WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić | |
Organizator | Cytadela Syriusza |
Cykl | Falkon |
Miejsce | Lublin |
Od | 4 listopada 2016 |
Do | 6 listopada 2016 |
WWW | Polska strona |
Popkultura, nauka… i fantastyka teżPoczątek nazwy tego konwentu jest skrótem słów „Fantastyczny Atak Lublina”, jednak, paradoksalnie, na Falkonie 2016 najciekawsze punkty programu, na jakich byłam, tylko w nikłym stopniu dotyczyły fantastyki.
Agnieszka ‘Achika’ SzadyPopkultura, nauka… i fantastyka teżPoczątek nazwy tego konwentu jest skrótem słów „Fantastyczny Atak Lublina”, jednak, paradoksalnie, na Falkonie 2016 najciekawsze punkty programu, na jakich byłam, tylko w nikłym stopniu dotyczyły fantastyki. ‹Falkon 2016›
Duże, oficjalne tablice reklamujące Falkon już od początku października stały w różnych miejscach centrum Lublina. Uśmiechnęłam się pod nosem na wspomnienie czasów, kiedy plakat formatu A4 powieszony w autobusie był powodem ekscytacji całego klubu… Kiedy przybyłam w porze poobiadowej, kolejka po wejściówki była ogromna. Na szczęście szybko się przesuwała, a bałaganowi zapobiegały słupki i sznurki wyznaczające jej przebieg. Po otrzymaniu kartki z programem i identyfikatora (książeczki z opisem programu należały się ponoć tylko tym, którzy akredytowali się wcześniej przez internet) zdążyłam jeszcze na końcówkę panelu dyskusyjnego o stereotypach w fantastyce. Akurat mowa była o kontaktach z kosmitami – czy byliby tlenodyszni, czy w ogóle bylibyśmy zdolni się z nimi porozumieć na jakimkolwiek poziomie, a może wręcz zauważyć się wzajemnie? Teoretycznie w rozwoju każdej cywilizacji istnieje dość wąskie „okno kontaktu”, umieszczone pomiędzy tym okresem, kiedy dana cywilizacja jeszcze się z innymi nie może skontaktować, a tym, kiedy żaden kontakt już jej nie interesuje. W sf kosmici na ogół są humanoidalni, mają dymorfizm płciowy i biusty, co sugeruje, że są ssakami. Ktoś przytomnie zauważył, że właściwie mamy Obcych na Ziemi: są to zwierzęta. Są tlenodyszne, ale z niektórymi trudno się porozumieć. Świetna była prelekcja Kuby Ćwieka o tym, jak – w celu napisania książki – podróżował ze znajomymi samochodem kempingowym przez USA, szukając miejsc związanych ze znanymi dziełami popkultury. Ze zdumieniem odkryli, że w Providence są może ze trzy miejsca poświęcone Lovecraftowi (sklepik z pamiątkami czynny dwa razy w tygodniu, fanowska tabliczka z macką, jakiś kamień), a studentka literatury nie wiedziała, kto zacz. Serial „The Walking Dead” jest kręcony w małym miasteczku, teren zdjęć otoczono wysokim płotem z blachy falistej, który w filmie ma nie dopuszczać zombie, a w realnym świecie – fanów. Co krok stoją tabliczki, żeby aktorów nie zaczepiać, nie prosić o autograf, bo „zostali pouczeni, że mają nie reagować”. Gdzieś w okolicy stoi jakiś dźwig czy wysięgnik i fani próbują przekupić operatora, żeby ich wwiózł na górę, bo stamtąd można zrobić zdjęcia dekoracji. Najwyższa oferta to 700 dolarów. Kuba właśnie takie opowieści uwielbia zbierać. Zaznaczył, że książka nie jest napisana dla koneserów tych wszystkich filmów, tylko raczej dla ludzi, którzy lubią się „dawać zarazić”. Na zakończenie padła anegdota o tym, jak opowiadał o spotkaniu z Brucem Willisem, a Radek Teklak skradł mu słuchaczy, bo przy sąsiednim stoliku mówił o… sklejaniu modelu statku z siostrzeńcem. Panel o moralności w świecie Harry’ego Pottera był udany, mimo że uczestnicy nazbyt się zafiksowali na zagadnieniu niewolnictwa skrzatów i sprzeczali, jak mogą pozytywni bohaterowie wykorzystywać słabość gatunku mającego skłonność do służenia i skąd się bierze moralność w świecie pozbawionym religii (padło przypuszczenie, że z umowy społecznej). Na pięć minut przed końcem prowadząca się ocknęła, że z przygotowanych