Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

David Bowie
‹The Next Day›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułThe Next Day
Wykonawca / KompozytorDavid Bowie
Data wydania12 marca 2013
Wydawca Columbia Records
NośnikCD
Czas trwania53:14
Gatunekrock
EAN887654618627
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) The Next Day3:51
2) Dirty Boys2:58
3) The Stars [Are Out Tonight]3:56
4) Love Is Lost3:57
5) Where Are We Now?4:08
6) Valentine's Day3:01
7) If You Can See Me3:15
8) I'd Rather Be High3:53
9) Boss of Me4:09
10) Dancing Out in Space3:24
11) How Does the Grass Grow?4:33
12) [You Will] Set the World On Fire3:30
13) You Feel So Lonely You Could Die4:41
14) Heat4:25
Wyszukaj / Kup

Powrót z podniesionym czołem
[David Bowie „The Next Day” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Pierwsza takiego kalibru premiera w obecnym roku stała się faktem – po dziesięcioletniej przerwie David Bowie powrócił z nową płytą, zatytułowaną „The Next Day”. I , pomimo że to ostatni album artysty nosił tytuł „Reality”, właśnie tym razem Bowie udowadnia, że ani na chwilę nie stracił kontaktu ze współczesną muzyczną rzeczywistością.

Łukasz Izbiński

Powrót z podniesionym czołem
[David Bowie „The Next Day” - recenzja]

Pierwsza takiego kalibru premiera w obecnym roku stała się faktem – po dziesięcioletniej przerwie David Bowie powrócił z nową płytą, zatytułowaną „The Next Day”. I , pomimo że to ostatni album artysty nosił tytuł „Reality”, właśnie tym razem Bowie udowadnia, że ani na chwilę nie stracił kontaktu ze współczesną muzyczną rzeczywistością.

