Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 3 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Juan Diaz Canales, Juanjo Guarnido
‹Blacksad #1: Pośród cieni›

Pośród cieni
WASZ EKSTRAKT:
90,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułBlacksad #1: Pośród cieni
Tytuł oryginalnyQuelque part entre les ombres
Scenariusz
Data wydania2001
RysunkiJuanjo Guarnido
PrzekładArno
Wydawca Siedmioróg
CyklBlacksad
ISBN-1083-7162-938-9
Format56s. 220×295mm; oprawa twarda
Cena20,—
Gatunekkryminał
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Pośród cieni

Blacksad: Marlowe komiksu do kwadratu

Esensja.pl
Esensja.pl
Artur Długosz
« 1 2

Artur Długosz

Blacksad: Marlowe komiksu do kwadratu

Wpływy i inspiracje
Guanido nie zaprzecza wpływom Disneya, pod jakimi niewątpliwie się znajduje po latach pracy. Podkreśla jednak, że tak naprawdę rzecz nie w sposobie rysowania, ale myślenia. Będąc dzieckiem, nie chciał być ani strażakiem, ani lekarzem, czy piłkarzem. On chciał być Waltem Disneyem i stworzyć własny świat z postaciami do filmów rysunkowych albo komiksów. Jako przykłady artystycznych inspiracji rysownik wymienia wiele hiszpańskich nazwisk, w tym jeśli chodzi o rysowanie zwierząt Francisco Ibaneza, twórcę postaci Mortadelo i Filemon (Clever and Smart). Padają też nazwiska Sienkiewicz, Miller, Gimenez, Moebius, Prado, Uderzo i wiele innych. W twórczości Guanido trudno doszukać się jednak wyraźnych wpływów pojedynczych artystów. Jego styl to raczej mieszanina inspiracji, doświadczenia zawodowego i własnej ciężkiej pracy.
Nie bez znaczenie dla Guanido jako narratora było spotkanie z Regisem Loiselem, którego poznał podczas wykładów w studio Disneya. Loisel pokazywał tam swoje własne rysunki wyjaśniając przy tym różne rysunkowe triki: wpływ tekstu w obrazie na jego odbiór, sterowanie wrażeniem upływu czasu w obrazach, itp. To, co dla Loisela jako mistrza opowieści językiem komiksu było oczywiste, dla wielu uczestników spotkania było rewolucyjnym odkryciem.
W trakcie przygotowań do komiksu Canales i Guanido przekopywali się przez najlepsze, zarówno filmowe jak i książkowe dokonania czarnego kryminału. Nie bez przyjemności samego obcowania z klasyką wyławiali inspiracje i materiały dokumentacyjne, dzięki którym ich komiks sprawia wrażenie tak rzeczywistego. Upodobali sobie zwłaszcza produkcje lat 40. i 50. ubiegłego stulecia, które uchodzą za złoty okres czarnego kryminału w filmie. Sięgnęli także po cenione nowsze produkcje, takie jak "Tajemnice Los Angeles".
Blacksad bardzo mocno przypomina słynnego bohatera powieści Chandlera, Philipe?a Marlowe?a. Papieros, płaszcz, nastawienia do życia, trafne komentarze, biuro. Guanido wpadł nawet na pomysł, aby akcję komiksu rozpocząć od sceny w biurze Blacksada, mówiącego pod nosem sakramentalne słowa "Czasami, kiedy przychodzę do biura...".. Ale Canales chciał rozpocząć akcję z impetem, od razu od miejsca zbrodni, co ułatwiło ostatecznie szybkie przedstawienie dramatis personae.
Podobnie z innymi postaciami historii: femme fatale, skorumpowany policjant, bokserzy, rośli faceci, drobni złodziejaszkowie. Ich zestawienie z atmosferą komiksu ukazuje, że twórcy zasadniczo niczego nowego nie stworzyli w zakresie fabularnym, a po prostu umiejętnie, wręcz po mistrzowsku żonglowali rekwizytami gatunku. I na tym właśnie zasadził się sukces "Blacksada". Jak mówi sam Canales, po obejrzeniu i przeczytaniu kilku klasyków, nie mowy o wymyślaniu czegoś nowego, stworzone lata temu postacie są tak sugestywne, że nie sposób wręcz się na nich nie wzorować. Dlatego też pojawia się naturalne pragnienie ożywienia ich w nowych wcieleniach, usłyszenia raz jeszcze ciętych ripost Bogarta, obejrzenia sztuki uwodzenia w wykonaniu Baccals, czy wczytywania się w monologi Marlowe′a.
Obraz...
Dzięki doświadczeniu w pracy przy filmach animowanych Guarnido opanował do perfekcji operowanie kolorem i światłem w celu nadania scenom określonych nastrojów. W przypadku jego techniki rysowania, nakłada on kolory bezpośrednio na tusz. Oznacza to, że nieudany dobór barw jest równy wyrzuceniu rysunku do kosza. Do jednej sekwencji tworzy on zwykle wiele szkiców, aż do chwili natrafienia na ten właściwy. W przypadku "Blacksada" wybrano ciemną paletę barw, z pogranicza brązów i szarości. Mimo, wydawałoby się, ograniczonego wyboru, patrząc na album, z łatwością rozpoznajemy różne odcienie tych samych kolorów, w zależności od nastroju sceny. Ma to oczywiste przełożenie na język komiksu, różnicowanie tempa akcji i nadawanie poszczególnym wątkom czy sceneriom określonego klimatu. Widać tu ciężką pracę artystów, gdyż nie sposób znaleźć identycznych kolorów w scenach sąsiadujących.
