Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 9 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Anna ‘Cranberry’ Nieznaj
‹Padawanka›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorAnna ‘Cranberry’ Nieznaj
TytułPadawanka
OpisAnna „Cranberry” Nieznaj (ur. 1979 r.), absolwentka matematyki, programistka. Mężatka, ma dwoje dzieci, mieszka w Lublinie. Pod panieńskim nazwiskiem Borówko – debiut w 1996 r., a następnie opowiadanie „Telemach” w „Science Fiction” (7/28/2003). Pod obecnym – „Kredyt” (II miejsce w konkursie Pigmalion Fantastyki 2010) i „Czarne Koty” („SFFiH” 4/66/2011). „Padawanka” to alternatywny fanfik gwiezdnowojenny z cyklu o Darth Beyre (m.i. „Szczeniaki”, „Przed burzą”, „Obława”).
Gatunekfanfiction

Gwiezdne wojny: Padawanka

« 1 9 10 11 12 »
– Zemsta jest jedyną sprawiedliwą zapłatą za zdradę. Obetnij padawański warkoczyk, Darth… Beyre.
– Tak, mistrzu – pochyliła się w ukłonie.
• • •
Świątynia Jedi wyrastała nad nimi. Gigantyczna piramida zwieńczona sięgającymi chmur wieżami. Jedna z tych iglic runęła właśnie, przełamując się w połowie, pod ciężkim ostrzałem z kilku kanonierek. Nad budynkiem płonęła łuna pożarów.
– Wstrzymać ogień – rzucił do komunikatora Vader. – Wchodzimy tam.
Ruszyli po monumentalnych schodach, piętro za piętrem, coraz wyżej. Czarny płaszcz Vadera powiewał na wietrze.
Beyre odrzuciła na plecy kaptur i dłonią w czarnej rękawicy sięgnęła po miecz. Za plecami czuła obecność klonów, słyszała rytmiczne dudnienie kroków żołnierzy Legionu 501.
• • •
Lord Sidious siedział w swoim gabinecie, bez ruchu, wpatrzony w ciąg pojazdów sunących za panoramicznym oknem. Pomieszczenie tonęło w mroku, zalane tylko padającą zza szyby poświatą wielkiego miasta. Wzrok Sitha pobiegł dalej, w stronę majaczących na horyzoncie wież, już tylko czterech wież Świątyni Jedi.
Misterny, dopracowany w najmniejszych szczegółach plan stawał się teraz oto na jego oczach rzeczywistością. A wszyscy ci… ludzie, których Lord Sidious wziął pod uwagę przy jego ustalaniu, reagowali w dokładnie taki sposób, jak przewidział.
Teraz czekał, dawał kolejnemu pionkowi wystarczająco dużo czasu, żeby mógł wykonać swoje zadanie. Na drugim krańcu Galaktyki, w układzie Utapau.
Generał Grievous nie był już do niczego potrzebny i należało pozwolić, by go usunięto.
Lord Sith kierowany niesionym przez Ciemną Stronę przeczuciem, oderwał spojrzenie od płonącej Świątyni i gestem dłoni włączył holoprojektor. Wiedział, że Obi-Wan Kenobi już odegrał rolę, którą mu przeznaczono.
Cały gabinet rozświetlił duży hologram przedstawiający klonowego oficera.
– Komandorze Cody – powiedział powoli senator z Naboo, Wielki Kanclerz, a od kilku minut, na mocy wystawionego przez siebie dekretu – Imperator Palpatine.
Klonowy oficer wyprężył się na baczność, a Lord Sidious wypowiedział słowa, na które czekał od tak dawna:
– Wykonać Rozkaz 66.
• • •
Senator Bail Organa obniżał swój śmigacz nad Świątynią Jedi. To, co widział, w zasadzie nie pozostawiało jakiegokolwiek pola dla wątpliwości, ale król Alderaanu nie chciał popełnić błędu w tak fundamentalnej kwestii. Chciał wiedzieć; nie domyślać się czy być przekonanym, ale mieć całkowitą pewność, bo w sprawach tej rangi nie mogli sobie pozwolić na pomyłkę. Ani on, ani jego sojusznicy.
