Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 28 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Maciej Maleńczuk, Wojciech Waglewski
‹Koledzy›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułKoledzy
Wykonawca / KompozytorMaciej Maleńczuk, Wojciech Waglewski
Data wydaniamaj 2007
Wydawca Agora
NośnikCD
Czas trwania57:66
Gatunekrock
EAN9788375520255
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) Koledzy02:37
2) Can't Judge Book 02:57
3) Diabeł w wiosce 03:08
4) Luty 89 02:24
5) Niech żyje wojna 02:43
6) Bal na Gnojnej 02:40
7) Komu dzwonią 04:10
8) Piosenka męska z głosem ludzkim 02:50
9) Praca na saxach 03:07
10) Ring of Fire 02:25
11) Antoni Radwan 05:59
12) Bo Bóg dokopie 03:57
13) Biust03:18
14) Who Do You Love 02:09
15) Kaczory03:13
16) Niedziela będzie dla nas 02:37
17) Adam09:00
Wyszukaj / Kup

O biuście też…
[Maciej Maleńczuk, Wojciech Waglewski „Koledzy” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Jakiś czas temu na łamach „Esensji” Michał Foerster napisał niezbyt przychylną recenzję projektu Maćka Maleńczuka i Wojtka Waglewskiego pod tytułem „Koledzy”. W moim przekonaniu jest ona bardzo krzywdząca dla obu artystów. By zrozumieć tę płytę, potrzebny jest klucz, którego nie znalazł autor krytyki. A jest nim spotkanie dwóch kolegów.

Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

O biuście też…
[Maciej Maleńczuk, Wojciech Waglewski „Koledzy” - recenzja]

Jakiś czas temu na łamach „Esensji” Michał Foerster napisał niezbyt przychylną recenzję projektu Maćka Maleńczuka i Wojtka Waglewskiego pod tytułem „Koledzy”. W moim przekonaniu jest ona bardzo krzywdząca dla obu artystów. By zrozumieć tę płytę, potrzebny jest klucz, którego nie znalazł autor krytyki. A jest nim spotkanie dwóch kolegów.

