Ja: To będzie pięknie brzmiało w sprawozdaniu: rozmawiałam z Tadeuszem o robieniu laski.
WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić | |
Organizator | Stowarzyszenie Wratislavia Fantastica |
Cykl | Polcon |
Miejsce | Wrocław |
Od | 23 sierpnia 2012 |
Do | 26 sierpnia 2012 |
WWW | Strona |
Ufoki w mieście krasnaliAgnieszka ‘Achika’ SzadyUfoki w mieście krasnaliJa: To będzie pięknie brzmiało w sprawozdaniu: rozmawiałam z Tadeuszem o robieniu laski. Z ciekawostek: ktoś z obecnych powiedział, że w amerykańskich szkołach uczy się dzieci, że Indian wymordowali Europejczycy, a Amerykanie zagospodarowali kraj. TAO: „Dumanowski” to nie jest powieść. Jacek Pniewski: Skończyły im się smycze i teraz dają identyfikatory na sznurkach. Ktoś już to wrzucił na fejsbuka z podpisem „ostał im się ino sznur”. W sobotę dotarłam na Polcon tuż przed południem, więc pokręciłam się przy urnie zajdlowej, popatrzyłam, jak Szaman z Elą ją pieczętują, i poszłam na Forum Fandomu. Omawiane były zmiany w regulaminie Polconów (odtąd będzie możliwość tańszej akredytacji dla dzieci), miejsce Polconu w 2013 (Warszawa) i 2014 (Bielsko-Biała – wstępnie, bo klub nie ma statusu osoby prawnej) roku. Dyskusję zdominowało zamieszanie z kartami do głosowania na Zajdla, które we Wrocławiu początkowo były wydawane „na piękne oczy” albo bez pieczątek. Na szczęście już w piątek pieczątkę zdołano dostarczyć, a problem jednokrotności głosowania rozwiązać, dziurkując identyfikatory. Tematykę tę kontynuowano po południu, na panelu dyskusyjnym „Kontrowersje wokół nagrody Zajdla”. Było dość burzliwie – zaczęto od zaszłości historycznych (słynna afera z 1999 o „fantastykę rozrywkową”). Bałagan z kartami na tegorocznym Polconie też podkręcił atmosferę. Z sympatyczniejszych rzeczy: Ania Brzezińska wstała i podkreśliła, że od samego początku – a pierwszą nagrodę dostała jako osoba nikomu nieznana – spotykała się z wielką życzliwością środowiska, między innymi Rafała Ziemkiewicza. Marcin Przybyłek opowiadał o tym, „Czy rozumiemy filmy, które oglądamy”. Zaczął od „Avatara”, pytając, skąd Neytiri znała angielski – sala odparła, że w filmie padła informacja o szkółce prowadzonej przez panią naukowiec. Jednak na inne zagadnienia nie było odpowiedzi w wersji kinowej. Ktoś zażartował, że była ona tylko reklamą wersji reżyserskiej. Niestety, Marcin miał na slajdach nie tylko pytania, ale i odpowiedzi, co niejako spoilerzyło całą prelekcję. Z ciekawszych rzeczy: „Blade Runner” z narracją zza ekranu ma wydźwięk lekko chandlerowski, natomiast w wersji bez narracji zwracamy większą uwagę na wyraz twarzy Harrisona Forda, który niekiedy robi miny według prelegenta dziecinne. Staszek Mąderek próbuje uruchomić prezentację. SM: Dzisiaj sobie powiemy o… kto ma program? Sala jak zwykle na jego prelekcjach była tak podekscytowana atmosferą, że śmiech wybuchał niezależnie od tego, czy Staszek mówił coś śmiesznego. Kiedy wypróbowywał różne ustawienia laserowego wskaźnika (który wyświetlał siatki świetlne albo coś w rodzaju gwiaździstego nieba), ludzie o mało z krzeseł nie pospadali. Prelekcja miała tytuł „Filmy katastroficzne, czyli sposób na zagładę”, ale w żaden sposób nie odzwierciedlało się to w jej treści. Mąderek opowiadał o robieniu storyboardów, ustawianiu kamery i tworzeniu komputerowych wybuchów. Rozrysował schemat ustawienia postaci w scenie rozmowy i wyjaśniał nam konieczność zachowania tego samego kąta kamery oraz kolejność kręcenia poszczególnych ujęć tak, żeby nie trzeba było jej i oświetlenia niepotrzebnie przestawiać. Tworzenie wybuchów objaśnił na podstawie zderzenia ciężarówek z „Matrixa”, gdzie najpierw rysuje się storyboardy – w wykonaniu amerykańskim niezwykle szczegółowe, pokazane było nawet rozpryskujące się szkło szyb – a następnie tworzy komputerowe animacje, coraz to bardziej szczegółowe. Wybuch jest animowany za pomocą kulek, do których następnie dokleja się fakturę ognia. Na koniec pokazywał tworzenie pożaru lasu w jednym z odcinków „Szczeppana kleszcza” oraz dwa inne odcinki, propagujące właściwe postępowanie wobec tych stworzeń. Wijący się kusząco pod prysznicem Czerwony Kapturek (bardzo dorosły) ostrzegał, że po przyjściu