Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 28 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Fantastyczne podróże: Problemy panów O.

Esensja.pl
Esensja.pl
Konrad Wągrowski
Smutno mi. Smutno mi, gdyż bardzo wysoko cenię sobie „Dzień drogi do Meorii”, a „Kwadrofoniczne delirium tremens” należy do moich ulubionych polskich opowiadań; opowiadań, które na długo zapadają w pamięć. Niestety, ich autor, Marek Oramus coraz mniej pisuje beletrystyki, poświęcając coraz więcej czasu publicystyce. Publicystyce, która – co stwierdzić muszę z przykrością – jest na coraz niższym poziomie. Tak niskim ostatnio, że zdecydowałem się poświęcić temu ten felieton.

Konrad Wągrowski

Fantastyczne podróże: Problemy panów O.

Smutno mi. Smutno mi, gdyż bardzo wysoko cenię sobie „Dzień drogi do Meorii”, a „Kwadrofoniczne delirium tremens” należy do moich ulubionych polskich opowiadań; opowiadań, które na długo zapadają w pamięć. Niestety, ich autor, Marek Oramus coraz mniej pisuje beletrystyki, poświęcając coraz więcej czasu publicystyce. Publicystyce, która – co stwierdzić muszę z przykrością – jest na coraz niższym poziomie. Tak niskim ostatnio, że zdecydowałem się poświęcić temu ten felieton.
Choć głównym powodem napisania tego tekstu jest artykuł „Teoremat Lema” z „Nowej Fantastyki 1/2001”, to chciałbym wspomnieć też o wcześniejszym tekście, który potwierdza słabą formę publicystyczną Marka Oramusa. Zaczęło się od publikacji w „Polityce” na temat zagrożeń, jakie niesie za sobą Internet. Dlaczego taki artykuł zlecono do napisania Oramusowi, człowiekowi, który do niedawna przyznawał się wszem i wobec, że nie posiada nawet w domu komputera – nie mam pojęcia. Wydawało mi się, że tak poważne pismo jak „Polityka” (chyba najciekawszy tygodnik na polskim rynku), będzie ostrożniejsze w doborze autorów, z tekstu Oramusa wynika bowiem jedynie to, że nie zna się na tym, o czym pisze. Oramus zarzuca Internetowi m.in. to, że panujący śmietnik tam uniemożliwia znalezienie jakiejkolwiek wartościowej informacji. Czy aby próbował to zrobić? Przyznam, że zarówno w pracy zawodowej, jak i naukowej, a także dla celów prywatnych, gdy potrzebuję jakiejś informacji, zaczynam jej szukać przez uruchomienie wyszukiwarki. W ciągu ostatniego tygodnia potrzebowałem materiałów na temat fizyki śladu torowego generowanego przez statek na wodzie, regulacji prawnych na temat stowarzyszeń dobrowolnych, tekstu piosenki „Ride across the river” Dire Straits, podziału podmiotów gospodarczych w Polsce i informacji o kilku filmach dla podsumowania wyników plebiscytu na kanon filmów fantastycznych. Znalezienie każdej z tych informacji nie zajęło mi więcej niż 5 minut. Skoro ja mogę, to dlaczego nie mogą inni? Marek Oramus twierdzi też, że wadą Internetu jest pornografia wciskająca się drzwiami i okienkami do komputera użytkownika. Podczas moich poszukiwań jakoś nie zauważyłem takiego zjawiska – zawsze zresztą wydawało mi się, że aby znaleźć materiały erotyczne, trzeba ich odpowiednio poszukać. Hmm… A może to właśnie wyjaśnia problemy, które stały się udziałem Marka Oramusa – wpisywanie niewłaściwych słów do wyszukiwarki? Ale odpowiedniego używania dostarczonych narzędzi można się nauczyć – trzeba tylko trochę popróbować, zanim napisze się niezbyt mądry artykuł.
Niestety, fatalna passa tego zasłużonego autora trwa nadal. W pierwszym tegorocznym (tego wieku i tysiąclecia) numerze „Nowej Fantastyki”, Marek Oramus podjął się wyjaśnić dlaczego opowiadanie „CyberJoly Drim” Antoniny Liedtke nie zasłużyło na publikację w czasopiśmie, którego jest redaktorem. Może wydawać się to dziwne, skąd aż takie zaangażowanie Oramusa w odpowiedź jednej autorce? Ano, dlatego, że ów tekst otrzymał 3 nagrody, chyba najważniejsze nagrody fantastyczne w Polsce – nagrodę Elektrybałta, Nagrodę im. Janusza A. Zajdla i nagrodę Srebrnego Globu. Krótko mówiąc, internauci, fanowie i pisarze fantastyki uznali „CyberJoly Drim” za najlepsze opowiadanie fantastyczne 2000 roku. Oczywiście nie jednogłośnie – znam osoby, którym się nie podobało, to zresztą całkiem normalne. Problem w tym, że Oramus nie chciał napisać tekstu dlaczego to opowiadanie się mu nie podobało (zdarza się) – on podjął kuriozalną próbę udowodnienia, że powszechnie nagradzane opowiadanie jest obiektywnie słabe. I trzeba przyznać, że powiodło mu się równie dobrze, co w „Polityce”.
