Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 20 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Milena Wójtowicz
‹Statystyka magii›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorMilena Wójtowicz
TytułStatystyka magii
OpisPo „(Nie)Szczęśliwym trafie” oraz „Kocha? Lubi? Szanuje???” przyszedł czas na opublikowanie trzeciej części trylogii fantasy pełnej ciepłego humoru…
Gatunekfantasy

Statystyka magii

Milena Wójtowicz
« 1 5 6 7 8 »

Milena Wójtowicz

Statystyka magii

Ilustracja: Robert ‘Blutengel’ Łada
Ilustracja: Robert ‘Blutengel’ Łada
– Jednakże – kontynuowała – jestem skłonna cię oszczędzić, jeśli wyświadczysz mi jedną małą przysługę. Zgoda?
Król energicznie pokiwał głową.
Trzy minuty później Iskierka opuściła salę tronową wyposażona w dokument ułaskawiający dowolnego więźnia. Spytała przechodzącego strażnika o lochy i ruszyła we wskazanym kierunku. Zeszła po naprawdę długich schodach i pchnęła niewielkie drzwi. Weszła do zamkowych lochów.
Korytarz był długi, ciemny i ponury. Kamienie pociemniały ze starości, miejscami porastał je mech, który wyglądał, jakby go ktoś przeżuł i wypluł. Z sufitu kapała woda, tworząc kałuże na nierównej posadzce. Wrażenie ponurości i zaniedbania psuły trochę trzy miednice stojące pod miejscami, gdzie najbardziej kapało. W kącie coś rozpaczliwie piszczało.
Zaskrzypiały drzwi i w korytarzu pojawił się przykurczony człowieczek z ogromnym garbem, zezem i krostą na kartoflanym nosie. Podszedł do miednicy w której było już prawie pełno, podniósł ją, wylał zawartość pod ścianę i odstawił ją na miejsce. To samo zrobił z pozostałymi.
– Przepraszam bardzo – powiedział Iskierka. Indywiduum odwróciło się. Oprócz zeza i krosty miało jeszcze wytatuowany na czole napis „Kocham Deleonorę”. – Szukam więzienia – indywiduum dalej patrzyło. – Lochów. Sali tortur – indywiduum wciąż patrzyło. – Jakiegoś miejsca, gdzie trzymacie więźniów. Macie chyba coś takiego?!?
Indywiduum przestało patrzeć się na nią i zaczęło gapić się w sufit. Wreszcie zdecydowało się odpowiedzieć.
– Trzecie drzwi na lewo.
– Dziękuję bardzo – Iskierka przeskoczyła strumyk płynący przez korytarz i ruszyła we wskazanym kierunku.
Indywiduum rozejrzało się, czy nikt nie patrzy, wyciągnęło z kieszeni kredę i napisało na ścianie „Krul jess gópi”. Potem zachichotało i pobiegło gdzieś świńskim truchtem.
Iskierka nie znalazła trzecich drzwi, bo ich nie było. Była tylko pusta framuga i otwór w ścianie prowadzący do ogromnej, niedbale oświetlonej sali, pełnej jakiegoś żelastwa i drewna. Za starty jakichś gratów wygrzebał się kat w pocerowanym kapturze i podszedł do wiedźmy
– Skierowanie – wyciągnął rękę.
– Jakie skierowanie?
– A skąd ja niby mam wiedzieć co ja mam z tobą zrobić? Co ja niby jestem, wyrocznia delfiniacka? Jak nie będzie skierowania, to nie będzie tortur. Won. Możesz sobie iść.
– Ja nie chcę na tortury – powiedziała Iskierka.
Kat łypnął okiem.
– To po co ty tu?
– Po kogo – skorygowała Iskierka. – Mam sobie zabrać więźnia. Król pozwolił – na wszelki wypadek wyciągnęła dokument, ale kat machnął na to ręką.
– A bierz sobie. Możesz nawet paru, jeśli chcesz. Oni wszyscy pogubili skierowania – poskarżył się. – I co ja mam z nimi zrobić? Ci na górze mówią „na tortury z nim”, a skąd ja mam wiedzieć na jakie? To wielka odpowiedzialność, tu jest potrzebny wywiad środowiskowy, świadectwa lekarskie, nie można ot tak kogoś wysłać na tortury – kat rozpłakał się, wsparty o framugę.
Iskierka ostrożnie go ominęła i weszła do sali tortur. Pełno w niej było sprzętu, w większej części zakurzonego, a w kilku przypadkach pokrytego rdzą. Iskierkę zainteresowało małe pudełko ustawione nad paleniskiem. Było całkiem przerdzewiałe i tylko cud utrzymywał je w jednym kawałku. Pochyliła się, żeby lepiej się przyjrzeć.
– To Skrzynka Mistrza Pumpernikla z Bzyku. Bardzo wyrafinowana tortura – powiedział mentorskim tonem rudy, piegowaty i pryszczaty pomocnik kata, który pojawił się nagle obok niej. – Przypala się w niej odcięte palce skazanych.
Iskierka doskonale wiedziała co myśli o pomysłach znudzonych katów z reumatyzmem.
– Więźniowie?
– Prosto i w prawo – pomocnik kata machnął ręką gdzieś w stronę sterty połamanych desek i metalowych kolców.