Maciej Maleńczuk, Wojciech Waglewski
‹Koledzy›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułKoledzy
Wykonawca / KompozytorMaciej Maleńczuk, Wojciech Waglewski
Data wydaniamaj 2007
Wydawca Agora
NośnikCD
Czas trwania57:66
Gatunekrock
EAN9788375520255
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) Koledzy02:37
2) Can't Judge Book 02:57
3) Diabeł w wiosce 03:08
4) Luty 89 02:24
5) Niech żyje wojna 02:43
6) Bal na Gnojnej 02:40
7) Komu dzwonią 04:10
8) Piosenka męska z głosem ludzkim 02:50
9) Praca na saxach 03:07
10) Ring of Fire 02:25
11) Antoni Radwan 05:59
12) Bo Bóg dokopie 03:57
13) Biust03:18
14) Who Do You Love 02:09
15) Kaczory03:13
16) Niedziela będzie dla nas 02:37
17) Adam09:00
Wyszukaj / Kup
Jest wieczór. W ciasnym pokoju przy okrągłym stole siedzą Maleńczuk i Waglewski. Są odprężeni, prowadzą rozmowę o tym, co dręczy współczesny świat. Takie Polaków nocne rozmowy. Co jakiś czas zwilżają gardła winem rozlanym do szklanic. O tym, że siedzą już dłuższy czas, świadczy prawie opróżniona butelka.
Nagle Wojtek Waglewski sięga po gitarę. Zaczyna grać prosty motyw. Wkrótce improwizuje tekst. Maciek Maleńczuk długo nie czeka, też wyciąga spod stołu swoje wiosło i dołącza się do wspólnego jamu. Powstaje utwór „Koledzy”:
„Spotkałem się z kolegą, bo kolega jest od tego / I wypada czasem spotkać się z nim / Siedzieliśmy do rana, a jego ukochana / Donosiła ciągle nowy zestaw win”.
Po zabrzmieniu ostatniego akordu panowie przerywają. Spoglądają na siebie i już wiedzą, że na jednym utworze się nie skończy. Sąsiedzi tej nocy nie zasną…
Maleńczuk pyta, czy jego kompan zna „Can’t Judge Book” Johnny’ego Casha. Ten kiwa głową i już wybija rytm. Klasyczny kawałek płynie spod ich palców. Atmosfera robi się coraz weselsza. W pewnym momencie Maciek przerywa, by zaśpiewać tekst po polsku. Robi to bardzo w swoim stylu: – „Skąd wiesz jak smakuje jabłko, jeśli patrzysz tylko na drzewo / Skąd wiesz jak smakuje miód, jeśli patrzysz tylko na pszczoły / Nie oceniaj mnie, bo chociaż wyglądam na wieśniaka, niezły ze mnie jebaka”.
„Wagiel” ledwo powstrzymuje się od śmiechu, mimo to gra dalej. Motyw nieco się zmienia, ale klimat wciąż pozostaje ten sam. Maleńczuk intonuje swój tekst „Diabeł w wiosce”. Opowiada on o obłudzie kleryków. Robi się nieco poważniej. Wojtek pozwala sobie nawet na ostrzejsze solo pod koniec.
Nie spotkali się tu jednak, by prawić morały. Następny song, jaki grają, jest wspomnieniem z dawnych czasów. To „Luty 1989”. Popadają w nostalgię.
Oczywiście tylko na moment. Maleńki intonuje „Niech żyje wojna” z repertuaru Grzesiuka, warszawskiego barda z Czerniakowa. „Wroga bij w imię Boga / Za cudzą kieszeń oddaj młode życie swe” – zadziwiające, jak wciąż aktualny jest ten tekst.
„Wagiel” idzie za ciosem i nie przerywa, tylko zmienia nastrój i sięga po kolejny utwór barda ulicy. „Bal na Gnojnej” to jeden z najbardziej wzruszających tekstów w jego dorobku. Maleńczuk zna go bezbłędnie, zresztą jego wymowa jest tak bliska jego sercu, że sprawia wrażenie, jakby Grzesiuk napisał go specjalnie dla niego. Podobnie jest z „Komu bije dzwon”, choć wokalista nieco przesadza z teatralnością. Ale nikt nie powiedział, że mają grać wierne kopie. Przy winie z kumplem wszystko jest dozwolone.
Waglewski, czując, że za bardzo zapuszczają się w depresyjne klimaty, postanawia ratować sytuację. Zapodaje więc „Piosenkę męską głosem ludzkim”. I faktycznie, w warstwie muzycznej jest bardziej pogodna od dwóch poprzednich, ale, jak to bywa w wypadku tekstów „Wagla”, i ten nie jest pozbawiony głębszej filozofii („To Ci się śni, to śni się mnie / Dopóki śnimy żyjemy w tym śnie / Niech nikt nas budzić nie próbuje / Bo życie odbierze, życie zepsuje”).
Maciek idzie za ciosem i natychmiast dośpiewuje swój kolejny złośliwy tekst „Praca na saxach”. Ukłonem w stronę kolegi jest wtrącenie fragmentu, w którym pojawiają się jego dwaj synowie: „Praca na saxach szkodzi na maxa! / Fisz i Emade też nie dali by radę”.
Zapewne ta chwila luzu wpłynęła na to, że po krótkim odpoczynku na strzemiennego zagrali kolejny standard „Ring of Fire” autorstwa spółki June Carter – Merle Kilgore. Ot, taki mały, radosny przerywnik. Chwilę później znów wpadli w zadumę. A to za sprawą kompozycji Maleńczuka „Antoni Radwan”, która należy do jednej z najbardziej poruszających w dorobku artysty.
Następny w kolejce „Bo Bóg dokopie” to fragment twórczości Waglewskiego. Spokojne, akustyczne dźwięki wspaniale korespondują z refleksyjnym tekstem i ciepłym głosem autora. Zasłuchany Maciek mu akompaniuje, mrużąc oczy i kiwając delikatnie głową.
Przerywają, by wychylić po jednym. Zrobiło się bardzo późno. Wypity alkohol też zaczyna o sobie dawać znać. Trzeba by zagrać coś żywszego. Nie mieli przecież zamiaru upijać się na smutno. Wtedy „Wagiel” wpadł na gitarowy motyw rodem z Karaibów. Taka odskocznia od tego, co grali przed chwilą. Przecież było to spotkanie dwóch kolegów i nie mogło zabraknąć opowieści o damskich krągłościach. Oczywiście nie ma mowy o chamstwie, a subtelnej piosnce z przymrużeniem oka („Pieścił każdy ton na gitarze swej / A jej się zdawało, że pieści piersi jej…”).
Pozostając w żywszych klimatach, panowie sprawnie przechodzą do kolejnego utworu, jakim jest wspólna wariacja motywu „Who Do You Love” Bo Diddleya. Zabawa trwa na całego.
Podchmielony Maleńczuk zaczyna improwizować, po czym intonuje pieśń o sytuacji politycznej. Z tytułu „Kaczory” od razu wiadomo, o kim jest mowa. Myli się tylko w jednym, pod koniec: „Śpij z ręką w nocniku Ojczyzno kochana / Na lat pięć lub dziesięć kadencja wybrana”.
Ale polityka nie jest tym, czym „Wagiel” chciałby zajmować się przez resztę nocy. Szybko intonuje początek szlagieru „Niedziela będzie dla nas”. „Maleńki” od razu go podchwytuje.
Zaczynają się wolne improwizacje, które po chwili przeobrażają się w nastrojową kompozycję „Adam”. Jest to opowieść o łuczniku, który chciał ustrzelić słońce, a w efekcie został ukarany za swoją pychę i uległ wypadkowi, tracąc wzrok. Ballada jest długa. Maleńczuk śpiewa bez końca, a Waglewski, wyczyniając prawdziwe cuda na gitarze, dzielnie mu akompaniuje.
Grają tak aż do rana. Wreszcie zmęczeni koledzy zasypiają przy stole.
Płyta w odtwarzaczu się skończyła…
koniec
8 grudnia 2007

