Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Myopia
‹Biomechatronic Intervention›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułBiomechatronic Intervention
Wykonawca / KompozytorMyopia
Data wydania11 stycznia 2009
NośnikCD
Gatunekmetal
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) Introx
2) Mechanoth
3) RCS01
4) Mechatronic Robotics
5) Biocybermedical Alterations
6) Supermegagrid
7) Malfunction
8) Destabilization
9) Re-control
Wyszukaj / Kup

Wbrew logice
[Myopia „Biomechatronic Intervention” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
W dzisiejszych czasach, gdy zdaniem wielu zagrano już wszystko, zespoły pokroju Myopii jawią się jako panaceum na powszechną miałkość. Choć swoim najnowszym albumem „Biomechatronic Intervention” grupa nie odkrywa przysłowiowej Ameryki, poprzez swoją skomplikowaną muzykę stoi w wyraźnej opozycji do pozbawionej kreatywności masy kapel.

Jacek Walewski

Wbrew logice
[Myopia „Biomechatronic Intervention” - recenzja]

W dzisiejszych czasach, gdy zdaniem wielu zagrano już wszystko, zespoły pokroju Myopii jawią się jako panaceum na powszechną miałkość. Choć swoim najnowszym albumem „Biomechatronic Intervention” grupa nie odkrywa przysłowiowej Ameryki, poprzez swoją skomplikowaną muzykę stoi w wyraźnej opozycji do pozbawionej kreatywności masy kapel.

Myopia
‹Biomechatronic Intervention›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułBiomechatronic Intervention
Wykonawca / KompozytorMyopia
Data wydania11 stycznia 2009
NośnikCD
Gatunekmetal
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) Introx
2) Mechanoth
3) RCS01
4) Mechatronic Robotics
5) Biocybermedical Alterations
6) Supermegagrid
7) Malfunction
8) Destabilization
9) Re-control
Wyszukaj / Kup
Darzę bardzo dużym szacunkiem zespoły pokroju Myopii. Dla ich członków liczy się tylko muzyka. Bo co innego mogłoby? W to, że w naszym kraju można zarobić na graniu „pokręconych” dźwięków, nie wierzą już chyba nawet najwięksi optymiści. Corocznie rozdawane Fryderyki w kategoriach Rock i Metal trafiają przeważnie do muzyków, którzy posiadają sprawnych managerów, rzadko zaś otrzymują je artyści tworzący muzykę trudną w odbiorze i łamiącą schematy. Na kilkucyfrowe wpływy na konto i nominację Myopia zapewne więc nie liczy. Na powszechny poklask też chyba nie. Pozostaje im granie zgodnie z własnymi ambicjami oraz dla wąskiej grupy odbiorców. To jednak, zamiast ich deprymować, raczej dopinguje, czego najlepszym dowodem jest „Biomechatronic…”.
Główną inspiracją Myopii pozostaje Voivod. Wizjonerzy thrash metalu nie przestają pobudzać wyobraźni, próba zmierzenia się z ich stylistyką nie jest jednak łatwa. Myopii po raz kolejny udało się wykreować atmosferę podobną do tej panującej na krążkach Kanadyjczyków. Przez wszechobecny mrok, odhumanizowanie i mechaniczną surowość można odnieść wrażenie, że mamy do czynienia raczej z soundtrackiem do schizofrenicznego horroru science fiction, a nie z albumem metalowym. Generowane przez muzyków dźwięki trudno zresztą jednoznacznie zaszufladkować. Przesterowane, ciężkie gitary wskazywałyby na metalowe korzenie, ale aranżacje utworów kojarzyć się mogą momentami nawet z jazzem. Próżno szukać tutaj riffów w zwykłym tego słowa znaczeniu. Robert Słonka idzie śladami zmarłego Denisa D’Amoura i wydobywa ze swojego instrumentu paletę niestandardowych dźwięków. Podobnie perkusista Bogdan Kubica. Budując szkielet rytmiczny utworów, stosuje liczne skomplikowane przejścia i rozwiązania, przez co przy pierwszym kontakcie muzyka Myopii może się wydawać niezrozumiałą kakofonią. Słuchacz dopiero z czasem zauważa różne „smaczki”, zaczyna odnajdywać ukryte w aranżacjach riffy i dźwięki. Przez to płyta zyskuje na żywotności, a obcowanie z nią przypomina rozwiązywanie zagadki, odkrywanie sensu kompozycji.
Osobną kwestię stanowi wokal. Odnoszę wrażenie, że dla niektórych może on być najmniej strawną częścią twórczości zespołu. Aby dopasować go do konceptu muzyki – nie wiem, czy za sprawą jakichś efektów w studiu, czy po prostu Robert Kocoń potrafi tak śpiewać – głos wokalisty został zarejestrowany w taki sposób, że brzmi równie nieludzko jak instrumenty. Przy pierwszym kontakcie można poczuć konsternację. Czy jednak cała płyta od początku nie odrzuca?
„Biomechatronic…” pokazuje, że w naszym krajowym podziemiu, z dala od mainstreamu, powstaje muzyka nieszablonowa, niebanalna i potrafiąca zaskoczyć. Ciekawi mnie tylko, ile osób sięgnie po ten krążek. A ilu słuchaczy faktycznie wgłębi się w niego i poczuje satysfakcję z możliwości obcowania z „łamańcami” granymi przez grupę?
koniec
29 kwietnia 2009

