Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 29 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Pat Cadigan
‹Wzory›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWzory
Tytuł oryginalnyPatterns. Dirty Work
Data wydaniastyczeń 2003
Autor
PrzekładKonrad Walewski, Aleksandra Sas, Emilia Księżniak, Anna Krawczyk-Łaskarzewska, Małgorzata Paprota, Bartosz Wójcik
Wydawca Arteria
ISBN83-917659-1-1
Format257s.
Cena27,-
Gatunekfantastyka
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Zaproszenie do Cadiganlandu
[Pat Cadigan „Wzory” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Pat potrafi zaciekawić, zastanowić, zatrzymać na chwilę. Coś nie pozwala przeczytać tych wszystkich opowiadań jednym tchem, zbyt wiele może umknąć; coś promieniuje na czytelnika, czasami zdezorientowanego, częściej chyba jednak przejętego. Jest coś, co pozwala się delektować literackością tej literatury, ale wszystko przesiąknięte jest poczuciem - czy też raczej przeczuciem - szklistej realności.

Aleksandra Winnik

Zaproszenie do Cadiganlandu
[Pat Cadigan „Wzory” - recenzja]

Pat potrafi zaciekawić, zastanowić, zatrzymać na chwilę. Coś nie pozwala przeczytać tych wszystkich opowiadań jednym tchem, zbyt wiele może umknąć; coś promieniuje na czytelnika, czasami zdezorientowanego, częściej chyba jednak przejętego. Jest coś, co pozwala się delektować literackością tej literatury, ale wszystko przesiąknięte jest poczuciem - czy też raczej przeczuciem - szklistej realności.

