Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 18 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Cassandra Clare
‹Miasto upadłych aniołów›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułMiasto upadłych aniołów
Tytuł oryginalnyCity of Fallen Angels
Data wydania18 maja 2011
Autor
PrzekładAnna Reszka
Wydawca MAG
CyklDary Anioła
ISBN978-83-7480-211-6
Format488s. 135×202mm
Cena39,—
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Miasto upadłych aniołów

Esensja.pl
Esensja.pl
Cassandra Clare
« 1 3 4 5 6 »

Cassandra Clare

Miasto upadłych aniołów

Simon nie bardzo wiedział, co wampirzyca chce od niego usłyszeć. Nie był przyzwyczajony do tego, żeby dorosłe kobiety patrzyły na niego wielkimi oczami pełnymi łez albo opowiadały mu historię swojego życia.
– Przykro mi – wydukał w końcu.
Camille wzruszyła ramionami tak ekspresyjnie, że Simon zaczął się zastanawiać, czy jej akcent nie jest przypadkiem francuski.
– Przez cały ten czas, kiedy mnie nie było, ukrywałam się w Londynie, szukałam sojuszników, wyczekiwałam. Potem dowiedziałam się o tobie. – Uniosła rękę. – Nie mogę ci zdradzić, w jaki sposób. Przyrzekłam dochować tajemnicy. Ale gdy tylko o tobie usłyszałam, uświadomiłam sobie, że to na ciebie czekałam.
– Na mnie? Naprawdę?
Camille dotknęła jego dłoni.
– Raphael się ciebie boi, Simonie, i słusznie. Jesteś wampirem, lecz nie można cię skrzywdzić ani zabić. On nie może tknąć cię palcem, nie ściągając na siebie gniewu Bożego.
W ciszy, która zapadła po jej słowach, Simon usłyszał cichy elektryczny szum świątecznych lampek wiszących nad ich głowami, plusk wody w kamiennej fontannie stojącej pośrodku dziedzińca, gwar miasta. Kiedy się wreszcie odezwał, jego głos był prawie jak szept.
– Pani to wymówiła.
– Co takiego, Simonie?
– Gniew... – Jak zawsze słowo utknęło mu w gardle, zapiekło w ustach.
– Tak. Bóg. – Wampirzyca zabrała rękę z jego dłoni, ale jej oczy pozostały ciepłe.
– Nasz gatunek ma wiele sekretów, tyle mogę ci powiedzieć. Udowodnić ci, że nie jesteś przeklęty.
– Proszę pani...
– Camille. Mów mi Camille.
– Nadal nie rozumiem, czego od mnie chcesz, Camille.
– Nie rozumiesz? – Gdy potrząsnęła głową, jasne włosy rozsypały się wokół jej twarzy. – Chcę, żebyś się do mnie przyłączył, Simonie. Stań u mojego boku przeciwko Santiago. Razem wejdziemy do tego zaszczurzonego hotelu. Gdy jego zwolennicy zobaczą, że jesteś ze mną, zostawią go i przyjdą do mnie. Wierzę, że są wobec mnie lojalni, mimo strachu przed nim. Kiedy ujrzą nas razem, przestaną się bać i przejdą na naszą stronę. Człowiek nie może walczyć z tym, co boskie.
– No, nie wiem – zaoponował Simon. – W Biblii Jakub walczył z aniołem i wygrał.
Camille uniosła brwi i zmierzyła go wzrokiem.
Simon wzruszył ramionami.
– „I nazwał Jakub to miejsce Peniel, mówiąc: Oglądałem Boga twarzą w twarz”. Widzisz, nie tylko ty znasz Pismo.
Spojrzenie wampirzycy złagodniało, na jej twarzy pojawił się uśmiech.
– Może nie zdajesz sobie z tego sprawy, Chodzący za Dnia, ale dopóki nosisz ten Znak, jesteś karzącą ręką niebios. Nikt nie może przeciwko tobie wystąpić. A z pewnością żaden wampir.
– Boisz się mnie? – zapytał Simon i od razu tego pożałował.