Kiedy Iskierce udało się ją obejść, znalazła małe drzwiczki. Przecisnęła się przez nie i znalazła się w więzieniu.
Po lewej za kratami, trzech zasuszonych staruszków grało w pokera o sztuczne zęby. Po prawej wychudły więzień kończył ogromne malowidło na suficie swojej celi. Trzech innych podtrzymywało go w górze.
– Gdzie strażnik? – zainteresowała się wiedźma.
– Nie ma – rzucił któryś ze staruszków znad kart. – Na ścianie wiszą klucze, weź je i zamknij się gdzieś.
Iskierka spojrzała na pęk kluczy, równie zardzewiałych jak kraty i, właściwie bez zdziwienia, zauważyła, ze drzwi do cel przywiązane są sznurkami.
– Szukam kogoś – rzuciła w przestrzeń. – Wysoki, brodaty, niesympatyczny.
Artysta odwrócił głowę spod arcydzieła.
– Mam wrażenie, że zabrali go do jamy bestii. W prawo, potem w dół i znowu w prawo. Panowie!! – krzyknął na swoich tragarzy. – Wyżej, ja nie dostaję do sufitu!!
– Dzięki – Iskierka przedarła się przez pajęczyny i wąskie, rozpadające się schody. Z kilku ostatnich stopni zleciała, potknąwszy się o jakiegoś chrapiącego więźnia. Przetoczyła się po podłodze i wyhamowała dokładnie nad jamą bestii.
Jama była średnio głębokim dołem wykutym w skale. Po jednej stronie siedział wściekły Tygrys, po drugiej bestia, nastrojona konwersacyjnie, paliła fajkę.
– …i rozumiesz, mój chłopcze, kiedy ten młodzian przyszedł do mnie i zaczął wymachiwać bronią domagając się wydania mu księżniczki, to ja mu mówię: „synku, żadnej księżniczki tu nie ma i nie było jako żywo”. A ten mi w krzyk. No więc ja mu na to: „synku, szacunku dla starszych nikt cię nie nauczył? Ja jestem stara i schorowana, a ty zamiast pomóc staruszce, drew narąbać, grządki wypielić, to jeszcze grozisz”…
– Przepraszam bardzo, że przerywam – odezwała się z góry Iskierka. – Ale my już musimy iść.
Tygrys poderwał się na jej widok.
– Daj mi miecz!!
– Po co ci miecz, synku – zdziwiła się bestia. – Drabina by się bardziej przydała.
– Mogłabym…
– Nie!! Zdecydowanie mam dość magii – zaprotestował Tygrys. – Postaraj się o zwykłą drabinę.
– Pójdę zapytać, może tu mają – Iskierka podniosła się z posadzki, oglądając swoje siniaki. – Nie ruszaj się stąd – rzuciła przez ramię, kuśtykając w górę po schodach.
– A niby gdzie miałbym iść? – warknął Tygrys.
– Powinieneś być uprzejmiejszy, synku – zwróciła mu uwagę bestia. – Tak się nie mówi do damy.
– Zamknij się wreszcie!!!!
– Tak też się nie mówi do damy – powiedziała bestia i pyknęła fajką.
Dotarcie po schodkach na górę okazało się o wiele trudniejsze niż spadnięcie z nich w dół. Iskierka w końcu znalazła się w więzieniu.
– Nie macie drabiny?
Wszyscy więźniowie pokręcili głowami.
– Zapytaj w sali tortur – poradził jeden ze staruszków.
Iskierka przedarła się przez stertę drewna i metalu przy wyjściu. Zauważyła rudego pomocnika kata.
– Macie tu drabinę?
Rudy zastanowił się głęboko.
– Nie. Ale mamy urządzenie do wydłużania człowieka. Rozciągnię Mistrza Pipcia.
– Wolałabym drabinę. A jakiś sznur?
– Mamy Straszliwą Linę z Tymbru. Służy do…
– Może być. Dawaj.
Rudy pogrzebał chwilę w stercie śmieci i wyciągnął gruby sznur. Wiedźma wzięła go od niego i natychmiast upuściła.
– Kłuje!!
– W Tymbrze są bardzo pomysłowi. Wczepili w nią małe kolce.
Iskierka powiedziała co myśli o tych z Tymbru i ich pomysłach. Rudy wytrzeszczył oczy.
– Mogłabyś to powtórzyć? Zapiszę sobie.
Iskierka prychnęła, podniosła ostrożnie sznur i, lekko utykając, poszła z powrotem na dół. Bestia i Tygrys siedzieli tak, jak ich zostawiła. Tylko nie odzywali się już do siebie.
– Mam linę – poinformowała wiedźma.
– To przywiąż ją gdzieś dziecino i zabierz stąd tego gbura – powiedziała bestia. – On nie umie postępować z damami.
Iskierka zaczepiła linę o kolumnę, sycząc z bólu za każdym razem, kiedy kłuła się w palec. W tym czasie bestia i wojownik rzucali sobie paskudne spojrzenia.
Wiedźma zrzuciła linę do dołu. Tygrys złapał ją i wrzasnął.
– Zapomniałam powiedzieć – Iskierka przyklękła nad jamą. – To lina do tortur. Z kolcami. Ale jeśli ja dałam radę znieść ją na dół, to ty możesz po niej wejść – dodała beztrosko. – Chyba, że mam użyć czarów.
Tygrys powiedział coś pod nosem.
« 1 5 6 7 8 »

