Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 6 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Muzyka

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

muzyczne (wybrane)

więcej »

Zapowiedzi

muzyczne

więcej »

‹Submotion Orchestra (k) 26.10.2011›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Organizator City Sounds, ODA Firlej
MiejsceWrocław, Firlej
Od26 października 2011
Do26 października 2011
WWW

Wrocław w krzyżowym ogniu jazzu i elektroniki
[„Submotion Orchestra (k) 26.10.2011” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Każdy, kto wybierał się 26 października do wrocławskiego klubu Firlej, gdzie w ramach cyklu koncertów „City Sounds” swoje umiejętności prezentował zespół Submotion Orchestra, liczył na mnogość muzycznych doznań. I na pewno nikt nie poczuł się pod tym względem zawiedziony. Mało tego – Ruby Wood oraz wspomagający ją muzycy wypadli po prostu znakomicie.

Michał Perzyna

Wrocław w krzyżowym ogniu jazzu i elektroniki
[„Submotion Orchestra (k) 26.10.2011” - recenzja]

Każdy, kto wybierał się 26 października do wrocławskiego klubu Firlej, gdzie w ramach cyklu koncertów „City Sounds” swoje umiejętności prezentował zespół Submotion Orchestra, liczył na mnogość muzycznych doznań. I na pewno nikt nie poczuł się pod tym względem zawiedziony. Mało tego – Ruby Wood oraz wspomagający ją muzycy wypadli po prostu znakomicie.

‹Submotion Orchestra (k) 26.10.2011›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Organizator City Sounds, ODA Firlej
MiejsceWrocław, Firlej
Od26 października 2011
Do26 października 2011
WWW
Już otwierające, instrumentalne „Backchat” pokazało, że panowie odpowiedzialni za warstwę muzyczną projektu Submotion Orchestra znają się na swym fachu. Wrażenie zrobiła nie tylko fala głębokiego basu, jaka wypłynęła z głośników, ale też różnorodność, zgranie i synchronizacja wszystkich elementów (choćby dopasowane, wyraziste klawisze pod kontrolą Taza Modiego) – początek występu bez wątpienia wzmógł jeszcze apetyty. Po chwili, kiedy do składu dołączyła wokalistka, zrobiło się nieco bardziej melancholijnie, ale nie oznacza to wcale, że artyści zrezygnowali z wirtuozerskich zapędów czy licznych zwyżek tempa. Co sprawiło dużą frajdę słuchaczom, to fakt, że praktycznie każdy z członków orkiestry miał niemal na wyłączność kilka chwil podczas wrocławskiego koncertu, kiedy mógł dać z siebie wszystko. Zaczęło się od wspomnianego Taza Modiego, chwilę później na bębnach szalał Tommy Evans, a i perkusista Danny Templeman miał okazję, żeby się popisać. Przyćmił ich Simon Beddoe, który oprócz elektroniki i chwilowego wokalnego wsparcia odpowiadał za trąbkę. To właśnie wygrane przez niego partie wzbudzały kilkukrotnie aplauz zebranej w Firleju publiczności.
Młodziutka Ruby Wood, znana w naszym kraju z trasy koncertowej z Bonobo, swoim zwiewnym, nieco sennym i bardzo często rozmytym (a i dopełnionym pogłosem) wokalem nadawała całości więcej jazzowej subtelności, ale widać było, że pomimo pewnej nieśmiałości całkiem dobrze się bawiła, także w trakcie instrumentalnych, mocniejszych punktów setlisty (choćby urozmaicając występ grą na dzwonkach i tańcząc). Jednak podobnie jak na całym debiutanckim „Finest Hour”, na żywo była czasami trochę przytłumiona (momentami słabiej słyszalna) przez wszystkie wykorzystywane instrumenty. Na szczęście i ona mogła wykazać się swoim niezwykłym głosem – takie spokojniejsze numery jak „Hymn For Him” albo „All Yours” są skomponowane praktycznie pod nią i wtedy naprawdę można dać się uwieść jej wokalnej zmysłowości. Prawdziwie ciepło przyjęty został też świetny utwór „Finest Hour”, ale właściwie tak samo można określić każdy zaserwowany kawałek… co potwierdza również dwukrotny powrót muzyków na scenę – oczywiście na życzenie rozentuzjazmowanej publiczności.
Trzeba przyznać, że Brytyjczycy w wersji live to bardzo łakomy kąsek – choćby ze względu na silniejsze, pulsujące brzmienie, odrobinę eksperymentu i instrumentalnego szaleństwa oraz zaprezentowanie także piosenek, które na debiucie po prostu się nie zmieściły. Dlatego każdy, komu do gustu przypadł krążek „Finest Hour”, a nie miał okazji zobaczyć Submotion Orchestra w Firleju, powinien nie zwlekać i wybrać się na pozostałe z polskich koncertów tej eklektycznej, niepowtarzalnej grupy.
koniec
28 października 2011

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

W starym domu nie straszy
Sebastian Chosiński

2 V 2024

Choć szwedzki pianista Adam Forkelid aktywny jest na scenie jazzowej od dwóch dekad, „Turning Point” to dopiero czwarte wydawnictwo, na którego okładce ukazuje się jego nazwisko. Mimo że płyt nagrał przecież znacznie więcej. Wszystkie utwory, jakie znalazły się na najnowszym krążku, są jego autorstwa, ale w ich nagraniu wspomogli go trzej inni doświadczeni artyści.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Od smutku do radości
Sebastian Chosiński

30 IV 2024

Wydany przed dwoma laty jazzowo-ambientowy album „Ghosted” Orena Ambarchiego, Johana Berthlinga i Andreasa Werliina był dla mnie nadzwyczaj miłym zaskoczeniem. Dlatego z wielkimi oczekiwaniami przystępowałem do odsłuchu jego kontynuacji. I tu również czekało mnie zaskoczenie, choć niekoniecznie takie, na jakiej liczyłem. Ale w końcu nie wszystko – na to, co dobre – musi powalać nas na kolana, prawda?

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Ente wcielenie Magmy
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Chociaż poprzednia płyta Rhùn, czyli „Tozïh”, ukazała się już niemal rok temu, najnowsza, której muzycy nadali tytuł „Tozzos”, wcale nie zawiera nagrań powstałych bądź zarejestrowanych później. Oba materiały są owocami tej samej sesji. Trudno dziwić się więc, że i stylistycznie są sobie bliźniacze.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Tegoż autora

Bez noży, krzyży i polowań
— Michał Perzyna

Siostry na wznoszącej fali
— Michał Perzyna

Senne marzenia ciągle żywe
— Michał Perzyna

Rozpromienione oblicze
— Michał Perzyna

Krocząc sprawdzoną ścieżką
— Michał Perzyna

Mały jazzowy pożar
— Michał Perzyna

Nie tylko o rozstaniach
— Michał Perzyna

W idealnej harmonii
— Michał Perzyna

Złe wieści – dobre wieści
— Michał Perzyna

W słodkiej melancholii
— Michał Perzyna

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.