Zielone oczy Camille pociemniały jak chmury burzowe.
– Ja boję się ciebie? – Po chwili opanowała się i rozpogodziła. – Oczywiście, że nie. Jesteś inteligentnym człowiekiem. Z pewnością docenisz wartość mojej propozycji i przyłączysz się do mnie.
– A jaka jest właściwie twoja propozycja? To znaczy, rozumiem tę część, że razem występujemy przeciwko Raphaelowi, ale co potem? Ja nie nienawidzę Raphaela ani nie chcę się go pozbyć. Zostawił mnie w spokoju, a o to właśnie mi chodziło.
Camille złożyła dłonie przed sobą. Na lewym środkowym palcu nosiła srebrny pierścionek, wsunięty na rękawiczkę.
– Myślisz, że Raphael wyświadcza ci przysługę, zostawiając cię w spokoju, jak się wyraziłeś. Teraz uważasz, że nie potrzebujesz nikogo ze swojego rodzaju. Wystarczają ci przyjaciele, których masz: ludzie i Nocni Łowcy. Ukrywasz buteleczki z krwią w swoim pokoju i okłamujesz matkę.
– Skąd...
Camille zignorowała go i mówiła dalej:
– Ale co będzie za dziesięć lat, kiedy będziesz miał dwadzieścia sześć? Za dwadzieścia lat? Trzydzieści? Myślisz, że ludzie nie zauważą, że oni zmieniają się i starzeją, a ty nie?
Simon nie odpowiedział. Nie chciał przyznać, że nie wybiegał myślami tak daleko naprzód. Że nie chciał myśleć o tak odległej przyszłości.
– Przejścia z Raphaelem nauczyły cię, że inne wampiry są dla ciebie trucizną. Ale nie musi tak być. Wieczność to zbyt dużo czasu, żeby spędzić go samotnie, bez podobnych tobie, takich, którzy rozumieją. Przyjaźnisz się z Nocnymi Łowcami, ale nigdy nie staniesz się jednym z nich. Zawsze będziesz inny. Do nas możesz przynależeć. – Gdy Camille się pochyliła, białe światło odbiło się od jej pierścienia i zakłuło go w oczy. – Mamy tysiące lat wiedzy, którą możemy się z tobą podzielić, Simonie. Mógłbyś się nauczyć, jak dochować sekretu, jak jeść i pić, jak wymawiać imię Boga. Raphael perfidnie ukrył przed tobą tę wiedzę, a nawet pozwolił ci wierzyć, że ona nie istnieje. Istnieje. I ja mogę ci pomóc.
– Jeśli ja najpierw pomogę tobie – dokończył Simon.
Wampirzyca się uśmiechnęła. Jej zęby były białe i ostre.
– Nawzajem sobie pomożemy.
Simon odchylił się do tyłu. Metalowe krzesło było twarde i niewygodne. Nagle poczuł się zmęczony. Spojrzał na swoje dłonie. Zobaczył, że jego żyły pociemniały i wiją się na kostkach jak pająki. Potrzebował krwi. Rozmowy z Clary. Czasu na myślenie.
– Widzę, że tobą wstrząsnęłam – zauważyła Camille. – Wiem. Za dużo tego na jeden raz. Byłabym szczęśliwa, mogąc dać ci tyle czasu, ile potrzebujesz na zastanowienie, ale nie mamy go zbyt wiele, Simonie. W tym mieście grozi mi niebezpieczeństwo ze strony Raphaela i jego kohort.
– Kohort? – Simon uśmiechnął się mimo woli.
Camille wyglądała na zdezorientowaną.
– Tak?
– Chodzi o te... kohorty. To tak, jakby powiedzieć „złoczyńcy” albo „sługusy”. – Widząc jej puste spojrzenie, Simon westchnął. – Przepraszam. Pewnie nie obejrzałaś tylu złych filmów, co ja.
Między brwiami Camille pojawiła się cienka zmarszczka.
– Uprzedzano mnie, że jesteś trochę dziwny. Może chodzi o to, że nie znam wielu wampirów z twojego pokolenia. Ale czuję, że dobrze mi zrobi bliskość kogoś tak... młodego.
– Świeża krew – dodał Simon.
Tym razem wampirzyca się uśmiechnęła.
