Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 8 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Anna ‘Cranberry’ Nieznaj
‹Padawanka›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorAnna ‘Cranberry’ Nieznaj
TytułPadawanka
OpisAnna „Cranberry” Nieznaj (ur. 1979 r.), absolwentka matematyki, programistka. Mężatka, ma dwoje dzieci, mieszka w Lublinie. Pod panieńskim nazwiskiem Borówko – debiut w 1996 r., a następnie opowiadanie „Telemach” w „Science Fiction” (7/28/2003). Pod obecnym – „Kredyt” (II miejsce w konkursie Pigmalion Fantastyki 2010) i „Czarne Koty” („SFFiH” 4/66/2011). „Padawanka” to alternatywny fanfik gwiezdnowojenny z cyklu o Darth Beyre (m.i. „Szczeniaki”, „Przed burzą”, „Obława”).
Gatunekfanfiction

Gwiezdne wojny: Padawanka

« 1 8 9 10 11 12 »
Ale wtedy padło pytanie, tak oczywiste, że Cranberry musiała być bardzo naiwna, myśląc, że go uniknie – tu, w samym centrum stolicy.
– To jest miecz świetlny, prawda?
– Taak – powiedziała, wahając się jeszcze.
– Jesteś Jedi?
– Nie jestem Jedi – Cran zapatrzyła się w ładne, chyba szare oczy pytającego chłopaka.
– Nie jesteś…
– No skąd! – potoczyła wzrokiem po reszcie towarzystwa. Zaśmiała się sztucznie, rejestrując z pewną ulgą, że większość jej nowych znajomych nie zwróciła uwagi na ostatnią wymianę zdań.
Była zadowolona. Panowała nad sytuacją, miała przewagę, czuła jak Moc przepływa przez nią, jeszcze niepotrzebna, ale zawsze blisko, na wyciągnięcie ręki.
Cran nie zauważyła, że tym razem kierowanie czyimś umysłem sprawiło jej już tylko przyjemność, nie pozostawiło poczucia winy.
Nagle tuż przed stojącymi na tarasie młodymi przeleciały z wizgiem dwa śmigacze. Ich piloci za nic sobie mieli przepisy ruchu, lecieli z zawrotną prędkością poza powietrznym korytarzem, w dodatku bardzo blisko budynku.
Jeden rzut oka wystarczył, żeby zrozumieć przyczynę. Uzbrojeni po zęby Dugowie, z maczetami przewieszonymi przez plecy i laserowymi karabinami podpiętymi pod skrzydła pojazdów.
Otaczające Cranberry dzieciaki powiodły za nimi zachwyconym wzrokiem.
– Łowcy nagród… – westchnęła rodaczka mistrzyni Shaak Ti.
Padawanka wzruszyła ramionami.
– I co w nich takiego interesującego?
– Nikogo się nie boją, są wolni, mogą robić, co tylko zechcą.
Cran prychnęła, ale ona też wpatrywała się w niknące już w feerii miejskich świateł śmigacze Dugów.
W tym momencie odezwał się jej komunikator, a ona drgnęła, czując lodowaty dreszcz, jak ostrzeżenie. Okazało się, że dzwoni kanclerz.
– Tak, panie?
– Będę cię dziś potrzebował.
– Kiedy?
– Teraz. Już za chwilę będę miał tu… małe spotkanie. I ciebie nie może na nim zabraknąć.
• • •
Serce padawanki biło mocno, kiedy jej śmigacz lądował na platformie obstawianej przez ubranych w czerwień gwardzistów o ukrytych za hełmami twarzach. Palpatine musiał się czegoś dowiedzieć i teraz ona jest mu potrzebna. Oprócz Anakina, a może…
Stłumiła myśl, że może będzie tu zamiast Anakina, na jego miejscu, lecz… przeciw niemu.
Szybkim krokiem, w potęgowanym Mocą przeczuciu zagrożenia, pokonała ciemne, puste korytarze prowadzące do gabinetu kanclerza, a gdy znalazła się tuż przed rozsuniętymi drzwiami, dobiegł zza nich głos:
– Każdy Jedi, łącznie z twoim dawnym przyjacielem Obi-Wanem Kenobim, jest teraz wrogiem Republiki.