dziesięciu pytań zadała tylko jedno… Pocieszyła się natychmiast, uznawszy, że wystarczy jej jeszcze na dziewięć kolejnych konwentów. Prelekcja Magdaleny i Karola Szmytów „Co kryje kadr” opowiadała o historiach powstawania różnych słynnych zdjęć prasowych lub dalszych losach ich twórców lub bohaterów. Na przykład autor portretu afgańskiej dziewczynki odnalazł ją po latach jako dorosłą i sfotografował w takim samym ujęciu. Większość opowieści była raczej przygnębiająca, ale nic dziwnego, skoro większość pokazywanych zdjęć dotyczyła rozmaitych wojen. Padający od kuli żołnierz hiszpański długo budził podejrzenia, że to ustawka, ale w końcu ustalono, że istnieje tylko jedno zdjęcie i to nie najlepiej skadrowane, zaś przy pozowaniu byłoby ich więcej. Jeśli chodzi o fotografię flagi na Księżycu, to wszyscy wiemy, więc rozpisywać się nie będę (prelegenci też się nie rozgadywali, z tego samego powodu). Podobne przypuszczenia o machinacjach związane są ze zdjęciem przerwy śniadaniowej robotników budujących nowojorski drapacz chmur – siedzą na wielkiej belce, ktoś się dopatrzył „aureoli” sugerującej retusz, ktoś inny z kolei twierdzi, że jeden robotnik jest topless, a „na tej wysokości już byłoby zimno” (sic!), ja z kolei przyczepiłam się do czapek na głowach – musiałby to być idealnie bezwietrzny dzień, żeby na 68 piętrze im ich nie pozwiewało. Andrzej Pilipiuk opowiadał o zamachach na cara i różnych jego wysokich urzędników, już kiedyś miał podobną prelekcję. Większość zamachów była straszliwie nieudolna, może dlatego, że dokonywali ich nie żołnierze, ale różni rzemieślnicy czy studenci. Co ciekawsze przypadki: któryś chybił z odległości półtora metra, inny kupił kule niewłaściwego kalibru i sam je przetapiał, po czym przy strzale wybuchł mu pistolet. Zbiorowa akcja skończyła się tym, że zamachowcy całą ulicę zadymili podpalonymi butelkami z naftą i nie widzieli, w kogo celują (na szczęście strzelali z dachów w dół, bo jeszcze by się sami powybijali…). Pewien sztyletnik chciał wskoczyć do powozu oficjela, ale stangret przegonił go batem. Za to rosyjscy funkcjonariusze łatwo dawali się nabrać na mundury, więc dwa zamachy powiodły się w taki sposób, że Polacy w przebraniach wkroczyli do strzeżonego mieszkania / gabinetu, zasztyletowali właściciela, po czym spokojnie wyszli informując straż, że „tam się chyba coś stało, służąca wrzeszczy”. Wieczornego panelu „Wojna, rzeź i rąbanka” wysłuchałam nieco bez przekonania, ale nic innego ciekawego nie było. Marcin Przybyłek zwrócił uwagę na fakt, że dużo jest amerykańskich filmów wojennych propagujących dzielność amerykańskiej armii i jemu to zawęziło zainteresowania i teraz pisze o wojnie a nie np. o romansach. Jacek Komuda stwierdził, że w Polsce lepiej się sprzedają książki o wojnie w XVIII wieku niż o walce wywiadów w tym okresie. Na koniec dyskutanci doszli do niezbyt oryginalnego wniosku, że w literaturze przygodowej wojna jest opisywana epicko i heroicznie (ratowanie życia przyjaciołom itp.), a nie obrzydliwie. Niedzielny panel dyskusyjny o tłumaczeniach seriali był interesujący, a dyskutanci komunikatywni i pełni energii, mimo pory będącej na konwentach niemal bladym świtem (10:00). Trochę się spóźniłam, w momencie, kiedy weszłam, akurat wyrażali zadowolenie, że obecnie dystrybutorzy coraz częściej pozwalają tłumaczyć wulgaryzmy. Inaczej się robi tłumaczenie do napisów, inaczej do lektora, a najtrudniej do dubbingu, bo się „kłapy muszą zgadzać”. Gwary, slang czy błędy językowe są pomijane, chyba że ma to znaczenie dla akcji. Czasem ciężko przetłumaczyć – w pewnym odcinku Star Treka sobowtór androida Daty został rozpoznany po tym, że powiedział „can’t” zamiast „cannot”. Już po zakończeniu opowiedziałam o „nasz poprzedni właściciel