WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić | |
Autor | Agnieszka ‘Achika’ Szady |
Tytuł | Powrót hobbita |
Opis | Opowiadanie jest tzw. crossoverem między uniwersum Gwiezdnych Wojen oraz Władcy Pierścieni. |
Gatunek | fantasy, space opera |
Gwiezdne wojny: Powrót hobbitaAgnieszka ‘Achika’ SzadyGwiezdne wojny: Powrót hobbitaPrzyjaciele wyciągnęli zziajanego Froda na brzeg. – Może wejdźmy w końcu przez te drzwi – zaproponował Sam z właściwym sobie chłopskim rozumem. – Ale jak? – Dalf rozłożył ręce. – Są zamknięte na głucho. – Ma ktoś spinkę do włosów? – zapytał Merry. Legoland sięgnął do swojej wyrafinowanej fryzury i wyciągnął jedna. Hobbit wygiął ją w dziwny sposób i pogrzebał chwilę w zamku. Po chwili rozległ się zardzewiały zgrzyt i wrota stanęły otworem. – Bułka z masłem – oznajmił z miną zawodowca, oddając elfowi powyginany drucik. – Gdzie?! – ocknął się Pippin, ale pozostali zamiast odpowiedzi wepchnęli go w ciemny korytarz. W środku było ciemno i pachniało grzybami. Czarodziej przesunął dłonią nad osadzonym w lasce kryształem, który natychmiast zaczął jarzyć się białym, magnezjowym światłem. Rozejrzeli się dookoła. – To nie kopalnia… – mruknął Boromir. – To stacja kosmiczna! – wrzasnęli jednym głosem Frodo, Sam i Merry. – Niee, za duża – powiedział Hanragorn, ale jakoś bez przekonania. Próbowali zawrócić, wyjście było jednak strzeżone polem siłowym. – Jeden z nas musi wyłączyć generator pola – powiedział Obi-Gan Dalf i westchnął, gdyż z doświadczenia wiedział, że niewdzięczne to zadanie przypadnie najstarszemu członkowi drużyny. – Ja pójdę. Jeżeli się uda, spotkamy się przy drugim wyjściu. Rozdzielili się: czarodziej poszedł górnym korytarzem, reszta drużyny zaś zaczęła wędrować niekończącymi się schodami to w dół, to w górę. – Czy oni tu nie znają wind? – wysapał zziajany Merry Christmas na dwieście trzydziestym ósmym zakręcie. – Poręczy też nie – zauważył Sam. Jak przystało na fantastyczno-futurystyczną architekturę, podziemne miasto składało się głównie z dużej ilości wąskich kładek nad bezdennymi przepaściami, tudzież otwierających się w najmniej spodziewanych miejscach szybów. Ilustracja: Robert Łada – Nie martwcie się, już blisko do wyjścia – pocieszył go Hanragorn. Wydostali się na szeroką skalną półkę i zamarli: kilkadziesiąt metrów od nich na skalnym pomoście Obi-Gan przy żółknącym świetle kryształu walczył z jakąś ogromną, czarną postacią. – O nie, to Darthlog! – jęknął Legoland, najbardziej ze wszystkich obeznany w faunie i florze Śródziemia. – Już po nim! Nie byli w stanie oderwać wzroku od straszliwego pojedynku, nie zwracając uwagi nawet na to, że wyrajające się z bocznych korytarzy szturm-orki zasypują ich strzałami. Na szczęście jak zwykle celowały fatalnie. – Koło się zamknęło, Obi-Ganie – wysyczał złowrogo Darthlog. – Kiedy się ostatni raz widzieliśmy, byłem tylko uczniem. Teraz jestem… – Nie przejdziesz, czarna kreaturo Ciemności! – zawołał Dalf, wznosząc wysoko swą laskę. – Władam tajnym płomieniem Anoru, Siódmą Pieczęcią i Kielnią Czwartego Stopnia, i zaprawdę powiadam ci, nie przejdziesz! No pasaran! – Obi-Ganie… Jestem twoim ojcem! – Darthlog spróbował ogranego numeru, ale nie podziałało. Czarodziej obejrzał się na stojącą w skamieniałej zgrozie resztę drużyny i coś jakby uśmiech przemknęło mu przez twarz. Potem z całej siły uderzył laską w pomost, zawalając go. – NIEEEEEEEeeeeeeeeeeee!!!!!!!! – rozpaczliwy krzyk Froda odbił się echem od sklepienia. Gdy Boromir i Hanragorn ciągnęli go do wyjścia, wydawało mu się, że słyszy odległy głos Dalfa: „Uciekaj, Frodo! Uciekaj!”