnęłam w ramach zaznajamiania się z popularnymi autorami fantasy. Owszem, poczułam się ostrzeżona – choćby tytułem trylogii, jaką otwiera „Lot…”. To, że „Saga Wojny Mroku” jest ósmym (i bynajmniej nie ostatnim) podcyklem z tego samego uniwersum także wiele mówi. Uwagę zwraca również mapka, pełna tak „klimatycznych” nazw, jak Góry Przygnębienia, Góry Deszczowego Mroku, Mroczne Niebiosa, Zielony Przestwór, Czarny Las, Ciemny Las, czy Morze Smoków. Książka ma dwie zalety: jest krótka i napisana na tyle poprawnie, by czytało się ją szybko. Więcej dobrego o „Locie…” powiedzieć nie mogę. W zasadzie mógłby być niezłą parodią fantasy, gdyby nie to, że raczej nie takie było zamierzenie autora. Poziomem sztampy Feist dorównuje Terry’emu Brooksowi (nawiasem pisząc, nadal powstają kolejne książki cyklu Shannara). Bohaterowie są tak płascy, że podejrzewam, iż znalazłoby się trochę nowelizacji gier RPG, w których postaci prezentowałyby się lepiej. Opisów świata jest jak na lekarstwo, choć może autor uznał, że ktokolwiek sięgnie po dwudziesty drugi (wg dat wydawania) tom serii, będzie wiedział, jak wyglądają poszczególne krainy. Przemyślenie realiów… po co tracić czas na coś takiego? Oto mamy wioskę, która przed kilkunastoma laty padła ofiarą najazdu trolli. Wedle narratora zginęło wtedy wiele dzieci tak, że obecnie mieszka w niej mało nastolatków. Od tamtej pory wieś znacznie się rozrosła. Nieopodal znajduje się akademia magów, przebiegają też szlaki handlowe. Nie przeszkadza to jednak temu, by dwójka szesnastoletnich zdrowych na ciele i umyśle chłopaków nie mogła znaleźć pracy w żadnym zawodzie. Rzeczeni młodzieńcy wciąż żyją na garnuszku mamusi, która, jak to typowy rolnik, mający na utrzymaniu dzieci i nie planujący opuszczania rodzinnych stron, sprzedała swoją ziemię. By to wszystko uzasadnić, narrator, zapomniawszy o poprzednich wzmiankach na temat prosperity, w pewnym momencie oznajmia, że wioska podupadła. A to dopiero początek powieści, inne przykłady sobie daruję. Jeśli chodzi o akcję, w „Locie…” dzieje się stosunkowo niewiele. Obstawiałabym, że ponad połowę objętości zajmują dialogi, niestety wyjątkowo drętwe. W istotnej części z nich główni bohaterowie wspominają wydarzenia z tomów poprzednich. W pozostałej przeważnie omawiają, jakie to nad ich światem wisi zagrożenie (o wiele gorsze od wszystkich dotychczasowych). Rozmawiają także o sytuacji politycznej, dzięki czemu czytelnik ma okazję pięć razy przeczytać o tym, jak to najstarszemu synowi cesarza Keshu brakuje charyzmy. Na zakończenie przygarść cytatów z tego wiekopomnego dzieła: „Bezimienny śpi – powiedział Nakor. Wszyscy znali historię Nalara, Większego Boga Zła, którego wezwali inni Nadrzędni Bogowie, jak czasem zwano Większych Bogów. (…) Przed Wojnami Chaosu (…) istniało siedmiu Nadrzędnych Bogów (…) Bezimienny, który był ucieleśnieniem Mroku; Arch-Indar, symbolizujący Światło (w zasadzie to bogini); Ev-Dem, Twórca Wnętrza; Abrem-Sev, Budowniczy; Graff, Tkacz Pragnień; Helbinor, Abstynent. Pomiędzy nimi w samym środku tkwiła Równowaga. (…) dobra bogini poległa w Wojnach Chaosu, co zmusiło pozostałą piątkę Nadrzędnych do uwięzienia Pana Mroku, pod górą tak ogromną, że cały świat mógłby się zmieścić na jej szczycie”, „oboje, wespół z człowiekiem znanym później jako diuk Jakub z Krondoru, uniemożliwili Varenowi (…) kradzież Łzy Bogów”, „Zniszczenie i chaos są sprzymierzeńcami Bezimiennego”, „Zło jest z natury szalone. (…) Stąd Dni Gniewu Szalonych Bogów.”, „w regionie zapanuje chaos zwiększający wpływy tych, którzy służą złu na tej półkuli Midkemii”, „Co my tu robimy? – dopytywał się Bek. – Będziemy czynili dobro – odparł (…) opuścił jedną rękę i poklepał nią Beka po ramieniu. – Zabij go, proszę.” Jest to na swój sposób pocieszne, ale na krótką metę.
Wyszukaj wMadBooks.pl
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Agnieszka ‘Achika’ Szady [50%]
