O sztuce przy konfiturkach: Warsztat czy kontekst?Kiedyś ceniono w sztuce warsztat i sprawną rękę. Dziś ceni się koncept, a na wystawie można obejrzeć i wlew do betonu. Czy pisuar może być arcydziełem? Czy sztuka dawna już przebrzmiała, a sztuka współczesna rozpanoszyła się wszędzie na dobre? Czy babcia zdradzi czytelnikom przepis na swoje słynne ciasto z wiśniami? Z pewnością na niektóre z tych pytań poznamy odpowiedź jeszcze dziś.
Paweł Franczak, Magda JurowiczO sztuce przy konfiturkach: Warsztat czy kontekst?Kiedyś ceniono w sztuce warsztat i sprawną rękę. Dziś ceni się koncept, a na wystawie można obejrzeć i wlew do betonu. Czy pisuar może być arcydziełem? Czy sztuka dawna już przebrzmiała, a sztuka współczesna rozpanoszyła się wszędzie na dobre? Czy babcia zdradzi czytelnikom przepis na swoje słynne ciasto z wiśniami? Z pewnością na niektóre z tych pytań poznamy odpowiedź jeszcze dziś. I wlew (o ile to z całą pewnością wlew) może być sztuką... fot. www.belse.com.pl Od niepamiętnych czasów między dziadkami i wnukami trwała wojna podjazdowa. Starość ustępowała przed młodością, naiwność przed życiowym doświadczeniem, a wilczy apetyt młodego człowieka kapitulował przed pysznym babcinym ciastem z wiśniami. Redaktorzy „Esensji” postanowili pokazać, że także w kwestii sztuki to, co stare, nie zawsze zalatuje naftaliną, a to, co nowe, czasem nie bywa Arcydziełem. Prezentujemy Wam rozmowy pewnej sympatycznej staruszki z jej elokwentnym wnukiem o sztuce już „historycznej” i tej pachnącej świeżo nałożoną farbą, toczone zwykle przy domowych obiadkach. Babcia: Witaj, wnusiu, dawno cię nie było, pewnie sporo pracujesz? Wnuczek: Oj tak, babciu, właśnie przygotowuję nową wystawę, strasznie jestem zabiegany. B: Znowu jakiegoś awangardowego świszczypały? W: Zaraz tam świszczypały, to poważna sztuka! Wystawa nazywa się: „Rzeźba współczesna w południowo-wschodniej Bułgarii”. B: Pewnie znowu to taka wystawa, że nikt poza krytykami nie odróżni, gdzie sztuka, a gdzie rusztowanie dla podtrzymania tej sztuki. Będzie jak z treblinkami, za przeproszeniem, kurka wodna, do kombajnu w „Nie lubię poniedziałku”. Chociaż film nakręcili, kiedy byłam całkiem młoda, to mam wrażenie, że od tamtych czasów ze sztuką jest jeszcze gorzej… Herbatki się napijesz? Ciasto świeże upiekłam. W: Ciasto? Z chęcią! Babcia uważa za artystę kogoś, kto kilka godzin dziennie stoi z pędzlem w ręku i ma dyplom wyższej uczelni? Nie te czasy. Ale wracając do rozumienia dzieł sztuki współczesnej, to było sporo takich przypadków. Pamiętam na przykład, gdy w Puławach część przechodniów wzięła wlew do betonu w ścianie galerii za dzieło jakiegoś awangardysty. Przykłady można by mnożyć. B: O widzisz, babcia ma rację z tymi artystami. W: Takie jest ryzyko postmodernizmu – albo może postpostmodernizmu, czy jak tam nazwiemy ten nurt. (Dwie łyżeczki cukru proszę…). Ale owocuje to innymi wartościami: zaskoczeniem, wytrąceniem z codzienności, rutyny… Pamiętaj, babciu, że dla odpowiedniego podejścia do dzieła trzeba mieć pewne „przeszkolenie galeryjne”, dawkę wiedzy, obycie, znajomość historii sztuki, wrażliwość etc. Mimo obecności pieska Giovanni już obmyślał rozwód fot. www.jezykpolski.edu.pl B: Widzę, że, kochany, rozumu od ostatniej wizyty nabrałeś, skoro się ze mną zaczynasz zgadzać. Przecież jeśli nie znasz symboli, jakimi posługiwał się na przykład Jan van Eyck, malując „Portret Arnolfinich”, nie