. Ale to musiało być złudzenie. Udało im się wydostać ze straszliwej kopalni, nie był to jednak wcale kres ich ucieczki. Ścigani przez szturm-orków nasi bohaterowie dotarli w końcu do lasu Endorien: cieszyli się, że ich prześladowcy najwyraźniej boją się wchodzić między drzewa. Nikt z nich jednak nie zastanowił się, co mianowicie takiego odstrasza nawet doborowych żołnierzy Nieprzyjaciela. Dowiedzieli się o tym dość szybko, niesieni na drągach przez pozornie niegroźne kudłate niedźwiadki, zamieszkujące okrągłe chaty zbudowane na drzewach. – Co oni chcą z nami zrobić?! – krzyknął Boromir do Legolanda, który jako elf znał języki wszystkich istot zamieszkujących Śródziemie. – Z ciebie chcą zrobić kolację, a mnie obwołać bogiem. – A nie mogłoby być odwrotnie? Legoland wyrzucił z siebie potok słów brzmiących jak „yub yub yub” i po dłuższej sprzeczce z dowódcą niedźwiadków odwrócił się do Boromira z tryumfalnym uśmiechem. – Przekonałem ich! – Naprawdę?!! – Tak!! Krakowskim targiem zgodzili się na jutrzejsze śniadanie. Nadludzkim sprytem i odwagą wyrwawszy się ze szponów krwiożerczych misiów, nasi przyjaciele popłynęli skradzionymi łodziami kawałek w dół rzeki. Na pierwszym postoju Frodo udał się do lasu, nazbierać drewna do ogniska. Nagle usłyszał za sobą czyjeś kroki. – Frodo! – zawołał Boromir. – Przyłącz się do mnie! Oddaj mi Pierścień, a będziemy razem rządzili galaktyką jak… jak człowiek i hobbit – zakończył trochę kulawo. – Nigdy!! – krzyknął Frodo i rzucił się do ucieczki. W tym samym momencie zza drzew wyłoniła się gromada szturm-orków. Większość puściła się w pogoń za hobbitem, zaś dowódca, Taark-in, złowrogo zbliżył się do Boromira. – Miałeś nam oddać tego kurdupla! – wrzasnął, potrząsając go za kołnierz. – A ty co narobiłeś?! – Możecie wziąć tych dwóch, i tak nikt się nie połapie – Boromir wskazał na Meriadoka i Pippina, którzy z właściwym sobie wyczuciem chwili wbiegli na polanę. – Brać ich! – Taark-in wyszczerzył żółte od nikotyny zęby w złośliwym uśmiechu. Jego żołnierze chwycili młodych hobbitów i unieśli w dal. – A co z naszą umową? – spytał Boromir. – Zmieniłem warunki – ork wbił mu sztylet w brzuch po samą rękojeść i podążył za swoim oddziałem. • • • Frodo zbiegł na brzeg i wskoczył do łódki. Przewidujący Sam siedział już na swoim miejscu. Wypłynęli na środek rzeki. – Nie, Sam, nie pójdziemy razem ze wszystkimi – odparł na rzucone nieśmiało pytanie. – Udajemy, że… to znaczy, udajemy się do lasu Dagobah, na poszukiwanie mistrza Yodły. Będę się uczyć, żeby zostać rycerzem Jedi, jak mój ojciec. W lesie Dagobah było ponuro, mgliście i obrzydliwie, a w dodatku przy lądowaniu Frodo wpakował łódkę prosto w bagno. Sam próbował ją wyciągnąć i został połknięty przez błotnego potwora, który jednak po chwili wypluł go z powrotem. – Całe szczęście, że nie lubi hobbitów – skomentował Frodo. Wyciągnął z łodzi ich skromny bagaż i przysiadł na jakimś pieńku. Rozejrzał się dookoła. – To mi nie wygląda na miejsce, gdzie można by było znaleźć wielkiego mistrza