utknął gdzieś na Antylach”, bardzo się spodobało. Panel „Jak popkultura gra na naszych sentymentach” był znakomity. Najpierw rozgorzała ognista sprzeczka o znaczenie słowa „nostalgia” – jeden ze słuchaczy wymachiwał telefonem ze słownikowym hasłem, że to tęsknota dotycząca wyłącznie kraju lub miejsca. Zwierz Popkulturalny się zbulwersowała, że „nie jest przyzwyczajona, że publiczność na nią krzyczy”. Ktoś zawołał, że najlepiej mówić „sentyment” i dostał oklaski. Dużo było wspominania z różnych pokoleń: ci młodsi pamiętają już „tylko cztery programy w TV”, kolekcjonowanie pokemonów oraz Epizod I jako pierwsze zetknięcie z GW (abominacja!). Zaczęliśmy się zastanawiać, czy obecni 12-15-latkowie będą mieli własne sentymenty i jakie. Ja wysunęłam tezę, że obecnie jeżeli ktoś od razu nie wsiąknie w konkretny fandom – potterowy, mangowy, sherlockowy czy co tam jeszcze – to będzie pamiętał, ze było wesoło i kolorowo, ale niekoniecznie treść, bo wszystkiego jest po prostu za dużo – choćby listopad i grudzień to premiery filmów z uniwersum marvelowskiego, gwiezdnowojennego oraz Potterowego, że o animacjach nie wspomnę. Ogólnie wszyscy się zgodzili, że w powrotach do światów z ulubionych filmów / książek szukamy tego uczucia, które mieliśmy w wieku 12 lat, że człowiek nie ma zmartwień, cieszy się, że ogląda coś zupełnie nowego. Prelekcję o bonobo Tomasz „Winniczek” Winiarczyk zaczął od szczegółowego omówienia ewolucji naczelnych, z zagadnieniami migracji genów – niewykluczone, że po neandertalczykach mamy niebieskie oczy i rude włosy. Następnie przedstawił tryb życia dużych małp – który gatunek jest stadny, który haremowy, który samotniczy – oraz rozmiary genitaliów proporcjonalnie do wielkości ciała i jaki to ma związek z monogamicznością. Monogamiczne samce mogą mieć małe penisy, człowiek ma największy. Rozmiar piersi u samic wiąże się z tym, czy twarz młodego ma pyszczek czy jest płaska. Najciekawszą częścią prelekcji była druga połowa, o zachowaniach bonobo. Małpy te czasem układają stosy kamieni w rozwidleniach korzeni drzew i nic z nimi potem nie robią, nikt nie wie, o co chodzi. W czasie ulewy przejawiają zachowania podobne do tańca, potrafią też planować obalenie wodza, robić polowania z nagonką, umawiać się na schadzki za plecami samca alfa. Przy tym wszystkim informacja, że używają seksu (w różnych konfiguracjach płciowych) do rozładowywania napięć w stadzie wydaje się już niemal banalna… Na koniec zaliczyłam prelekcję Radosława Wartacza o psychopatach, bardzo solidnie poprowadzoną, z wyliczeniem i omówieniem poszczególnych cech (brak empatii, narcyzm, ignorowanie możliwych skutków, potrzeba ciągłych bodźców itp.). Psychopatia jest defektem charakteru, nie da się nikogo z niej wyleczyć. Pewne cechy mogą ułatwić karierę np. w biznesie albo w chirurgii, ale „pełny” psychopata jest zbyt impulsywny i nieostrożny, żeby coś osiągnąć. Prelegent poddawał pod dyskusję przykłady z różnych filmów: „Milczenie owiec”, „Mechaniczna pomarańcza”, „Batman” i na koniec „Porozmawiajmy o Kevinie” (psychopatyczny nastolatek z punktu widzenia jego matki, to musi być coś koszmarnego). Część punktów programu miała miejsce w szkole opodal, tytuły brzmiały interesująco, ale kolejki do szatni były nieustannie straszliwe, więc można było albo nosić kurtkę cały czas przy sobie, albo wychodzić w samej bluzie (niektórzy chyba tak robili). Za to teren Targów po raz pierwszy przyzwoicie ogrzany! W hali targowej można było napatrzeć się różności: przechadzające się tyranozaury, walki na owinięte gąbką kije, kantynę z Mos Eisley czy coś, co w pierwszej chwili wzięłam za ludzi poprzebieranych za trzmiele, a to były zapasy sumo w kostiumach pogrubiająco-ochronnych. Andrzej Pilipiuk wraz z kuzynem prowadzili