Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 28 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Mark Lanegan, Duke Garwood
‹Black Pudding›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułBlack Pudding
Wykonawca / KompozytorMark Lanegan, Duke Garwood
Data wydania14 maja 2013
NośnikCD
Gatunekpop, rock
EAN0602537322510
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) Black Pudding
2) Pentacostal
3) War Memorial
4) Mescalito
5) Sphinx
6) Last Rung
7) Driver
8) Death Rides a White Horse
9) Thank You
10) Cold Molly
11) Shade of the Sun
12) Manchester Special
Wyszukaj / Kup

Pudding western, spaghetti blues
[Mark Lanegan, Duke Garwood „Black Pudding” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Całą przestrzeń okładki wypełnia delikatna, biała, koronkowa serwetka. Czarny napis na górze zdradza, że za zawartość odpowiedzialni są Mark Lanegan i Duke Garwood. Poniżej na tym uroczym tle umieszczony został tytuł, oznaczający tradycyjną brytyjską wędlinę bazującą na zwierzęcej krwi i podrobach. Zmieszanie słuchacza trzymającego w rękach „Black Pudding” jest w pełni uzasadnione.

Łukasz Izbiński

Pudding western, spaghetti blues
[Mark Lanegan, Duke Garwood „Black Pudding” - recenzja]

Całą przestrzeń okładki wypełnia delikatna, biała, koronkowa serwetka. Czarny napis na górze zdradza, że za zawartość odpowiedzialni są Mark Lanegan i Duke Garwood. Poniżej na tym uroczym tle umieszczony został tytuł, oznaczający tradycyjną brytyjską wędlinę bazującą na zwierzęcej krwi i podrobach. Zmieszanie słuchacza trzymającego w rękach „Black Pudding” jest w pełni uzasadnione.

Mark Lanegan, Duke Garwood
‹Black Pudding›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułBlack Pudding
Wykonawca / KompozytorMark Lanegan, Duke Garwood
Data wydania14 maja 2013
NośnikCD
Gatunekpop, rock
EAN0602537322510
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) Black Pudding
2) Pentacostal
3) War Memorial
4) Mescalito
5) Sphinx
6) Last Rung
7) Driver
8) Death Rides a White Horse
9) Thank You
10) Cold Molly
11) Shade of the Sun
12) Manchester Special
Wyszukaj / Kup
Osób kojarzących Marka Lanegana nie tylko jako wokalistę Screaming Trees zapewne nie zdziwiły doniesienia o kolejnym projekcie zapracowanego Amerykanina. W ostatnim czasie zdążył udzielić się na najnowszej płycie Queens of the Stone Age, a także nagrać piosenki z Mobym (z okazji Record Store Day) i Christine Owman. Na wrzesień na stronie internetowej muzyka zapowiedziany został kolejny album – wypełniony coverami „Imitations”. W międzyczasie powstało jednak jeszcze inne pełnometrażowe dzieło, zatytułowane właśnie „Black Pudding”.
Fanów Marka Lanegana, którzy nie mieli wcześniej styczności z twórczością Garwooda, krążek ten może rozczarować. Brytyjski multiinstrumentalista podąża ścieżką obraną na swoich solowych dokonaniach: jest minimalistycznie, zaś dźwięki nie układają się w regularne, piosenkowe melodie. Krążąc w rejonach akustycznego folku/bluesa znanego z „The Sand That Falls”, odcinają się zupełnie od eksperymentalnego, żywiołowego, freejazzowego szaleństwa z „Dreamboatsafari”. Klimat całości i wykorzystanie fortepianu może również przywodzić na myśl soundtracki do westernów, autorstwa Nicka Cave’a i Warrena Ellisa; utworom na „Black Pudding” bliżej jednak do „Road to Banyon” z „Propozycji” niż „The Rider Song” z tego samego albumu. Atmosfera Dzikiego Zachodu emanuje już z otwierającego płytę, instrumentalnego „Black Pudding”. Bez wątpienia jest to jedna z takich piosenek, które po latach Quentin Tarantino wybiera do ścieżki dźwiękowej swoich filmów. Na kolejnej, wypuszczonej w lutym jako singiel „Pentacostal” pojawia się po raz pierwszy wokal Marka Lanegana, na rzecz którego Duke Garwood całkowicie zrezygnował ze śpiewania, wszystkie swoje siły skupiając na dźwiękowej stronie przedsięwzięcia. Amerykanin natychmiast potwierdza, dlaczego tak wielu artystów chce, żeby udzielił się w ich projektach: nie da się nie ulec temu chrypiącemu, głębokiemu głosowi, którym już teraz, w wieku niecałych pięćdziesięciu lat, dysponuje Lanegan. Minimalistyczne tło w wykonaniu Garwooda opiera się na jednym-dwóch instrumentach. Najczęściej jest to gitara, której czasem towarzyszy perkusja, fortepian lub klarnet (np. w „War Memorial”). Całość brzmi skromnie i trzeba kilku przesłuchań, żeby wyraźnie rozróżniać poszczególne utwory. Na tym tle wyróżnia się bardziej rytmiczne i bogatsze dźwiękowo „Mescalito”, gdzie śpiew Lanegana wreszcie jest mocniejszy i melodyjny, nie zaś bliższy melorecytacji. Tego, oraz lekko psychodelicznego klimatu i tekstu, można się pewnie było spodziewać po piosence, która swój tytuł zawdzięcza narkotykowi.
Fortepian towarzyszący wokaliście w „Last Rung” świetnie współgra z głosem, wprowadzając gęstą i ciężką atmosferę w tym krótkim, ledwie dwuminutowym kawałku. W „Death Rides a White Horse” powraca Dziki Zachód, jednak ten kolejny już, mroczny pod względem tekstu utwór obraca się wokół tematu narkotyków i śmierci. Pierwsze, klawiszowe takty wprowadzające „Thank You” mogą budzić skojarzenie z dźwiękami otwierającymi „High Hopes” zespołu Pink Floyd, wrażenie to jednak szybko mija, a wszystko zmierza w kierunku lekko niepokojących, nałożonych na siebie, minimalistycznie brzmiących fragmentów różnych instrumentów. Drugim rytmicznym kawałkiem na „Black Pudding” jest traktujące o pewnej kobiecie „Cold Molly”, z dominującymi liniami basu i perkusji. W tle przewija się nawet lekko przesterowana gitara elektryczna, dodając smaczku i dobrze współgrając z przewrotnym tekstem. Warto podkreślić również, że to jeden z niewielu (obok „Mescalito” i „Shade of the Sun”) utworów, w których wprowadzono coś w stylu regularnego refrenu. Głos Marka Lanegana wybrzmiewa po raz ostatni w pięknym, melancholijnym „Shade of the Sun”, oferującym tyle smutku, ile możemy oczekiwać, sięgając po muzykę z gatunku bluesa. „Manchester Special” to już tylko Duke Garwood i jego gitara – ponownie w atmosferze westernów, tym razem z lekką nutką muzyki orientalnej.
„Black Pudding” nie jest płytą dla każdego. Niecierpliwych może razić jej minimalizm i pozorna monotonia, która utrudnia szybką identyfikację i rozróżnienie poszczególnych piosenek. Powinna jednak spodobać się tym, którzy zasłuchiwali się we wspominane już soundtracki autorstwa Cave’a i Ellisa, a także miłośnikom gęstych klimatów w warstwie dźwiękowej, wokalnej i tekstowej. Intrygująca mieszanka akustycznego bluesa i muzyki filmowej, za której wyjątkowość odpowiadają w równej mierze Mark Lanegan i Duke Garwood.
koniec
6 sierpnia 2013

