Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 1 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Muzyka

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

muzyczne

więcej »

Zapowiedzi

Flunk
‹Lost Causes›

EKSTRAKT:50%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułLost Causes
Wykonawca / KompozytorFlunk
Data wydania22 kwietnia 2013
NośnikCD
Gatunekelektronika, folk, pop
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) Queen Of The Underground5:28
2) Sanctuary3:54
3) Love And Halogen5:54
4) Awkward4:40
5) Lost Causes3:46
7) Primer4:19
8) Bummer4:29
9) Bus Ride5:04
10) As If You Didn’t Already Know4:53
Wyszukaj / Kup

Intrygujące rozczarowanie
[Flunk „Lost Causes” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Nowy album Flunk miał być odpowiedzią na proste pytanie: czy czteroosobowy skład radzi sobie z nieco wyczerpaną formułą własnej twórczości? Przystępne połączenie elektronicznych i gitarowych dźwięków, dopełnione eterycznym głosem Anji Vister, potrafiło urzekać choćby przy okazji premiery „Morning Star”, jednak dzisiaj wydaje się przynajmniej trochę przebrzmiałe. „Lost Causes” tylko chwilami przypomina starsze dokonania grupy, ale jednocześnie powodów do zachwytu daje zaledwie parę.

Michał Perzyna

Intrygujące rozczarowanie
[Flunk „Lost Causes” - recenzja]

Nowy album Flunk miał być odpowiedzią na proste pytanie: czy czteroosobowy skład radzi sobie z nieco wyczerpaną formułą własnej twórczości? Przystępne połączenie elektronicznych i gitarowych dźwięków, dopełnione eterycznym głosem Anji Vister, potrafiło urzekać choćby przy okazji premiery „Morning Star”, jednak dzisiaj wydaje się przynajmniej trochę przebrzmiałe. „Lost Causes” tylko chwilami przypomina starsze dokonania grupy, ale jednocześnie powodów do zachwytu daje zaledwie parę.

Flunk
‹Lost Causes›

EKSTRAKT:50%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułLost Causes
Wykonawca / KompozytorFlunk
Data wydania22 kwietnia 2013
NośnikCD
Gatunekelektronika, folk, pop
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) Queen Of The Underground5:28
2) Sanctuary3:54
3) Love And Halogen5:54
4) Awkward4:40
5) Lost Causes3:46
7) Primer4:19
8) Bummer4:29
9) Bus Ride5:04
10) As If You Didn’t Already Know4:53
Wyszukaj / Kup
Ciekawe, że zespół, który kojarzony jest przede wszystkim ze spokojnymi i delikatnymi piosenkami, nie ma wcale skrajnie jednolitej dyskografii. Pierwszy długogrający krążek z 2002 roku, zatytułowany „For Sleepyheads Only”, jawi się jako dzieło stosunkowo zadziorne, elektroniczne i mroczne. Później nastąpiło stopniowe łagodzenie brzmień, również na rzecz większej melodyjności i zauważalnej różnorodności emocjonalnej, a niewątpliwy zwrot w stronę przystępniejszego popu zapewnił Norwegom przyrost liczby fanów i zaowocował licznymi trasami koncertowymi (Flunk cieszą się uznaniem m.in. w Azji). Początkową tezę potwierdza także ostatnie studyjne wydawnictwo, „This Is What You Get” (2009), które rozpoczyna się przestrzennym i rozmytym elektronicznym wstępem w postaci „Dying to See You”, by zaraz pobudzić żywszym tempem i chwytliwym basem w „Common Sense”, a dalej przejść do znakomitego „Cigarette Burns”, który najłatwiej opisać jako folkowo-elektroniczną, pogodną i całkiem żywą kołysankę z wiodącą gitarą i wysokim wokalem. To uzmysławia, że Flunk zawsze potrafili wiele, a na ich dotychczasowe nagrania składa się sporo rozmaitych pomysłów i rozwiązań. Niemniej do dzisiaj ich najbardziej rozpoznawalnymi i cenionymi kawałkami pozostają nastrojowo jednolite i łagodne „Blue Monday”, „Play”, „True Faith” albo „Morning Star”. A więc kompozycje z dwóch pierwszych płyt.
Zapowiedzią tegorocznego „Lost Causes” został utwór „Queen of the Underground” – tajemniczy, pulsujący i w końcówce skutecznie wzmocniony przez elektryczną gitarę. Propozycja bez dwóch zdań udana i zachęcająca do sięgnięcia po nadchodzące wydawnictwo. Pozwalająca wierzyć, że Flunk przygotują porcję eklektycznego grania z pogranicza leniwego downtempa, frapującego trip-hopu, zwiewnego folku czy nawet rocka. Kolejny na playliście „Sanctuary” to czytelny powrót do sprawdzonego klimatu z dawnych lat – z miarowym i spokojnym podkładem uzupełnionym o ujmujący (tutaj też rozwarstwiony) głos Vister. Po migotliwym, sennym a przy tym kojącym „Love and Halogen” następuje niestety już pewne zmęczenie. Złowieszczy i dość hałaśliwy „Awkward”, mimo że dodatkowo urozmaica album, po prostu nudzi, a wrażenie to potęguje numer tytułowy, w którym postawiono wyłącznie na wokal, gitarę i klawisze – na pewno brakuje w nim perkusji albo przynajmniej trochę wybijającego się beatu. Szkoda, że w tym momencie artyści nie zdecydowali się też na ponowne złamanie nastroju i powrót do melodyjności z otwarcia „Lost Causes”. Zamiast tego mamy brnięcie w oniryczny i nieco eksperymentalny, surowy świat, w którym jednak nie ma się ochoty za długo przebywać. Szybko przytłaczająca senność wywołuje zrozumiałą chęć przeskoku do początku krążka.
Oczywiście nie należy mówić w tym przypadku o numerach bezwzględnie niewartościowych. Choćby „Primer” ma w sobie mnóstwo niematerialnego czaru, a jednocześnie eksponuje ogromne walory głosowe Anji, ale w przekroju całego albumu nagromadzenie monotonnych i zlewających się pozycji jest zwyczajnie zbyt duże. Wracając od postawionego we wstępie pytania, trzeba stwierdzić, że w twórczości Flunk zaszła widoczna i na swój sposób intrygująca metamorfoza. Niestety, dostrzegalne zmiany pozostawiają sporo niedosytu, który w końcu sprowadza się nawet do spostrzeżenia, że mimo wszystko lepszym rozwiązaniem byłoby utrzymanie dawnego, często beztroskiego klimatu – nawet kosztem powtarzalności i przewidywalności kolejnej płyty. Mało tego, bardziej udaną próbą dywersyfikacji brzmienia pozostaje „This Is What You Get”, który raził brakiem spójności, ale mimo tego zachęcał do wracania do jedenastu ówczesnych numerów. Tym razem do sklepów trafił dowód na to, że Anja Øyen Vister, Jo Bakke, Ulf Nygaard oraz Erik Ruud nadal poszukują i mają ciągle wiele do powiedzenia, lecz przy tym nie tylko nie dostarczają odbiorcom tylu pozytywnych wrażeń, które już podświadomie zdają się powiązane z marką Flunk, ale chwilami męczą, co po prostu trudno wybaczyć.
koniec
21 maja 2013

