Fantastyczne podróże: Pozostać w nieświadomościKonrad Wągrowski Zdążyłem napisać połowę felietonu o czymś innym. Tekst miał być optymistyczny, pogodny, kolejny z cyklu przekrojowych spojrzeń na fantastykę naukową. Ale 11 września stało się coś, co zmieniło moje plany. Coś, po czym świat już nie będzie taki sam. I po prostu muszę o tym napisać.
Konrad WągrowskiFantastyczne podróże: Pozostać w nieświadomościZdążyłem napisać połowę felietonu o czymś innym. Tekst miał być optymistyczny, pogodny, kolejny z cyklu przekrojowych spojrzeń na fantastykę naukową. Ale 11 września stało się coś, co zmieniło moje plany. Coś, po czym świat już nie będzie taki sam. I po prostu muszę o tym napisać. Przez cały dzień żyłem w błogiej nieświadomości, na urlopie, kilka tysięcy kilometrów od Warszawy, wśród palm, nad pięknym oceanem. Dopiero wieczorem 12 września zdarzyło mi się spojrzeć na internetowy serwis informacyjny. I po raz pierwszy w życiu, czytając, czułem jak włosy stają mi dęba… Widziałem komentarze: Dlaczego tak się przejmujecie tragedią Nowego Jorku? Przecież ciągle zdarzają się tragedie na taką skalę na świecie – rzeź w Rwandzie, głód w Korei, powodzie, trzęsienia ziemi. Tam ginie więcej ludzi niż te 6 tysięcy w Nowym Jorku. Tak, ale to Nowy Jork mną i wieloma innymi ludźmi wstrząsnął, podczas gdy w innych okolicznościach pozostaje uczucie współczucia. Dlaczego? Ponieważ bardziej przeżywamy coś, co wydaje się nam bliższe. Śmierć ludzi od pioruna, kilkadziesiąt metrów od miejsca gdzie pracuję, wywiera większy wpływ, niż anonimowa śmierć w innym rejonie Polski. Katastrofa kolejowa w Polsce bardziej zostaje w pamięci niż taka sama we Francji. Kwestia utożsamiania się. To ja mogłem stać pod tym drzewem, w które uderzył piorun. To ja mogłem być w tym samolocie, który uderzył w World Trade Center, przecież latam samolotami. Jakże łatwo mogę wyobrazić sobie to, co czuli ludzie, którzy widzieli, w ostatnich sekundach swego życia, mijane budynki Manhattanu. Co czuli, gdy domyślili się, jak ma się skończyć ich lot. Co poczuli ci, którzy w samolocie nad Pensylwanią dowiedzieli się, co się stało z trzema innymi maszynami. Gdy dowiedzieli się (zapewne), że ich piloci nie żyją, a na pokładzie nie ma Bruce’a Willisa, czy Stevena Seagala, który mógłby sprowadzić maszynę na lotnisko. Sam pracuję w biurowcu w środku miasta – jedyne stresy związane są z pracą, zadaniami, projektami, pracą. I oni, w WTC też tak myśleli, aż do momentu, gdy okazało się, że na niższych piętrach płoną tony benzyny lotniczej, której nie można ugasić, przez którą nie można przejść. Nie było na dachu zbiornika z wodą, który ugasiłby pożar. Żaden Paul Newman, ani Steve McQueen nie wpadł na genialny pomysł. Jakże łatwo wyobrazić sobie siebie na miejscu tych ludzi… A ludzie ci pewnie mogli nawet nie wiedzieć o islamskim terroryzmie, o talibach, o Palestynie. A gdy pomyśli się, że ludzie z drugiego trafionego budynku przez 18 minut po pierwszej katastrofie uważali się za niewiarygodnych szczęśliwców… To wojna nowego rodzaju. Dawniej cywile ginęli jakby przy okazji ataków na cele wojskowe. Teraz stali się celem samym w sobie. Celem łatwym, bezbronnym, nieświadomym. Ktoś wymyślił, że warto zabić kilka tysięcy ofiar dla jakichś tam spraw politycznych. Tego nie można porównywać z Pearl Harbor – tam celem ataku była baza wojskowa. Nie można porównywać z Dreznem, czy Hiroszimą – trwała wtedy wojna. Terroryści z lewicowych organizacji lat siedemdziesiątych zabijali raczej polityków, a nie przypadkowych ludzi. Nie usprawiedliwiam tamtych zbrodni, to koszmar, ale jeszcze objęty pewnymi regułami. Teraz nie ma już reguł. Nie ma już poczucia bezpieczeństwa. Każdy może w tej wojnie wziąć udział, w każdej chwili. Co to da zamachowcom? Powód do tańca na ulicy? Chyba tylko tyle, bo Arabowie i muzułmanie na całym świecie, niezależnie od ich zapatrywań na terroryzm, zostali skazani na bycie obywatelami drugiej kategorii przez wiele lat. Większość będzie na całym świecie patrzyła na nich przez pryzmat zamachu. O uprzedzenia przecież bardzo łatwo. Tego chcieli? Warto było potańczyć na ulicach? Pisałem tu zawsze o fantastyce i teraz o niej chciałem pisać. Bowiem to co stało się w Nowym Jorku i Waszyngtonie 11 września wygląda na fabułę powieści fantastycznej, katastroficznej, political fiction. Czasami jeszcze teraz wydaje mi się, że był to film, książka, a nie rzeczywistość. Chciałbym, aby tak było. Jak to odbije się na tworzonej fantastyce, mojej kochanej fantastyce, która pozwalała mi się oderwać od rzeczywistości, zobaczyć