Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 1 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Muzyka

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

muzyczne

więcej »

Zapowiedzi

Wojciech Waglewski, Fisz, Emade
‹Męska muzyka›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułMęska muzyka
Wykonawca / KompozytorWojciech Waglewski, Fisz, Emade
Data wydania1 lutego 2008
Wydawca Asfalt
NośnikCD
Czas trwania50:16
Gatunekhip hop, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Wojciech Waglewski, Fisz, Emade, Marcin Masecki, Bartek (Boruta) Łęczycki, Envee
Utwory
CD1
1) Dziób pingwina3:29
2) Władca kół3:31
3) Niezmiennie3:19
4) Majty2:28
5) Coś się odjęło2:29
6) Zimno 4:20
7) Dwa po dwa3:42
8) Niebo bez dziur3:17
9) Sport2:05
10) Męska muzyka3:46
11) Badminton3:15
12) Chwilę będzie ciszej3:45
13) Trafiony3:16
14) Wakacje5:01
15) Chromolę2:24
Wyszukaj / Kup

Rodzina słowem silna
[Wojciech Waglewski, Fisz, Emade „Męska muzyka” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Ni to pies, ni to wydra. Ni to beletrystyka, ni to rock and roll. Trochę nieciekawej literatury z dołączoną dobrą płytą? Może kawał dobrej muzyki z książką na doczepne? Doprawdy, dziwne tradycje wydawnicze pojawiły się na rodzimym rynku muzycznym. Abstrahując jednak od kwestii wydawniczych, wypada stwierdzić, że „Męska muzyka” to dobra rzecz. W końcu nazwisko zobowiązuje…

Paweł Franczak

Rodzina słowem silna
[Wojciech Waglewski, Fisz, Emade „Męska muzyka” - recenzja]

Ni to pies, ni to wydra. Ni to beletrystyka, ni to rock and roll. Trochę nieciekawej literatury z dołączoną dobrą płytą? Może kawał dobrej muzyki z książką na doczepne? Doprawdy, dziwne tradycje wydawnicze pojawiły się na rodzimym rynku muzycznym. Abstrahując jednak od kwestii wydawniczych, wypada stwierdzić, że „Męska muzyka” to dobra rzecz. W końcu nazwisko zobowiązuje…