Pat Cadigan
‹Wzory›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWzory
Tytuł oryginalnyPatterns. Dirty Work
Data wydaniastyczeń 2003
Autor
PrzekładKonrad Walewski, Aleksandra Sas, Emilia Księżniak, Anna Krawczyk-Łaskarzewska, Małgorzata Paprota, Bartosz Wójcik
Wydawca Arteria
ISBN83-917659-1-1
Format257s.
Cena27,-
Gatunekfantastyka
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Po spotkaniu autorskim z Pat Cadigan na tegorocznym Falkonie w Lublinie do czytania opowiadań zebranych w książce pt. "Wzory" przystąpiłam z niemałym zapałem. Postanowiłam sprawdzić, co też ten nowy powiew w postaci kompletnie nieznanej u nas autorki ("The Queen of cyberpunk" - jak zwą ją zachodni znawcy) wniesie w moją świadomość literacką. Mimo pewnych zastrzeżeń w kwestii wydania (Wydawnictwo ARTERIA) i tłumaczenia, książka jest naprawdę warta wnikliwego przeczytania. Ba, jest to książka, którą winien przeczytać każdy parający się literaturą w sposób bierny czy też czynny.
We wstępie do zbioru Bruce Sterling próbuje sklasyfikować gatunkowo prozę Cadigan, zamysł ten jednak słusznie porzuca. Opowiadania są bowiem przede wszystkim różne. Autorka płynnie przechodzi z gatunku w gatunek, ślizga się pomiędzy wyznacznikami tego lub innego sposobu pisania. I jest to wielka zaleta - niełatwo jest tak zgrabnie ominąć monotonię formy.
Pat potrafi zaciekawić, zastanowić, zatrzymać na chwilę. Coś nie pozwala przeczytać tych wszystkich opowiadań jednym tchem, zbyt wiele może umknąć; coś promieniuje na czytelnika, czasami zdezorientowanego, częściej chyba jednak przejętego. Jest coś, co pozwala się delektować literackością tej literatury, ale wszystko przesiąknięte jest poczuciem - czy też raczej przeczuciem - szklistej realności.
Razem z bohaterami opowiadań przeniosłam się w krainę dziecięcych wyliczanek, które niekoniecznie mają wymiar niewinnych gier... Czasem zmieniają się w obłędne, okrutne narzędzie manipulacji. Wsłuchiwałam się w wewnętrzne rozbicie kobiety, która nie-jest (notabene jest to nie-byt potwornie znaczący), bohaterki bodaj najlepszego opowiadania w zbiorku (w oryginale pochodzi ono z innego zbioru pt. "Dirty work") "Chłopcy na deszczu". Oglądałam rozmokły pejzaż okienny, zasypiałam z otwartymi oczami. Jest w tym opowiadaniu coś sennego, jednak sen ten nie usypia świadomości odbiorcy, nie przytłumia zmysłu analizy. Rozległy krajobraz wewnętrzny apatycznej duchowo bohaterki staje się dziwnie bliski. Motywacja jej zachowań dziwnie zrozumiała. Pointa dziwnie trafna.
Choć opowiadania nie przenikają się nawzajem, nie zazębiają, tworzą odrębne światy, to jednak połączone są jakąś nicią interpretacyjną, jakimś sznurkiem odniesień do mniej lub bardziej realnej realności. Pojawia się rzeczywistość narkotyczna, przesiąknięta heroiną, pachnąca strzykawkami, w kolorze przekrwionych oczu i drżących rąk. I nawet w tej, tak wydawałoby się wyeksploatowanej tematyce, Cadigan tworzy opisy pozbawione nudnej powtarzalności. Spokój, z jakim przyglądałam się płomieniowi zapałki pod łyżeczką, igle zanurzającej się w ciele, a chwilę potem nagłemu odlotowi, był dla mnie źródłem nieskończonego zdumienia i niepokoju. Okazuje się jednak, że heroinowe szaleństwo to tylko przedsmak tego, czym porazi zakończenie.
Byłam świadkiem obłędnego biegu. Biegu przez duże "B". Biegu, który ogarnia Amerykę, niezrozumiałego, ciągłego Biegu. Ludzie zaczynają Biec i przestaje się dla nich dziać cokolwiek innego. Ci, którzy nie Biegną, biernie przyglądają się tysiącom ciał rytmicznie przemierzającym bezkresne drogi Stanów Zjednoczonych. Cóż za reality show! Są ludzie, którzy trawią czas na oglądaniu telewizyjnych relacji i omawianiu zagadnienia ze znajomymi. Są ludzie, których cała sprawa wydaje się nie dotyczyć i nie obchodzić. Zwłaszcza nie obchodzić. Biegnie cały przekrój społeczny, ludzie biznesu, emeryci, młodzi kreatywni, rodziny z kilkuletnimi dziećmi. Trudno o bardziej wyrazistą parabolę obłędu współczesnej cywilizacji, jej dążeń. Czyż to, co nazywamy naszym życiem, nie wygląda bardzo często właśnie jak paranoidalny, chory, bezustanny bieg?... Aż strach zapytać o cel, sens tego biegu. I nikt nie pyta. Nie pyta Pat Cadigan, nie pytałam ja, kiedy odłożyłam książkę.
Cały czas podczas lektury poruszałam się po świecie, który najczęściej z niepokojem przeczuwałam. Nic nie jest tu płytko dosłowne, wszystko wtłacza się w młynek współczesnej pop kultury, a to, co znajdujemy na kartkach książki, to esencja obserwacji i spostrzeżeń. "Niniejsza książka ′Wzory′ jest tym, co stanowi sedno współczesnej komercyjnej science fiction, kiedy jest ona naprawdę pełna wyobraźni, a nie wyłącznie rozrywkowa" - powiada Sterling we wstępie, i ma całkowitą rację. O rozrywkowej funkcji literatury możemy w tym wypadku zapomnieć; jeśli potencjalny czytelnik patrzy pożądliwie na półki w księgarniach przez pryzmat eskapizmu, niechaj pozostanie w odniesieniu do "Wzorów" jedynie na płaszczyźnie potencjalności. Ta proza otwiera drzwi narysowane zaczarowanym ołówkiem wnikliwej obserwacji, drzwi, które istniały w podświadomości od dawna, teraz są nazywane, choć wcale nie wypowiadane, są uchylane lub otwierane z hukiem na oścież za pomocą specyficznego literackiego kopa.
Język, język... jest taki, że trzeba go poczuć, trzeba pobiegać oczami po zadrukowanych kartkach, trzeba dać się zawładnąć prozie obfitującej w krótkie zdania, które tak mocno emocjonują opisy, że czasem są aż fizycznie odczuwalne. Nie traci przy tym narracja ani odrobiny ze swego obiektywizmu. Zadziwia wnikliwość patrzenia nie tylko na otoczenie, na przedmioty, na ludzi z zewnątrz. Najbardziej i najmocniej zadziwia umiejętność wnikliwego patrzenia na to, co dzieje się w psychice człowieka, bez względu na to, czy człowiekiem tym jest kilkuletnie dziecko, czy dojrzała mężatka. Oto możemy stać się świadkami wiwisekcji na człowieku - produkcie kultury masowej. Natrętnie pojawia się w mojej głowie skojarzenie z Donem DeLillo i nie sposób doprawdy pominąć refleksji, że ktoś tu się od kogoś uczył pisania. I się nauczył.
Świat mieszkańców "Cadiganlandu", jak zgrabnie określa tę rzeczywistość Sterling, czasami cynicznie histeryczny, innym razem przerażająco cierpki - to świat, który wcale nie jest taki daleki. Wcale nie trzeba go szukać w najgłębszych zakamarkach wyobraźni. On jest prawie naocznie obecny obok nas, w nas, wydaje się być odsłaniany niczym pomnik upamiętniający coś wielkiego i ważnego. Śliski, płynny, lśniący materiał, dotąd doskonale kryjący to, czego nie ogląda się z przyjemnością, zsuwa się nierównomiernie z twardego pomnika w miarę czytania i uświadamiania sobie tego, co uświadomi sobie każdy dojrzały i uważny czytelnik "Wzorów". Pomnik, który sami tworzymy mniej lub bardziej świadomie, który tworzy nasza kultura, nasze radioaktywne odpady emocjonalne, nasze skrzywione poczucie moralności. Gdzie w zasadzie jest granica? Czy należy współczuć tym, którzy przekroczyli już wszystkie linie, czy śmiać się z nich? A może śmiać się z nimi? Cóż nas w zasadzie od nich odróżnia? Jak długo? Ile jeszcze minie czasu, zanim damy się ponieść wirtualnemu Biegowi, zanim wpleciemy warkocze swojego życia w tryby "Wzorów"? Po przeczytaniu kilku opowiadań ciężko jest się uśmiechnąć nawet wewnętrznym, cichym uśmiechem, a może zwłaszcza tym uśmiechem. I nie chce się od tego uciekać, czyta się dalej, i dalej. Jest w tym jakieś odwieczne dążenie do zrozumienia świadomości naszych czasów, świadomości ludzkiej, choć tak często już odczłowieczonej.
Książka nie jest bez wad, niektóre teksty wydają się być odrobinę przegadane, troszeczkę zbyt dużo jest dopowiedziane. Przed każdym opowiadaniem zamieszczony jest krótki komentarz autorki, i ten komentarz jest chyba najbardziej nietrafioną formą. Czasami wybija z rytmu, czasami mówi o czymś, co chciałoby się wyciągnąć z tekstu samodzielnie, czego w ogóle nie trzeba artykułować. Jednak ogólnego odbioru nie zakłóca. Wciąż brodzimy w rzeczywistości najbardziej realnej z nadrealnych. Najbardziej przykrej z cudownych i najbardziej naszej z obcych. Wciąż pozwalamy na to, by roztapiał nas duszący, kleisty upał nienazwanego i niedefiniowalnego.
"Wzory" zostały nagrodzone LOCUS AWARD. Na okładce widnieje rekomendacja Williama Gibsona. Dla trudniej kojarzących dodam, że to ten od "Neuromancera".
koniec
1 marca 2003