David Bowie
‹The Next Day›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułThe Next Day
Wykonawca / KompozytorDavid Bowie
Data wydania12 marca 2013
Wydawca Columbia Records
NośnikCD
Czas trwania53:14
Gatunekrock
EAN887654618627
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) The Next Day3:51
2) Dirty Boys2:58
3) The Stars [Are Out Tonight]3:56
4) Love Is Lost3:57
5) Where Are We Now?4:08
6) Valentine's Day3:01
7) If You Can See Me3:15
8) I'd Rather Be High3:53
9) Boss of Me4:09
10) Dancing Out in Space3:24
11) How Does the Grass Grow?4:33
12) [You Will] Set the World On Fire3:30
13) You Feel So Lonely You Could Die4:41
14) Heat4:25
Wyszukaj / Kup
Podobnie jak miało to miejsce w przypadku najnowszego dzieła Nicka Cave’a & the Bad Seeds, apetyt na album Davida Bowiego rozbudziły dwa niezwykle obiecujące single. Nadzieje były jednak proporcjonalnie większe, ponieważ Anglik milczał od dziesięciu lat i nie wiadomo było, z jakim wróci materiałem. Już okładka „The Next Day”, przedstawiająca przerobione zdjęcie z „Heroes”, daje pewne wskazówki: choć nowa płyta powstawała w Nowym Jorku, David Bowie postanowił nawiązać do okresu „berlińskiego”. Czy warto było czekać? Od osoby tak zasłużonej dla historii muzyki jedni mogą oczekiwać ciągłej rewolucji i wywoływania kolejnych gatunkowych trzęsień ziemi, inni – utrzymania pewnego poziomu. „The Next Day” z pewnością nie zawiedzie tych drugich. 66-letni artysta nadal czuje, co dzieje się w światku muzycznym, i dostosował swoje najmłodsze dziecko do wymogów brzmieniowych roku 2013, jednocześnie zachowując wszystko to, co dotąd stanowiło o sile jego twórczości.
Na pierwszy ogień idzie piosenka tytułowa, przemieniająca się z szybkiego rocka w swego rodzaju wykrzyczany manifest, w którym Bowie rozprawia się z ludźmi przemysłu muzycznego. Podkreśla następnie, że wciąż żyje i ma się dobrze, pomimo tego, że jego ciało „porzucono, by zgniło w dziupli”. „Dirty Boys” w zwrotkach prezentuje zwolnione, nieregularne tempo, zaś dopiero przy okazji refrenu zmienia klimat na piosenkowy. Przez całość przewija się dialog gitary i saksofonu barytonowego. Jeśli ten utwór mógł wprawić w zakłopotanie miłośników bardziej melodyjnych kawałków, to kolejny na pewno odpłaci za to z nawiązką – „The Stars (Are Out Tonight)” ma wszystko to, co powinno charakteryzować wielki przebój: zapadający w pamięć rytm, dobrze napisany tekst i świetną melodię, a jego refren nuci się niemal mimowolnie. Premierze singla towarzyszył ponadto fenomenalny klip w reżyserii Florii Sigismondi, z udziałem intrygującej i przerażającej jednocześnie aktorki Tildy Swinton. W „Love Is Lost” dominują dla odmiany długie partie klawiszy, za które odpowiada sam wokalista. Choć instrumentarium tego utworu zostało dobrane bez zwyczajowego na płycie rozmachu, jest to zupełnie niedostrzegalne wśród nawarstwienia partii klawiszowych, gitarowych oraz wokalu. Melancholijną stronę albumu reprezentuje doskonale drugi singiel, czyli „Where Are We Now”. Smutny i momentami drżący głos Bowiego wydaje się jednocześnie niezwykle kruchy, tekst bowiem zawiera wspomnienia bliskich mu miejsc w Berlinie oraz refleksję nad losami ludzi, których znał. Również do tej piosenki powstał teledysk: Anglik odwiedza w nim swoje dawne berlińskie mieszkanie, gdzie na ekranie wyświetlane są archiwalne filmy ze stolicy Niemiec.
Przebojowego potencjału nie brakuje również lekko dramatycznemu „Valentine’s Day”, którego przesłanie jest jednak całkowicie poważne: pod przystępnym i przyjemnym rytmem utwór skrywa tekst opowiadający historię strzelaniny w szkole średniej. W porównaniu z nim „If You Can See Me” jest trochę jak ciało obce na tej płycie, w „I’d Rather Be High” wraca jednak regularny refren, zaśpiewany do tego na dwa głosy. Umieszczenie na liście płac Tony’ego Levina pozwalało mieć cichą nadzieję na wykorzystanie tu jego wirtuozerskiej gry na basie lub też na Chapman Sticku. Nie jest to jednak kolejna płyta King Crimson czy też Liquid Tension Experiment, więc wariacje i swoboda zostały ograniczone do minimum. Levin w czterech utworach gra na gitarze basowej, którą zastępuje Chapman Stickiem jedynie w „Boss of Me” – wprowadzając początkowo lekko funkowy rytm, a następnie korespondując doskonale z saksofonem barytonowym Steve’a Earle’a oraz chórkiem wspierającym Bowiego. Prawdziwe przeboje jednak dopiero nadchodzą: „How Does the Grass Grow?” nie pozwala przestać nucić charakterystycznego refrenu, a „(You Will) Set the World on Fire” to ponad trzy minuty rockowego czadu. Na zakończenie płyta prezentuje ponownie spokojniejsze oblicze, kulminację którego stanowi utwór „Heat” z głośną partią smyczków na pierwszym planie. „The Next Day” to stosunkowo długi jak na dzisiejsze czasy album – nie udało się pośród tych 14 utworów uniknąć momentów słabszych. Są nimi mianowicie: wspominany natrętny „If You Can See Me” oraz nijaki „Dancing Out in Space”, które zaburzają harmonię i nastroje przenikające się na wydawnictwie.
Dość zaskakującym argumentem, na jaki można natknąć się w krytycznych recenzjach „The Next Day”, jest ten negujący sens nagrywania przez zasłużone gwiazdy nowych albumów, skoro nie są one przełomowe i nie potrząsają jak dawniej filarami muzycznego świata. Płyty pokroju „Tempest” Boba Dylana czy omawianej powyżej nie wnoszą rzekomo niczego świeżego do dyskografii ich autorów i świat nic by nie stracił, gdyby nie powstały. Tezę ową może dałoby się obronić, gdyby wymienione wcześniej dzieła były niestrawną mieszanką lub bezczelnym odcinaniem kuponów dawnej sławy. „The Next Day” stanowi całkowite jej zaprzeczenie, pozwalając każdemu słuchaczowi na znalezienie paru wyjątkowych utworów, które będą mu towarzyszyły przez bardzo długi czas. Należało wydać ten album, choćby miała się tam znajdować jedna piosenka pokroju „How Does the Grass Grow?”. Jeśli i to nie przekona przeciwników, w takim razie mogą ściszyć głośniki i skupić się jedynie na stronie wizualnej – warto byłoby jedynie dla teledysków do „The Stars (Are Out Tonight)” i „Where Are We Now?”. Parafrazując więc znany dowcip: dlaczego warto dać szansę nowej płycie Davida? Bo wie, o co w tej muzyce nadal chodzi.
koniec
19 marca 2013