Organa wylądował na małej platformie w połowie wysokości budynku i ruszył długim, wąskim łącznikiem w stronę wejścia. Drogę zastąpiło mu czterech żołnierzy w białych zbrojach.
– Doszło do buntu – rozległ się zza hełmu głos ich dowódcy. – Ale proszę się nie niepokoić, sir, sytuacja jest pod kontrolą.
Bail zrobił krok do przodu, ale żołnierze unieśli broń.
– Proszę odejść.
Senator skinął głową i zaczął wycofywać się do śmigacza, ale kiedy już prawie pokonał wiszący nad przepaścią chodnik, przy bramie do budynku rozległ się świst laserowych strzałów.
Na platformę wypadł młodziutki, dziesięcio-, może dwunastoletni padawan. Chłopiec, osłaniając się mieczem przed energetycznymi wiązkami z miotaczy klonowych żołnierzy, wyfrunął w powietrze zapierającym dech w piersi saltem, przesadził dzielące go od łącznika zaparkowane pod bramą śmigacze i ciął świetlnym ostrzem, zabijając dowódcę pododdziału.
– Tutaj!! – wrzasnął Bail Organa, wskakując do swojego pojazdu i uruchamiając silnik.
Chłopiec ruszył ku niemu pędem wzdłuż prowadzącego na platformę chodnika. Czerwone smugi strzałów odbijały się pod jego stopami. Biegł, a senator zamarł z rękami na sterach, gotowy do startu.
W tym momencie w bramie pojawił się inny Jedi z włączonym mieczem świetlnym. Bail podniósł wzrok i rozpoznając twarz dziewczyny, zawołał jeszcze głośniej:
– Cran!! Tutaj, uciekajcie!
W kilku szaleńczych, nieludzkich susach dopędziła padawana i rzuciła się na chłopca z mieczem, przełamując bez najmniejszego wysiłku rozpaczliwie składane przez niego parady.
Senator trwał jak sparaliżowany, nie mogąc oderwać wzroku od tego, co widział.
Dziewczyna, odgarniając połę czarnego płaszcza, przestąpiła nad ciałem młodego Jedi i spojrzała w stronę Baila.
– Zabić go! – rozkazała doganiającym ją klonom.
Jednak senator odzyskał już przytomność umysłu i jego śmigacz zanurkował gwałtownie pod osłonę platformy.
• • •
Lord Sidious szedł przez Świątynię. Chwilę wcześniej odesłał Vadera na Mustafar – pora zamknąć ostatni rozdział tego, co przejdzie do historii jako Wojny Klonów, a tak naprawdę było tylko zasłoną dymną mającą zamglić wzrok tych, którymi tak łatwo dało się powodować.
Był więc tutaj, po dziesiątkach lat przygotowań dotarł wreszcie do celu. Po wydarzeniach tej nocy jutro Senat nie odważy się na nic poza aplauzem. Mistrzowskie posunięcie zamykające wszystkie usta.
Jedi. Nieszczęśni, ślepi głupcy.
Lord Sidious czuł, jak przepełnia go Ciemna Strona, uskrzydlająca i potężna. Kroczył korytarzami Świątyni, chcąc zobaczyć na własne oczy ogrom swojego zwycięstwa.
Eskortowany przez klony i gwardzistów, pozwalał, by prowadziła go przez budynek ta, która najlepiej wiedziała, co konkretnie warto mu pokazać. Jednak Lord Sidious był coraz mniej zadowolony. Widział, że jego nowa uczennica nie umie w pełni docenić odniesionego triumfu.
Początkowo pijana uniesieniem, teraz zaczynała osuwać się w budzące odrazę rozdygotanie. Zachowywała pozory, dumna, z zaciśniętymi ustami i zmrużonymi oczami, lecz Lord Sith czytał jej emocje. Skrzywił się z pogardą.
Beyre będzie mu użyteczna – Vader, mimo że olśniewająco zdolny, potrzebował kogoś, kto pomoże mu dowodzić gigantyczną imperialną flotą. Kogoś mającego już w tym doświadczenie, wyszkolonego w posługiwaniu się Mocą, a równocześnie bezwzględnie posłusznego Lordowi Sidiousowi i… przyzwyczajonego do zwierzchnictwa Vadera.