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: Ente wcielenie Magmy
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Chociaż poprzednia płyta Rhùn, czyli „Tozïh”, ukazała się już niemal rok temu, najnowsza, której muzycy nadali tytuł „Tozzos”, wcale nie zawiera nagrań powstałych bądź zarejestrowanych później. Oba materiały są owocami tej samej sesji. Trudno dziwić się więc, że i stylistycznie są sobie bliźniacze.

więcej »

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
Sebastian Chosiński

25 IV 2024

Arild Andersen to w świecie europejskiego jazzu postać pomnikowa. Kontrabasista nie lubi jednak przesiadywać na cokole. Mimo że za rok będzie świętować osiemdziesiąte urodziny, wciąż koncertuje i nagrywa. Na dodatek kolejnymi produkcjami udowadnia, że jest bardzo daleki od odcinania kuponów. „As Time Passes” to nagrany z muzykami młodszymi od Norwega o kilkadziesiąt lat album, który sprawi mnóstwo radości wszystkim wielbicielom nordic-jazzu.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Oniryczne żałobne misterium
Sebastian Chosiński

24 IV 2024

Martin Küchen – lider freejazzowej formacji Angles 9 – zaskakiwał już niejeden raz. Ale to, co przyszło mu na myśl w czasie pandemicznego odosobnienia, przebiło wszystko dotychczasowe. Postanowił stworzyć – opartą na starożytnym greckim micie i „Odysei” Homera – jazzową operę. Do współpracy zaprosił wokalistkę Elle-Kari Sander, kolegów z Angles oraz kwartet smyczkowy. Tak narodziło się „The Death of Kalypso”.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Tegoż autora

Wielki ranking płyt Slayera
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Jacek Walewski

Porażki i sukcesy 2014
— Karolina Ćwiek-Rogalska, Piotr Dobry, Jarosław Robak, Grzegorz Fortuna, Jacek Walewski, Konrad Wągrowski, Krystian Fred, Kamil Witek, Miłosz Cybowski, Adam Kordaś

30 utworów na Halloween
— Jacek Walewski, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Diabeł z jasełek pokazuje rogi
— Jacek Walewski

Boska cząstka
— Jacek Walewski

Niechęć do nieśmiertelności i lęk przed śmiercią
— Jacek Walewski

Iluminacja… czyli znalazłem debiut roku!
— Jacek Walewski

Nieoszlifowany diament
— Jacek Walewski

Matematyczny łamaniec głowy
— Jacek Walewski

Bękarty wydawnicze
— Jacek Walewski

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.