Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 29 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Milena Wójtowicz
‹Bardzo czarna dziura›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorMilena Wójtowicz
TytułBardzo czarna dziura
OpisLublinianka, urodzona w 1983 r. Dużo czyta, najchętniej sięga po książki przy których może się śmiać – bardzo lubi cykl Świata Dysku Terry’ego Pratchetta. Od dwóch lat pisze humorystyczne opowiadania, ale publikacja na łamach „Esensji” jest jej debiutem.
Gatunekhumor / satyra, SF, space opera

Bardzo czarna dziura

Milena Wójtowicz
« 1 2 3 4 6 »

Milena Wójtowicz

Bardzo czarna dziura

Pół godziny później Muriana oderwała się obrusa, na którym haftowała emblematy piratów i spojrzała na mgławicę, przed którą statek wyszedł z nadprzestrzeni. Królowa spojrzała na radar.
– Niech to kosmiczne diabły pochłoną! Nemidzki niszczyciel! Pewnie szuka tego transportu, na który napadliśmy trzy godziny temu.
– Uważam, panienko, że należało by zejść im z oczu – zasugerowała Muriana.
– Ciekawe jak, jeśli już nas zauważyli. Trzymaj się nianiu, musimy przelecieć przez mgławicę.
– Świetny pomysł, panienko. Tam nas nie znajdą.
– Miejmy nadzieję, że my się znajdziemy – powiedziała królowa. – Radar nie działa w mgławicach, ale im zajmie trochę czasu ominięcie jej.
– Wygląda, panienko, jakbyśmy płynęły przez gęste mleko.
– Nie znoszę mleka – odparła królowa. – Mam tylko nadzieję, ze w nic nie uderzymy. Radary w ogóle nie działają.
• • •
Statek floty Zjednoczenia Planet zatrząsł się gwałtownie. Kapitan Robert Jones wpadł na mostek.
– Co się stało?
– Wygląda na to, kapitanie, że z mgławicy wyleciał jakiś statek i wpadł prosto na nas – powiedział pierwszy oficer Movik. – Wbił się w ładownię. Nie mamy rannych, posłałem ludzi, żeby sprawdzili, co z załogą wahadłowca.
– Kto lata przez mgławicę? Przecież tam nie działają radary – zastanowił się kapitan. – Pójdę do ładowni. Chcę to zobaczyć na własne oczy.
• • •
W ładowni zebrał się już zespół techników. Na widok kapitana stanęli na baczność.
– Spocznij. Co się właściwie stało?
– Wbił się, kapitanie – powiedział technik.
– Ładnie się wbił – dodał drugi. – Prawie nic nie zniszczył.
– A załoga?
– Pilota zabrali do ambulatorium. Jest lekko ranna – wyjaśnił oficer zaopatrzeniowy.
– To chyba piraci – powiedział technik podnosząc z podłogi czarny kawałek materiału z niedokończoną, haftowaną czaszką i piszczelami. – To wyjaśnia, kto porwał się na przelot przez mgławicę. Ciekawy jestem dlaczego…
– Nie dowiesz się ode mnie nic! – rozległ się tubalny głos i z głębi wahadłowca wypłynął ogromny, odziany w błękitną szatę i nakrycie głowy, a do tego jeszcze spowity welonem galeon, ciągnąc za sobą kufer. – Będę milczeć, dowodząc tym samym chwały… – spomiędzy zwojów welonu wyjrzała pucułowata twarzyczka z rumieńcami. – Nie dowiecie się czego chciały – stwierdziła mściwie. – Nie nabierzecie mnie na swoje sztuczki. A teraz życzę sobie zobaczyć się z moją… Z pilotem. – galeon wypłynął spomiędzy szczątków kadłuba i złapał jednego z techników za ramię. – Prowadź, młodzieńcze.
Technik rzucił przerażone spojrzenie kapitanowi. Ten skinął głową.
– Proszę zaprowadzić hmm… panią do ambulatorium.
– Tak jest, sir.
• • •
Na „Piranii” świętowano właśnie zwycięstwo. Jeden z piratów, mający tylko jedno oko i porządnie zabandażowaną głowę, szperał właśnie po mostku w poszukiwaniu ostatniej butelki nemidzkiego wina. Jego uwagę zwrócił migający ekran. Przeczytał wiadomość, przeczytał ją
drugi raz i wytrzeźwiał.
– Kapitaaaanie!!!! – wrzasnął.
• • •
Na pokładzie królewskiego statku Imperium Dwudziestu Planet minister wszedł do gabinetu wezyra.
– O wielki wezyrze – minister skłonił się nisko. – Wybacz, o przeczcigodny, moje najście, ale nadeszły niepokojące nowiny. W sąsiedniej galaktyce nemidzki niszczyciel ścigał wahadłowiec piratów, który wleciał w mgławicę.
– Królowa?
– Być może, przeczcigodny.
– Wyleciała z mgławicy?
– O ile nam wiadomo, miało miejsce jakieś zderzenie.
– Natychmiast tam się udamy – zdecydował wezyr.
• • •
– Mój wahadłowiec?! – ryknął kapitan „Piranii”.
– Ten którym poleciały Rissa i Muriana – przytaknął jednooki. – Wysłał sygnał natychmiast po zderzeniu. Wpadły prawdopodobnie na statek Zjednoczenia.
– Żadne zjednoczenie nie będzie przetrzymywać mojego wahadłowca i mojego mechanika! Lecimy tam!
• • •
Kapitan Jones wrócił na mostek.
– Jakieś wiadomości z ambulatorium?
