Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 28 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Reiner Knizia
‹Kolorowe buty›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułKolorowe buty
Data produkcji10 lipca 2020
Autor
Wydawca Muduko
CyklZu&Berry
EAN5904262951047
Info2-5 osób; od 3 lat
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Mała Esensja: Zielone kozaczki kontra fioletowe trampki
[Reiner Knizia „Kolorowe buty” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Jeśli wydaje Ci się, że Twoje trzy-czteroletnie dziecko jest jeszcze za małe na planszówki, sięgnij po „Kolorowe buty” z nagradzanej serii Zu&Berry.

Wojciech Gołąbowski

Mała Esensja: Zielone kozaczki kontra fioletowe trampki
[Reiner Knizia „Kolorowe buty” - recenzja]

Jeśli wydaje Ci się, że Twoje trzy-czteroletnie dziecko jest jeszcze za małe na planszówki, sięgnij po „Kolorowe buty” z nagradzanej serii Zu&Berry.

Dziękujemy wydawnictwu Muduko za udostępnienie egzemplarza gry na potrzeby recenzji.

Reiner Knizia
‹Kolorowe buty›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułKolorowe buty
Data produkcji10 lipca 2020
Autor
Wydawca Muduko
CyklZu&Berry
EAN5904262951047
Info2-5 osób; od 3 lat
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Jednorożce, żyrafy dinozaury, flamingi i lamy stanęły grzecznie obok siebie i podziwiają swoje obuwie. Kozaczki czy trampki, kalosze czy śniegowce – każde ma inną barwę. W dodatku zwierząt jest po siedem, a kolorów (w wariancie podstawowym) osiem…
W pudełku mieści się pięć dwustronnych plansz (po jednej dla każdej grającej osoby), instrukcja z opinią pani psycholog, 40 żetonów w 9 kolorach oraz dwa woreczki: początkowy strunowy (można w nim schować część sztonów nie biorących udziału w bieżącej rozgrywce) oraz ściągany sznureczkiem płócienny. Plastikowe okrągłe krążki są półprzezroczyste (z wyjątkiem srebrnych): żółte, różowe, pomarańczowe, czerwone, miodowe (nazywane w instrukcji brązowymi), fioletowe, zielone i niebieskie. Całość sprawia bardzo przyjemne wrażenie, lecz trzeba przyznać, że kolor pomarańczowy jest zbyt podobny do „brązowego”, przez co pierwsza rozgrywka zakończyła się głębokim „ahaaa…!” i rozpoczęciem od nowa, a i przy kolejnych czasami dłuższą chwilę zastanawialiśmy się, który z tych kolorów trzymamy w ręku.
Gry są dwie, a każdą z nich rozegrać można w dwu wariantach, więc w sumie otrzymujemy cztery możliwości wspólnej zabawy. Zacznę od opisania tej „drugiej”, gdyż w praktyce okazała się przyjemniejsza dla małego dziecka (gra polecana jest od trzeciego roku życia). Z płóciennego woreczka, w którym wymieszane są żetony w ośmiu kolorach, gracz wyciąga jeden i próbuje go ułożyć na swojej planszy – przy zwierzęciu z właśnie takim kolorem obuwia. Czasem jest to jednak niemożliwe; po pierwsze zwierząt na planszy jest tylko siedem (zawsze jednego koloru brakuje), po drugie pole przeznaczone na krążek danego koloru może już być zajęte. Wtedy gracz musi zdecydować, któremu z rywali ów żeton podarować – pamiętając przy tym, że osoba, która skompletuje buty swoich zwierząt wygrywa! Jeśli się okazuje, że nikt już nie potrzebuje danego koloru, szton odkłada się na bok (nie wrzuca z powrotem do woreczka!), po czym swój ruch wykonuje następny gracz. Gdy pierwsza osoba (zwycięzca) zapełni swoją planszę grę można zakończyć lub kontynuować, wyłaniając miejsca drugie, trzecie…
W „pierwszej” grze zwierzęta nie mają różnokolorowych butów, lecz takie same. Tutaj kolor podany jest wyłącznie poprzez napis w języku polskim oraz angielskim. Pani psycholog w instrukcji tłumaczy, że w ten sposób dziecko może utrwalać kojarzenie wzrokowe liter i wyrazów, a także umiejętność stawiania pytań – chodzi o to, by, jeśli nie wie gdzie położyć dany krążek, samo o to zapytało. Do tego dochodzi nauka kolorów w języku angielskim.
Osobiście wydaje mi się, że łatwiej byłoby dziecku nauczyć się przypisywać kolor do wyrazu, gdyby dołożono jeszcze jedną niewielką planszę – gdzie wyraz spotykałby się ze swoim kolorem. Z początku rozgrywki w „wyrazy” dziecko zauważyło, że kolejność kolorów na obu stronach planszy jest taka sama (choć różna dla każdego zwierzęcia), więc przy pierwszym żetonie odwracało tekturkę na drugą stronę. Niestety, później już nie było to możliwe.
Wariant, który można zastosować do obu gier, polega na dorzuceniu do woreczka kilku żetonów srebrnych. Osoba, która właśnie taki kolor wylosuje, ma prawo zabrać jeden krążek z wybranej planszy (rywali) i położyć go na swojej. Niestety, nawet jeśli nie jest to możliwe (zwłaszcza na początku rozgrywki), na tym kończy się ruch. W ten jednak prosty sposób do rozgrywki (prawie) czysto losowej dodany został element taktyki.
Autorem gry jest Reiner Knizia, co generalnie wystarcza za rekomendację świetnej wspólnej zabawy. Autorką miłych dla oka ilustracji jest Ewa Baran. Tu zastrzeżenia mam jedynie do koloru butów, zwłaszcza tych mniejszych, jak adidasy czy trampki: trudno na planszach odróżnić obuwie czerwone od różowego. Co do wspomnianych już problemów z rozróżnieniem żetonów miodowych vel. brązowych od pomarańczowych, przy jednoczesnej obecności również zbliżonych barwą żółtych i różowych, wydaje się, że należało albo przyciemnić brąz, albo przynajmniej jeden ze spornych kolorów zmienić na inny – na przykład na lazur lub pistację (zarówno niebieski, jak i zielony krążek są ciemnej barwy).
No, dosyć tego, bo pelikan już nerwowo przestaje z nogi na nogę, a żyrafa spogląda znacząco… Zagramy jeszcze raz?
koniec
4 lipca 2020