przyjdzie ci na myśl, że miotełka na ścianie podkreśla czystość małżonków, a ten uroczy piesek jest symbolem wierności (nawiasem mówiąc, piesek na obrazie nie pomógł w utrzymaniu małżeństwa – Giovanni porzucił żonę, bo nie potrafiła obdarzyć go potomkiem…). A już o holenderskich mistrzach lubujących się w symbolach nie wspominam… Czy dziś człowieka z rutyny wytrąci na przykład Nieznalska? Ludzie się oburzą na krótko i wrócą do swojego życia. Kiedyś jak Giotto namalował freski w bazylice św. Franciszka w Asyżu, to się wszyscy dziwowali, że takie wierne były. A teraz? Czy ktoś się dłużej zadziwi dziełem, zastanowi nad nim? Przelecą krytycy przez galerię i dalej, na następną wystawę. W: Fakt. „Pietę” Michała Anioła brano za podstawionych aktorów, którzy udawali rzeźbę… Co do tej powierzchowności – żyjemy w erze teledysków i Internetu, gdzie wszystko dzieje się strasznie szybko. Dlatego trudno przyciągnąć widza na dłużej. Przy okazji – ma babcia jeszcze to pyszne ciasto z wiśniami? B: Może to i racja. Kiedy byłam młoda, wydarzenia nie biegły takim tempem, pomijając wojnę oczywiście. Ludzie mieli mało rozrywek, to i potrafili długo dyskutować o każdej przeczytanej książce czy obejrzanym obrazie, nie mówiąc już o koronkach przy sukniach czy przepisach i robótkach. I powiem ci, wnusiu – po latach oceniam, że to wcale takie złe nie było. Wszystko biegło swoim torem, a teraz każdy lata jak kot z pęcherzem i narzeka, że tyle do zrobienia, obejrzenia, przeczytania… Ciasto zaraz przyniosę. Pewnie znowu obiadu nie jadłeś, co? W: No nie jadłem, nie. Babcia pierogi może odgrzeje? A co do techniki: choćby Malewicz. Będzie pamiętany za absolutną prostotę „Czarnego kwadratu na białym tle”, ale jeśli przyjrzymy się jego innym pracom, to dostrzeżemy wyśmienitego technika. Czy to jest fontanna, czy to jest fajka? Zdania artystów są podzielone fot. art.blox.pl B: To samo możesz powiedzieć o Kadinskym, Modrianie czy Dalim. A Picasso? Przecież był genialnym dzieckiem. Gdy miał 13 lat, ojciec kazał mu dokończyć malowanie nóg gołębi na swoim obrazie. Podobno wyszły tak realistycznie, że rodzic oddał mu swoje farby i nigdy więcej nie malował. Ale dziś mało kto kojarzy „Pierwszą komunię” Picassa, za to prawie każdy „Guernicę” czy „Panny z Awinionu”. A przecież każdy z prawdziwych artystów, zanim znalazł swoją drogę wyrazu, zaczynał od solidnego opanowania warsztatu: nauki rysunku, ucierania farb czy robienia modeli gipsowych, studiowania przyrody i kopiowania dzieł uznanych twórców w muzeach i galeriach. Gdy widzę tę dzisiejszą sztukę, to mam wrażenie, że większości twórców brakuje już nawet nie solidnego, ale podstawowego opanowania warsztatu. W: Co do warsztatu: w starożytności roi się od artystów, którzy wykonanie dzieła zlecali pomocnikom, sami dbali jedynie o kompozycję i koncept. Tak więc zarzut niekoniecznie trafny. B: Nie przykładaj współczesnej miary do czasów bardzo odległych. Przecież wiesz, że w starożytnej Grecji nie uważano rzeźbiarzy czy malarzy za artystów. Byli oni po prostu mniej lub bardziej sprawnymi rzemieślnikami. Zmieniło się to gdzieś w średniowieczu, gdy pierwsi artyści zaczęli podpisywać swoje prace, dając tym samym do zrozumienia, że zasługują na szacunek, potrafią coś, o czym inni nie mają pojęcia. Ale żeby powstało jakiekolwiek dzieło, musi najpierw pojawić się myśl, idea, koncept właśnie. Poparty oczywiście solidnym warsztatem. Zresztą