Wojciech Waglewski, Fisz, Emade
‹Męska muzyka›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułMęska muzyka
Wykonawca / KompozytorWojciech Waglewski, Fisz, Emade
Data wydania1 lutego 2008
Wydawca Asfalt
NośnikCD
Czas trwania50:16
Gatunekhip hop, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Wojciech Waglewski, Fisz, Emade, Marcin Masecki, Bartek (Boruta) Łęczycki, Envee
Utwory
CD1
1) Dziób pingwina3:29
2) Władca kół3:31
3) Niezmiennie3:19
4) Majty2:28
5) Coś się odjęło2:29
6) Zimno 4:20
7) Dwa po dwa3:42
8) Niebo bez dziur3:17
9) Sport2:05
10) Męska muzyka3:46
11) Badminton3:15
12) Chwilę będzie ciszej3:45
13) Trafiony3:16
14) Wakacje5:01
15) Chromolę2:24
Wyszukaj / Kup
Nowe dzieło Waglewskich to książka – tak mówi oficjalna notka wydawcy (Agora) oraz wszelkie reklamy „Męskiej muzyki”. Pisanie jest najwidoczniej ostatnio w modzie: do maszyn do pisania i edytorów tekstu ochoczo zasiadła cała polska plejada muzykantów, np. Ewa Bem czy Voo Voo. Może chodzi o to, że wydawca tych pozycji płaci mniejszy VAT za taki proceder (na książki VAT jest zerowy, a na muzykę trzeba fiskusowi oddać aż 22 proc. zysków)? Ale może nie? Może nagle polscy artyści rozwijają się wszechstronnie i żadna dziedzina sztuki nie jest im obca? To stwarzałoby wiele możliwości. Wyobraźmy sobie, jakie hybrydy literacko-muzyczne mogłyby powstać: do najnowszego Maleńczuka – „Savoir vivre dla opornych” autorstwa tegoż; do albumu Behemotha – „Książka kucharska dla satanistów"; kolejny krążek Cool Kids of Death z dodrukowaną na tę okazję którąś z pozycji Ballarda; a Doda, cóż… Do Dody dołączmy na przykład „Słownik języka polskiego” PWN-u albo „Encyklopedię powszechną” – w celu edukacji odbiorców; koniecznie w małym formacie, żeby mieściły się do torebki. Wracając do rodzinnego triumwiratu: „książkę” w tym przypadku udają krótkie wywiady z muzykami. I nie ma ani o czym się rozpisywać, ani specjalnie o czym czytać. Na szczęście o muzyce można pisać bez użycia cudzysłowów. Mówi się, że „Męska muzyka” to echo „The Good, The Bad & The Queen”, tak twierdził zresztą sam Waglewski. Coś w tym jest, ale bez trudu znaleźć można więcej inspiracji – choćby Waits. Weźmy otwierający album „Dziób pingwina”, wsłuchajmy się w miarowo pojękującą na drugim planie gitarę lub w wyznaczającą rytm stopę perkusji – to bardzo w stylu Toma. W ogóle cały balladowo-knajpiany nastrój bliski jest słynnemu bardowi. Dochodzi do tego produkcja – skojarzenia z ostatnimi albumami Waitsa, jak „Real Gone” czy „Orphans”, nieuniknione. Trochę ogniskowej gitary, trochę elektroniki, jakieś klaskanie, trzaski. Uwspółcześniony, leniwy i luzacki blues. W ogóle brzmienie krążka jest na piątkę: bez fajerwerków; surowe, gdy trzeba przywalić, jak w przybrudzonym, whitestripesowskim „Sporcie”; miękkie, kiedy trzeba rozkołysać i ocieplić atmosferę (perliste klawisze w „Niebie bez dziur”). Spisał się ten Emade, jego otwarte na nowości uszy i smykałka do lepienia dźwięków podniosły walor albumu o klasę.
Producent sięga po samplowane okrzyki, sprzężone gitary, harmonijki ustne i chyba tylko chórów australijskich poganiaczy bydła tam nie ma. Ładnie też połączył analogowe granie z cyfrowymi ozdobnikami. Ale nie ma tu przesady i wpychania kolejnych grzybów w barszcz. Tu wszystko ma sens. Jest logika dźwięku, a brzmienie pasuje do stylistyki i nie razi grzechem nieumiarkowania, częstym u producentów – fascynatów nowymi brzmieniami. Jeśli chodzi o same utwory to zadanie zostało wykonane na czwórkę. Przełomu w muzyce ta rzecz nie dokona – to skrzyżowanie country, bluesa, rocka i hard rocka. Bywa troszkę punkowo, bywa bardzo w klimacie Voo Voo. A i odrobina hip-hopu się znalazła („Trafiony” ma naprawdę tłusty bit – znów zasługa Emade, który siadł za perkusją). Jest i avant pop, i gatunki inne, o których się filozofom i polskim hydraulikom nie śniło. Jednak mimo tych niedalekich wycieczek w stronę to rocka, to jazzu, nazbyt wszystko przewidywalne. I zbyt oczywiste. Przy zapoznawaniu się z płytą, ta spójność może być zaletą, lecz po kilkakrotnym przesłuchaniu prosta, powtarzalna formuła piosenek nieco nuży.
Summa summarum: „Męska muzyka” to sympatyczna rzecz. Dla jednych to komplement, dla innych nagana, ale po familii Waglewskich mamy prawo spodziewać się naprawdę wiele. Nie ma sensu używać przebrzmiałych już argumentów, że „jak na polskie warunki płyta jest…(wstawić dowolny przymiotnik)”, bo smutne czasy, gdy klękaliśmy przy okazji każdego przyzwoicie nagranego i zagranego polskiego albumu, skończyły się. „Męska muzyka” obyła się bez padek i womyłek, a nawet wpadek i pomyłek. I chwała ojcu, i synowi, i drugiemu synowi, ale brak błędów to niewielka zaleta.
Ach, jeszcze jedno: skoro płyta jest dodatkiem do książki, to ze smutkiem zakomunikować należy, że trochę rozczarowują teksty. „Majty” i „Władca kół” zwyczajnie irytują wymuszonym, chropowatym stylem i sztuczną niedokładnością rymów. Niby taki to już fiszowy sznyt, ale ma się wrażenie, że zrobił to z imperatywu wierności własnemu stylowi, co często prowadzi go w ślepą uliczkę.
Z kolei „Niezmiennie” i „Zimno” mają to do siebie, że pozostawiają idealnego odbiorcę w idealnej obojętności (cytując Joyce′a). Dobrze, że nadrabiają „Dziób pingwina”, „Badminton” i „Chromolę”. W tym ostatnim na płycie utworze padają uroczo kojące słowa: „ W niedzielę to nie widać mnie za wiele/Się nie golę – chromolę.” Nie ma to jak słodkie bumelanctwo. Waglewski dobrze o tym wie, a my wiemy, że nic mu nie wychodzi tak uroczo jak olewanie.
koniec
29 kwietnia 2008
Skład:
Fisz – wokal, gitara basowa;
Emade – produkcja, perkusja;
Wojciech Waglewski – wokal, gitara;
Marcin Masecki – wokal, fortepian, pianino elektryczne;
Bartek (Boruta) Łęczycki – harmonijka ustna;
gościnnie Envee – tamburyn (1)