Lord Tyranus niestety nigdy nie pogodziłby się z utratą roli ulubionego ucznia na rzecz jakiegoś młokosa. Beyre radziła sobie z tym przez całe dorosłe życie, to poradzi sobie i teraz. Jest niewątpliwie łatwiejsza w sterowaniu i trzymaniu na smyczy.
Tyle tylko, że jej słabość zaczynała Sidiousa coraz bardziej irytować, psuła mu jego wielkie, wyczekane święto.
Znaleźli się właśnie w szpitalnym skrzydle Świątyni, w którym Palpatine był już kiedyś – kilka miesięcy temu, gdy odwiedzał ranną padawankę. Jak wszędzie po drodze, mijali ciała zabitych w walce Jedi, a Lord Sidious przyglądał się im, rozpoznając niektóre twarze.
Depa Billaba, która porwała się na coś, co przerosło jej wątłe siły. Pozwoliła, żeby Ciemna Strona wypaliła jej umysł, pozbawiła zmysłów. Teraz leżała na podłodze, wśród zniszczonych technologicznych zabawek, jakimi próbowano utrzymać ją przy życiu.
A tuż przy Billabie, za prowizoryczną osłoną z unieruchomionego szpitalnego łóżka z uszkodzonym strzałami antygrawitatorem, nikt inny tylko mistrz Adi Gallia.
– No proszę… – powiedział Lord Sidious, zwracając się do Beyre, bo przecież nie do swojej niemej eskorty. – Jeżeli mnie wzrok nie myli, szlachetna Jedi do ostatnich chwil próbowała bronić umierającej niedoszłej Lady Sith. Czyż to nie wzruszające?…
Podszedł do Gallii i czubkiem buta odwrócił jej głowę tak, żeby spojrzeć prosto w błękitne oczy ciemnoskórej Tholothianki.
– Nie! – zawołała nagle Beyre i skoczyła do Jedi. Uklękła przy ciele i oparła głowę Adi Gallii na swoich kolanach. – Nie w ten sposób, panie…
– Wstań, Beyre – syknął Palpatine, a kiedy wykonywała rozkaz, tląca się furia Sitha zapłonęła żywym ogniem. Czuł, że dziewczyna jest prawie nieprzytomna z przerażenia, ledwo trzyma się na nogach, gotowa mu tu zemdleć.
Narastająca w Sidiousie Ciemna Strona znalazła wreszcie ujście, poddał się jej, chcąc, by nim zawładnęła. Chwycił Beyre za ramiona i pozwolił, by popłynęła ku niej cała jego pogarda, zmaterializowana jako błękitne światło wyładowań.
« 1 9 10 11 12 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »
Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Bestseller
Marcin Pindel

16 III 2024

— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.

więcej »
Ilustracja: Małgorzata Myśliborska

Pająki
Jan Myśliborski

14 I 2024

Było już prawie zupełnie ciemno. Kiedy zatrzaskiwał ciężkie skrzydło bramy, wydało mu się, że po drugiej stronie drogi dostrzegł zarys sylwetki stojącego pod drzewem człowieka. Mimo wszystko poczuł coś w rodzaju ulgi, gdy już przekręcił klucz.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Z tego cyklu

Druga szansa
— Magdalena Stawniak

Nowa układanka ze starych klocków
— Adam Kordaś, Michał Kubalski, Marcin Mroziuk, Anna Nieznaj, Beatrycze Nowicka, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski

Przemytnik i pozostali
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

10 razy Darth Vader
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wróg publiczny, cz. 7
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 6
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 5
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 4
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 3
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 2
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Tegoż twórcy

Nocą wszystkie koty są czarne
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.