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Zapiski niedzielnego gracza: Wolność i swoboda
Miłosz Cybowski

14 IV 2024

„Broforce” nie jest grą nową, ale lubię do niej wracać – ta brutalna platformówka nabija się z popkulturowych klisz w sposób podobny do filmowej serii „Expendables”. Robi to jednak o wiele lepiej. I zabawniej.

więcej »

Krótko o grach: Rodzina jest najważniejsza
Miłosz Cybowski

6 IV 2024

„Dziedzictwo: Testament Diuka de Crecy” jest jedną z tych gier, które w świetnym stylu łączą ze sobą temat z mechaniką. Rozbudowa drzewa genealogicznego naszej rodziny, aranżowanie udanych mariaży i dbanie o kolejnych potomków naprawdę wciąga.

więcej »

Erpegi ze starej szafy: Nie ma wody na pustyni
Miłosz Cybowski

17 II 2024

„Don′t Drink the Water” Matta Cuttera to solidna, nieskomplikowana przygoda, która świetnie oddaje klimat Martwych Ziem.

więcej »

Polecamy

Wyrzuty sumienia kanciarza

W świecie pdf-ów:

Wyrzuty sumienia kanciarza
— Miłosz Cybowski

Więcej, ciekawiej i za darmo
— Miłosz Cybowski

Starzy Bogowie nie śpią
— Miłosz Cybowski

Typowe miasto
— Miłosz Cybowski

Gnijący las
— Miłosz Cybowski

Roninowie pod zaćmionym słońcem
— Miłosz Cybowski

Księga wiedźmich czarów
— Miłosz Cybowski

Pancerni bez psa
— Miłosz Cybowski

Słudzy Pana Rozkładu
— Miłosz Cybowski

Mali, brzydcy i zieloni
— Miłosz Cybowski

Zobacz też

Tegoż twórcy

Szkoła dorzucania do stosu
— Wojciech Gołąbowski

Logiczna zmiana nastroju
— Marcin Mroziuk

Ilu piratów, tyle map
— Miłosz Cybowski

Dla wytrwałych
— Miłosz Cybowski

Uczłowieczanie przez granie
— Marcin Mroziuk

Łupieżcza wyprawa
— Jacek Jaciubek

W poszukiwaniu liczby doskonałej
— Miłosz Cybowski

Moje ping jest lepsze niż twoje pang
— Miłosz Cybowski

Małpki cokolwiek niemrawe
— Joanna Kapica-Curzytek

Nieprzyjacielskie porachunki
— Jakub Małecki

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.