Cran nawet nie zwolniła, nie dała sobie chwili na zastanowienie. Wpadła do gabinetu jak burza, a wtedy zatrzymała się wpół kroku, tłumiąc okrzyk. Jej oczy rozszerzyły się w zgrozie.
Pod stopami padawanki, na kosztownym dywanie leżały ciała trzech znanych jej doskonale członków Rady Jedi. Nautolanin Kit Fisto, z wciąż otwartymi, wielkimi czarnymi oczami, ale pozbawiony większości z oplatających jego głowę zielonkawych macek. Saesee Tiin, rogaty Iktotchi, z czaszką roztrzaskaną, gdy jakaś ogromna siła cisnęła nim o ścianę. I Agen Kolar, najmłodszy z Rady, niewiele starszy od samej Cran.
Pod oknem stał kanclerz, którego twarz krył cień rzucany przez kaptur czarnego płaszcza. A u jego stóp klęczał Anakin. Płynęła od niego fala rozpaczy i gniewu.
– Był zamach – powiedział z trudem, odwracając się do padawanki. – Jedi chcieli zabić kanclerza.
Skinęła głową, trwając bez ruchu, między ciałami mistrzów a Palpatinem i Skywalkerem.
A więc stało się, pomyślała. Galaktyka właśnie rozpada się na dwie części i nikt nie może stanąć bezpiecznie z boku, obserwując rozwój wydarzeń. Cranberry uświadomiła sobie, że mimo wszystko woli być po tej samej stronie co Anakin. I nawet nie dlatego, że w przeciwnym razie miałaby nikłe szanse na przeżycie, skoro na własne życzenie znalazła się w tym czasie w tym miejscu.
– Jedi rozpętali tę wojnę, by móc usunąć Senat i przejąć całkowitą władzę nad Galaktyką – głos kanclerza brzmiał spokojnie, rzeczowo. – Dopiero niedawno odkryłem tę straszną prawdę. Słyszeliście zapewne, że hrabia Dooku był kiedyś Jedi. Otóż nigdy być nim nie przestał. Jego separatystyczne wystąpienia miały tylko stanowić pretekst do wykorzystania dawno zamówionej przez Radę Armii Klonów. Która to Armia została oczywiście natychmiast oddana pod rozkazy Jedi, żeby pozorować, tak, pozorować walkę z Dooku. Bo naprawdę chodziło tylko o to, żeby w odpowiednim momencie użyć klonów tu, w stolicy. Przeciwko Senatowi.
Cranberry nie odpowiedziała, po prostu zaczęła tylko kręcić głową.
– Nie wierzysz mi? – spytał Palpatine, nadal panując całkowicie nad emocjami. Tak mistrzowsko, że Cran w ogóle ich nie wyczuwała. – Czy zwróciłaś uwagę, że dwa razy powtórzyła się ta sama sytuacja: kiedy Dooku stawał twarzą w twarz z Anakinem i Kenobim, zawsze atakował Anakina. Usuwając Kenobiego w taki sposób, że ostatecznie nie stała mu się żadna krzywda.
– Tylu innych Jedi zginęło w bitwie na Geonosis! – krzyknęła. – Byłam tam! Widziałam na własne oczy.
– Straty są nieuniknione, kiedy w grę wchodzi wielka stawka.
– Jedi nie myślą w taki sposób!
– Też tak sądziłem, przez te wszystkie lata. I właśnie to moje zaślepienie doprowadziło do wielkiej tragedii. Bo następnym posunięciem Jedi było morderstwo na jedynym spośród nich obrońcy Republiki, moim serdecznym przyjacielu, mistrzu Mace Windu…
– Panie, masz na myśli…? Został zabity… Nie! – zaśmiała się histerycznie. – To są kłamstwa, kłamstwa albo szaleństwo.
– Nie oskarżaj o obłęd kogoś, kto wie znacznie więcej o świecie niż ty – powiedział zimno Palpatine. – Zastanów się głęboko. Szkolono cię, żebyś umiała zabijać…
– Ale nie w taki sposób.
– Nie?…
– To znaczy… Uczono mnie jak przeciwdziałać, jak wykryć planowany zamach, jak…
– Widzisz? Już rozumiesz? Wy byliście zbyt honorowi, zbyt prawi, żeby stać się częścią ich planu. Eliminowali was po kolei. Najpierw twojego mistrza, a potem – pamiętasz przecież Corvis IV.
