Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 28 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Giuseppe Camuncoli, Mike Carey, Marcelo Frusin, Leonardo Manco
‹Hellblazer. Mike Carey #3›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułHellblazer. Mike Carey #3
Scenariusz
Data wydania23 sierpnia 2023
RysunkiGiuseppe Camuncoli, Leonardo Manco, Marcelo Frusin
PrzekładJacek Żuławnik
Wydawca Egmont
CyklHellblazer, Hellblazer. Mike Carey
ISBN9788328161443
Format400s. 170x260 mm
Cena179,99
Gatunekgroza / horror
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

W dół, do Piekła
[Giuseppe Camuncoli, Mike Carey, Marcelo Frusin, Leonardo Manco „Hellblazer. Mike Carey #3” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Dziś kończymy przygodę z „Hellblazerem” autorstwa Mike’a Careya. Potężny cliffhanger, kończący poprzedni tom, zapowiedział mocny finał runu i jak można było się spodziewać, obietnica została dotrzymana. John Constantine schodzi do samego piekła, aby wyrównać rachunki z czyhającymi na jego życie demonami. Dzień jak co dzień.

Marcin Knyszyński

W dół, do Piekła
[Giuseppe Camuncoli, Mike Carey, Marcelo Frusin, Leonardo Manco „Hellblazer. Mike Carey #3” - recenzja]

Dziś kończymy przygodę z „Hellblazerem” autorstwa Mike’a Careya. Potężny cliffhanger, kończący poprzedni tom, zapowiedział mocny finał runu i jak można było się spodziewać, obietnica została dotrzymana. John Constantine schodzi do samego piekła, aby wyrównać rachunki z czyhającymi na jego życie demonami. Dzień jak co dzień.

Giuseppe Camuncoli, Mike Carey, Marcelo Frusin, Leonardo Manco
‹Hellblazer. Mike Carey #3›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułHellblazer. Mike Carey #3
Scenariusz
Data wydania23 sierpnia 2023
RysunkiGiuseppe Camuncoli, Leonardo Manco, Marcelo Frusin
PrzekładJacek Żuławnik
Wydawca Egmont
CyklHellblazer, Hellblazer. Mike Carey
ISBN9788328161443
Format400s. 170x260 mm
Cena179,99
Gatunekgroza / horror
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Przed lekturą omawianego dziś albumu proponuję przeczytać ponownie przynajmniej sześć ostatnich odcinków drugiego tomu „Hellblazera”. To właśnie wtedy, w zeszytach od numeru 200 do 205, życie Johna zostało wywrócone do góry nogami. Demonica Rosacarnis, córka samego Nergala, obdarowała naszego bohatera diabelskim potomstwem. Skomplikowana sprawa – doszło do manipulacji kontinuum, uaktualnienia rzeczywistości mocą wsteczną i tak dalej, i tak dalej. Punktem wyjścia trzeciego tomu „Hellblazera” jest pojawienie się Nergala, uprowadzenie duszy siostry Johna do samego Piekła i zapowiedź odbywającej się w podziemnym świecie rewolucji, która może odmienić naszą rzeczywistość. A tego nikt by raczej nie chciał.
Pierwsza połowa tomu składa się z ostatnich (no prawie, o czym wspomnę za chwilę) jedenastu odcinków autorstwa Mike’a Careya wydanych między majem 2005 a lutym 2006 roku. John Constantine i demon Nergal rzucają wyzwanie Rosacarnis i jej pomiotowi. Pozostałe w naszym świecie dwie znane z poprzednich odcinków bohaterki boją się o Johna, ale w sumie bez przesady, bo „jeśli poszedł tam do ziemi, między umarłych, to serdecznie im współczuję…”. Tak, Constantine wie, jak radzić sobie z wrogimi demonami, ale czy na pewno poradzi sobie z takim „sprzymierzeńcem”, jakim jest Nergal? Mike Carey dodatkowo wprowadza do gry postać, z którą John miał na pieńku podczas runu Gartha Ennisa – Pierwszego z Upadłych dyszącego żądzą zemsty i krwi.
Rewelacyjnie zostało to wszystko opowiedziane i narysowane. Carey dokładnie w tym samym czasie kończył swego słynnego „Lucyfera”, zatem jego wizja Piekła, przypominającego pełne dworskich intryg amerykańskie, dziewiętnastowieczne Południe (ze szczególnym wskazaniem na pełną czarnej magii Luizjanę), była tu już w pełni ukształtowana. Dlatego też czytelnicy „Lucyfera” poczują się jak w domu, choć trochę odmienionym, mroczniejszym i zdecydowanie bardziej horrorowym. Jest to zasługą nie tylko Mike’a Careya, ale również głównego rysownika tego tomu – Leonarda Manco, odpowiedzialnego za niemal wszystkie odcinki. Horror pełną gębą – brzydota, groza, surowość, wrażenie wyłaniania się rysunku z białego tła w postaci poszarpanych, nieregularnych czerni, a nie – jak to zazwyczaj jest w komiksach – śladu pociągnięcia ołówka i tuszu po kartce.
Czytelnicy zaznajomieni z „Hellblazerem” autorstwa poprzedników Careya zauważą również, że nawiązuje on do początkowych odcinków serii. Tych dosłownie początkowych – aferę z Nergalem, która właściwie dopiero teraz znajduje swój finał, znajdziemy w pierwszym tomie autorstwa Jamesa Delano. To właśnie tam, w „Grzechach pierworodnych”, niejaka „Zed” miała być matką nowego Mesjasza ludzkości – fajnie jest wrócić teraz do tych zeszytów, przypomnieć sobie jak to się wszystko zaczynało i jak się zmieniło w ciągu siedemnastu lat. Odcinek 215 zamyka pewien rozdział w życiu Johna, który rozlicza się z przeszłością, londyńskimi magami, Piekłem i idzie jak zwykle chwiejnym krokiem przed siebie. W marcu 2006 roku posadę scenarzystki „Hellblazera” przejęła Denise Mina, jedyna kobieta w historii tej trzystuodcinkowej serii. Trwało to tylko rok – trzynaście zeszytów jej autorstwa to dobra robota, ilościowo idealnie pasująca do jednotomowego wydania zbiorczego. Kto wie, może kiedyś Egmont pokusi się o wydanie. Po jej odejściu Carey wrócił na jeden odcinek – w kwietniu 2007 roku. Taki sobie, średniawy, wspominkowy – śmiem twierdzić, że pełniący funkcję tylko zapchajdziury w oczekiwaniu na nowego scenarzystę.
Ale omawiany dziś album zawiera jeszcze jedną ważną historię. „Maszyny” to powieść graficzna autorstwa Mike’a Careya i oczywiście Leonarda Manco z 2005 roku, wydana równolegle z pierwszymi odcinkami tego tomu. A więc Carey i Manco pracowali jednocześnie nad regularną serią i powieścią graficzną – i to naprawdę widać. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że „Maszyny” są swego rodzaju alternatywną wersją historii o zejściu Johna i Nergala do Piekieł. Tutaj Piekło wydostaje się na powierzchnię. Potężny demon Beroul planuje urządzić na Ziemi swoje królestwo – gdzie mu będzie lepiej niż w Hollywood? Wnuczka kumpla Johna, znanego nam dobrze Chasa Chandlera, zostaje wzięta jako zakładniczka – Constantine musi pozbyć się diabelskiej konkurencji Beroula albo spotka ją coś złego (delikatnie mówiąc). W tej historii bardzo dużą rolę, zdecydowanie większą niż w regularnej serii, ma do odegrania właśnie Chas – razem z Johnem po raz kolejny stawiają czoło czarnej magii i demonom. Manco rysuje chyba jeszcze lepiej niż zwykle – to jest esencja „Hellblazera”, to jest dokładnie to, co mógłbym pokazać osobie pytającej o jakiś wzorcowy, wręcz definicyjny fragment komiksu o Johnie Constantinie.
Żegnamy Careya. Był Brian Azzarello, Garth Ennis, Warren Ellis, James Delano i teraz Mike Carey właśnie. Kto następny?! Może wspomniana Denise Mina? Może Andy Diggle następujący po Careyu i Minie, którego odcinków też starczyłoby na jeden potężny tom zbiorczy? A może już Peter Milligan i jego aż pięćdziesięcioodcinkowy run zamykający całą serię z Johnem dobiegającym sześćdziesiątki? Osobiście to akurat wolałbym przeczytać na samym końcu, ale niezbadane są ścieżki wydawnicze Egmontu. Rok 2024 przyniesie odpowiedzi.
koniec
25 września 2023

