Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 6 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Muzyka

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

muzyczne (wybrane)

więcej »

Zapowiedzi

muzyczne

więcej »

I Break Horses
‹Hearts›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułHearts
Wykonawca / KompozytorI Break Horses
Data wydania18 października 2011
NośnikCD
Czas trwania42:20
Gatunekelektronika
EAN60252774974
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) Winter Beats4:45
2) Hearts3:53
3) Wired4:31
4) I Kill Your Love, Baby!4:49
5) Pulse4:45
6) Cancer5:10
7) Load Your Eyes4:40
8) Empty Bottles3:22
9) No Way Outro4:25
Wyszukaj / Kup

Hipochondryczna, rozmarzona para
[I Break Horses „Hearts” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
„Hearts” to tytuł debiutu formacji I Break Horses, której dokonaniom gatunkowo najbliżej do nurtów shoegaze i dream pop. Stąd dużo na nim rozmytych gitar, wokali oraz całkiem sporo nieśpiesznej elektroniki. Nie dziwi więc, że dziewięć premierowych utworów powinno stanowić pozycję obowiązkową przede wszystkim dla fanów tego typu sennych brzmień.

Michał Perzyna

Hipochondryczna, rozmarzona para
[I Break Horses „Hearts” - recenzja]

„Hearts” to tytuł debiutu formacji I Break Horses, której dokonaniom gatunkowo najbliżej do nurtów shoegaze i dream pop. Stąd dużo na nim rozmytych gitar, wokali oraz całkiem sporo nieśpiesznej elektroniki. Nie dziwi więc, że dziewięć premierowych utworów powinno stanowić pozycję obowiązkową przede wszystkim dla fanów tego typu sennych brzmień.

I Break Horses
‹Hearts›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułHearts
Wykonawca / KompozytorI Break Horses
Data wydania18 października 2011
NośnikCD
Czas trwania42:20
Gatunekelektronika
EAN60252774974
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) Winter Beats4:45
2) Hearts3:53
3) Wired4:31
4) I Kill Your Love, Baby!4:49
5) Pulse4:45
6) Cancer5:10
7) Load Your Eyes4:40
8) Empty Bottles3:22
9) No Way Outro4:25
Wyszukaj / Kup
W skład I Break Horses wchodzą Maria Lindén (związana m.in. z Blackstrap) oraz Fredrik Balck, którzy pochodzą ze stolicy Szwecji. Ich wspólne kompozycje zebrane na „Hearts” to nade wszystko rozmyte, lekko kołyszące dźwięki skupione wokół nieprzesadnie hałaśliwych, zlewających się gitar, prostej, ale wyraźnej perkusji oraz różnorodnych, rozedrganych (czasem buczących) pogłosów i migotliwej, zbudowanej raczej z pojedynczych elementów, elektroniki. Całość oczywiście w tempie z rzadka zachęcającym do niewielkich podrygiwań, co potęguje także wokal Marii – ściszony, gładki, kojący. Pierwsze „Winter Beats”, nawet pomimo tego, że w końcowych fragmentach zyskuje trochę dynamizmu, jest idealnym tego potwierdzeniem.
Twórczość I Break Horses przyciąga głównie intymną, nieco sypialnianą atmosferą, która wynika również z odpowiedniej równowagi pomiędzy opisanymi wyżej melodiami i niezwykłym głosem Marii – artystki, która długo szukała dla siebie dopasowanego muzycznie partnera (a miała nawet przygodę z polskim studiem). Co ciekawe, znalazła go dopiero w 2008 roku na medycznym forum, gdzie podobnie jak Fredrik, zdecydowanie zbyt często szukała leków na swoje dolegliwości. Połączyła ich jednak nie tylko hipochondria, ale zwłaszcza pasja do tworzenia muzyki. Wspólna płyta, nieomijająca też tematu kruchości życia („Cancer”), najlepiej prezentuje się w całości, bowiem wszystkie kompozycje korespondują ze sobą, uzupełniają się i wyrwane z kontekstu mogą zostać najzwyczajniej przegapione. Mimo takiej spójności i konsekwencji, kilka utworów zasługuje na dodatkową uwagę, jak rozpływające się „I Kill Your Love, Baby!”, na którym pojawiają się tylko pojedyncze, maksymalnie rozciągnięte przez Marię frazy, albo, dla mnie najlepsze, „Pulse” – trochę żywsze i bardziej rytmiczne, a jest jeszcze np. synthpopowe „Wired”.
Album szwedzkiego duetu to sukces choćby dlatego, że udało się na nim skonstruować wyjątkowy, niecodzienny świat, przykuwający swoją odmiennością i dziwnym, umyślnie zniekształconym charakterem. Nie da się jednak ukryć, że tylko niewielka część odbiorców będzie miała ochotę do niego wejść; ale ci, którzy się zdecydują – najpewniej słuchacze czujący pociąg do magii, sennych marzeń i odrobiny eksperymentu – zostaną na dłużej.
koniec
11 października 2011

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

W starym domu nie straszy
Sebastian Chosiński

2 V 2024

Choć szwedzki pianista Adam Forkelid aktywny jest na scenie jazzowej od dwóch dekad, „Turning Point” to dopiero czwarte wydawnictwo, na którego okładce ukazuje się jego nazwisko. Mimo że płyt nagrał przecież znacznie więcej. Wszystkie utwory, jakie znalazły się na najnowszym krążku, są jego autorstwa, ale w ich nagraniu wspomogli go trzej inni doświadczeni artyści.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Od smutku do radości
Sebastian Chosiński

30 IV 2024

Wydany przed dwoma laty jazzowo-ambientowy album „Ghosted” Orena Ambarchiego, Johana Berthlinga i Andreasa Werliina był dla mnie nadzwyczaj miłym zaskoczeniem. Dlatego z wielkimi oczekiwaniami przystępowałem do odsłuchu jego kontynuacji. I tu również czekało mnie zaskoczenie, choć niekoniecznie takie, na jakiej liczyłem. Ale w końcu nie wszystko – na to, co dobre – musi powalać nas na kolana, prawda?

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Ente wcielenie Magmy
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Chociaż poprzednia płyta Rhùn, czyli „Tozïh”, ukazała się już niemal rok temu, najnowsza, której muzycy nadali tytuł „Tozzos”, wcale nie zawiera nagrań powstałych bądź zarejestrowanych później. Oba materiały są owocami tej samej sesji. Trudno dziwić się więc, że i stylistycznie są sobie bliźniacze.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Tegoż autora

Bez noży, krzyży i polowań
— Michał Perzyna

Siostry na wznoszącej fali
— Michał Perzyna

Senne marzenia ciągle żywe
— Michał Perzyna

Rozpromienione oblicze
— Michał Perzyna

Krocząc sprawdzoną ścieżką
— Michał Perzyna

Mały jazzowy pożar
— Michał Perzyna

Nie tylko o rozstaniach
— Michał Perzyna

W idealnej harmonii
— Michał Perzyna

Złe wieści – dobre wieści
— Michał Perzyna

W słodkiej melancholii
— Michał Perzyna

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.