Książka sprawia wrażenie, jakby autor opowiadał nam coś w biegu, niczym akwizytor łapiący na ulicy za rękaw. Szybko, jeszcze szybciej, krótko i po łebkach, bo szkoda czasu. I zabawnie choćby na siłę, żeby tylko, broń Boże, czytelnika nie znudzić („Przed rokiem 2000 ulubionym czworonogiem polskiego milionera była suka pit bulla oraz rottweiler (tutaj płeć nie grała roli), co miało nawet sens. Te poczciwe psiny nie tylko tak pieczołowicie pilnowały pańskiej posesji, że każdy Bogu ducha winny przechodzący obok spacerowicz dostawał zawału, ale wiernie oddawały też charakter swoich panów. Były regularnie pojone szampanem i karmione owocami morza, przez co zdychały już po dwóch latach wskutek chorób układu pokarmowego”). Dla kogo przeznaczona jest „Instrukcja…”? Dla cudzoziemców chyba zbyt hermetyczna i chaotyczna, choć próbuje rzucić nieco światła na typowe polskie obyczaje, potrawy, zachowania czy popkulturę. Z kolei Polak nie znajdzie tam nic specjalnie odkrywczego – no, może młode pokolenie, któremu trzeba wyjaśnić fenomen popularności przygód Pana Samochodzika (ale czy młode pokolenie się nim w ogóle zainteresuje?) albo czterech pancernych. Anegdoty z czasów PRL-u mieszają się z osobistymi wspomnieniami autora o szczenięcym durzeniu się w polskich gwiazdach filmowych oraz z danymi geograficznymi dotyczącymi długości granicy czy wysokości szczytów górskich. W trakcie lektury nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że książka była pierwotnie pomyślana jako wesołe wydawnictwo zilustrowane satyrycznymi rysunkami i odpowiednio dobranymi zdjęciami, lecz z przyczyn finansowych wydrukowano ją bez tego. Kolejne rozdziały tak szybko przemykają się nad kolejnymi tematami, że poczucie niesprecyzowanego braku jest dotkliwe. Czytelnikom pragnącym lepiej zaznajomić się ze specyfiką Polski i jej mieszkańców poleciłabym raczej „Shortcuts to Poland” Laury Klos-Sokol – o ile dzieło to jest jeszcze gdziekolwiek do dostania…
Wyszukaj wMadBooks.pl
WASZ EKSTRAKT:
80,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Joanna Słupek [80%]
Komisarz Adam Nowak, poznany w „Przystanku śmierć”, powrócił – jeśli nie w wielkim to na pewno w dobrym stylu. Przede wszystkim już jako nadkomisarz, ale na awansie się nie skończyło. Po słabszych „Wilczej wyspie” i „Nie ma takiego miasta” w „Bazyliszku” Tomasz Konatkowski wraca do formy i daje nam rasowy kryminał. Tym razem śledztwo zaczyna się od odnalezienia półnagich zwłok wicedyrektora banku, zabitego – wedle nieoficjalnej opinii lekarza sądowego – przez… ukamienowanie. Pojawia się kolejna ofiara, pracująca w tym samym biurowcu co zamordowany wicedyrektor. Ale nie tylko miejsce pracy łączy zabitych – coraz więcej śladów wskazuje na ich powiązania z tajemniczą sektą. Nie ułatwia to sprawy Nowakowi określającemu się jako eks-katolik i twardo trzymającemu się niepodważalnych faktów. Czy uda mu się zrozumieć motywy związanych ze sprawą osób w stopniu pozwalającym na schwytanie zabójcy? Na szczęście w życiu osobistym Nowaka wszystko się układa, świeżo upieczeni rodzice małego Marcina (zwanego czasem Rufusem) planują ślub – a czytelnicy trzymają kciuki, bo ile można czytać o nadużywających alkoholu rozwodnikach niemających życia poza pracą.
Wyszukaj wMadBooks.pl
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Miłosz Cybowski [30%]
W krótkim wstępie do swojej książki Daniel Kotliński stwierdza, że nie ustalił „jednej konkretnej definicji startupu”, zaś ich obecność na liście 25 najlepszych jest „zupełnie subiektywna”. Autor idzie zresztą na łatwiznę, bo zamiast prezentować jakąś konkretniejszą charakterystykę czy historię poszczególnych startupów, oferuje nam jedynie rozmowy z ich twórcami i założycielami: jedne krótsze, inne dłuższe, w zależności od jakiegoś niezdefiniowanego klucza. Także pytania do poszczególnych firm są odmienne, nawet jeśli często dotyczą podobnych kwestii (finansowanie, wyjście na rynek światowy, czas poświęcany na tworzenie startupu i zajmowanie się firmą kontra życie osobiste i zawodowe itp.). Startupy, którym przygląda