Jedi – powiedział zniechęcony i podskoczył z wrzaskiem na pół metra w górę, kiedy pieniek nagle ożył, ukazując pomarszczoną, wielkooką twarz i spiczaste uszy. – Poprosisz jeśli grzecznie, znaleźć pomóc Yodłę mogę ci, hmmm! – zadeklarował. – Co on mówi? – szepnął Sam, przysuwając się do Froda. – Nie wiem, brzmi jak źle przetłumaczone z japońskiego. Pieniek zachichotał. – Mną chodźcie za, tak, chodźcie! – zawołał, wypuścił spod siebie krótkie łapki i podreptał żywo w las. Nasi bohaterowie wymienili spojrzenia, jak na komendę wzruszyli ramionami i bez przekonania poszli za nim. • • • Podczas, kiedy Frodo Bagwalker przechodził szkolenie Jedi, ucząc się różnych trudnych sztuk, takich, jak wyciąganie łódki z bagna siłą woli, ustawianie kamieni w stos i wypełnianie formularzy podatkowych PIT, Hanragorn wraz z Gimbusem i Legolandem wyruszyli tropem bandy orków. Podróżowali niestrudzenie; las przeszedł w step, step zamienił się w pustynię, a oni wciąż ścigali porywaczy. Słońce przygrzewało tak mocno, jakby to były dwa. Trzeciego dnia znaleźli pozostałości wielkiego stosu, na którymś ktoś najwyraźniej spalił był większą ilość szturm-orków. Wokół walały się pogięte miecze i potrzaskane hełmy. – Kto to mógł być? – zastanawiał się krasnolud. – Widzę ślady jednego konia – zaraportował elf, oglądają piasek niemal z nosem przy ziemi. – To pewnie Jeźdźcy Rohanu, oni zawsze jeżdżą jeden za drugim, aby ukryć, w jakiej są liczbie. Myślę, że… – Uwaga!! – Hanragorn i Gimbus stanęli w pozycji bojowej, z dłońmi na rękojeści broni. – Patrzcie tam! |
Dokądkolwiek wyruszysz, Adnana, będziesz w samym sobie. Nie ma innej drogi, by osiągnąć Samhdi-Ra, niż wyrzec się siebie w ogniu Modi-jana-Sy. Będziesz więc wędrował w czasie i przestrzeni, tak naprawdę jednak nie poruszysz się ani o jeden atom. A potem wrócisz ze swojej podróży wzbogacony tylko o ciężar nowych doświadczeń.
więcej »Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.
więcej »— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.
więcej »...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak
Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak
Druga szansa
— Magdalena Stawniak
Nowa układanka ze starych klocków
— Adam Kordaś, Michał Kubalski, Marcin Mroziuk, Anna Nieznaj, Beatrycze Nowicka, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski
Przemytnik i pozostali
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
10 razy Darth Vader
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Wróg publiczny, cz. 7
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj
Wróg publiczny, cz. 6
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj
Wróg publiczny, cz. 5
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj
Wróg publiczny, cz. 4
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj
Wróg publiczny, cz. 3
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj
Wróg publiczny, cz. 2
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj
Baśń o trzech siostrach
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Żołnierzyki
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Prima Aprilis: Odyseja ko(s)miczna
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Gwiazdka Semiramis
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Kraina podwórek
— Agnieszka ‘Achika’ Szady