– Na razie żadnych, kapitanie, ale pojawił się niszczyciel nemidzki i wywołuje nas – powiedział oficer.
– Odpowiedzieć.
Na ekranie pojawiła się brązowo zielona twarz kapitana Nemidów.
– W imię naszych dobrych stosunków ze Zjednoczeniem żądam natychmiastowego wydania nam członka załogi piratów w celu osądzenia go i skazania – wyburczał.
– Rozumie pan, kapitanie, że muszę skontaktować się z radą Zjednoczenia – odparł kapitan Jones.
– Pozostaniemy tu czekając. Bez odbioru – twarz Nemida zniknęła z ekranu.
– Kapitanie – odezwał się oficer. – Pojawił się następny statek. Też nas wywołują.
– Odpowiedzieć.
Na ekranie pojawił się barczysty mężczyzna z kilkudniowym zarostem i przydługimi włosami.
– Mówi kapitan Cul z „Piranii” – wychrypiał. – Domagam się natychmiastowego wydania mojego mechanika albo tak wam silniki poprzetrącam… – ktoś potrząsnął go za ramię.
– Kapitanie – rozległ się doskonale słyszalny na kanale komunikacyjnym szept. – Oni mają przewagę uzbrojenia.
– To poprawimy nasze uzbrojenie! – ryknął Cul.
– Ale oni mają naszego mechanika…
Kapitan piratów skrzywił się i popatrzył z niechęcią na kapitana Jonesa.
Ilustracja: Andrzej Diaczuk
Ilustracja: Andrzej Diaczuk
– Jeszcze się odezwę – zagroził i wyłączył przekaz.
– Kapitanie – powiedział oficer. – Pojawił się trzeci statek i…
– Odpowiedzieć – powiedział zrezygnowany kapitan.
Na ekranie pojawił się ubrany odświętnie brodaty starzec. Skłonił się.
– Moje serce raduje się, a myśli biegną ku dotąd niewidzianemu. Jestem wielki wezyr Ar′chat z Imperium Dwudziestu Planet. Jak rozumiem, w skutek tragicznej pomyłki na wasz pokład dostała się nasza boska królowa i jest przetrzymywana wbrew swej woli. Nalegamy na jej rychłe uwolnienie, w przeciwnym razie będziemy zmuszeni reagować. Pozostawiam wam czas na skontaktowanie się ze zwierzchnikami. Pozostaniemy w pobliżu – skłonił się jeszcze raz i przekaz zakończono.
Kapitan patrzył przez chwilę na ciemny ekran.
– I pomyśleć, że mieliśmy tylko przetestować nowy napęd – mruknął.
– Kapitanie – rozległ się w komunikatorze głos lekarza. – Pilot wahadłowca odzyskała przytomność.
– Już idę – Jones ruszył w kierunku windy.
Pierwszym, co rzucało się w oczy po wejściu do ambulatorium, była ogromna, pucułowata kobieta w błękicie, która siedziała na kufrze ustawionym na środku pomieszczenia i haftowała czarną flagę. Na leżance siedziała jej znacznie drobniejsza towarzyszka, obrzucająca otoczenie niezbyt przyjaznymi i całkowicie nieprzytomnymi spojrzeniami.
Kapitan zatrzymał się przed nimi.
– Jestem kapitan Robert Jones z floty Zjednoczonych Planet. Znajdujecie się panie obecnie na pokładzie mojego statku „Odkrywca”. Trafiłyście tu w dość nietypowy sposób zaledwie niecałą godzinę temu, a już wydania was domagają się dowódcy trzech statków. Jeden chce aresztować niebezpiecznego pirata, drugi odzyskać mechanika, a trzeci swoją królową.
Kobieta na leżance podniosła głowę.
– Już? – zdziwiła się niechętnie. – Można by pomyśleć, że te sępy zaczekają chociaż, aż odzyskam przytomność.
– Zakładam więc, że chodzi im o panią – zwrócił się do niej kapitan.
– Panienko – rozległ się przenikliwy szept galeonu. – Jeśli to są wrogowie, to nie należy się do nich odzywać. Jeśli nie są, to należało by się przedstawić.
Kobieta zastanowiła się chwilę. Błękitny galeon obserwował ją w napięciu.
– Przedstawiamy się – zdecydowała.
Galeon poderwał się rączo.
– Moje serce raduje się, a…
« 1 2 3 4 6 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »
Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Bestseller
Marcin Pindel

16 III 2024

— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.

więcej »
Ilustracja: Małgorzata Myśliborska

Pająki
Jan Myśliborski

14 I 2024

Było już prawie zupełnie ciemno. Kiedy zatrzaskiwał ciężkie skrzydło bramy, wydało mu się, że po drugiej stronie drogi dostrzegł zarys sylwetki stojącego pod drzewem człowieka. Mimo wszystko poczuł coś w rodzaju ulgi, gdy już przekręcił klucz.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Tegoż twórcy

Łowcy łowców potworów
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Jak to z tym załatwianiem jest
— Wojciech Gołąbowski

Będąc młodą królewną…
— Agnieszka Szady

Świeża krew w fantastyce
— Agnieszka Kawula

Zasady tajemnic
— Milena Wójtowicz

Laser Alladyna
— Milena Wójtowicz

Łowy
— Milena Wójtowicz

Statystyka magii
— Milena Wójtowicz

Kocha? Lubi? Szanuje???
— Milena Wójtowicz

(Nie)Szczęśliwy traf
— Milena Wójtowicz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.