Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 4 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Elephant9
‹Mythical River›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułMythical River
Wykonawca / KompozytorElephant9
Data wydania19 kwietnia 2024
Wydawca Rune Grammofon
NośnikCD
Czas trwania36:33
Gatunekjazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Torstein Lofthus, Nikolai Hængsle Eilertsen, Ståle Storløkken
Utwory
CD1
1) Solitude in Limbo #201:41
2) Mythical River08:07
3) Party Among the Stars06:18
4) Chamber of Silence02:50
5) Heading for Desolate Wastelands05:57
6) Star Cluster Detective04:49
7) Cavern of the Red Lion05:10
8) Solitude in Limbo #101:41
Wyszukaj / Kup

Tu miejsce na labirynt…: Mityczna rzeka w jaskini lwa
[Elephant9 „Mythical River” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Po trzech latach oczekiwania wreszcie zostały spełnione marzenia wielbicieli norweskiego tria Elephant9. Nakładem Rune Grammofon ukazała się dziesiąta, wliczając w to także albumy koncertowe, płyta formacji prowadzonej przez klawiszowca Stålego Storløkkena – „Mythical River”. Dla fanów skandynawskiego jazz-rocka to pozycja obowiązkowa. Dla tych, którzy dotąd nie zetknęli się z zespołem – szansa na nowy związek, którego nie da się zerwać.

Sebastian Chosiński

Tu miejsce na labirynt…: Mityczna rzeka w jaskini lwa
[Elephant9 „Mythical River” - recenzja]

Po trzech latach oczekiwania wreszcie zostały spełnione marzenia wielbicieli norweskiego tria Elephant9. Nakładem Rune Grammofon ukazała się dziesiąta, wliczając w to także albumy koncertowe, płyta formacji prowadzonej przez klawiszowca Stålego Storløkkena – „Mythical River”. Dla fanów skandynawskiego jazz-rocka to pozycja obowiązkowa. Dla tych, którzy dotąd nie zetknęli się z zespołem – szansa na nowy związek, którego nie da się zerwać.