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: Od smutku do radości
Sebastian Chosiński

30 IV 2024

Wydany przed dwoma laty jazzowo-ambientowy album „Ghosted” Orena Ambarchiego, Johana Berthlinga i Andreasa Werliina był dla mnie nadzwyczaj miłym zaskoczeniem. Dlatego z wielkimi oczekiwaniami przystępowałem do odsłuchu jego kontynuacji. I tu również czekało mnie zaskoczenie, choć niekoniecznie takie, na jakiej liczyłem. Ale w końcu nie wszystko – na to, co dobre – musi powalać nas na kolana, prawda?

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Ente wcielenie Magmy
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Chociaż poprzednia płyta Rhùn, czyli „Tozïh”, ukazała się już niemal rok temu, najnowsza, której muzycy nadali tytuł „Tozzos”, wcale nie zawiera nagrań powstałych bądź zarejestrowanych później. Oba materiały są owocami tej samej sesji. Trudno dziwić się więc, że i stylistycznie są sobie bliźniacze.

więcej »

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
Sebastian Chosiński

25 IV 2024

Arild Andersen to w świecie europejskiego jazzu postać pomnikowa. Kontrabasista nie lubi jednak przesiadywać na cokole. Mimo że za rok będzie świętować osiemdziesiąte urodziny, wciąż koncertuje i nagrywa. Na dodatek kolejnymi produkcjami udowadnia, że jest bardzo daleki od odcinania kuponów. „As Time Passes” to nagrany z muzykami młodszymi od Norwega o kilkadziesiąt lat album, który sprawi mnóstwo radości wszystkim wielbicielom nordic-jazzu.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Tegoż twórcy

Chcę skakać, by później spać
— Michał Perzyna

O biuście też…
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Znamy się tylko z widzenia
— Michał Foerster

Tegoż autora

Milczenie Boga
— Paweł Franczak

Są wielcy, nie Mali!
— Paweł Franczak

Pokój z Zornem!
— Paweł Franczak

Podsumowanie muzyczne roku 2008 (2)
— Paweł Franczak, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Zawód: kompozytor
— Paweł Franczak

Na żywo i z prądem
— Paweł Franczak

Pierwszy sort Chopina
— Paweł Franczak

Między arcydziełem a Radiem Maryja
— Paweł Franczak

Quo Vadis, rynku muzyczny?
— Paweł Franczak

Diament nieco zszarzały
— Paweł Franczak

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.