Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Jacek Piekiełko
‹Ciemne siły›

EKSTRAKT:30%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułCiemne siły
Data wydania24 maja 2017
Autor
Wydawca Videograf
ISBN978-83-7835-577-9
Format336s. 135×208mm
Cena32,90
Gatunekgroza / horror
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Brudne szpony bioenergoterapeutów
[Jacek Piekiełko „Ciemne siły” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 2

Jarosław Loretz

Brudne szpony bioenergoterapeutów
[Jacek Piekiełko „Ciemne siły” - recenzja]

„Las wyrastający w oddali był całkiem nagi, sosny pozostawione bez igliwia przypominały ogolonego z sierści psa – żałosnego i nieprzewidywalnie niebezpiecznego.” (s. 195) – bo, jak wiadomo, psy z sierścią są wszystkie bez wyjątku przytulaśne. Pomijam już ciąg skojarzeń prowadzący do porównania sosnowego lasu z łysym psem…
„- Pytam, gdzie byłeś minionej nocy? Couves zmarszczył brwi, jakby intensywnie próbował sobie coś przypomnieć, lecz zaraz potem rozszerzył oczy ze zdumienia, nie rozumiejąc zaistniałej sytuacji.” (s. 230)
„- Znasz historię o Marii Magdalenie i Szymonie Piotrze? – O czym ty gadasz? – A słyszałem, że Polacy to pobożny naród. Okazuje się, że lepiej znam Biblię od was.” (s. 234)
Sędziwy ojciec jednego z bohaterów „teraz wiedział, że starzy [ludzie] regularnie chodzą nie tylko do kościoła, lecz również do sklepów. Tam, doskonale się bawiąc, narzekają na ceny, na śpieszących się ludzi, którzy wpychają się do kolejki, na obcesowe ekspedientki, które nigdy nie mają czasu, aby chociaż trochę pogawędzić.” (s. 235-236)
„Mimo braku makijażu i rozwianych przez wiatr włosów wyglądała kwitnąco (…).” (s. 241) – szczerze powiedziawszy to jedna z nielicznych scen grozy – gdy uświadomić sobie, że zwykły wiatr może komuś rozwiać wszystkie włosy i zostawić łysą glacę.
„- Ludzie mówią, że niepotrzebnie kopaliście w tej ziemi – podjęła kobiecina. Piotra zamurowało. Czyżby cała wioska wiedziała o ich odkryciu?” (s. 244) – cudowne jest to zdumienie archeologa na wieść o tym, że tubylcy wiedzą o prowadzeniu wykopalisk. Notabene wcześniej zgłoszonych lokalnym władzom.
Kaplicę „spiorunował jego magnetyczny, szaleńczy wzrok, podkreślający niebywały charakter i autorytet.” (s. 248)
„Mężczyzna ujął kurek z ciepłą wodą i manewrował przez chwilę, do momentu aż z kranu polała się woda.” (s. 254)
„Zatrzymali terenówkę kilkanaście metrów przed stanowiskiem wykopaliskowym, aby nie zarzynać terenowymi oponami ziemi, która i tak zamieniła się w jedno wielkie skupisko błota.” (s. 256)
Na widok trupa w wannie „Właścicielka pensjonatu z niesmakiem odwróciła twarz od okropnego widoku i zapiszczała jak szczenię.” (s. 273)
„Na sam koniec poczuła kolejny dotyk, mocny uścisk dłoni, tak jak witają się mężczyźni. Lecz ten dotyk nie chciał wyrządzić jej krzywdy. Był całkiem ciepły, inny i okazał się pomocną dłonią.” (s. 315)
„Syreny strażackie wyły najgłośniej w całej okolicy, przyciągając do lasu tłumy gapiów.” (s. 321)
No i moja ulubiona scena – seksu. Tępa, siermiężna, wręcz odrażająca. Owszem, w samym swoim założeniu miała być niezbyt pociągająca, skoro stanowi negatywne wspomnienie z dzieciństwa jednego z bohaterów. Nadal jednak – autor trochę przesadził… „Ciotka stała do wuja tyłem, pochylona, opierała się rękami o własne kolana, równocześnie podtrzymując podwiniętą, szeroką spódnicę. Młody Jean przez chwilę widział jej duży tyłek, zaraz jednak widok zasłonił mu wuj. Mocował się z zamkiem spodni. Chłopak znał tę czynność; w pierwszej chwili pomyślał, że jego opiekun chce się po prostu wysikać. Ten jednak przywarł do ciotki, która co kilka sekund wydawała z siebie krótki, urywany krzyk w czasie, gdy on cały czas coś poprawiał w okolicach krocza. – To boli – jęknęła ciotka. Chłopiec nie rozumiał tych słów, widział jednak, że wuj chwyta żonę za gardło i porusza szybko biodrami.”
Dla porządku – mamy tu jeszcze foliowe wiaty na targu, stawianie kogoś w czarnym świetle, „wydajną jednostkę napędową obejmującą silnik o mocy dwustu koni mechanicznych”, pistolety strzałkowe zamiast skałkowych, ciało będące „niesłychanym źródłem cierpień”, ściskające się w strachu nie gardło, a struny głosowe, a także uczestników chłystowskiego nabożeństwa „kręcących się w kółko”, podczas gdy raczej chodziło o tańce w kole… I wisienka na torcie – jedno z kluczowych dla fabuły słów, radienije (radowanie się), określające chłystowskie nabożeństwo, w książce używane jest w błędnej, bo mnogiej formie radienija. Co rodzi podejrzenia, że wykonana przez autora kwerenda była mocno pobieżna.
Sięgając po „Ciemne siły” trzeba więc liczyć się z tym, że nie będzie to ani łatwa lektura, ani specjalnie owocna. Jedno jednak trzeba autorowi przyznać – sięgnął po ciekawy temat i nawet jeśli poległ przy jego obróbce, mimo wszystko przywrócił pamięć o zagubionej w głębinach historii sekcie chłystów…
koniec
« 1 2
16 lipca 2019

Komentarze

« 1 2
26 VII 2019   14:12:53

Pistolet strzałkowy to w sumie rusznic z książki Pratchetta...

« 1 2

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Perły ze skazą: Los bezprizornego człowieka
Sebastian Chosiński

18 V 2024

Choć kilka książek Władimira Maksimowa ukazało się w Polsce (także Ludowej), nie jest on nad Wisłą postacią szczególnie znaną. Co zrozumiałe o tyle, że od początku lat 70. istniał na niego w ZSRR zapis cenzorski. Wczesna nowela „A człowiek żyje…”, w dużej mierze eksplorująca osobiste przeżycia pisarza, to jeden z najbardziej wstrząsających opisów losu człowieka „bezprizornego”.

więcej »

PRL w kryminale: Pecunia non olet
Sebastian Chosiński

17 V 2024

Za najohydniejsze dzieło w dorobku Romana Bratnego uznaje się opublikowany po wprowadzeniu w Polsce stanu wojennego „Rok w trumnie”. Siedem lat wcześniej autor „Kolumbów” wydał jednak inną książkę. W kontekście tego, czym inspirował się pisarz, być może nawet ohydniejszą. To „Na bezdomne psy”, w której, aby zdyskredytować postać okrutnie zamordowanego Jana Gerharda, Bratny posłużył się kostiumem „powieści milicyjnej”.

więcej »

O miłości, owszem, o detektywach – niekoniecznie
Wojciech Gołąbowski

16 V 2024

Parker Pyne, Hercules Poirot, Harley Quin i pan Satterthwaite… Postacie znane miłośnikom twórczości Agaty Christie wracają na stronach wydanych oryginalnie w Wielkiej Brytanii w 1991 roku zbiorze „Detektywi w służbie miłości” – choć pod innym tytułem.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż autora

Kości, mnóstwo kości
— Jarosław Loretz

Gąszcz marketingu
— Jarosław Loretz

Majówka seniorów
— Jarosław Loretz

Gadzie wariacje
— Jarosław Loretz

Weź pigułkę. Weź pigułkę
— Jarosław Loretz

Warszawski hormon niepłodności
— Jarosław Loretz

Niedożywiony szkielet
— Jarosław Loretz

Puchatek: Żenada i wstyd
— Jarosław Loretz

Klasyka na pół gwizdka
— Jarosław Loretz

Książki, wszędzie książki, rzekł wół do wieśniaka
— Jarosław Loretz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.