Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 27 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Philippe Druillet
‹Lone Sloane tom 1 (wyd. zbiorcze)›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
70,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułLone Sloane tom 1 (wyd. zbiorcze)
Scenariusz
Data wydania21 czerwca 2017
RysunkiPhilippe Druillet
Wydawca Egmont
CyklLone Sloane
ISBN9788328119772
Format200s. 215x295 mm
Cena99,99
GatunekSF
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Druilleta komiks barokowy
[Philippe Druillet „Lone Sloane tom 1 (wyd. zbiorcze)” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Czytelnik wychowany na polskich komiksach z lat siedemdziesiątych, sięgając po „Lone Sloane’a” ze zdziwieniem stwierdzi „gdzieś już to widziałem”. I będzie miał rację, chociaż prace Druilleta nie były dotychczas w Polsce publikowane.

Marcin Osuch

Druilleta komiks barokowy
[Philippe Druillet „Lone Sloane tom 1 (wyd. zbiorcze)” - recenzja]

Czytelnik wychowany na polskich komiksach z lat siedemdziesiątych, sięgając po „Lone Sloane’a” ze zdziwieniem stwierdzi „gdzieś już to widziałem”. I będzie miał rację, chociaż prace Druilleta nie były dotychczas w Polsce publikowane.

Philippe Druillet
‹Lone Sloane tom 1 (wyd. zbiorcze)›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
70,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułLone Sloane tom 1 (wyd. zbiorcze)
Scenariusz
Data wydania21 czerwca 2017
RysunkiPhilippe Druillet
Wydawca Egmont
CyklLone Sloane
ISBN9788328119772
Format200s. 215x295 mm
Cena99,99
GatunekSF
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
O komiksach Druilleta mówi się jako o przełomowych dziełach sztuki. Kluczem tego przełomu było umowne traktowanie tradycyjnych ramek, z których rysownik uczynił element ozdobny, funkcję porządkującą planszę przenosząc na drugi plan. Druillet bardzo często wychodzi z rysunkiem poza kadr, chociaż nie doszedł jeszcze do etapu bohaterów świadomych istnienia ramek w stylu Papcia Chmiela lub Baranowskiego.
Fascynacji Druilletem uległ między innymi Waldemar Andrzejewski i to właśnie jego mogą wspominać czytelnicy Relaksu i Alfy. Niezwykle sugestywne wizualizacje do klasyków Wellsa („Wehikuł czasu” oraz „Wojna światów”) robią wrażenie nawet dzisiaj. W szczególności maszyny kroczące Marsjan.
Tytułowy bohater wydanego przez Egmont albumu pojawił się już w pierwszym komiksie Druilleta. Był to opublikowany w 1966 roku „Le Mystère des abîmes” („Tajemnica otchłani”). W pozycji tej plansze są komponowane jeszcze w klasyczny sposób ale wprowadza postać, która zyska miano kultowej. Pozycja Egmontu nie zawiera tej pierwszej historii, przestawiając nam przygody Sloane’a od „Tronu czarnego boga”. Sloane’a poznajemy jako przybysza znikąd, który zostaje porwany przez kapłanów Czarnego Boga. Przyświeca im cel sprowadzenie na świat ich pana a do tego potrzebna jest żywa istota. Napatoczył się Sloane i rozpoczęła się ceremonia boskiego odrodzenia. Trochę w trybie „deux et machina” Lone wyrwał się z matni, dokopał kapłanom i przy okazji zyskał jakieś (nie do końca wiadomo jakie) nadnaturalne moce. Kolejne pięć epizodów układa się w historię, która doprowadza czytelnika (i samego Sloane’a) do wielkiej epopei – „Deliriusa”. Tytułowy Delirius to takie kosmiczne, pangalaktyczne Las Vegas, pełne luksusowych kasyn, świątyń rozpusty, krwawych aren. To tutaj ciągną desperaci ze wszystkich krańców wszechświata żądni atrakcji na kosmiczną skalę. Zapewniali w ten sposób niewiarygodne dochody Imperatorowi Shaanowi, który z tego właśnie powodu tolerował to gniazdo rozpusty. Jedną z niewielu osób, które miały zakaz wstępu na Deliriusa był właśnie Lone Sloane. Przyczyną były stare zatargi pomiędzy Sloane’m a Shaanem. Lone przybył na Deliriusa za namową kapłanów Czerwonego Odkupienia, jednej funkcjonujących w mieście sekt religijnych. Uznali oni, że to właśnie Sloane, ze względu na posiadane nadludzkie możliwości, nadaje się najlepiej do wykonania zadania, które ma w konsekwencji doprowadzić do przejęcia przez Czerwone Odkupienie władzy na Deliriusie. Cała ta historia sprawia wrażenie pretekstu do zaprezentowania niezwykłych wizji fantastycznych światów autorstwa Druilleta. Autorzy raczej chcą zauroczyć czytelnika niezwykłością i różnorodnością Deliriusa niż wciągającą intrygą. I bynajmniej nie jest to zarzut. Prosta, chwilami może wręcz naiwna historia nie wchodzi w kolizję z przebogatymi planszami, z których praktycznie każda nie trzyma się jakiegoś graficznego schematu. Tym niemniej czytelnik ma okazję odwiedzić wraz z Sloane’m i jego przyjacielem Yearlem najciekawsze „atrakcje” Deliriusa z Cyrkiem Tytanów na czele. Jak łatwo się domyśleć to futurystyczna wersja rzymskiego Colosseum z krwawymi przedstawieniami na miarę galaktyczną. Ale też bohaterowie doświadczają jak to jest być na Deliriusie bez grosza przy duszy, jak to jest znaleźć się poza granicami supermiasta gdzie rządzi dzika przyroda i wyrzutkowie zwani błotniakami. To ci, którym się nie udał, którzy przegrali wszystko i teraz próbują tylko przetrwać. Całość trochę przypomina „Rozbitków czasu” Foresta i Gillona (przy okazji, pytanie do wydawców – czy będzie kontynuacja?). Bohaterowie błąkają się po kosmicznych światach ścigani przez siły zła. Sytuacja Sloane’a jest o tyle trudna, że mając na pieńku z imperatorem Shaanem, wchodzi w skomplikowane relacje z Czerwonym Odkupieniem. Zasada „wróg mojego wroga jest moim przyjacielem” ma na Deliriusie ograniczone zastosowanie.
Album zamyka „Delirius 2”. Oryginalnie został on wydany w roku 2012, ale prace Druillet rozpoczął dużo wcześniej. W latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku rysownik poznał Jacques’a Loba, który napisał scenariusz właśnie drugiej części „Deliursa”. Niestety Lob umiera w 1990 roku. Przybity Druillet przerywa pracę i wraca do Sloane’a czternaście lat później. Przerwa jest ogromna i widać to zarówno w treści jak i formie graficznej komiksu. Rysunki są mniej barokowe, znikają elementy ozdobne, kreska jest prosta, chwilami przypomina szkic. Także w wymiarze narracji „Delirius 2” odchodzi od prostej historii na rzecz dickowskiej psychodelii. Bohater dotknięty czarami Czerwonego Odkupienia wchodzi na wyższy poziom świadomości zarówno w kwestii postrzegania świata jak i komunikacji z innymi. Jednocześnie czytelnik zmuszony jest do rozróżnienia czy rzecz dzieje się tylko w głowie bohatera czy jest rzeczywistością. Sloane’a spotykamy dwadzieścia lat później gdy wraz z Mali, dorosłą córką Yearla poszukują tego ostatniego. Jak łatwo się domyśleć trafiają znowu na planetę rozpusty. Tym razem Sloane ma więcej okazji do wykorzystania swoich paranormalnych mocy. Zmagania pomiędzy Czerwonym Odkupieniem, czarnym legionem imperatora i Sloane’m przeplatane są filozoficznym dyskursami głównego bohatera z Mali i Shaanem. Nie ukrywam, że do gustu bardziej przypadła mi pierwsza część przygód Sloane’a zarówno ze względu na mniejszą ilość pseudofilozoficznych dialogów jaki na charakterystyczną formę graficzną. Na pewno jakieś znaczenie ma tutaj sentyment dla wspomnianych na początku prac Andrzejewskiego, ale przede wszystkim rysunki Druilleta robią działają na wyobraźnię i nie można przejść obok nich obojętnie.
koniec
30 sierpnia 2017