Oramus pisze najpierw, że opowiadanie jest słabe literacko. Wręcz nie zawiera żadnych walorów literackich! Jest to znakomity argument, bowiem nie sposób go obalić – autor poprzestaje na twierdzeniu, że tak jest, nie podając żadnych przykładów. Podpiera tę tezę swoim autorytetem, i niczym więcej, a to, niestety, nie jest dla mnie żaden argument. Mogę go zbić równie mocnym argumentem – ja uważam, że opowiadanie jest dobre literacko. Będę lepszy – uzasadnię swoją tezę. Felietonistę „Nowej Fantastyki” nie zachwyciło żadne zdanie. Ja daleko nie szukałem – już pierwsze trzy zdania opowiadania Niny Liedtke są urocze: „Jola była ptakiem. Lekka jak wiatr, szybka jak myśl, przemierzała bezkresną, aksamitnie czarną przestrzeń. W dole srebrzyste ściany serwerów pojawiały się i znikały, ustępując miejsca mglistym zarysom wirtualnych domen; linki pulsowały jak tętnice, wijąc się wśród nieskończonych szeregów małych beczułkowatych danych, rozbłyskujących nieregularnie w rytm przetwarzających je procesów.” Czy to nie wspaniały początek? Znajdźcie mi w ostatnich numerach „Nowej Fantastyki” coś lepszego.
Pozostawmy zresztą jałową dyskusję o wartościach literackich. Mamy tu zdanie Marka Oramusa przeciwstawione zdaniu fanów i pisarzy. Spróbujmy rozważyć konkretniejsze zarzuty autora „Hien cmentarnych”. Oramus powołuje się na słynny teoremat Lema – jeśli z utwory można wyeliminować fantastykę bez szkody dla jego wymowy, to nie jest to już fantastyka. Pomińmy już fakt, że tego egzaminu nie zdają nawet niektóre powieści Mistrza, że nie zdaje ich wiele opowiadań z „Nowej Fantastyki”, że tak naprawdę o niczym on nie świadczy, a już na pewno nie o wartości dzieła fantastycznego. Faktem jest, że kluczowym elementem „CyberJoly Drim” jest niebywale dopracowana futurystyczna wizja Sieci, wizja spójna i wynikająca z obserwacji i ekstrapolacji Sieci współczesnej. Ale tego krytyk nie jest w stanie dostrzec, bo o Sieci nie wie nic.
Marek Oramus wyciąga wreszcie najcięższy argument. Udowandania, że „CyberJoly Drim” wygrało, bo środowiska przyznające nagrody fantastyczne są zdominowane przez internautów. Cóż, na pewno ma racje w przypadku nagrody sieciowej. Jeśli chodzi o kolegów po fachu, pisarzy, to już zbyt naciągana teoria. Spośród kilkunastu członków Asocjacji Polskich Pisarzy Fantastyki, która decyduje o przyznaniu Srebrnego Globu, ledwie kilka osób korzysta z Sieci na tyle, że można je uznać za zagorzałych miłośników Internetu. Zresztą, Marek Oramus musi mieć o kolegach niską opinię, twierdząc, że pisarze nie byli w stanie oderwać się od mody i ocenić prawdziwej wartości opowiadania Niny. Argument jest zresztą kuriozalny, pozwolę go sobie zacytować: „Jest tajemnicą poliszynela, że środowisko fanów, a i autorów fantastyki, jest silnie skomputeryzowane, i to oni tworzą publiczność internetową fantastyki”. Jest również tajemnicą poliszynela, że społeczeństwo polskie staje się coraz bardziej skomputeryzowane, ale nie mam pojęcia, dlaczego miałoby to wpływać na umiejętność oceny literatury. Od kiedy to nie posiadanie komputera ma świadczyć o kompetencjach krytycznych? Nie wiem, ile procent z głosujących na Ninę było internautami, ale jeśli nawet większość to jest to po prostu znak czasów – fani odkryli Internet i uznali go za przydatne narzędzie. Jeśli to miało spowodować, że wygrało opowiadanie Niny, to tym lepiej. Zarzut jest równie sensowny, jak byłby zarzut w latach sześćdziesiątych, że fani głosują na teksty o lotach kosmicznych, gdyż wśród nich jest wiele osób, które się tymi lotami interesują. Niestety dalsza część felietonu jest jeszcze gorsza – Oramus rozwija spiskową teorię dziejów, pisząc o spisku internautów, a następnie obraża wiele osób, w tym mnie, pisząc, że nowa generacja ma „małe oczytanie i słabą wiedzę literacką”. Nie wiem na czym opiera ten pogląd – na tym, że ich oceny są odmienne od ocen autora felietonu? Bo ja się o moje oczytanie nie martwię i nie martwię się o wiele innych osób, które głosowały na „CyberJoly Drim”, bo wiem, że wolny wieczór bez książki to dla nich (i mnie) wieczór stracony. Martwię się natomiast o zbyt dobre samopoczucie i oderwanie od rzeczywistości redaktora działu publicystyki „Nowej Fantastyki”.
Ja też pozostawiłem sobie na koniec najcięższy argument. Będę złośliwy i powołam się na słowa Marka Oramusa z korespondencji redakcyjnej: „Zanim (…) zacznie się mądrzyć, zechce najpierw uważnie czytać”. Właśnie. Jak wygląda streszczenie „CyberJoly Drim” według autora „Arsenału"? „Pewna nautka cyberprzestrzeni doprowadza serią skomplikowanych zabiegów sieciowych do kontaktu z pewnym nautą i porzuca dla niego męża”. Co to ma wspólnego z faktyczną treścią „CyberJoly Drim"? Niewiele, bardzo niewiele, czego nie muszę tłumaczyć wszystkim, którzy czytali opowiadanie Niny. Może niech autor zechce najpierw uważnie czytać? Marek Oramus, albo nie przeczytał „CyberJoly Drim”, albo nic z niego nie zrozumiał. W obydwu przypadkach nie powinien o nim pisać.
Koniec roku 2000 był chyba trudnym okresem dla szanownych panów o nazwiskach zaczynających się na literę O. Obaj robili nie najmądrzejsze rzeczy…
koniec
15 lutego 2001

