WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić | |
Autor | Milena Wójtowicz |
Tytuł | Bardzo czarna dziura |
Opis | Lublinianka, urodzona w 1983 r. Dużo czyta, najchętniej sięga po książki przy których może się śmiać – bardzo lubi cykl Świata Dysku Terry’ego Pratchetta. Od dwóch lat pisze humorystyczne opowiadania, ale publikacja na łamach „Esensji” jest jej debiutem. |
Gatunek | humor / satyra, SF, space opera |
Bardzo czarna dziuraMilena Wójtowicz
Milena WójtowiczBardzo czarna dziura– Tak, milady. – I nie zamierzamy? – Nie, milady. – A masz jeszcze jedną butelkę wina? • • • Kapitan Robert Jones od dwudziestu minut czekał na połączenie z kwaterą główną. Na ekranie uprzejmie migała wiadomość „Proszę czekać i zachować spokój. Każdy dzień może być twoim wielkim dniem!”. Obok Movik próbował zbudować domek z mifiańskich kart, które były żelazne, miały nóżki i mikromózgi, w związku z czym rozbiegły się po całej kabinie. Obecnie Movik próbował je wszystkie wyłapać, w czym pomagali mu jeszcze dwaj oficerowie. Z ekranu zniknął napis, a pojawiła się bezpłciowa twarz sekretarki. – Witamy w kwaterze głównej Zjednoczenia Planet. Każdy dzień może być twoim wielkim dniem. W czym mogę pomóc – wyrecytowała po kolei w trzydziestu dwóch językach. Jones nie przerywał jej, świadomy, że doskonale wytresowane sekretarki Zjednoczenia będą powtarzać powitanie tak długo, aż będą pewne, że rozmówca na pewno zrozumiał. – Proszę o rozmowę z ekspertem Zjednoczenia do spraw pogranicza nemidzko-imperialnego. Sekretarka przetrawiała informacje przez trzy minuty i dwadzieścia dwie sekundy. W tym czasie któraś z kart ugryzła oficera ochrony w palec. – Admirał B′er′ach′ta porozmawia z panem za dziesięć, dziewięć, osiem… – One zmutowały – wykrzyknął z zachwytem nawigator. – Wybudowały sobie samodzielnie paszczęki! Co za technologia! – …sześć, pięć… – Do czarnej dziury z taką technologią – warknął oficer ochrony ssąc palec. – Przyniosę z maszynowni młotek i porozbijamy te małe świństwa. – …dwa, jeden, łączę rozmowę!!!! – ryknęła sekretarka. Na ekranie pojawiła się chuda twarz wytatuowana w czerwone róże. – Dzień dobry – powiedział życzliwie. – Jestem admirał B′er′ach′ta. Czy mogę w czymś panu pomóc, kapitanie Jones? – Mam nadzieję, admirale – odparł kapitan przydeptując jedną z kart. – Dwie godziny temu zderzyliśmy się z wahadłowcem. Chwilę potem skontaktowały się z nami trzy statki, żądając wydania przestępcy, mechanika i królowej. Najwyraźniej chodziło im o tę samą osobę. Pilot i pasażer zresztą to potwierdziły… – Zapewne to Rissa Be′er′te′ach′re, o ile mogę zgadywać – uśmiechnął się admirał. – Pan ją zna? – Trzeba panu wiedzieć, że pochodzę z rodu imperatorów Dwudziestu Planet, chociaż odkąd wstąpiłem do Floty Zjednoczenia wykreślono mnie z kronik rodowych. Alchadeldenarissa, bo tak brzmi jej pełne imię, jest moją kuzynką. – I piratem? – Z punktu widzenia wezyra Ar′chata zbliża się do ideału imperatorki. Ostatnią rzeczą, jaka ją obchodzi, jest rządzenie państwem. – Ostatnią? – Pierwszą, o ile pamiętam, jest alkohol we wszystkich postaciach – obraz zafalował nagle i zniknął. – Kapitanie!!!! – oficer spojrzał z przerażeniem na ekrany. – Wysiada nam napęd, a uzbrojenie zaczyna robić różne dziwne rzeczy. – Zaatakowali nas? – Nie. Zakłócenia powodowane są od wewnątrz. Z kabiny dwa-piętnaście-ce. – To nasi goście – zauważył Movik wbijając młotkiem w podłogę trzy ostatnie karty. – Oddział ochrony już tam jest, ale mówią, ze pan sam powinien to zobaczyć. – Idziemy – Jones skinął na Movika. Ilustracja: Andrzej Diaczuk • • • Oddział ochrony stał przy wejściu do kabiny. W środku na kufrze siedziała Muriana patrząc się dumnym wzrokiem w dal, która wypadała akurat na drzwiach do łazienki. Panel ścienny był wyrwany, a przewody porwane i szczepione w dziwny sposób. Pod panelem siedziała imperatorka Dwudziestu Planet próbując ustawić na sobie trzy puste butelki i podśpiewując pod nosem coś o suśle. – Co to ma znaczyć? – zapytał surowo kapitan. Muriana spojrzała na niego dumnie. – My, arystokratki imperium Dwudziestu planet nie godzimy się z jarzmem niewoli. Kapitan spojrzał na imperatorkę, która zaczęła chichotać nad przewrócona butelką. – Ona jest mechanikiem, tak? Zabrać ją do doktora, niech