Komentarze

19 III 2013   23:17:19

Na naszym blogu 4 odmienne spojrzenia na tę płytę:
http://67mil.blogspot.com/search?q=next+day

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
Sebastian Chosiński

25 IV 2024

Arild Andersen to w świecie europejskiego jazzu postać pomnikowa. Kontrabasista nie lubi jednak przesiadywać na cokole. Mimo że za rok będzie świętować osiemdziesiąte urodziny, wciąż koncertuje i nagrywa. Na dodatek kolejnymi produkcjami udowadnia, że jest bardzo daleki od odcinania kuponów. „As Time Passes” to nagrany z muzykami młodszymi od Norwega o kilkadziesiąt lat album, który sprawi mnóstwo radości wszystkim wielbicielom nordic-jazzu.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Oniryczne żałobne misterium
Sebastian Chosiński

24 IV 2024

Martin Küchen – lider freejazzowej formacji Angles 9 – zaskakiwał już niejeden raz. Ale to, co przyszło mu na myśl w czasie pandemicznego odosobnienia, przebiło wszystko dotychczasowe. Postanowił stworzyć – opartą na starożytnym greckim micie i „Odysei” Homera – jazzową operę. Do współpracy zaprosił wokalistkę Elle-Kari Sander, kolegów z Angles oraz kwartet smyczkowy. Tak narodziło się „The Death of Kalypso”.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Mityczna rzeka w jaskini lwa
Sebastian Chosiński

23 IV 2024

Po trzech latach oczekiwania wreszcie zostały spełnione marzenia wielbicieli norweskiego tria Elephant9. Nakładem Rune Grammofon ukazała się dziesiąta, wliczając w to także albumy koncertowe, płyta formacji prowadzonej przez klawiszowca Stålego Storløkkena – „Mythical River”. Dla fanów skandynawskiego jazz-rocka to pozycja obowiązkowa. Dla tych, którzy dotąd nie zetknęli się z zespołem – szansa na nowy związek, którego nie da się zerwać.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Tegoż twórcy

Ziggy pożera Amerykę
— Marcin Piwnik

Tegoż autora

Muzyczny list do domu
— Łukasz Izbiński

Jaśniejsza strona Bruce’a
— Łukasz Izbiński

Hard rock z brodą
— Łukasz Izbiński

Pudding western, spaghetti blues
— Łukasz Izbiński

W oazie dźwięków
— Łukasz Izbiński

Nagrajmy jak za dawnych lat
— Łukasz Izbiński

Welcome to the Delta Machine
— Łukasz Izbiński

Amerykański zmierzch, amerykański brzask
— Łukasz Izbiński

Bluesman wieczorową porą
— Łukasz Izbiński

Indiański blues
— Łukasz Izbiński

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.