Kadr, który…: Biegnij, Lola, biegnij!Czytelnicy komiksowego magazynu Relax dobrze pamiętają ten kadr, bowiem zdobił on okładkę jednego z numerów. Ach, ta dynamika, bieg, wystrzały w tle – to były emocje! Zresztą pomimo pewnej staroświeckości rysunku nadal jest to znakomity obrazek.
Agnieszka ‘Achika’ SzadyKadr, który…: Biegnij, Lola, biegnij!Czytelnicy komiksowego magazynu Relax dobrze pamiętają ten kadr, bowiem zdobił on okładkę jednego z numerów. Ach, ta dynamika, bieg, wystrzały w tle – to były emocje! Zresztą pomimo pewnej staroświeckości rysunku nadal jest to znakomity obrazek. W latach 70. w Polsce ukazywało się czasopismo Relax, zawierające komiksy polskich twórców (to na jego łamach po raz pierwszy ujrzeliśmy Thorgala). Jak na tamte czasy był to luksus: wszystkie strony kolorowe 1), choć na lichym, szorstkim papierze. Kolory były oczywiście nakładane akwarelą, często – z powodu niedoskonałego druku – ograniczone do podstawowej, niezbyt subtelnej palety barw. Historyjkę „Ludziom trzeba wierzyć” narysował Jerzy Wróblewski do scenariusza nieznanego bliżej z imienia Chlebowskiego. Opowiada ona o przygodach pewnego Polaka w okupowanej Francji i zawiera między innymi scenę brawurowej ucieczki z gestapowskiego aresztu. Bohater dostaje w butelce spuszczonej na sznurku przewodem kominowym w piecu pilnik do krat oraz wiadomość, że w nocy partyzanci przypuszczą pozorowany atak na posterunek gestapo, by odwrócić uwagę Niemców. Na obrazku widzimy scenę kulminacyjną: w tle wre strzelanina, na pierwszym planie bohater pędzi ile sił w nogach wiedziony przez piękną Brigitte z Ruchu Oporu. Ukośne kadrowanie wzmaga dynamikę kadru, a rozwiane włosy dziewczyny i powiewające poły jej kurtki dodatkowo zaznaczają szybki ruch, podobnie jak ułożenie rąk, znamionujące wysiłek przy biegu. Oszczędna, brunatna gama kolorystyczna tu akurat doskonale pasuje do dziejącej się w nocy sceny. Rysunek jest wyrazisty, grube kreski przypominają raczej malunek tuszem, a duże plamy czerni służą do wydobycia trójwymiarowości – spójrzmy choćby na pochyloną postać mężczyzny, którego cały tułów i jedna noga pogrążone są w głębokim cieniu. 12 lutego 2011 |
Świat stanął na głowie: zawsze uśmiechnięty jajcarz jest najgorszym łotrem w mieście, a największy ponurak – obrońcą sprawiedliwości…
więcej »Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński
Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński
Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński
Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński
Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński
„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński
Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński
Nowe status quo
— Marcin Knyszyński
Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński
Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński
Głowa astronauty czy ufoludka?
— Wojciech Gołąbowski
W świetle i bez niego
— Wojciech Gołąbowski
Właściwy człowiek na właściwym grzbiecie
— Konrad Wągrowski
Trójwymiarowość
— Wojciech Gołąbowski
Sakai i Andreas
— Wojciech Gołąbowski
Pośród cieni
— Wojciech Gołąbowski
Co to to, kto to tak pcha
— Marcin Mroziuk
Ho, ho… kurde bele… ho!
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
No wiesz ty co…?
— Wojciech Gołąbowski
Kto wrobił G.H. Fretwella?
— Paweł Ciołkiewicz
Po komiks marsz: Marzec 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady
Po komiks marsz: Luty 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady
Krótko o filmach: Walka Thora z podwodnym Sauronem
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Weekendowa Bezsensja: Wszystko, czego nigdy nie chcielibyście wiedzieć o… Esensji (31)
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
I gwiazdka z nieba nie pomoże, kiedy brak natchnienia
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Tajemnica beczki z solą
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Serializacja MCU
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Od Lukrecji Borgii do bitew kosmicznych
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Półelfi łotrzyk w kanale burzowym
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Zwariowane studentki znów atakują
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
W tamtych czasach kolorowy komiks to był luksus, szczególnie że fabularnie te komiksy (spora ich część) były całkiem niezłe. Ale już przy tak dużych nakładach zdarzało się, że partia któregoś albumu miała ciemny odcień pomarańczowego koloru, a inna partia znacznie jaśniejszy. Niemniej był to porządny magazyn, który przez pierwsze 2,5 roku ukazywał się regularnie. W 1976 wyszły pierwsze 3 numery, ale w każdym z dwóch kolejnych lat ukazało się 10 numerów, tak że w latach 77-78 jeden numer magazynu ukazywał się prawie co miesiąc. Niestety w roku 1979 ukazały się tylko 3 numery, podobnie jak w 1980. W roku 1981 ukazały się ostatnie 2 numery. Pewnym problemem dla kolekcjonerów było zdobycie pierwszego numeru oraz - co ciekawe - ostatniego. Pierwszy numer czytelnikowi spragnionemu komiksu mogło być trudno go kupić z prostego powodu - kupiło go przez ciekawość sporo czytelników niekoniecznie interesujących się komiksami, którzy np. Relaxu nr 2 już nie kupili. Natomiast ostatni numer ukazał się ze sporym opóźnieniem w stosunku do przedostatniego (początkowo to przedostatni miał być ostatnim, ale nie dokończono w nim kilku historii), tak że wiele osób mogło zwyczajnie przestać go szukać w kioskach "RUCH-u". Poza tym w tym czasie już zaczynała kuleć dystrybucja tego przedsiębiorstwa (rodzice wówczas prowadzili taki kiosk i ja im pomagałem, więc znam temat od tej drugiej strony barykady) i do niektórych kiosków Relax (szczególnie ten ostatni, 31-y numer) mógł już nie dotrzeć. Jednak ukazać się ukazał, dzięki czemu nie pozostawił żadnej historii niezakończonej, jak to się na przykład przytrafiło komiksom z serii wg Danikena, których wyszło siedem (na przestrzeni 9-u lat..., więc można śmiało powiedzieć, że w ciężkich bólach KAW tę serię wydawał) i wydawca zaprzestał jej wydawania. Nie wiem, czy inny wydawca wydał później ten ostatni, ósmy album.
Może i dziś seria Relax sprawiać może wrażenie nieco - bo ja wiem - staroświeckiej, ale w czasie, gdy się albumy ukazywały, na pewno taka nie była. Dlatego każdemu, kto lubi komiksy i kupuje je czasami, poradziłbym skompletowanie wszystkich numerów Relaxu, bo to spory wycinek historii komiksowego rynku wydawniczego w Polsce. Relax był bowiem pierwszym chyba regularnie się ukazującym w Polsce (przynajmniej prze pierwsze 2,5 roku) magazynem komiksowym.