Komentarze

04 XII 2014   08:25:57

Ooo, archiwum wyniosło na powierzchnię jedno z zabawniejszych opowiadań fantasy, jakie czytałam. Polecam bardzo!

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Na ścieżce ku kosmicznemu Samhdi-Ra
Marcel Baron

11 V 2024

Dokądkolwiek wyruszysz, Adnana, będziesz w samym sobie. Nie ma innej drogi, by osiągnąć Samhdi-Ra, niż wyrzec się siebie w ogniu Modi-jana-Sy. Będziesz więc wędrował w czasie i przestrzeni, tak naprawdę jednak nie poruszysz się ani o jeden atom. A potem wrócisz ze swojej podróży wzbogacony tylko o ciężar nowych doświadczeń.

więcej »
Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »
Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Bestseller
Marcin Pindel

16 III 2024

— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Tegoż twórcy

Łowcy łowców potworów
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Jak to z tym załatwianiem jest
— Wojciech Gołąbowski

Będąc młodą królewną…
— Agnieszka Szady

Świeża krew w fantastyce
— Agnieszka Kawula

Zasady tajemnic
— Milena Wójtowicz

Laser Alladyna
— Milena Wójtowicz

Łowy
— Milena Wójtowicz

Kocha? Lubi? Szanuje???
— Milena Wójtowicz

(Nie)Szczęśliwy traf
— Milena Wójtowicz

Bardzo czarna dziura
— Milena Wójtowicz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.