stoisko wędrowyczowskie: tron-wygódka, pocztówki-cegiełki ze zdjęciem pomnika Wędrowycza w Wojsławicach, albumy o gminie, z których Andrzej jest bardzo dumny, oraz różne obrazki, przypinki i inne gadżety wędrowyczowskie. Z kolei w bardzo dużym namiocie, porządnie ogrzanym wielką rurą, były kramy z kiełbaskami, piwem i frytkami, a w sobotę wieczorem odbył się tam koncert folkowo-rockowy z tańcami oraz efektami świetlnymi. Z kapowniczka Achiki KUBA: Mój angielski na trzeźwo brzmi mniej więcej tak, jak mój polski po sześciu piwach. GŻDACZKA: 15 minut zostało. PANELISTKA: Harry kieruje się kodeksem rycerskim, a nie… Dyskusja o okresie, kiedy Voldemort był u władzy. IGNITE: Kiedy przyszłam, kolejka do akredytacji VIP była długa, bo obsługa się taaak powoooli ruszaaała (imituje powolne sięganie po coś). 21 listopada 2016 |
Czy Magda Kozak była pierwszą Polką w stanie nieważkości? Ilu mężów zabiła Lukrecja Borgia? Kto pomógł bojownikom Bundu w starciu z carską policją? I wreszcie zdjęcie jakiego tajemniczego przedmiotu pokazywał Andrzej Pilipiuk? Tego wszystkiego dowiecie się z poniższej relacji z lubelskiego konwentu StarFest.
więcej »Długie kolejki, brak podstawowych towarów, sklepowe pustki oraz ograniczone dostawy produktów. Taki obraz PRL-u pojawia się najczęściej w narracjach dotyczących tamtych czasów. Jednak obywatele Polski Ludowej jakoś sobie radzą. Co tydzień w Teleranku Pan „Zrób to sam” pokazuje, że z niczego można stworzyć coś nowego i użytecznego. W roku 1976 startuje rubryka „Praktycznej Pani”. A o tym, od czego ona się zaczęła i co w tym wszystkim zmalował Tadeusz Baranowski, dowiecie się z poniższego tekstu.
więcej »34. Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi odbywał się w kompleksie sportowym zwanym Atlas Arena, w dwóch budynkach: w jednym targi i program, w drugim gry planszowe, zaś pomiędzy nimi kilkanaście żarciowozów z bardzo smacznym, aczkolwiek nieco drogim pożywieniem. Program był interesujący, a wystawców tylu, że na obejrzenie wszystkich stoisk należało poświęcić co najmniej dwie godziny.
więcej »GSB – Etap 21: Stożek - Ustroń
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 20: Węgierska Górka – Stożek
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 19: Hala Miziowa – Węgierska Górka
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 18: Markowe Szczawiny – Hala Miziowa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 17: Hala Krupowa – Markowe Szczawiny
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 16: Skawa – Hala Krupowa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 15: Turbacz – Skawa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 14: Krościenko nad Dunajcem - Turbacz
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 13: Przehyba – Krościenko nad Dunajcem
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 12: Hala Łabowska - Przehyba
— Marcin Grabiński
I gwiazdka z nieba nie pomoże, kiedy brak natchnienia
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Tajemnica beczki z solą
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Serializacja MCU
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Od Lukrecji Borgii do bitew kosmicznych
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Półelfi łotrzyk w kanale burzowym
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Zwariowane studentki znów atakują
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Transformersy w krainie kucyków?
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Płomykówki i gadzinówki
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Jedyna nadzieja w lisiczce?
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Ken odkrywa patriarchat, czyli bunt postaci drugoplanowych
— Agnieszka ‘Achika’ Szady