z lasu trzeba obejrzeć całe ciało, zaś sam Szczeppan w toalecie męskiej uświadamiał, że kleszcza należy wyjmować pęsetą. Zajrzałam na druga połowę spotkania z wydawnictwem Powergraph. Rafał Kosik o próbie wprowadzenia „Felixa, Neta i Niki” na rynek chiński: „Wybraliśmy tomy, w których powiedzenie „chińska tandeta” powtarza się najrzadziej”. Z ciekawostek: FNiN jest lekturą w szkołach polskich za granicą, bo one nie podpadają pod MEN tylko pod MSZ. Wieczorem w sobotę miał miejsce główny punkt programu, czyli gala zajdlowa. Wielka aula była wypełniona po brzegi. Zaczęło się od dźwiękowo-świetlnego spektaklu: cztery zakapturzone postaci w czarnych płaszczach, na czymś w rodzaju sprężynujących półszczudeł zeszły z góry sali, a następnie – już bez płaszczy, za to w futrzanych szortach nadających im wygląd satyrów – biegały tu i ówdzie do wtóru elektronicznej muzyki i obłędnego migotania reflektorów. Później dowiedziałam się, że to mieli być Czterej Jeźdźcy Apokalipsy – faktycznie, jeden miał na twarzy maskę przeciwgazową… Prezentacja nominowanych utworów wypadła nieco pretensjonalnie, bo manierycznie mówiący prowadzący o każdym mówił per pani/pan, co brzmiało jak na konferencji naukowej. W dodatku nie wykazał się wielką znajomością fandomu, bo zaciął się przy nazwisku Witka Siekierzyńskiego, a nazwisko Ani Kańtoch przekręcił. Ale najbardziej malowniczą wpadką było stwierdzenie, że Magda Kozak była w Afganistanie w ramach polskiego konwentu wojskowego. Okazało się, że Kasia Kosik obchodzi urodziny, więc sala odśpiewała jej „sto lat”. Pamięć Neila Armstronga uczciliśmy minutą ciszy. Laureatom nagrody wręczali kwiaty Jedi i Sith, co stanowiło miły akcent. Ale najmilsze ze wszystkiego było wręczenie zaległej nagrody za „Paradyzję” Janusza A. Zajdla na ręce pani Jadwigi, co wywołało owację na stojąco i wielkie wzruszenie pani Jadwigi. Po zakończeniu gali poszłam na piwo ze znajomymi z Łodzi i Lublina; ciekawie nam się rozmawiało o książkach, opowiadaniach zajdlowych i najnowszych filmach. Motyl: W czwartek poszedłem na konkurs o Thorgalu, żeby go wygrać. Skończyło się na tym, że go poprowadziłem, bo prowadzący nie przyszedł. W niedzielę było, szczerze mówiąc, nudno. Igor Witkowski (znany z wiary, że Ziemią rządzą humanoidalne jaszczury z kosmosu) miał prelekcję „Śladami Dänikena”. Przyszłyśmy z koleżanką spóźnione około trzech kwadransów, sadząc, że mamy – zgodnie z programem – jeszcze godzinę, ale okazało się, że prelegent właśnie kończy, więc usłyszałyśmy tylko o ruinach Puma Punku w Boliwii. Znajdują się tam konstrukcje z kamieni z wyrzeźbionymi prostokątnymi wcięciami, które są geometrycznie równe w sposób nieosiągalny dla współczesnych narzędzi – bardzo trudno jest precyzyjnie wyciąć taką wnękę w kamieniu, na co prelegent miał dowód w postaci sfilmowanego wywiadu z kamieniarzem. Igor zasugerował, aby naukowców-niedowiarków przykuwać łańcuchem do kamiennego bloku i nie wypuszczać, dopóki nie zrobią czegoś podobnego. Poszłam na druga połowę prelekcji Karoliny Opałki „A wolność jedynie w pustce: wśród gwiazd”, ale też okazała się skrócona. Mowa była między innymi o różnych rodzajach fantastycznych wizji kosmosu: z obcymi (np. „Star Trek”), tylko z ludźmi (np. cykl o mówcy Umarłych) albo zrobotyzowanych („Cyberiada”). Na koniec, mocno już zerkając na zegarek, poszłam na prelekcję Kuby Ćwieka i Witolda Jabłońskiego. W drzwiach stał rosły gżdacz i groził wpuszczeniem tylko tylu ludzi, ile jest miejsc siedzących, ale w końcu się ugiął i podłoga w sali była zajęta aż do samych drzwi. Na Jabłońskiego czekaliśmy prawie kwadrans, aż gżdaczka dostała wiadomość, że pisarz nie pojawi się. Kuba zaczął bez przekonania o tym, jak książka Brama Stokera zmieniła wizję wampira z istoty niemal zwierzęcej w inteligentnego człowieka. Jednak duchota panująca w zatłoczonej do granic możliwości sali sprawiła, że w końcu zrezygnowałam i poszłam do ogródka przed wejściem pić dobrą kawę z mlekiem (prawdziwym – z dzbanuszka!) i żegnać się z kolejnymi znajomymi i przyjaciółmi. I tak, chwila po chwili, zakończył się dla mnie Polcon 2012. |
Oj, faktycznie. Nie wiem, czy to prowadząca coś pokręciła, czy ja źle zapamiętałam.