Swój doskonały rysunek Guanido zawdzięcza także wieloletniemu stażowi u Disneya. Podkreśla, że w filmach animowanych cały czas chodzi o uchwycenie ruchu postaci, jej gestów i mimiki i umiejętność tego doskonalił latami. Postać filmu rysunkowego musi być ostra i jednoznaczna zarówno z punktu widzenia samej kreski, jak i formy. Nie ma tu miejsca na artystyczność i ekspresyjność. Guanido troszczy się także o detale, gdyż jego zdaniem odgrywają one ważną rolę w nadawaniu kadrom nastroju i dopowiadaniu opowieści. Korzystając ze specjalnego papieru do akwareli (uniemożliwiającego ścieranie gumką błędów), stara się, aby jego szkice były bardzo precyzyjne. By ostateczna wersja była klarowna i prosta.
...i słowo
Jeśli chodzi o scenariusz, Canales mimo swojego doświadczenia w filmie animowanym uważa, że podobieństwa ze scenariuszem komiksowym kończą się na etapie tworzenie storyboardów historii. Komiks pozwala na znacznie więcej niż film. Głównie poprzez to, że nie jest z definicji adresowany do szerokiego grona odbiorców. Filmy rysunkowe, które współtworzył, były robione zwykle z myślą o zainteresowaniu nimi zarówno dzieci, młodzież jak i dorosłych. Tymczasem komiks może być adresowany do węższej, specyficznej grupy odbiorców. W przypadku obu mediów ma to oczywiście związek z ekonomią przedsięwzięcia i nakładem kosztów.
"Blacksad" charakteryzuje się bardzo subiektywnym sposobem opowiadania, typowym dla czarnego kryminału. Canales używał go chętnie, twierdząc, że ten właśnie sposób prowadzenie opowieści wydaje mu się najbardziej naturalny. Subiektywnymi elementami komiksu nie jest jednak jedynie pierwszosobowa narracja Blacksada, ale również kadrowanie rysunków. Na koniec każdej prawej strony scenarzysta przewidział zmianę scenerii, której znaczenie docenił i podpatrzył u innego rysownika komiksów Hermanna. W albumie znaleźć można wiele rysunków pozbawionych tekstu, mających na celu dopowiedzenie charakteru postaci, podkreślenie ważności danej sceny czy rozwinięcia jakiegoś drobnego, pobocznego wątku. Zwykle skupiają się one na postaci, co sprawia, że uwidacznia się ich sposób myślenia, reakcje, odczucia.
Od początku prac nad komiksem zakładano osadzenie jego akcji w miejscu nieokreślonym. Podczas pokazywania szkiców różnym wydawnictwom twórcy nie wymienili żadnej nazwy miasta, i nie przybliżyli czasu trwania opowieści. Im bardziej prace posuwały się do przodu, tym czas i miejsce coraz bardziej przypominały wiktoriański Nowy Jork lat 50. Autorzy nie wzbraniają się przed porównywaniem scenerii "Blacksada" z tym miastem. Zgodnie twierdzą, że Nowy Jork to doskonałe miejsce na osadzenie takiej właśnie fabuły: stare drapacze chmur, wąskie ulice, historyczne tło Zimnej Wojny, której elementy pojawiać się będą w kolejnych częściach, nastrój miasta.
Historia z morałem
Można postawić pierwszej części "Blacksada" zarzut bardzo prostego, liniowego scenariusza. Ale jest to efekt świadomego wyboru twórców, którzy nie kierowali się chęcią komplikowania opowieści, a klarownym charakteryzowaniem postaci i jej motywów. Canales preferuje proste historie, w których czytelnik czy widz nie zastanawia się co chwilę, o co w tym wszystkim chodzi. Stawia raczej na bogactwo w sposobie przedstawiania postaci i dialogach. To ostatecznie decyduje o tym, czy odbiorca będzie potrafił się zidentyfikować z bohaterem, czy będzie razem z nim śmiał się i cierpiał. Dodatkowym elementem było obsadzenie zwierząt, co według Guanido wręcz wymagało nieskomplikowanej, jasnej fabuły. Niemniej w drugiej części komiksu mamy już znacznie bardziej rozbudowaną historię, choć daleko jej do choćby "Tajemnic Los Angeles". W planach są także dalsze części serii. Wróży im dobrze fakt, że druga część została przyjęta bardzo dobrze. Twórcy o żadnym innym komiksie póki co nie myślą.
koniec
« 1 2
1 grudnia 2003