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Okładka <i>Amazing Stories Quarterly</i> z wiosny 1929 r. to portret jednego z Małogłowych.<br/>© wikipedia

Stare wspaniałe światy: Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
Andreas „Zoltar” Boegner

11 IV 2024

Czy „Nowy wspaniały świat” Aldousa Huxleya, powieść, której tytuł wykorzystałem dla stworzenia nazwy niniejszego cyklu, oraz ikoniczna „1984” George’a Orwella bazują po części na pomysłach z „After 12.000 Years”, jednej z pierwszych amerykańskich antyutopii?

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (24)
Andreas „Zoltar” Boegner

7 IV 2024

Kontynuując omawianie książek SF roku 2021, przedstawiam tym razem thriller wyróżniony najważniejszą nagrodą niemieckojęzycznego fandomu. Dla kontrastu przeciwstawiam mu wydawnictwo jednego z mniej doświadczonych autorów, którego pierwsza powieść pojawiła się na rynku przed zaledwie dwu laty.

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (23)
Andreas „Zoltar” Boegner

14 III 2024

Science fiction bliskiego zasięgu to popularna odmiana gatunku, łącząca zazwyczaj fantastykę z elementami powieści sensacyjnej lub kryminalnej. W poniższych przykładach chodzi o walkę ze skutkami zmian klimatycznych oraz o demontaż demokracji poprzez manipulacje opinią publiczną – w Niemczech to ostatnio gorąco dyskutowane tematy.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Z tego cyklu

My z kosmosu
— Konrad Wągrowski

Pozostać w nieświadomości
— Konrad Wągrowski

Smutny powrót z gwiazd
— Konrad Wągrowski

To co najlepsze w roku 2000
— Konrad Wągrowski

To co najlepsze w roku 2000
— Konrad Wągrowski

Kolejny marudny felieton
— Konrad Wągrowski

Niezawodny sposób na pisanie felietonów
— Konrad Wągrowski

Getto
— Konrad Wągrowski

Tegoż autora

Kosmiczny redaktor
— Konrad Wągrowski

Po komiks marsz: Maj 2023
— Sebastian Chosiński, Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski

Statek szalony
— Konrad Wągrowski

Kobieta na szczycie
— Konrad Wągrowski

Przygody Galów za Wielkim Murem
— Konrad Wągrowski

Potwór i cudowna istota
— Konrad Wągrowski

Migające światła
— Konrad Wągrowski

Śladami Hitchcocka
— Konrad Wągrowski

Miliony sześć stóp pod ziemią
— Konrad Wągrowski

Tak bardzo chciałbym (po)zostać kumplem twym
— Konrad Wągrowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.