Co prawda uniwersytet to też uczelnia , ale gwoli ścisłości to tegoroczny Polcon odbywał się w budynkach UNIWERSYTETU Przyrodniczego.
>> Etruskowie pisali „jak wół orał” > naturalnej wielkości posągi Aliena i Predatora, wykonane z rozmaitych odpadów metalowych.
Interesujące, jak ścięło moją wypowiedź... Przydałaby się instrukcja.
Etruskowie pisali „jak wół orał” - nie tylko Etruskowie. Tak pierwotnie pisano też w Grecji. A ponieważ zaobserwowałem to samo u swoich dzieci, śmiem hipotezić, że to po prostu odruchowa, naturalna metoda pisania, zanim ktoś nie wymyślił lepszej i nie upowszechnił.
A co do Obcego ze złomu, to wspaniałe dzieło sztuki, a nie naturalnej wielkości posągi Aliena i Predatora, wykonane z rozmaitych odpadów metalowych. Zobacz, przecież mięśnie ma ze sprężyn, no śliczności!
Czy Magda Kozak była pierwszą Polką w stanie nieważkości? Ilu mężów zabiła Lukrecja Borgia? Kto pomógł bojownikom Bundu w starciu z carską policją? I wreszcie zdjęcie jakiego tajemniczego przedmiotu pokazywał Andrzej Pilipiuk? Tego wszystkiego dowiecie się z poniższej relacji z lubelskiego konwentu StarFest.
więcej »Długie kolejki, brak podstawowych towarów, sklepowe pustki oraz ograniczone dostawy produktów. Taki obraz PRL-u pojawia się najczęściej w narracjach dotyczących tamtych czasów. Jednak obywatele Polski Ludowej jakoś sobie radzą. Co tydzień w Teleranku Pan „Zrób to sam” pokazuje, że z niczego można stworzyć coś nowego i użytecznego. W roku 1976 startuje rubryka „Praktycznej Pani”. A o tym, od czego ona się zaczęła i co w tym wszystkim zmalował Tadeusz Baranowski, dowiecie się z poniższego tekstu.
więcej »34. Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi odbywał się w kompleksie sportowym zwanym Atlas Arena, w dwóch budynkach: w jednym targi i program, w drugim gry planszowe, zaś pomiędzy nimi kilkanaście żarciowozów z bardzo smacznym, aczkolwiek nieco drogim pożywieniem. Program był interesujący, a wystawców tylu, że na obejrzenie wszystkich stoisk należało poświęcić co najmniej dwie godziny.
więcej »GSB – Etap 21: Stożek - Ustroń
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 20: Węgierska Górka – Stożek
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 19: Hala Miziowa – Węgierska Górka
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 18: Markowe Szczawiny – Hala Miziowa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 17: Hala Krupowa – Markowe Szczawiny
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 16: Skawa – Hala Krupowa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 15: Turbacz – Skawa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 14: Krościenko nad Dunajcem - Turbacz
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 13: Przehyba – Krościenko nad Dunajcem
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 12: Hala Łabowska - Przehyba
— Marcin Grabiński
I gwiazdka z nieba nie pomoże, kiedy brak natchnienia
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Tajemnica beczki z solą
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Serializacja MCU
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Od Lukrecji Borgii do bitew kosmicznych
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Półelfi łotrzyk w kanale burzowym
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Zwariowane studentki znów atakują
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Transformersy w krainie kucyków?
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Płomykówki i gadzinówki
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Jedyna nadzieja w lisiczce?
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Ken odkrywa patriarchat, czyli bunt postaci drugoplanowych
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
"tylko z ludźmi (np. cykl o mówcy Umarłych) "
No jak, a robale i prosiaczki?