ją otrzeźwi i dowie się, co zrobiła z systemami. A arystokratkę proszę wepchnąć w wahadłowiec i wysłać na statek imperium. Nie będziemy przetrzymywać jej wbrew jej woli. – Nie możecie – galeon poderwał się na nogi. – I to już – rzucił na odchodnym kapitan. • • • W tym czasie Cul, kapitan „Piranii” wyrzucał z siebie setki wyzwisk w kierunku ekranu komunikacyjnego. Na niszczycielu nemidzkim „Baxtr” to samo robił jego kapitan Wchr. – Ja ci pokażę ty sterto błota!!! – ryknął Cul. – Zestrzelić ich!!! – Pożałujesz, że mnie spotkałeś – wrzasnął Wchr. – Ognia!!! • • • – Kapitanie, niszczyciel nemidzki i statek piracki ostrzeliwują się wzajemnie – zameldował Movik. – Możemy ich jakoś powstrzymać? – Nasze systemy ciągle nie działają. Jesteśmy bezsilni. – Niech to pochłonie czarna dziura – mruknął kapitan. • • • Na statku imperialnym Muriana skłoniła się głęboko przed Ar′chatem. – Moje serce raduje się, a myśli moje biegną ku dawno nie widzianemu. Ar′chat odpowiedział ukłonem. – Moje serce wita cię, a myśli wspominają twą zacność. – Przepełnia mnie szacunek do wspaniałego domu w którym goszczę. – Przepełnia mnie duma z odwiedzin tak wspaniałego gościa – Ar′chat usiadł za stołem. – Czy boska królowa ma się dobrze? – Moja pani przebywa w stanie szoku i bez wskazówek nie jest w stanie jeszcze postępować właściwie. – Powiedziała im? – skrzywił się wezyr. – Demokraci nie są w stanie docenić potęgi imperatorki. Do sali wpadł sekretarz. – O przeczcigodny, moje serce raduje się, a myśli biegną ku przedtem nie widzianemu, statki Nemidów i piratów strzelają do siebie!!!! Sala zatrzęsła się. Muriana straciła równowagę i padła wprost na wątłej budowy sekretarza. Wezyr spadł pod stół. Na ekranie pojawiła się twarz dowódcy. – Moje serce raduje się, a myśli biegną ku dawno nie widzianemu, o przeczcigodny, nastąpiło wyładowanie spowodowane strzelaniną, które uszkodziło nasz statek. Uzbrojenie i napęd nie działają. • • • – Zastrzelcie ich!!! Precz z bagiennymi potworami! – Cul szarpał za drążek sterowniczy. – Ekhm, kapitanie – Yol postukał go palcem w ramię. – Możesz przestać się miotać. Napęd i uzbrojenie już nie działają. I tak do niech nie strzelimy. – Nie? – zasmucił się Cul. – Nie – Yol pokręcił głową. – To niesprawiedliwe! – kapitan zaczął walić pięściami w oparcia fotela. – Ja chcę zestrzelić Nemida!!! Dlaczego nie mogę sobie zestrzelić Nemida?! • • • – Zniszczcie ich! Zmiećcie ich z przestrzeni! Rozbijcie na atomy!!! – kapitan Wchr prawie właził na głowę swojego oficera ogniowego. – Kapitanie, hmm – chrząknął drugi oficer. – Obawiam się, że to przekracza nasze możliwości. Kapitan wbił w niego spojrzenie szalonych zielonych ślepek. – Przekracza?!?! – syknął. – Wymiana ognia uszkodziła nasze działa i system napędowy. Nie możemy nic zrobić. • • • – Wszystkie statki są uszkodzone? – zapytał z niedowierzaniem kapitan Jones. – Tak, kapitanie – przyświadczył Movik. – Napęd, broń i parę innych drobniejszych systemów. Przyszedł też rozkaz z dowództwa – wskazał na ekran. Jones wpatrzył się w wyświetlone polecenie. – Movik – powiedział po chwili głębokiego umysłu. – Może ja mam luki w pamięci, ale kiedy uprzejmie powitaliśmy imperatorkę i w imię pokoju zaofiarowaliśmy jej gościnę i pomoc w negocjacjach? |
Dokądkolwiek wyruszysz, Adnana, będziesz w samym sobie. Nie ma innej drogi, by osiągnąć Samhdi-Ra, niż wyrzec się siebie w ogniu Modi-jana-Sy. Będziesz więc wędrował w czasie i przestrzeni, tak naprawdę jednak nie poruszysz się ani o jeden atom. A potem wrócisz ze swojej podróży wzbogacony tylko o ciężar nowych doświadczeń.
więcej »Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.
więcej »— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.
więcej »...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak
Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak
Łowcy łowców potworów
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Jak to z tym załatwianiem jest
— Wojciech Gołąbowski
Będąc młodą królewną…
— Agnieszka Szady
Świeża krew w fantastyce
— Agnieszka Kawula
Zasady tajemnic
— Milena Wójtowicz
Laser Alladyna
— Milena Wójtowicz
Łowy
— Milena Wójtowicz
Statystyka magii
— Milena Wójtowicz
Kocha? Lubi? Szanuje???
— Milena Wójtowicz
(Nie)Szczęśliwy traf
— Milena Wójtowicz