Słuchając wyjaśnień Palpatine’a, tak klarownych i jasnych, dziewczyna czuła, jak dociera do niej to, co sam kanclerz nazwał przed chwilą budzącą przerażenie prawdą. Padawanka wiedziała, że starzec nie kłamie, był spokojny. Szczery. Nie mogła oprzeć się jego słowom. Przeszedł ją dreszcz, muśnięcie Mocy, kierowanej myślą potężnego mistrza.
Cran poczuła, że nogi odmawiają jej posłuszeństwa, i usiadła na dywanie, tuż koło zwłok Saesee Tiina, który jeszcze kilka godzin temu wydawał jej się wcieleniem wszelkich przymiotów prawdziwego Jedi.
Bogowie… Przed oczami stanęła jej twarz Mace Windu.
– Jedi wyczuli w twoim mistrzu Ciemną Stronę i zabili go w tak zbrodniczy, podły sposób.
– Ciemną Stronę?!
– Tak, padawanko. Potęgę, która pomaga realizować pragnienia tym, którzy nie boją się ich mieć.
Anakin gwałtownie uniósł głowę, wpatrując się w kanclerza.
– Mace Windu pragnął pokoju i szczęścia Galaktyki – ciągnął Palpatine, nie zwracając na niego uwagi. – Umiał sprawić, że Moc służyła jego celom.
– Skąd ty, panie, znasz ścieżki Mocy?
– Sama domyśliłaś się już odpowiedzi.
– Jesteś… Jesteś Sithem – szepnęła, wpatrzona w kanclerza.
– A ty kim jesteś, padawanko? Bo nie Jedi. Takich jak ty Jedi starają się usunąć. W walce lub w skrytobójczych zamachach.
Nie kłamał. Była tego pewna, choć nawet nie próbowała analizować dokładnie logiki wywodu Lorda Sidiousa. Nie mogła pokonać narastającego przekonania, że wypowiadane przez niego słowa układają się w całość, której nie można zaprzeczyć. Jakby wyrażały jej myśli. Były jej myślami.
Cranberry nie umiała oderwać oczu od hipnotyzującego Mocą spojrzenia Sitha, gdy ten powiedział cicho:
– Posłuchaj swoich uczuć, padawanko.
Podniosła się do przyklęku na jedno kolano. Rozpacz i narastający z każdą chwilą gniew – rozumiała teraz Anakina.
– Daj mi ten niszczyciel, panie – rzuciła twardo. – A ja zmienię dla ciebie Galaktykę.
« 1 8 9 10 11 12 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »
Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Bestseller
Marcin Pindel

16 III 2024

— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.

więcej »
Ilustracja: Małgorzata Myśliborska

Pająki
Jan Myśliborski

14 I 2024

Było już prawie zupełnie ciemno. Kiedy zatrzaskiwał ciężkie skrzydło bramy, wydało mu się, że po drugiej stronie drogi dostrzegł zarys sylwetki stojącego pod drzewem człowieka. Mimo wszystko poczuł coś w rodzaju ulgi, gdy już przekręcił klucz.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Z tego cyklu

Druga szansa
— Magdalena Stawniak

Nowa układanka ze starych klocków
— Adam Kordaś, Michał Kubalski, Marcin Mroziuk, Anna Nieznaj, Beatrycze Nowicka, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski

Przemytnik i pozostali
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

10 razy Darth Vader
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wróg publiczny, cz. 7
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 6
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 5
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 4
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 3
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 2
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Tegoż twórcy

Nocą wszystkie koty są czarne
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.