Komentarze

06 VIII 2013   17:23:17

Świetny album!
Bardzo dobra recenzja, podkreślająca to co istotne na Black Pudding. Faktycznie nie jest to płyta dla każdego, ale jak już ktoś się wsłucha to od niektórych dźwięków nie sposób się uwolnić.
Pozdrawiam!

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: Ente wcielenie Magmy
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Chociaż poprzednia płyta Rhùn, czyli „Tozïh”, ukazała się już niemal rok temu, najnowsza, której muzycy nadali tytuł „Tozzos”, wcale nie zawiera nagrań powstałych bądź zarejestrowanych później. Oba materiały są owocami tej samej sesji. Trudno dziwić się więc, że i stylistycznie są sobie bliźniacze.

więcej »

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
Sebastian Chosiński

25 IV 2024

Arild Andersen to w świecie europejskiego jazzu postać pomnikowa. Kontrabasista nie lubi jednak przesiadywać na cokole. Mimo że za rok będzie świętować osiemdziesiąte urodziny, wciąż koncertuje i nagrywa. Na dodatek kolejnymi produkcjami udowadnia, że jest bardzo daleki od odcinania kuponów. „As Time Passes” to nagrany z muzykami młodszymi od Norwega o kilkadziesiąt lat album, który sprawi mnóstwo radości wszystkim wielbicielom nordic-jazzu.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Oniryczne żałobne misterium
Sebastian Chosiński

24 IV 2024

Martin Küchen – lider freejazzowej formacji Angles 9 – zaskakiwał już niejeden raz. Ale to, co przyszło mu na myśl w czasie pandemicznego odosobnienia, przebiło wszystko dotychczasowe. Postanowił stworzyć – opartą na starożytnym greckim micie i „Odysei” Homera – jazzową operę. Do współpracy zaprosił wokalistkę Elle-Kari Sander, kolegów z Angles oraz kwartet smyczkowy. Tak narodziło się „The Death of Kalypso”.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Tegoż autora

Muzyczny list do domu
— Łukasz Izbiński

Jaśniejsza strona Bruce’a
— Łukasz Izbiński

Hard rock z brodą
— Łukasz Izbiński

W oazie dźwięków
— Łukasz Izbiński

Nagrajmy jak za dawnych lat
— Łukasz Izbiński

Welcome to the Delta Machine
— Łukasz Izbiński

Amerykański zmierzch, amerykański brzask
— Łukasz Izbiński

Bluesman wieczorową porą
— Łukasz Izbiński

Powrót z podniesionym czołem
— Łukasz Izbiński

Indiański blues
— Łukasz Izbiński

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.