WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić | |
Autor | Agnieszka ‘Achika’ Szady |
Tytuł | Powrót hobbita |
Opis | Opowiadanie jest tzw. crossoverem między uniwersum Gwiezdnych Wojen oraz Władcy Pierścieni. |
Gatunek | fantasy, space opera |
Gwiezdne wojny: Powrót hobbitaAgnieszka ‘Achika’ SzadyGwiezdne wojny: Powrót hobbitaZza pobliskiej skały wyłaniała się postać w długiej szacie, z długą brodą i długim… kosturem (a coście myśleli, zboczeńcy??!). Pomimo jaskrawego światła słońca była lekko przezroczysta; wydawało się też, że momentami fosforyzuje na błękitno. – Witajcie, przyjaciele – powiedział nieznajomy z lekko oksfordzkim akcentem. Strzała z łuku Legolanda pomknęła do góry i rozsypała się na tysiące iskier, miecz Hanragorna samoczynnie zwinął się w korkociąg, a topór krasnoluda wypuścił listki. – To duch!! To duch!! – wrzeszczał Gimbus, biegając w panice w kółko, podczas gdy Hanragorn drapiąc się po głowie oglądał swój teraz już bezużyteczny miecz. – Wolę określenie „ciało astralne” – sprostował z godnością przybysz. – Tak, to ja. Obi-Gan Dalf Szary, obecnie zwany Niebieskim. Jakiekolwiek skojarzenia ze Smurfami są nie na miejscu. – Gańdzialfie… eee, Gan Dalfie, wróciłeś do nas!! – rozemocjonowany elf miał ochotę uściskać starego czarodzieja; powstrzymywała go tylko obawa, że ręce przejdą mu przez niego jak przez powietrze. – Jak to się stało?! – To długa historia, a my mamy niewiele czasu – wykrętnie odrzekł Obi-Gan. – Musimy podążyć do Oh-Thanksu, siedziby złego Sarumana the Hutta. To on więzi Meriadoka i Pippina, a naszym zadaniem jest ich odbić. W drogę! To powiedziawszy gwizdnął na palcach i zza skał ciężkim galopem wypadły cztery dewbacki. – Nie wsiądę na to stworzenie – Gimbus cofnął się o krok. – Krasnoludy nigdy nie dosiadają komputerowych efektów specjalnych! Poza tym nie umiem nim kierować. – Och, nie zawracaj głowy, możesz jechać razem ze mną – powiedział Legoland, wskakując lekko na grzbiet najbliższego dewbacka. – Lepiej ze mną – wtrącił Hanragorn. – O was i tak już za wiele plotek krąży. Po przepisowych trzech dniach drogi dotarli do wieży Oh-Thanks, która wbijała się w niebo jak czarny kieł albo jak dzieło pomylonego grafika. Obi-Gan załomotał do drzwi swoim kosturem. – Szef przyjmuje w każdy ostatni wtorek miesiąca, od szesnastej do osiemnastej – majordomus Sarumana, Bib Grima wyjrzał przez szparę w uchylonych drzwiach i czym prędzej je zatrzasnął. – A w ogóle to go nie ma. Wyjechał na wakacje nad morze. Eeee…. za Morze! – Sarumanie, to twoja ostatnia szansa! – zagrzmiał czarodziej aż echo poszło po dolinie. – Uwolnij naszych przyjaciół albo zginiesz! Okno na pięterku otworzyło się i pojawiła się w nim głowa z orlim nosem i fryzurą wczesnej Maryli Rodowicz. – Wy w sprawie tych dwóch hobbitów?! – zawołała entuzjastycznie. – Trzeba było tak od razu mówić! Zabierajcie ich czym prędzej, zdemolowali mi cały loch i stłukli mój najlepszy palantir! Nigdy w życiu nie miałem tak uciążliwych więźniów. – Negocjacje były krótkie – mruknął pod nosem Hanragorn. Już po chwili Merry Christmas i Pippin wśród radosnych okrzyków dołączyli do reszty bohaterów. – O rany, Dalf, ty żyjesz?! Ale fajowo! Do twarzy ci w niebieskim, wiesz? Przyjechaliście za nami taki kawał drogi? Jesteście prawdziwymi kumplami! – przekrzykiwali się nawzajem, podskakując z emocji. – Dobrze, dobrze – przerwał im czarodziej. – Nie mamy wiele czasu. Za trzy dni musimy być w Endoras, a trasa jest niestety czterodniowa, tak więc musimy się bardzo spieszyć. Co dewback wyskoczy pognali przez step i o zachodzie słońca trzeciego dnia stanęli u wrót zamku króla Thrawnodena. Na spotkanie wyszła im piękna, spiczastoucha kobieta z włosami splecionymi przy uszach. – Zaraz, zaraz, miała być Eowina – lekko zdezorientowany czarodziej potrząsnął głową. – Kompresja etatów – wyjaśniła Arweia. Potem rzuciła okiem na zmordowane dewbacki i mruknęła: – Tym przyjechaliście? Naprawdę jesteście odważni! – Nie ma czasu na pogawędki! – Obi-Gan zachowywał się tak, jakby reżyser nagle zorientował się, że film ma już ponad dwie i pół godziny i jeszcze się nie skończył. – Zbierz wszystkich ludzi… eee, zbierz wszystkich i za trzy dni spotkamy się pod Górą Przeznaczenia. • • • Frodo Bagwalker wraz ze swoim wiernym Samem mozolnie wspinali się na śliskie od czarnej farby