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Ten okrutny XX wiek: Budowle muszą runąć
Miłosz Cybowski

29 IV 2024

Zdobycie ruin klasztoru na Monte Cassino przez żołnierzy armii Andersa obrosło wieloma mitami. Jednak „Monte Cassino” Matthew Parkera bardzo dobrze pokazuje, że był to jedynie drobny epizod w walkach o przełamanie niemieckich linii obrony na południe od Rzymu.

więcej »

Jak to dobrze, że nie jesteśmy wszechwiedzący
Joanna Kapica-Curzytek

28 IV 2024

Czym tak naprawdę jest tytułowa siła? Wścibstwem czy pełnym pasji poznawaniem świata? Trzech znakomitych autorów odpowiada na te i inne pytania w tomie esejów pt. „Ciekawość”.

więcej »

PRL w kryminale: Człowiek z blizną i milicjant bez munduru
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Szczęsny szybko zaskarbił sobie sympatię czytelników, w efekcie rok po roku Anna Kłodzińska publikowała kolejne powieści, w których rozwiązywał on mniej lub bardziej skomplikowane dochodzenia. W „Srebrzystej śmierci” Białemu Kapitanowi dane jest prowadzić śledztwo w sprawie handlu… białym proszkiem.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż twórcy

Esensja czyta: Lipiec 2016
— Miłosz Cybowski, Anna Kańtoch, Magdalena Kubasiewicz, Jarosław Loretz, Anna Nieznaj, Beatrycze Nowicka, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski

Głupcem, kto nie czytał
— Hubert Stelmach

Efekt wina
— Aleksandra Winnik

Tegoż autora

Kiedy forma przerasta treść
— Aleksandra Winnik

W związku ze związkami
— Aleksandra Winnik

Design nasz powszedni
— Aleksandra Winnik

Taka sobie sensacyjka
— Aleksandra Winnik

Ambiwalentna rzecz
— Aleksandra Winnik

Praktyko-teoretyk designu
— Aleksandra Winnik

Impresje post-indyjskie
— Aleksandra Winnik

Nie samym squashem menedżer żyje
— Aleksandra Winnik

Encyklopedia nie tylko dla projektantów
— Aleksandra Winnik

Święta Sara od tirówek
— Aleksandra Winnik

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.