Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 3 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Teodor Parnicki

ImięTeodor
NazwiskoParnicki

Jak (nie) zrozumiec Parnickiego

Esensja.pl
Esensja.pl
W związku z przypadającą tego roku setną rocznicą urodzin Teodora Parnickiego krótki poradnik dla czytelników, którzy chcieliby zapoznać się z twórczością jednego z ciekawszych pisarzy polskich. Jak czytać książki autora „Tylko Beatrycze”, żeby cokolwiek zrozumieć?

Michał Foerster

Jak (nie) zrozumiec Parnickiego

W związku z przypadającą tego roku setną rocznicą urodzin Teodora Parnickiego krótki poradnik dla czytelników, którzy chcieliby zapoznać się z twórczością jednego z ciekawszych pisarzy polskich. Jak czytać książki autora „Tylko Beatrycze”, żeby cokolwiek zrozumieć?

Teodor Parnicki

ImięTeodor
NazwiskoParnicki
Istnieje coś takiego jak złoty kanon lektur Parnickiego. Krzysztof Kożuchowski, autor strony poświęconej pisarzowi, zalicza do nich: „Opowiadania”, „Aecjusza, ostatniego Rzymianina” i „Srebrne orły”. Są to stosunkowo łatwo przyswajalne, ciekawe lektury, powiedzmy na poziomie maturzysty. Najlepiej właśnie od nich zacząć lekturę Parnickiego, a potem piąć się po kolejnych, coraz trudniejszych powieściach. Ale po co iść na łatwiznę?
Tak właśnie myślałem, kiedy sięgałem po „Tożsamość” – tzw. późną powieść Parnickiego (z 1970 roku). Wcześniej o pisarzu wiedziałem tyle, że był autorem powieści historycznych porównywanych z twórczością Umberto Eco. To trochę tak jakby wziąć się za czytanie „Bycia i czasu” Martina Heideggera bez choćby szczątkowej wiedzy na temat dwudziestowiecznej filozofii. Dlatego też za pierwszym podejściem „Tożsamość” okazała się zupełnie niestrawna – jakieś dziwne rozmowy, bohaterowie podszywający się pod postacie z Nowego Testamentu albo historii starożytnej, osobista ingerencja autora w wydarzenia… Jednym słowem, chaos. Dopiero za drugim podejściem z tego chaosu powoli zaczął wyłaniać się nowy świat. Niesamowita, „paranickoidalna” rzeczywistość specyficznie rozumianej historii, w której można się zupełnie zagubić.
O czym jest „Tożsamość”? Krótko i zwięźle: to historia dziadka autora, feldfebla Augusta Parnitzkiego, który podczas wojny francusko-pruskiej (1870-71) zostaje oskarżony o… kradzież deszczułki. Śledztwo prowadzi nadporucznik von Wschowa, a sprawa okazuje się być nader poważna, bowiem deszczułka – jeśli można tak powiedzieć – to tylko wierzchołek góry lodowej. Całkiem możliwe, że chodzi o kierowany przez księdza Berniera francuski spisek skierowany przeciw armii pruskiej, w którym dziadek autora „Tożsamości” mógł brać udział. Toteż Parnitzki zostaje wezwany przed sąd wojskowy, któremu przewodzi Pułkownik. Oskarżenie: kolaboracja z nieprzyjacielem. Za coś takiego grozi stryczek: „Prawdopodobnie zostaniecie skazani na śmierć, i to może nawet na śmierć przez powieszenie” – słyszy bohater. Zaraz jednak na scenę wkracza Dowódca dywizji, który, owszem, zezwala na proces, jednak zabrania skazać na śmierć Parnitzkiego. Powód jest prosty – jeśli wyrok zostanie wykonany, dziadek autora nie będzie mógł spłodzić potomka, a Teodor Parnicki nigdy nie napisze powieści „Tożsamość”. Dziwne? A to dopiero początek.
Tematem książki Parnickiego jest proces formowania się bohaterów literackich w powieści, ich wpływ na fabułę, a także świadomość fikcyjnego istnienia. Pomysł to zupełnie szalony – kazać bohaterom zastanawiać się kim są, kim jest autor i jaki jest cel powieści, do której zostali zaangażowani1). Sięgając po kolejne książki autora szybko przekonałem się, że Parnicki miał w zanadrzu całą masę podobnych pomysłów.
Alternatywna historia powstania listopadowego, Julian Apostata doprowadza do upadku chrześcijaństwa, opat tyniecki Aaron wciela się w swojego następcę, sekret trzeciego Izajasza, Bolesław Chrobry następcą Ottona III – to tylko niektóre tematy z książek Parnickiego. Porywające, dziwaczne, absurdalne, ale na pewno nie wtórne. W każdej powieści czytelnik otrzymuje bogaty koktajl historii, filozofii, odmiennego spojrzenia na świat; mieszankę, którą trawić można całymi miesiącami. Problemem natomiast jest język.
Spotkałem się kiedyś z opinią, że Parnicki nie znał tak naprawdę języka polskiego – przynajmniej jako pierwszego języka. Bo przecież urodził się w Niemczech, wychował w Rosji, a potem w mandżurskim Charbinie; dopiero w 1928 r. pojawił się w Polsce. Teza to zupełnie absurdalna (rodzice byli Polakami, a pisarz chodził do polskich szkół), ale pokazuje trochę stosunek pisarza do historii i literatury. Parnicki potrafił patrzeć na język z dystansu, nie był w nim tak mocno zanurzony jak krajowi twórcy. Z jednej strony świetnie mówił po polsku, z drugiej – dążył do stworzenia własnego stylu, rozpoznawalnego wszędzie i zawsze. I to mu się niewątpliwie udało – przez późną twórczość Parnickiego trzeba się dosłownie przedzierać:
„Proszę, proszę, uprzejmie proszę, drogiego a wielce łaskawego mecenasa witam naprawdę, ale to naprawdę bardzo, bardzo serdecznie. A i równie serdecznie dziękuję za telegram gratulacyjny. Rozminąć się musiał w drodze z moim z soboty listem do drogiego pana, obecność przecież pańska tutaj jest chyba najlepszym dowodem, że tak jak właśnie i spodziewałem się, posłaniec specjalny znów jednak nie zawiódł. Dziwi drogiego pana takie sformułowanie? Miałem trochę obaw, czy też, ściślej jeszcze wyrażając się, musiałem mieć trochę obaw, właściwie tak nawet może powinienem był się wyrazić: należało do obowiązków moich mieć trochę obaw.”2)
I tak dalej. Oparte na samych dialogach (albo listach czy dokumentach) powieści, bez choćby cienia opisów, wydają się nienawykłemu do takiej literatury czytelnikowi jakimś monstrualnym labiryntem. Prawda jest taka, że Parnickiego nie można czytać w sposób w jaki czyta się zwykłą książkę – raczej należy go nie czytać, tak jak po labiryncie nie chodzi się, tylko szuka wyjścia. Wymaga to od odbiorcy dużego skupienia, właściwie niemal naukowej pracy nad lekturą, własnego śledztwa w sprawie.
Autor „Srebrnych orłów” powiedział kiedyś: „Jeśli pisarz nie dorównuje kwalifikacjami intelektualnymi swojemu obiektowi, to powinien w ogóle wycofać się z pracy nad tym obiektem”3). Parafrazując jego słowa, można powiedzieć, że podobnie jest z czytelnikiem: jeśli nie potrafi sprostać wymaganiom stawianym przez książkę, nie powinien jej w ogóle czytać. To tak jak z Minotaurem – wielu próbowało go pokonać, ale udało się to tylko Tezeuszowi, który porządnie się przygotował.
Lektura książek Parnickiego to przygoda dla wytrawnego podróżnika, który nie lęka się zabłądzenia w meandrach znaczeń; wspinaczka na literackie wyżyny. Ktoś może się oburzyć na takie postawienie sprawy – w końcu książki czyta się dla rozrywki, a nie męczarni intelektualnych. Z drugiej strony Franz Kafka pisał kiedyś: „Myślę, że powinniśmy czytać tylko te książki, które nas kąsają i żądlą. Jeżeli książka nie otrzeźwia nas jak cios zadany w głowę, po co w ogóle marnować czas na jej lekturę?”4). Powieści autora „Tylko Beatrycze” może nie walą obuchem w łeb, ale z pewnością zmuszają do intelektualnego wysiłku. Są po prostu trudne. Dlatego też do ich czytania potrzebne są wytrwałość, a także zgoda na przyjęcie warunków (często trudnych) pisarza. Innymi słowy, to rezygnacja z uprzywilejowanej i wygodnej pozycji „rozrywkobiorcy” na rzecz detektywa tropiącego ślady pozostawione przez autora. Czy warto? Każdy z nas musi sam odpowiedzieć sobie na to pytanie.
koniec
3 kwietnia 2008
1) Niemal wszystkie postaci „Tożsamości” pochodzą z wcześniejszych powieści Parnickiego i zostają wynajęte jak aktorzy do udziału w nowym projekcie.
2) Teodor Parnicki, „Muza dalekich podróży”
4) za: Alberto Manuel, „Moja historia czytania”