zbocza Góry Przeznaczenia. – Yodła mówił, że każdy uczeń musi na koniec swojej nauki przejść jakąś próbę, jako egzamin na prawdziwego Jedi – wydyszał z trudem. – Że też nigdy go nie zapytałem, co się dzieje z tymi, którzy nie zdadzą… – Głowa do góry, panie Frodo – Sam poklepał go po plecach. – Ech, nie pocieszaj mnie… – Miałem na myśli dosłownie. Wszystkie trujące opary gromadzą się przy samej ziemi. Frodo podniósł głowę i w tej samej chwili ujrzał podążających ich tropem szturm-orków. Pokazywali sobie hobbitów i groźnie potrząsali bronią. Nasi bohaterowie przyspieszyli kroku. Byli już prawie przy samym szybie wentylacyjnym, kiedy zza otaczających go skał wyłonił się kolejny oddział. – Mam złe przeczucia – jęknął fatalistycznie Sam, kiedy pół tuzina strzał bzyknęło mu koło ucha. – Wrzucę tam ten pierścień, albo zginę! – Frodo nieustraszenie parł naprzód, zasypywany przez szturm-orków strzałami, butelkami i zgniłymi jajami. Uchylał się przed pociskami, ale kilka ugodziło w niego. Upadł na kolana… – Yiiiiihaaaa!!!!!! – rozległ się nagle dziarski i przeraźliwy wrzask i prosto z nieba spłynął ogromny orzeł z męską postacią na grzbiecie. Męska postać sprawnie wystrzelała cały oddział szturm-orków; ostatniego orzeł jakby od niechcenia strącił końcem skrzydła do szybu. – Droga wolna, mały!!! Rozwal to i do domu! – darł się z góry Boromir, bo też i on to był we własnej, zrehabilitowanej osobie. Frodowi nie trzeba było dwa razy powtarzać. Cisnął Pierścień do wnętrza szybu – w chwilę później górą wstrząsnęła potężna erupcja. – Wskakujcie! – Gondorissian chwycił wyciągniętą rękę Froda, wciągnął za kaptur Sama. Orzeł z gracją kołował, oddalając się od góry; już po chwili mogli z powietrza podziwiać efektowne języki lawy, które, świecąc na pomarańczowo, pełzły w dół po zboczach, zagarniając po drodze drugi oddział szturm-orków. – Jak się wam podoba mój Orzeł Millennium? – zapytał z dumą. Hobbici patrzyli na niego bez tchu. – Myślałem, że jesteś czarnym charakterem tej historii – odważył się w końcu Sam. – Musi być jakaś niespodzianka, nie? Poza tym to takie pogłębienie psychologiczne. – Pogłębieniem psychologicznym miał być Gollum – zauważył Frodo. – Ach, Gollum… – Boromir rzucił okiem w dół, gdzie spod stygnącej strugi lawy widać było parę płetwiastych kończyn. – Nie mówmy już o nim. Orzeł Millennium łagodnie szybował w stronę czekającej na granicy Imperium Mordorskiego armii rebelianckiej. Wiwaty słychać było z odległości kilometra. A potem żyli długo i szczęśliwie, dopóki komuś nie wpadło do głowy zrobić Edycji Specjalnej… KONIEC |
Dokądkolwiek wyruszysz, Adnana, będziesz w samym sobie. Nie ma innej drogi, by osiągnąć Samhdi-Ra, niż wyrzec się siebie w ogniu Modi-jana-Sy. Będziesz więc wędrował w czasie i przestrzeni, tak naprawdę jednak nie poruszysz się ani o jeden atom. A potem wrócisz ze swojej podróży wzbogacony tylko o ciężar nowych doświadczeń.
więcej »Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.
więcej »— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.
więcej »...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak
Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak
Druga szansa
— Magdalena Stawniak
Nowa układanka ze starych klocków
— Adam Kordaś, Michał Kubalski, Marcin Mroziuk, Anna Nieznaj, Beatrycze Nowicka, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski
Przemytnik i pozostali
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
10 razy Darth Vader
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Wróg publiczny, cz. 7
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj
Wróg publiczny, cz. 6
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj
Wróg publiczny, cz. 5
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj
Wróg publiczny, cz. 4
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj
Wróg publiczny, cz. 3
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj
Wróg publiczny, cz. 2
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj
Baśń o trzech siostrach
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Żołnierzyki
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Prima Aprilis: Odyseja ko(s)miczna
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Gwiazdka Semiramis
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Kraina podwórek
— Agnieszka ‘Achika’ Szady