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: Ente wcielenie Magmy
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Chociaż poprzednia płyta Rhùn, czyli „Tozïh”, ukazała się już niemal rok temu, najnowsza, której muzycy nadali tytuł „Tozzos”, wcale nie zawiera nagrań powstałych bądź zarejestrowanych później. Oba materiały są owocami tej samej sesji. Trudno dziwić się więc, że i stylistycznie są sobie bliźniacze.

więcej »

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
Sebastian Chosiński

25 IV 2024

Arild Andersen to w świecie europejskiego jazzu postać pomnikowa. Kontrabasista nie lubi jednak przesiadywać na cokole. Mimo że za rok będzie świętować osiemdziesiąte urodziny, wciąż koncertuje i nagrywa. Na dodatek kolejnymi produkcjami udowadnia, że jest bardzo daleki od odcinania kuponów. „As Time Passes” to nagrany z muzykami młodszymi od Norwega o kilkadziesiąt lat album, który sprawi mnóstwo radości wszystkim wielbicielom nordic-jazzu.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Oniryczne żałobne misterium
Sebastian Chosiński

24 IV 2024

Martin Küchen – lider freejazzowej formacji Angles 9 – zaskakiwał już niejeden raz. Ale to, co przyszło mu na myśl w czasie pandemicznego odosobnienia, przebiło wszystko dotychczasowe. Postanowił stworzyć – opartą na starożytnym greckim micie i „Odysei” Homera – jazzową operę. Do współpracy zaprosił wokalistkę Elle-Kari Sander, kolegów z Angles oraz kwartet smyczkowy. Tak narodziło się „The Death of Kalypso”.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Inne recenzje

Znamy się tylko z widzenia
— Michał Foerster

Tegoż twórcy

Rodzina słowem silna
— Paweł Franczak

Tegoż autora

Palec z artretyzmem na cynglu
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Idź do krateru wulkanu Snæfellsjökull…
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

I ty możesz być Kubą Rozpruwaczem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

My i Oni
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wielki mały finał
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Piołun w sercu a w słowach brak miodu, czyli 10 utworów do tekstów Ernesta Brylla
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Kim był Józef J.?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Ilu scenarzystów potrzea by wkręcić steampunkową żarówkę?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Baldwin Trędowaty na tropie
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Nie należy mylić zagubienia się w masie z tkwieniem w gównie
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.