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Okładka <i>Amazing Stories Quarterly</i> z wiosny 1929 r. to portret jednego z Małogłowych.<br/>© wikipedia

Stare wspaniałe światy: Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
Andreas „Zoltar” Boegner

11 IV 2024

Czy „Nowy wspaniały świat” Aldousa Huxleya, powieść, której tytuł wykorzystałem dla stworzenia nazwy niniejszego cyklu, oraz ikoniczna „1984” George’a Orwella bazują po części na pomysłach z „After 12.000 Years”, jednej z pierwszych amerykańskich antyutopii?

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (24)
Andreas „Zoltar” Boegner

7 IV 2024

Kontynuując omawianie książek SF roku 2021, przedstawiam tym razem thriller wyróżniony najważniejszą nagrodą niemieckojęzycznego fandomu. Dla kontrastu przeciwstawiam mu wydawnictwo jednego z mniej doświadczonych autorów, którego pierwsza powieść pojawiła się na rynku przed zaledwie dwu laty.

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (23)
Andreas „Zoltar” Boegner

14 III 2024

Science fiction bliskiego zasięgu to popularna odmiana gatunku, łącząca zazwyczaj fantastykę z elementami powieści sensacyjnej lub kryminalnej. W poniższych przykładach chodzi o walkę ze skutkami zmian klimatycznych oraz o demontaż demokracji poprzez manipulacje opinią publiczną – w Niemczech to ostatnio gorąco dyskutowane tematy.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.