kiedyś posiadanie własnej pracowni było wyznacznikiem statusu. Ot, choćby Rubens: zatrudniał pomocników, którzy trudzili się nad drobiazgami, ale chociaż nie robił wszystkiego sam, to przecież te obrazy są naprawdę genialne. W: Zgadzam się. Trzeba też pamiętać, że w starożytności prawdziwy artysta z definicji nie mógł się spocić (u Platona na przykład). Dzisiaj wystarczy sam koncept, nawet bez wykonania dzieła. Jeszcze pierożka dostanę? Tylko z polskich wisienek babcia robi swoje popisowe ciasto fot. www.atlas-roslin.pl B: Biedaku, pewnie znowu w tej swojej pracy nawet kanapki zjeść nie zdążyłeś. I co z samym konceptem niby będziesz robił? Musisz go jeszcze tchnąć w materię… W: Właściwie wystarczy samo to, że komuś opowiem o moim pomyśle. Byłem na takiej wystawie: puste ściany, żadnych dzieł. Wtedy przyszło kilku młodych ludzi i wytłumaczyło, że te dzieła sztuki są zrobione z tak delikatnego materiału, iż nie można ich przewieźć. I zaczęli opowiadać, co na tych arcydelikatnych płótnach widać. B: Idąc tym tropem, wnusiu, to mogłabym stanąć w niedzielę po sumie pod kościołem i każdemu, kto chciałby posłuchać, podawać przepis na moje ciasto wiśniowe. Przyznasz, że jest dobre, ale przecież to nie sztuka. W: Jak dla mnie, babcine ciasto to jest sztuka! Zresztą, gdyby babcia twierdziła, że artystką jest i jej ciasto to sztuka, i zamiast pod kościół, poszła do galerii, to byłaby babcia artystką (używając skrótu myślowego). Marcel Duchamp zrobił tak w 1917 roku z pisuarem. Nazwał dzieło „Fontanną” i obserwował reakcje znawców. Nawet jeśli była to raczej prowokacja, to kontekstualizm, wedle którego liczy się nie sam obiekt, ale i jego „tło”, znalazł uznanie. Stąd gałęzie i śmieci na wystawach art brut, stąd Erwin Wurm i jego „jednominutowe rzeźby”; instalacje zrobione na poczekaniu (przy okazji polecam teledysk „Can’t Stop” Red Hot Chili Peppers). B: Czy to ten Duchamp, który domalował wąsy reprodukcji Mona Lizy? Miał chłopak poczucie humoru, nie ma co. Ale z drugiej strony trochę przerażające jest, że można wstawić do galerii cokolwiek, a chmara krytyków trąbi na drugi dzień po wystawie, że zaczęła się nowa era sztuki, nowy prąd, odkrycie roku i tak dalej. Może ci dzisiejsi krytycy sami nie wiedzą, co zasługuje na uznanie, a co nie? W: Ten sam jajcarz, ten sam… Prawda jest taka, że rozumienie sztuki w tradycyjny sposób przestało obowiązywać. Teraz, babciu, są nawet tacy artyści, którzy samym swoim życiem tworzą sztukę w ramach tak zwanych „prywatnych mitologii”. Co do krytyków: jakoś na życie trzeba zarobić, trąbią więc o tych „erach” i „prądach”, i owszem. Czasem mają rację, częściej nie. A tak między nami: mam wrażenie, że niektórzy „fachowcy” nie odróżniliby Moneta od kotleta, ale o tym cicho sza! B: Myślę, wnusiu, że o tym porozmawiamy następnym razem. Zaraz zaczyna się mój ulubiony serial. Nie żebym cię wyganiała… W: Ja też muszę uciekać, piszę z koleżanką artykuł do postmodernistycznego pisma „Błoto i Płótno”. Tekst będzie o feminizmie w malarstwie późnego średniowiecza. Wpadnę już niedługo! Całuję! Evviva l’arte! 26 października 2007 |
Czy Magda Kozak była pierwszą Polką w stanie nieważkości? Ilu mężów zabiła Lukrecja Borgia? Kto pomógł bojownikom Bundu w starciu z carską policją? I wreszcie zdjęcie jakiego tajemniczego przedmiotu pokazywał Andrzej Pilipiuk? Tego wszystkiego dowiecie się z poniższej relacji z lubelskiego konwentu StarFest.