Komentarze

26 IV 2019   20:50:01

Dla wszystkich wielbicieli futrzaków w prochowcach:
https://youtu.be/9Z-WlNEvZfQ- już 26-09-2019 będzie można wcielić się w naszego ulubionego kocura, by razem z nim zwiedzić mroczne zakamarki Nowego Jorku lat 50-tych 20-tego stulecia.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Niedzielny krytyk komiksów: Śrubełek? Głowadzik?
Marcin Osuch

28 IV 2024

Każdy smok ma swój słaby punkt ukryty pod którąś z łusek. Tak było ze Smaugiem z „Hobbita”, tak było też ze smokiem z przygód Jonki, Jonka i Kleksa. A że w przypadku tego drugiego chodziło o wentyl do pompki? Na tym polegał urok komiksów Szarloty Pawel.

więcej »

Niekoniecznie jasno pisane: Jedenaście lat Sodomy
Marcin Knyszyński

21 IV 2024

Większość komiksów Alejandro Jodorowsky’ego to całkowita fikcja i niczym nieskrępowana, rozbuchana fantastyka. Tym razem jednak zajmiemy się jednym z jego komiksów historycznych albo może „historycznych” – fabuła czteroczęściowej serii „Borgia” oparta jest bowiem na faktycznych postaciach i wydarzeniach, ale potraktowanych z dość dużą dezynwolturą.

więcej »

Komiksowe Top 10: Marzec 2024
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

17 IV 2024

W 24 zestawieniu najlepiej sprzedających się komiksów, opracowanym we współpracy z księgarnią Centrum Komiksu, czas się cofnął. Na liście znalazły się bowiem całkiem nowe przygody pewnych walecznych wojów z Mirmiłowa i ich smoka… Ale, o dziwo, nie na pierwszym miejscu.

więcej »

Polecamy

Jedenaście lat Sodomy

Niekoniecznie jasno pisane:

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Tegoż twórcy

Szekspir w parku, metro w likwidacji
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Odbicie w lustrze
— Paweł Ciołkiewicz

Esensja czyta dymki: Styczeń 2018 (2)
— Marcin Mroziuk, Agnieszka ‘Achika’ Szady

Każda piękna kobieta musi być kotką
— Agnieszka Szady

Muzyka i maski
— Agnieszka Szady

Trzy spojrzenia na tom trzeci
— Wojciech Gołąbowski, Agnieszka Szady, Robert Wyrzykowski

Tegoż autora

Zasłużyć na pamięć
— Artur Długosz

Tylko we dwoje
— Artur Długosz

Dokąd jedzie ten tramwaj?
— Artur Długosz

A na imię ma Josephine
— Artur Długosz

Cicho sza
— Artur Długosz

Dekoltem i szpadą
— Artur Długosz

Co łączy entropię i plamkę ślepą
— Artur Długosz

Gra Roku 2004
— Artur Długosz

Zabić Hitlera!
— Artur Długosz

Conan, nie Conan?
— Artur Długosz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.