inne światy? Trudno powiedzieć – najpierw, przez pewien szacunek dla ofiar, mało kto będzie sięgał po ten temat. Ale oczywiście ludzie będą chcieli o tym czytać, oglądać filmy, odpędzając w ten sposób wewnętrzny strach, zamieniając go na dreszcz przestrachu widza horrorów. I powstaną filmy, napisane zostaną książki. Wizja przyszłości Ziemi będzie inna. Nie ma już miejsca na pokojowe współistnienie ze Star Treka. Dwa zburzone budynki, które zaowocowały wojną w odległości 15 tysięcy kilometrów, która zaowocuje …czym? Strach pomyśleć. Trzeba ogromnej pogody ducha i wiary w ludzi, aby tkać teraz pogodne wizje przyszłości. Niewielu się znajdzie takich autorów. Czy mają jeszcze racje bytu bohaterowie grani właśnie przez Seagala, Willisa, Harrisona Forda, czy Kurta Russela, którzy samotnie przeciwstawiają się terrorystom i zwyciężają? W świecie, w którym terrorystom wystarczyły noże do kartonu? A wojny przyszłości? Komu będzie się chciało przywoływać najeźdźców z kosmosu, skoro sami się świetnie zabijamy – i to w sposób przypominający właśnie najazd z kosmosu? Bo czy motywacje morderców-samobójców nie są dla nas równie obce jak motywacje Marsjan z Wojny światów? Zmieni się też linia konfliktu. Od początku zimnej wojny, aż po Neuromancera i Grę Endera skonfliktowany był Wschód, reprezentowany przez Rosję i zamerykanizowany Zachód. Teraz linia się przesunęła. W literaturze i filmie walczyć będzie euroamerykańska północ z islamskim wschodem. I będzie to długa wojna. W literaturze, mam nadzieję, że tylko tam. I tylko żałuję, że dowiedziałem się już następnego dnia. Wolałbym dłużej żyć w nieświadomości. 1 października 2001 |
Czy Magda Kozak była pierwszą Polką w stanie nieważkości? Ilu mężów zabiła Lukrecja Borgia? Kto pomógł bojownikom Bundu w starciu z carską policją? I wreszcie zdjęcie jakiego tajemniczego przedmiotu pokazywał Andrzej Pilipiuk? Tego wszystkiego dowiecie się z poniższej relacji z lubelskiego konwentu StarFest.
więcej »Długie kolejki, brak podstawowych towarów, sklepowe pustki oraz ograniczone dostawy produktów. Taki obraz PRL-u pojawia się najczęściej w narracjach dotyczących tamtych czasów. Jednak obywatele Polski Ludowej jakoś sobie radzą. Co tydzień w Teleranku Pan „Zrób to sam” pokazuje, że z niczego można stworzyć coś nowego i użytecznego. W roku 1976 startuje rubryka „Praktycznej Pani”. A o tym, od czego ona się zaczęła i co w tym wszystkim zmalował Tadeusz Baranowski, dowiecie się z poniższego tekstu.
więcej »34. Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi odbywał się w kompleksie sportowym zwanym Atlas Arena, w dwóch budynkach: w jednym targi i program, w drugim gry planszowe, zaś pomiędzy nimi kilkanaście żarciowozów z bardzo smacznym, aczkolwiek nieco drogim pożywieniem. Program był interesujący, a wystawców tylu, że na obejrzenie wszystkich stoisk należało poświęcić co najmniej dwie godziny.
więcej »GSB – Etap 21: Stożek - Ustroń
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 20: Węgierska Górka – Stożek
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 19: Hala Miziowa – Węgierska Górka
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 18: Markowe Szczawiny – Hala Miziowa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 17: Hala Krupowa – Markowe Szczawiny
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 16: Skawa – Hala Krupowa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 15: Turbacz – Skawa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 14: Krościenko nad Dunajcem - Turbacz
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 13: Przehyba – Krościenko nad Dunajcem
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 12: Hala Łabowska - Przehyba
— Marcin Grabiński
My z kosmosu
— Konrad Wągrowski
Smutny powrót z gwiazd
— Konrad Wągrowski
To co najlepsze w roku 2000
— Konrad Wągrowski
To co najlepsze w roku 2000
— Konrad Wągrowski
Kolejny marudny felieton
— Konrad Wągrowski
Problemy panów O.
— Konrad Wągrowski
Niezawodny sposób na pisanie felietonów
— Konrad Wągrowski
Getto
— Konrad Wągrowski
Kosmiczny redaktor
— Konrad Wągrowski
Po komiks marsz: Maj 2023
— Sebastian Chosiński, Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski
Statek szalony
— Konrad Wągrowski
Kobieta na szczycie
— Konrad Wągrowski
Przygody Galów za Wielkim Murem
— Konrad Wągrowski
Potwór i cudowna istota
— Konrad Wągrowski
Migające światła
— Konrad Wągrowski
Śladami Hitchcocka
— Konrad Wągrowski
Miliony sześć stóp pod ziemią
— Konrad Wągrowski
Tak bardzo chciałbym (po)zostać kumplem twym
— Konrad Wągrowski