Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 6 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Muzyka

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

muzyczne (wybrane)

więcej »

Zapowiedzi

muzyczne

więcej »

‹Andreya Triana (k) 27.11.2011›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Organizator City Sounds
MiejsceWrocław, Firlej
Od27 listopada 2011
Do27 listopada 2011
WWW

Magiczny, kojący, soulowy
[„Andreya Triana (k) 27.11.2011” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Andreya Triana w wersji live to postać dużo bardziej energiczna i ciepła, niż można by sądzić po zawartości jej debiutanckiego „Lost Where I Belong”. I choć w niedzielny wieczór w Firleju nie zabrakło melancholijnego, momentami nawet rzewnego soulu, to występ zdominowała kołysząca, klimatyczna zabawa, dzięki której wszyscy zebrani opuszczali wrocławski klub w doskonałych nastrojach.

Michał Perzyna

Magiczny, kojący, soulowy
[„Andreya Triana (k) 27.11.2011” - recenzja]

Andreya Triana w wersji live to postać dużo bardziej energiczna i ciepła, niż można by sądzić po zawartości jej debiutanckiego „Lost Where I Belong”. I choć w niedzielny wieczór w Firleju nie zabrakło melancholijnego, momentami nawet rzewnego soulu, to występ zdominowała kołysząca, klimatyczna zabawa, dzięki której wszyscy zebrani opuszczali wrocławski klub w doskonałych nastrojach.

‹Andreya Triana (k) 27.11.2011›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Organizator City Sounds
MiejsceWrocław, Firlej
Od27 listopada 2011
Do27 listopada 2011
WWW
Drobnej Brytyjce podczas koncertu zorganizowanego w ramach cyklu „City Sounds” towarzyszyli dwaj gitarzyści i perkusista. Ze swoich zadań muzycy wywiązali się co najmniej dobrze, ale zostali kompletnie przyćmieni przez ciemnoskórą gwiazdę, której kariera znacznie przyśpieszyła od czasu kooperacji z Bonobo. Ta, kiedy tylko pojawiła się przed mikrofonem, a właściwie dwoma (które co chwilę zmieniała), od razu zjednała sobie, zebraną dość licznie, wrocławską widownię. Co najważniejsze, okazało się, że Triana to bardzo pogodna, a jednocześnie pełna poczucia humoru artystka, potrafiąca zachęcić słuchaczy do aktywnego współtworzenia występu – nie dość, że sama pięknie śpiewała, grała na instrumentach i obsługiwała część elektroniki, to jeszcze nieustannie balansowała na granicy sceny, niemal dotykając publiczności, do której zresztą w końcu zeszła podczas porywającego bisu. Bisu zwieńczonego fantastycznym coverem „Sweet Dreams” – zaaranżowanym jedynie przy udziale śpiewu i charakterystycznego dźwięku pochodzącego z ochoczo potrząsanych przez wszystkich kluczy. Efekt był powalający.
Wcześniej było to, czego można było się spodziewać – choćby najlepsze numery z debiutanckiego albumu („A Town Called Obsolete”, „Something in The Silence”, „Far Closer”), ale też inne pozycje, jak świetny „Grandma’s Hands” z repertuaru Billy’ego Withersa czy „I Love You More Than You’ll Ever Know” Donny’ego Hathawaya. Ten ostatni to delikatna, przejmująca ballada – takich melancholijnych perełek było wprawdzie kilka, ale większość z zaprezentowanych utworów wypadła nieco żywiej i bardziej pobudzająco niż w wersjach utrwalonych na studyjnej płycie – to zaowocowało wieloma okazjami do łagodnego kołysania się, co przypadło do gustu przede wszystkim przybyłym parom.
Od samego początku dało się widzieć i słyszeć, że Andreya była solidnie przygotowana – z przyjemnością i swobodą konwersowała z polską publicznością, śpiewała a cappella (kiedy rzekomo rozłączył jej się mikrofon), szalała wokalnie, wykorzystując sampler oraz różnorakie pogłosy i rozmycia, a w końcu zachwyciła firlejowskich gości podczas wzmiankowanego już bisu. Po takim show bez znaczenia pozostają nawet pewne niedoskonałości techniczne („shit happens” – skwitowałaby sama wokalistka), bo i tak nikt nie będzie o nich pamiętać. Wspominany będzie za to doskonały, soulowo-funkowy koncert, ciepła, nieco kameralna atmosfera i oczywiście sama Andreya Triana – przesympatyczna, jakby stworzona do sprawiania radości słuchaczom. Kolejną porcją przyjemności będzie jej nowy krążek, nad którym wokalistka cały czas pracuje – po takim występie, wśród wrocławian na pewno znajdzie on wielu nabywców. Co ważne, spokojne powinno być też „City Sounds” – o frekwencję i zainteresowanie kolejnymi odsłonami przedsięwzięcia.
koniec
29 listopada 2011

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

W starym domu nie straszy
Sebastian Chosiński

2 V 2024

Choć szwedzki pianista Adam Forkelid aktywny jest na scenie jazzowej od dwóch dekad, „Turning Point” to dopiero czwarte wydawnictwo, na którego okładce ukazuje się jego nazwisko. Mimo że płyt nagrał przecież znacznie więcej. Wszystkie utwory, jakie znalazły się na najnowszym krążku, są jego autorstwa, ale w ich nagraniu wspomogli go trzej inni doświadczeni artyści.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Od smutku do radości
Sebastian Chosiński

30 IV 2024

Wydany przed dwoma laty jazzowo-ambientowy album „Ghosted” Orena Ambarchiego, Johana Berthlinga i Andreasa Werliina był dla mnie nadzwyczaj miłym zaskoczeniem. Dlatego z wielkimi oczekiwaniami przystępowałem do odsłuchu jego kontynuacji. I tu również czekało mnie zaskoczenie, choć niekoniecznie takie, na jakiej liczyłem. Ale w końcu nie wszystko – na to, co dobre – musi powalać nas na kolana, prawda?

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Ente wcielenie Magmy
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Chociaż poprzednia płyta Rhùn, czyli „Tozïh”, ukazała się już niemal rok temu, najnowsza, której muzycy nadali tytuł „Tozzos”, wcale nie zawiera nagrań powstałych bądź zarejestrowanych później. Oba materiały są owocami tej samej sesji. Trudno dziwić się więc, że i stylistycznie są sobie bliźniacze.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Tegoż autora

Bez noży, krzyży i polowań
— Michał Perzyna

Siostry na wznoszącej fali
— Michał Perzyna

Senne marzenia ciągle żywe
— Michał Perzyna

Rozpromienione oblicze
— Michał Perzyna

Krocząc sprawdzoną ścieżką
— Michał Perzyna

Mały jazzowy pożar
— Michał Perzyna

Nie tylko o rozstaniach
— Michał Perzyna

W idealnej harmonii
— Michał Perzyna

Złe wieści – dobre wieści
— Michał Perzyna

W słodkiej melancholii
— Michał Perzyna

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.