Elephant9
‹Mythical River›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułMythical River
Wykonawca / KompozytorElephant9
Data wydania19 kwietnia 2024
Wydawca Rune Grammofon
NośnikCD
Czas trwania36:33
Gatunekjazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Torstein Lofthus, Nikolai Hængsle Eilertsen, Ståle Storløkken
Utwory
CD1
1) Solitude in Limbo #201:41
2) Mythical River08:07
3) Party Among the Stars06:18
4) Chamber of Silence02:50
5) Heading for Desolate Wastelands05:57
6) Star Cluster Detective04:49
7) Cavern of the Red Lion05:10
8) Solitude in Limbo #101:41
Wyszukaj / Kup
Ståle Storløkken (rocznik 1969) to artystyczny obieżyświat: z jednej strony lider kolejnych projektów (jak chociażby Humcrush), z drugiej – rozchwytywany współpracownik (co mogą poświadczyć tacy wykonawcy, jak Motorpsycho, Terje Rypdal, Reflections in Cosmo, Krokofant czy Møster!). Jednym z najważniejszych wkładów norweskiego klawiszowca w rozwój skandynawskiego (a szerzej: europejskiego) rocka i fusion jest jednak prowadzone przez niego od 2006 roku trio Elephant9, którego skład bywa niekiedy poszerzany do kwartetu (wraz z dokooptowywaniem szwedzkiego gitarzysty Reinego Fiske). Na łamach „Esensji” od ponad dekady bardzo konsekwentnie śledzę rozwój tej formacji; dowodami na to recenzje kolejnych albumów, począwszy od wyśmienitego „Atlantis” (2012), poprzez nie mniej udane „Silver Mountain” (2015), „Greatest Show on Earth” (2018), „Psychedelic Backfire I” i „Psychedelic Backfire II” (oba z 2019 roku), aż po „Arrival of the New Elders” (2021).
Jak widać, w tym czasie Storløkken starał się zachowywać regularne trzyletnie odstępy w publikacji kolejnych płyt studyjnych („Psychedelic Backfire” są zarejestrowanymi w kameralnych warunkach koncertówkami). Nie inaczej jest w przypadku najnowszego krążka – „Mythical River”, który jest w sumie dziesiątym pełnowymiarowym dziełem Elephant9. Warto podkreślić przy tym, że wszystkie ukazały się pod skrzydłami wytwórni Rune Grammofon, co można chyba uznać za nadzwyczajny w światku artystycznym przykład lojalności i wierności. By zarejestrować album, muzycy – obok Stålego, który tradycyjnie zagrał na klawiszach (ich lista robi zresztą imponujące wrażenie: organy Hammonda, fortepiany elektryczny i akustyczny, syntezatory, czelesta, mellotron, pianino piankowe), byli to jeszcze basista Nicolai Hængsle Eilertsen oraz perkusista Torstein Lofthus – wybrali się tym razem kawałek drogi od Oslo, czyli do studia Kungston w szwedzkim Göteborgu. Biorąc jednak pod uwagę jakość dzieła, które stworzyli, czuli się tam jak w domu.
Pomijając spinające całość klamrą dwie miniatury „Solitude in Limbo #2 i #1” (sic! w takiej właśnie umieszczone kolejności), które są zespołowymi improwizacjami, wszystkie pozostałe kompozycje, a jest ich jeszcze sześć, wyszły spod ręki Storløkkena. Nie dziwi zatem, że tak istotną rolę odgrywają w nich zwłaszcza dwa instrumenty (zresztą o nadzwyczaj charakterystycznym brzmieniu): organy Hammonda i elektryczne piano Fendera. Co nie oznacza oczywiście, że Nicolai i Torstein – poza stricte elektronicznym, utrzymanym w stylistyce tak zwanej „szkoły berlińskiej” intrem i outrem, czyli wstępem i zakończeniem – nie mają nic do roboty. Bez nich ten koncept nie byłby tak wyrazisty. To ich marsz otwiera przecież najdłuższy na płycie utwór tytułowy. To oni wprowadzają element zadziorności, zachęcając tym samym klawiszowca do dotrzymywania im kroku.
„Mythical River” łączy w sobie jazzrockowy pazur z melodyjnym lejtmotywem fortepianu i organowymi improwizacjami, które niekiedy potrafią zmrozić krew w żyłach. Zwłaszcza w tych fragmentach, kiedy Ståle nie stroni od przesterów, a jest ich całkiem sporo. W „Party Among the Stars” trio jeszcze bardziej podkręca tempo; bas Eilertsena jest tak rozgrzany, że na koncercie od intensywności jego dźwięków mógłby eksplodować głośnik. Za to kilkadziesiąt sekund później gra z taką wrażliwością, że można by go z kolei przyłożyć do rany. Storløkken też nie stroni od zmieniających się nastrojów: raz przycisza swoje instrumenty, to znów rozkręca głośność – jakby chciał udowodnić, że „imprezka z artystami” to prawdziwy rollercoaster. Na szczęście chwilę później rozbrzmiewa tonujący emocje, oparty przede wszystkim na klimatycznych klawiszach i melodyjnym basie, „Chamber of Silence”.
W „Heading for Desolate Wastelands” trio przypomina słuchaczom o swoich jazzrockowych korzeniach: w tę stronę ciągną muzycy z sekcji rytmicznej, Ståle stara się natomiast budować niepokojący nastrój, do czego zgodnie wykorzystuje i Hammondy, i syntezatory, i piano Fendera. Te pierwsze dominują również w „Star Cluster Detective”; ich rozbudowana solówka jest zresztą najciekawszym fragmentem tej kompozycji, po której muzycy serwują najbardziej eksperymentalny rozdział swojej opowieści w postaci „Cavern of the Red Lion”. Zespół płynnie przechodzi od awangardowej introdukcji do znacznie przystępniejszej, mimo zgrzytliwych, przesterowanych organów, części środkowej. Im bliżej finału, tym robi się głośniej, bardziej przejmująco, a nawet złowrogo. Czyli tak, jak musielibyśmy czuć się, trafiwszy do jaskini lwa.
Stwierdzi ktoś, dotarłszy do ostatnich dźwięków „Solitude in Limbo #1”, że przecież Elephant9 od początku kariery gra tak samo i to samo. Że ograniczając skład do tria, pozbawiając się tym samym gitary (przypomnę: nie zawsze tak się dzieje), zespół sam ogranicza swoje możliwości. Niby tak, ale przecież wszystkie te braki idealnie rekompensują wyobraźnia i umiejętności Stålego Storløkken. Partie gitar zastępują solówki grane na Hammondach bądź Fenderze. Czegoś im brakuje? Grzech śmiertelny popełniłby ten, który w tym momencie rzuciłby w norweskiego klawiszowca kamieniem. Chociaż przyznam szczerze, że ucieszyłbym się bardzo, gdyby mimo wszystko na następnym wydawnictwie Elephant9 – szkoda, że zapewne dopiero w 2027 roku – ponownie pojawił się gościnnie Reine Fiske.
koniec
23 kwietnia 2024
Skład:
Ståle Storløkken – organy Hammonda, fortepian elektryczny, syntezatory, fortepian, czelesta, mellotron, pianino, muzyka
Nicolai Hængsle Eilertsen – gitara basowa
Torstein Lofthus – perkusja, instrumenty perkusyjne

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

W starym domu nie straszy
Sebastian Chosiński

2 V 2024

Choć szwedzki pianista Adam Forkelid aktywny jest na scenie jazzowej od dwóch dekad, „Turning Point” to dopiero czwarte wydawnictwo, na którego okładce ukazuje się jego nazwisko. Mimo że płyt nagrał przecież znacznie więcej. Wszystkie utwory, jakie znalazły się na najnowszym krążku, są jego autorstwa, ale w ich nagraniu wspomogli go trzej inni doświadczeni artyści.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Od smutku do radości
Sebastian Chosiński

30 IV 2024

Wydany przed dwoma laty jazzowo-ambientowy album „Ghosted” Orena Ambarchiego, Johana Berthlinga i Andreasa Werliina był dla mnie nadzwyczaj miłym zaskoczeniem. Dlatego z wielkimi oczekiwaniami przystępowałem do odsłuchu jego kontynuacji. I tu również czekało mnie zaskoczenie, choć niekoniecznie takie, na jakiej liczyłem. Ale w końcu nie wszystko – na to, co dobre – musi powalać nas na kolana, prawda?

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Ente wcielenie Magmy
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Chociaż poprzednia płyta Rhùn, czyli „Tozïh”, ukazała się już niemal rok temu, najnowsza, której muzycy nadali tytuł „Tozzos”, wcale nie zawiera nagrań powstałych bądź zarejestrowanych później. Oba materiały są owocami tej samej sesji. Trudno dziwić się więc, że i stylistycznie są sobie bliźniacze.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.