więcej »Długie kolejki, brak podstawowych towarów, sklepowe pustki oraz ograniczone dostawy produktów. Taki obraz PRL-u pojawia się najczęściej w narracjach dotyczących tamtych czasów. Jednak obywatele Polski Ludowej jakoś sobie radzą. Co tydzień w Teleranku Pan „Zrób to sam” pokazuje, że z niczego można stworzyć coś nowego i użytecznego. W roku 1976 startuje rubryka „Praktycznej Pani”. A o tym, od czego ona się zaczęła i co w tym wszystkim zmalował Tadeusz Baranowski, dowiecie się z poniższego tekstu.
więcej »34. Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi odbywał się w kompleksie sportowym zwanym Atlas Arena, w dwóch budynkach: w jednym targi i program, w drugim gry planszowe, zaś pomiędzy nimi kilkanaście żarciowozów z bardzo smacznym, aczkolwiek nieco drogim pożywieniem. Program był interesujący, a wystawców tylu, że na obejrzenie wszystkich stoisk należało poświęcić co najmniej dwie godziny.
więcej »GSB – Etap 21: Stożek - Ustroń
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 20: Węgierska Górka – Stożek
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 19: Hala Miziowa – Węgierska Górka
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 18: Markowe Szczawiny – Hala Miziowa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 17: Hala Krupowa – Markowe Szczawiny
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 16: Skawa – Hala Krupowa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 15: Turbacz – Skawa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 14: Krościenko nad Dunajcem - Turbacz
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 13: Przehyba – Krościenko nad Dunajcem
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 12: Hala Łabowska - Przehyba
— Marcin Grabiński
Nieszczęśliwe dzieciństwo wielkich artystów
— Paweł Franczak, Magda Jurowicz
Pieprzna wojna płci
— Paweł Franczak, Magda Jurowicz
Rzeźnik czy artysta?
— Paweł Franczak, Magda Jurowicz
Medyczne spojrzenie na sztukę
— Magda Jurowicz
Minimalne poprawki w zapomnianych miejscach
— Magda Jurowicz
Weekendowa Bezsensja: „Wieści Alternatywne” – nr 7/2010 (7)
— Wojciech Gołąbowski, Magda Jurowicz
Weekendowa Bezsensja: „Wieści Alternatywne” – nr 6/2010 (6)
— Wojciech Gołąbowski, Magda Jurowicz
Słodko-gorzki powrót do przeszłości
— Magda Jurowicz
Weekendowa Bezsensja: „Wieści Alternatywne” – nr 5/2010 (5)
— Wojciech Gołąbowski, Magda Jurowicz
Weekendowa Bezsensja: „Wieści Alternatywne” – nr 4/2010 (4)
— Magda Jurowicz
Weekendowa Bezsensja: „Wieści Alternatywne” – nr 3/2010 (3)
— Wojciech Gołąbowski, Magda Jurowicz
Weekendowa Bezsensja: „Wieści Alternatywne” – nr 2/2010 (2)
— Wojciech Gołąbowski, Magda Jurowicz
Weekendowa Bezsensja: „Wieści Alternatywne” – nr 1/2010 (1)
— Wojciech Gołąbowski, Magda Jurowicz