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: Od smutku do radości
Sebastian Chosiński

30 IV 2024

Wydany przed dwoma laty jazzowo-ambientowy album „Ghosted” Orena Ambarchiego, Johana Berthlinga i Andreasa Werliina był dla mnie nadzwyczaj miłym zaskoczeniem. Dlatego z wielkimi oczekiwaniami przystępowałem do odsłuchu jego kontynuacji. I tu również czekało mnie zaskoczenie, choć niekoniecznie takie, na jakiej liczyłem. Ale w końcu nie wszystko – na to, co dobre – musi powalać nas na kolana, prawda?

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Ente wcielenie Magmy
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Chociaż poprzednia płyta Rhùn, czyli „Tozïh”, ukazała się już niemal rok temu, najnowsza, której muzycy nadali tytuł „Tozzos”, wcale nie zawiera nagrań powstałych bądź zarejestrowanych później. Oba materiały są owocami tej samej sesji. Trudno dziwić się więc, że i stylistycznie są sobie bliźniacze.

więcej »

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
Sebastian Chosiński

25 IV 2024

Arild Andersen to w świecie europejskiego jazzu postać pomnikowa. Kontrabasista nie lubi jednak przesiadywać na cokole. Mimo że za rok będzie świętować osiemdziesiąte urodziny, wciąż koncertuje i nagrywa. Na dodatek kolejnymi produkcjami udowadnia, że jest bardzo daleki od odcinania kuponów. „As Time Passes” to nagrany z muzykami młodszymi od Norwega o kilkadziesiąt lat album, który sprawi mnóstwo radości wszystkim wielbicielom nordic-jazzu.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Tegoż autora

Bez noży, krzyży i polowań
— Michał Perzyna

Siostry na wznoszącej fali
— Michał Perzyna

Senne marzenia ciągle żywe
— Michał Perzyna

Rozpromienione oblicze
— Michał Perzyna

Krocząc sprawdzoną ścieżką
— Michał Perzyna

Mały jazzowy pożar
— Michał Perzyna

Nie tylko o rozstaniach
— Michał Perzyna

W idealnej harmonii
— Michał Perzyna

Złe wieści – dobre wieści
— Michał Perzyna

W słodkiej melancholii
— Michał Perzyna

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.