Fantastyczne podróże: GettoKonrad Wągrowski Getto
1. część miasta obrana lub przymusowo wyznaczona jako miejsce zamieszkania dla mniejszości narodowej lub religijnej 2. miejsce, środowisko odizolowane, rządzące się własnymi prawami, niechętne ludziom z zewnątrz Słownik Wyrazów Obcych PWN Konrad WągrowskiFantastyczne podróże: GettoGetto 1. część miasta obrana lub przymusowo wyznaczona jako miejsce zamieszkania dla mniejszości narodowej lub religijnej 2. miejsce, środowisko odizolowane, rządzące się własnymi prawami, niechętne ludziom z zewnątrz Słownik Wyrazów Obcych PWN Na konferencji prasowej zapowiadającej Polcon’99 podszedł do mnie dziennikarz reprezentujący jakaś znaną rozgłośnię radiową. Widać było, że sam nie bardzo wie co tu robi, ale skoro otrzymał zaproszenie, to przyszedł, choćby po to, aby spróbować poczęstunku. Musiał jednak wrócić z jakimś materiałem. Wymyślił więc pytanie, które zadawał osobom prowadzącym konferencję. Brzmiało ono: jakie postacie z fantastyki odpowiadałyby dzisiejszym polskim politykom. Pomimo tego, że wcześniej usłyszał wiele interesujących (tak sądzę) i, zapewne, wcześniej mu nie znanych informacji o fantastyce, konwentach, ruchu fanowskim, nic więcej go nie interesowało. Szczerze powiedziawszy, szczęka mi opadła, gdy usłyszałem to pytanie. I co, miałem mu tłumaczyć, że my z reguły czytamy fantastykę, właśnie po to, aby NIE słyszeć w tym czasie o polskich politykach? Że nas interesuje przyszłość, zmiany, procesy, szeroka perspektywa, a nie teraźniejszość i bagienko polskiej polityki? I tak, by nie zrozumiał. Zdaje się, że po prostu poradziłem mu, aby skierował się z tym pytaniem do kogoś innego (w domyśle: nie zawracał mi głowy). Ten młody dziennikarz był właśnie przedstawicielem społeczności żyjącej na zewnątrz muru getta. Getta fantastycznego. Dla niego, jak widać, autentycznie istniejącego. Chcę tutaj właśnie napisać o tym zagadnieniu. Czy faktycznie grupa miłośników fantastyki stanowi odizolowaną społeczność? A jeśli tak, to czy to dobrze, czy źle? I która z wersji ma tutaj miejsce? Czy zostaliśmy przez krytykę głównonurtową zamknięci w naszej małej części miasteczka, czy też sami się oddzieliliśmy, podkreślając własną niezależność? Na getto można spojrzeć z obu stron muru. Spójrzmy wiec najpierw z zewnątrz. Przyjeżdżamy właśnie do miasteczka, zwanego Literatura i po kilku dniach zwiedzania, docieramy do dzielnicy wyraźnie odmiennej, ogrodzonej wysokim płotem. Pytamy się więc mieszkańców, kto tam mieszka. Mówią nam z lekceważeniem, ze to miłośnicy fantastyki… Pogarda krytyków tzw. głównego nurtu dla fantastyki jest faktem. Ów młody dziennikarz jest przykładem najgorszym – nie tylko nic nie wie, czego może oczekiwać za murem, ale i zupełnie go to nie interesuje. On wie swoje, a na dodatek zwyczaje z miasteczka chce przenosić do zamkniętej dzielnicy. Większość krytyków literackich z pism i magazynów głównonurtowych reprezentuje zresztą podobną postawę (sztandarowym przykładem dla fantastów była swego czasu Kinga Dunin, która, o ile mnie pamięć nie myli, do tego stopnia nie wiedziała o kim pisze, że twierdziła, że „Ziemkiewicz” to pseudonim). Inny rodzaj krytyków, to ci, którzy za mur zaglądają, ale nie pojmują nic z tego co mogą tam zobaczyć. Przykładem mógłby być recenzent filmowy „Gazety Wyborczej” Paweł Mossakowski, który uparł się recenzować filmy fantastyczne, choć jego recenzje przyprawiają nas o salwy śmiechu. „Druidzi” w Gwiezdnych Wojnach, zamiana załogi Discovery w gromadkę dzieci w Odysei kosmicznej, „Psyklopi” w Battlefield: Earth (to z ostatniej chwili), a także zbyt często widoczne kompletne niezrozumienie fabuły. Z drugiej, strony mamy już kuriozalną postawę Stanisława Krajskiego z „Naszego Dziennika”, który zajrzał za mur, aby znaleźć tam …neopogańską propagandę Gwiezdnych Wojen. Czy mamy się przejmować opiniami takich krytyków? