Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 2 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Muzyka

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

muzyczne

więcej »

Zapowiedzi

Katie Melua
‹The House›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułThe House
Wykonawca / KompozytorKatie Melua
Data wydania24 maja 2010
Wydawca Dramatico
NośnikCD
Czas trwania45:39
Gatunekjazz, pop
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) I'd Love To Kill You2:57
2) The Flood4:03
3) A Happy Place3:27
4) A Moment Of Madness3:47
5) Red Balloons4:20
6) Tiny Alien 4:36
7) No Fear Of Heights2:53
8) The One I Love Is Gone 3:38
9) Plague Of Love 3:26
10) God On The Drums Devil On The Bass3:48
11) Twisted 3:44
12) The House 5:00
Wyszukaj / Kup

Nieuchronnie w stronę popu?
[Katie Melua „The House” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Ponad pięć lat temu Katie Melua urzekła polskich telewidzów występem na festiwalu w Sopocie. Niesiona popularnością ówczesnego albumu „Piece by Piece” szybko stała się jedną z największych gwiazd światowego formatu – dzisiaj miliony fanów wyczekują jej muzycznych propozycji z nieskrywaną niecierpliwością. Na szczęście teraz mogą głęboko odetchnąć, bowiem niedawno do sklepów trafił album „The House” – już czwarty w studyjnym dorobku artystki.

Michał Perzyna

Nieuchronnie w stronę popu?
[Katie Melua „The House” - recenzja]

Ponad pięć lat temu Katie Melua urzekła polskich telewidzów występem na festiwalu w Sopocie. Niesiona popularnością ówczesnego albumu „Piece by Piece” szybko stała się jedną z największych gwiazd światowego formatu – dzisiaj miliony fanów wyczekują jej muzycznych propozycji z nieskrywaną niecierpliwością. Na szczęście teraz mogą głęboko odetchnąć, bowiem niedawno do sklepów trafił album „The House” – już czwarty w studyjnym dorobku artystki.

Katie Melua
‹The House›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułThe House
Wykonawca / KompozytorKatie Melua
Data wydania24 maja 2010
Wydawca Dramatico
NośnikCD
Czas trwania45:39
Gatunekjazz, pop
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) I'd Love To Kill You2:57
2) The Flood4:03
3) A Happy Place3:27
4) A Moment Of Madness3:47
5) Red Balloons4:20
6) Tiny Alien 4:36
7) No Fear Of Heights2:53
8) The One I Love Is Gone 3:38
9) Plague Of Love 3:26
10) God On The Drums Devil On The Bass3:48
11) Twisted 3:44
12) The House 5:00
Wyszukaj / Kup
Młoda wokalistka od dziecka przejawiała nieprzeciętne muzyczne predyspozycje. Jednak dopiero po przeprowadzce (związanej z wojną domową) z rodzinnego Tbilisi do Belfastu (a później Londynu) mogła rozwinąć skrzydła. Zaczęła od wygrania popularnego telewizyjnego programu, a już podczas nauki w szkole artystycznej zaczęła pisywać swoje teksty, aby w roku 2003 wydać pierwszy krążek „Call Off the Search”. Nie można napisać, że miała trudne początki kariery, ponieważ jej debiut od razu trafił na czołowe miejsca zestawień najlepszych albumów.
Pozycję artystki na światowym rynku umocnił jeszcze bardziej, wspominany we wstępie, świetny krążek „Piece by Piece” z 2005 roku. To z niego pochodzi chyba największy z jej przebojów – „Nine Million Bicycles”. Dzięki niemu albo chociażby tytułowemu „Piece by Piece”, czy „Just Like Heaven” z repertuaru The Cure, Katie stała się jedną z najchętniej kupowanych obecnie wokalistek. Jaki jest przepis na tak ogromny sukces? Śledząc poczynania Gruzinki wydaje się, że najważniejsze to mieć olśniewający głos, głowę pełną pomysłów (które potrafi się interesująco przelać na papier), a także ledwie dwadzieścia lat, co w tym przypadku tożsame jest z naturalnością i świeżością. Nie bez znaczenia jest też nieprzeciętna uroda. Ale to ciągle nie gwarantuje spełnienia muzycznych marzeń – potrzebny jest jeszcze ktoś taki, jak Mike Batt. To kompozytor i odkrywca wielkiego potencjału Katie, twórca niektórych tekstów oraz producent trzech pierwszych albumów (trzeci to „Pictures” z 2007 roku). W sporej mierze Brytyjczykowi zawdzięczamy charakterystyczne bluesowo-jazzowe brzmienia, które odnajdujemy także na krążku „The House”.
Tym razem producentem albumu został William Orbit, znany ze współpracy z Madonną czy U2, ale nie należy spodziewać się przez to zbyt radykalnych zmian. Na płytę złożyło się tradycyjnie dwanaście stonowanych utworów, utrzymanych w klimacie poprzednich wydawnictw. Pomimo tego w kilku piosenkach Katie prezentuje również swoją bardziej drapieżną i dynamiczną stronę, czym wprowadza odrobinę potrzebnej różnorodności („God on the Drums, Devil on the Bass”, „A Happy Place”, „The Flood”). Najlepsze na płycie są oczywiście liryczne ballady, z których co najmniej kilka może okazać się prawdziwymi hitami – do mnie najbardziej przemówiły „No Fear of Heights”, „I’d Love to Kill You” oraz „Tiny Alien”. Ale tak naprawdę żadnemu z utworów niczego nie można zarzucić i dlatego każdy z nich może okazać się tym najlepszym dla innego słuchacza. Na dodatkowe wyróżnienie zasługuje jednak „A Moment of Madness”, dla którego wybrano kabaretowo-musicalową aranżację, czym udało się podkreślić wszechstronność artystki.
Płyta zaśpiewana jest naprawdę znakomicie – kiedy zdamy sobie z tego sprawę, nie dziwi wcale popularność i uwielbienie, jakimi otaczana jest Katie. Wielkie brawa należą się również za nagranie materiału z licznymi odchyleniami w stronę jazzu i bluesa, które przecież wpisują się w szeroko rozumianą muzykę popularną (dzięki czemu całość dociera do ogromnej publiczności). I mimo, że jest to już kolejny krok wokalistki w stronę tak odrzucanego przez jej wielbicieli czystego popu, to album nie jest przy tym wcale kiczowaty, schematyczny albo nudny. Co więcej, pomimo ciągle stonowanego nastroju, znajdziemy na nim momenty, dzięki którym na ustach potrafi zawitać niewymuszony uśmiech – „The House” to świetna wokalnie, wyjątkowa i subtelna muzycznie, a przy tym bardzo pozytywna płyta, której najzwyczajniej nie wypada przegapić.
koniec
29 czerwca 2010

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

W starym domu nie straszy
Sebastian Chosiński

2 V 2024

Choć szwedzki pianista Adam Forkelid aktywny jest na scenie jazzowej od dwóch dekad, „Turning Point” to dopiero czwarte wydawnictwo, na którego okładce ukazuje się jego nazwisko. Mimo że płyt nagrał przecież znacznie więcej. Wszystkie utwory, jakie znalazły się na najnowszym krążku, są jego autorstwa, ale w ich nagraniu wspomogli go trzej inni doświadczeni artyści.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Od smutku do radości
Sebastian Chosiński

30 IV 2024

Wydany przed dwoma laty jazzowo-ambientowy album „Ghosted” Orena Ambarchiego, Johana Berthlinga i Andreasa Werliina był dla mnie nadzwyczaj miłym zaskoczeniem. Dlatego z wielkimi oczekiwaniami przystępowałem do odsłuchu jego kontynuacji. I tu również czekało mnie zaskoczenie, choć niekoniecznie takie, na jakiej liczyłem. Ale w końcu nie wszystko – na to, co dobre – musi powalać nas na kolana, prawda?

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Ente wcielenie Magmy
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Chociaż poprzednia płyta Rhùn, czyli „Tozïh”, ukazała się już niemal rok temu, najnowsza, której muzycy nadali tytuł „Tozzos”, wcale nie zawiera nagrań powstałych bądź zarejestrowanych później. Oba materiały są owocami tej samej sesji. Trudno dziwić się więc, że i stylistycznie są sobie bliźniacze.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Tegoż autora

Bez noży, krzyży i polowań
— Michał Perzyna

Siostry na wznoszącej fali
— Michał Perzyna

Senne marzenia ciągle żywe
— Michał Perzyna

Rozpromienione oblicze
— Michał Perzyna

Krocząc sprawdzoną ścieżką
— Michał Perzyna

Mały jazzowy pożar
— Michał Perzyna

Nie tylko o rozstaniach
— Michał Perzyna

W idealnej harmonii
— Michał Perzyna

Złe wieści – dobre wieści
— Michał Perzyna

W słodkiej melancholii
— Michał Perzyna

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.