się Kotliński, znajdują się w różnych stadiach rozwoju: niektóre mają na swoim koncie gotowe i przynoszące dochody produkty, inne są w fazie zdobywania funduszy i wychodzenia na rynki zagraniczne, a jeszcze inne wciąż pracują nad wersją finalną, nie mając jeszcze żadnych konkretnych sukcesów na swoim koncie. Z tego chaosu nie wyłania się jednak nic konkretnego: dla jednych ludzi praca po godzinach jest jedynym rozsądnym rozwiązaniem, inni z kolei argumentują, że bez całkowitego poświęcenia się pracy nad startupem nie ma co liczyć na sukces. Mimo podobieństw bowiem każda z zaprezentowanych nam historii jest odmienna – podobnie jak każdy osiągnięty sukces.
Wyszukaj wMadBooks.pl
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Miłosz Cybowski [30%]
O ile w „25 najlepszych polskich startupach” Daniel Kotliński wysilił się jeszcze na wstęp, to w „Rozmowach z Aniołami” za wyjaśnienie całej idei książki musi nam posłużyć podtytuł: „jak rozmawiać z funduszami, aniołami biznesu i inwestorami”. Z tym że „jak rozmawiać” dowiadujemy się właśnie z rozmów – przeznaczonych, nie ukrywajmy, do ludzi, którzy się tematem startupów interesują. Wydaje się, że w obu książkach zamiarem Kotlińskiego było przedstawić początkującym startupowiczom polską (głównie) scenę, możliwości, jakie stoją przed wszystkimi dobrymi pomysłami oraz sposoby na wybicie się z tłumu. W obu przypadkach dostajemy do rąk książki dość dobrze złożone, ale wydane w wyjątowo niechlujny sposób (brakujące czy nadmiarowe spacje, emotikonki czy zupełny, jak się zdaje, brak jakiejkolwiek korekty), a przy tym pełne zachwytu nad zachodnim (czyli amerykańskim) podejściem do startupów. Sięgnąłem po obie książki ze czystej ciekawości i dowiedziałem się bardzo niewiele.
Wyszukaj wMadBooks.pl
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Beatrycze Nowicka [50%]
Sądzę, że decyzja o wydaniu „Kowala słów” w dwóch częściach nie przysłużyła się powieści. O ile pierwszy podtom prezentował się całkiem przyzwoicie i można go było z przyjemnością czytać jako osobną książkę cyklu, drugi robi dużo gorsze wrażenie. Przede wszystkim jest stosunkowo krótki – nie dzieje się w nim wiele, autor nie wprowadza także nowych miejsc, nacji czy bohaterów. Akcja ogranicza się głównie do opisów potyczek i bitew i tu, przyznaję, zdecydowanie nie odpowiada mi ich stylistyka. Owszem, Malinowski już wcześniej lubił epatować makabrą, jednak w części drugiej niezbyt smacznych fragmentów jest zdecydowanie więcej. Jasne, nie są one realistyczne i trudno traktować je poważnie. Jeśli dla kogoś czytanie o entuzjastycznie prutych flakach jest zabawne, nie powinien narzekać podczas lektury. Osobiście najzwyczajniej w świecie nie lubię tego rodzaju opisów. W pierwszej części było jeszcze dosyć sporo humoru, w drugiej niestety jest go zdecydowanie mniej. Brakowało mi kąśliwych przemyśleń i zjadliwych komentarzy Ainara. Bohaterowie nie mają okazji się rozwinąć, czy choćby pełniej zaprezentować – przez większość czasu rzezają swoich wrogów na stepie, w grodzie i na wodzie, o czym miałam okazję czytać już wcześniej po wielokroć. Jedyna kobieca bohaterka powieści, która już w części poprzedniej była przerysowana, teraz wypada wręcz karykaturalnie i nawet szaleństwo jako motyw przewodni nie usprawiedliwia takiego jej przedstawienia. Podobała mi się natomiast garść szczegółów na temat taktyki i machin oblężniczych. Szkoda, że Malinowskiemu chwilami powracała maniera tłumaczenia słów i zwrotów (szczególnie nieszczęsny wilk-wygnaniec wyjaśniany po raz n-ty). Autor planuje dalsze tomy, ja zastanawiam się na ile potencjał postaci tytułowej i obranej konwencji wystarczą, by „pociągnąć” cykl. To, że Ainar wraz z towarzyszami wybierają się do Konstantynopola pozwala mieć nadzieję na jakąś odmianę – przynajmniej scenografii. Sama zastanawiam się, czy warto sięgać po części kolejne.
1 2 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Ten okrutny XX wiek: Budowle muszą runąć
Miłosz Cybowski