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Zupełnie jak nie trykoty
Dagmara Trembicka-Brzozowska

28 IV 2024

Ten album to taka „przejściówka” – rozpoczyna się sceną z „Wojen nieskończoności”, a akcja znajduje się najwyraźniej gdzieś przed albumem „King In Black”, w Polsce jak na razie nie wydanym, oraz późniejszymi komiksami m.in. z cyklu „Wojna światów” czy z Thorem w roli głównej. I jakkolwiek fabuła jest dość przeciętna, to jednak jest w „Czarnym” parę rzeczy wartych zobaczenia.

więcej »

Palec z artretyzmem na cynglu
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

27 IV 2024

„Torpedo 1972” to powrót po latach Luca Torelliego, niegdyś twardziela i zabijaki, a dziś… w sumie też zabijaki, ale o wiele bardziej zramolałego.

więcej »

Holmes w tunelu czasoprzestrzennym
Maciej Jasiński

26 IV 2024

„Sherlock Holmes Society” to popkulturowy miszmasz, w którym mieliśmy w jednej historii zombie, Kubę Rozpruwacza, pana Hyde’a i wiele różnych innych motywów. Czwarty album serii domykał większość wątków, dlatego ostatnie dwa albumy to jakby nowe otwarcie. A skoro tak, to autorzy postanowili przebić to, co już było. Nic więc dziwnego, że piąta część rozpoczyna się od wybuchu bomby atomowej w samym centrum Birmingham.

więcej »

Polecamy

Jedenaście lat Sodomy

Niekoniecznie jasno pisane:

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Tegoż twórcy

Czy to koniec Spider-mana?
— Agata Włodarczyk

Niekomiks
— Marcin Knyszyński

Nawiedzony Londyn
— Andrzej Goryl

Inwazja prosto z piekła
— Marcin Knyszyński

Powrót z martwych
— Marcin Knyszyński

Zwycięzców nikt nie sądzi
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Okres przejściowy
— Marcin Knyszyński

A idź pan stąd (z hukiem)
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Koktajl z wirusów, klonów, zombie i wszystkich złoli
— Agata Włodarczyk

Gdzie Spider-Man nie może, tam swoją byłą żonę pośle
— Paweł Olejniczak

Tegoż autora

Beznadziejna piątka
— Marcin Knyszyński

Oto koniec znanego nam świata
— Marcin Knyszyński

Miecze i sandały
— Marcin Knyszyński

Z rodzynkami, czy bez?
— Marcin Knyszyński

Hola, hola, panie Straczynski!
— Marcin Knyszyński

Żadna dziura nie jest dość głęboka
— Marcin Knyszyński

Uczta ekstremalna
— Marcin Knyszyński

Straczynski Odnowiciel
— Marcin Knyszyński

Cztery wywiady, coś tam pomiędzy i pogrzeb
— Marcin Knyszyński

Bez emocji
— Marcin Knyszyński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.