Komentarze

30 VIII 2017   10:36:47

Waldemar Andrzejewski a nie Jerzy.

30 VIII 2017   11:54:58

@Lone Wolf
Oczywiście, dziękuję za uwagę. Poprawione

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Palec z artretyzmem na cynglu
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

27 IV 2024

„Torpedo 1972” to powrót po latach Luca Torelliego, niegdyś twardziela i zabijaki, a dziś… w sumie też zabijaki, ale o wiele bardziej zramolałego.

więcej »

Holmes w tunelu czasoprzestrzennym
Maciej Jasiński

26 IV 2024

„Sherlock Holmes Society” to popkulturowy miszmasz, w którym mieliśmy w jednej historii zombie, Kubę Rozpruwacza, pana Hyde’a i wiele różnych innych motywów. Czwarty album serii domykał większość wątków, dlatego ostatnie dwa albumy to jakby nowe otwarcie. A skoro tak, to autorzy postanowili przebić to, co już było. Nic więc dziwnego, że piąta część rozpoczyna się od wybuchu bomby atomowej w samym centrum Birmingham.

więcej »

Zagubiony w samym sobie
Andrzej Goryl

25 IV 2024

„Czarny Młot” to seria, która miała bardzo intrygujący początek, ciekawie się rozwijała, ale jej zakończenie było co najmniej rozczarowujące. Po drodze ukazało się też kilka komiksów pobocznych, które w większości nie prezentowały zbyt wysokiego poziomu. Podobnie sprawa się ma z najnowszą publikacją z tego uniwersum – albumem „Pułkownik Weird. Zagubiony w kosmosie”.

więcej »

Polecamy

Jedenaście lat Sodomy

Niekoniecznie jasno pisane:

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Tegoż twórcy

Okrucieństwo (nie) do przyjęcia
— Paweł Ciołkiewicz

Tegoż autora

Uczmy się języków!
— Marcin Osuch

„Szalony Kojot” przez dwie chmury?
— Marcin Osuch

Aparat, góry, człowiek
— Marcin Osuch

Niech prezydent się tym zajmie
— Marcin Osuch

Ratunek czy porwanie?
— Marcin Osuch

Zatrzymane w słowach
— Marcin Osuch

Broń i pieniądze
— Marcin Osuch

Tylko wkrętacza brakuje
— Marcin Osuch

Pożegnanie
— Marcin Osuch

Ten komiks nieco więcej obiecuje niż daje
— Marcin Osuch

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.