29 IV 2024

Zdobycie ruin klasztoru na Monte Cassino przez żołnierzy armii Andersa obrosło wieloma mitami. Jednak „Monte Cassino” Matthew Parkera bardzo dobrze pokazuje, że był to jedynie drobny epizod w walkach o przełamanie niemieckich linii obrony na południe od Rzymu.

więcej »

Jak to dobrze, że nie jesteśmy wszechwiedzący
Joanna Kapica-Curzytek

28 IV 2024

Czym tak naprawdę jest tytułowa siła? Wścibstwem czy pełnym pasji poznawaniem świata? Trzech znakomitych autorów odpowiada na te i inne pytania w tomie esejów pt. „Ciekawość”.

więcej »

PRL w kryminale: Człowiek z blizną i milicjant bez munduru
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Szczęsny szybko zaskarbił sobie sympatię czytelników, w efekcie rok po roku Anna Kłodzińska publikowała kolejne powieści, w których rozwiązywał on mniej lub bardziej skomplikowane dochodzenia. W „Srebrzystej śmierci” Białemu Kapitanowi dane jest prowadzić śledztwo w sprawie handlu… białym proszkiem.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Tęczówki rozgrzane do czerwoności
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Krótko o książkach: Pech i krwawe demony
— Anna Nieznaj

Cielęcin story
— Michał Kubalski

Z tego cyklu

Luty 2018
— Dawid Kantor, Joanna Kapica-Curzytek, Marcin Mroziuk, Beatrycze Nowicka, Marcin Osuch, Katarzyna Piekarz, Konrad Wągrowski

Styczeń 2018
— Dawid Kantor, Joanna Kapica-Curzytek, Jarosław Loretz, Beatrycze Nowicka, Konrad Wągrowski

Grudzień 2017
— Dominika Cirocka, Joanna Kapica-Curzytek, Konrad Wągrowski

Listopad 2017
— Miłosz Cybowski, Marcin Mroziuk, Beatrycze Nowicka, Joanna Słupek, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski

Październik 2017
— Miłosz Cybowski, Dawid Kantor, Joanna Kapica-Curzytek, Beatrycze Nowicka, Konrad Wągrowski

Wrzesień 2017
— Dominika Cirocka, Dawid Kantor, Anna Kańtoch, Joanna Kapica-Curzytek, Marcin Mroziuk, Beatrycze Nowicka

Sierpień 2017
— Dominika Cirocka, Miłosz Cybowski, Marcin Mroziuk, Beatrycze Nowicka, Marcin Osuch, Joanna Słupek, Agnieszka ‘Achika’ Szady

Lipiec 2017
— Dominika Cirocka, Miłosz Cybowski, Jarosław Loretz, Beatrycze Nowicka, Katarzyna Piekarz, Agnieszka ‘Achika’ Szady

Czerwiec 2017
— Miłosz Cybowski, Dawid Kantor, Anna Kańtoch, Joanna Kapica-Curzytek, Jarosław Loretz, Marcin Mroziuk

Maj 2017
— Miłosz Cybowski, Dawid Kantor, Joanna Kapica-Curzytek, Magdalena Kubasiewicz, Jarosław Loretz, Marcin Mroziuk, Katarzyna Piekarz

Tegoż twórcy

Odcina go połyka wypluwa i ginie
— Beatrycze Nowicka

Tęczówki rozgrzane do czerwoności
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Wizyta w raju. Ponoć.
— Jarosław Loretz

Kiedy oślepią cię czarne światła
— Anna Nieznaj

Nie ma łatwych dróg
— Magdalena Kubasiewicz

Krótko o książkach: Pech i krwawe demony
— Anna Nieznaj

Poszerzenie pola walki
— Michał Kubalski

Skald zmierza w dobrą stronę
— Beatrycze Nowicka

Ida po drugiej stronie lustra
— Magdalena Kubasiewicz

Kłamstwem i mieczem
— Beatrycze Nowicka

Tegoż autora

Ten okrutny XX wiek: Budowle muszą runąć
— Miłosz Cybowski

Zapiski niedzielnego gracza: Wolność i swoboda
— Miłosz Cybowski

Krótko o grach: Rodzina jest najważniejsza
— Miłosz Cybowski

W krainie Wojennego Młota: Marzec 2024
— Miłosz Cybowski

Po komiks marsz: Marzec 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady

W krainie Wojennego Młota: Luty 2024
— Miłosz Cybowski

Erpegi ze starej szafy: Nie ma wody na pustyni
— Miłosz Cybowski

Po komiks marsz: Luty 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady

W krainie Wojennego Młota: Styczeń 2024
— Miłosz Cybowski

Przygody z literaturą
— Miłosz Cybowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.