– Więc jesteś gotowy przyjąć moją propozycję? Zacząć współpracę?
Simon spojrzał w niebo. Sznury białych lampek przyćmiewały gwiazdy.
– Posłuchaj, doceniam twoją propozycję. Naprawdę. – Cholera. Musiał istnieć jakiś sposób, żeby jego słowa nie zabrzmiały tak, jakby odrzucał zaproszenie na bal maturalny. „Naprawdę jestem zaszczycony, że mnie zaprosiłaś, ale...”. Camille, podobnie jak Raphael, mówiła językiem oficjalnym, sztywnym, trochę staroświeckim, jak postać z baśni. Może powinien spróbować tego samego... – Potrzebuję trochę czasu na powzięcie decyzji. Z pewnością to rozumiesz.
Camille uśmiechnęła się nieznacznie, pokazując tylko koniuszki kłów.
– Pięć dni – powiedziała. – Nie dłużej. – Wyciągnęła do niego dłoń w rękawiczce. Coś w niej zalśniło. Mała szklana fiolka wielkości próbki perfum, wypełniona brązowawym proszkiem. – Ziemia z grobu – wyjaśniła Camille. – Zmiażdż ją, a wtedy ja będę wiedziała, że mnie wzywasz. Jeśli nie wezwiesz mnie w ciągu pięciu dni, przyślę Walkera po odpowiedź.
Simon wziął fiolkę i schował ją do kieszeni.
– A jeśli odpowiedź będzie odmowna?
– Wtedy będę rozczarowana, ale rozstaniemy się w przyjaźni. – Camille odsunęła kieliszek. – Do widzenia, Simonie.
Kiedy wstał, krzesło zazgrzytało głośno. Czuł, że powinien coś jeszcze dodać, ale nie miał pojęcia co. Wyglądało na to, że został odprawiony. Doszedł do wniosku, że woli wyjść na jednego z tych dziwnych, nowoczesnych wampirów o złych manierach niż ryzykować, że Camille z powrotem wciągnie go w rozmowę. Oddalił się bez słowa. Idąc przez restaurację, minął Walkera i Archera, którzy stali przy dużym drewnianym barze, przygarbieni pod ciężarem długich szarych płaszczy. Czując na sobie ich spojrzenia, pomachał im palcami – ni to w przyjaznym pożegnaniu, ni to w geście mówiącym „spadajcie”. Archer obnażył zęby – płaskie ludzkie zęby – i przemaszerował obok niego w stronę ogrodu. Walker deptał mu po piętach. Simon zobaczył, że obaj siadają na krzesłach naprzeciwko Camille. Wampirzyca nie podniosła na nich wzroku, ale białe lampki oświetlające ogród nagle zgasły, nie pojedynczo, tylko wszystkie naraz, jakby ktoś wyłączył gwiazdy. Zanim kelnerzy się zorientowali i blade światło ponownie zalało ogródek, Camille i jej ludzcy niewolnicy zniknęli.
« 1 3 4 5 6 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Co za dużo, to niezdrowo
— Magdalena Kubasiewicz

Esensja czyta: Wrzesień 2013
— Miłosz Cybowski, Jacek Jaciubek, Alicja Kuciel, Paweł Micnas, Beatrycze Nowicka

Tegoż twórcy

Intryga i miłosny wielokąt
— Magdalena Kubasiewicz

Co za dużo, to niezdrowo
— Magdalena Kubasiewicz

Esensja czyta: Wrzesień 2013
— Miłosz Cybowski, Jacek Jaciubek, Alicja Kuciel, Paweł Micnas, Beatrycze Nowicka

Clary i Jace w czasach królowej Wiktorii
— Magdalena Kubasiewicz

Bojowe nastolatki, czyli bez wampirów ani rusz
— Miłosz Cybowski

Telenowela z wampirami w tle
— Miłosz Cybowski

Esensja czyta: Styczeń 2010
— Anna Kańtoch, Paweł Laudański, Marcin Mroziuk, Beatrycze Nowicka, Mieszko B. Wandowicz, Konrad Wągrowski

Cierpienia młodego łowcy demonów (i czytelnika też)
— Anna Kańtoch

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.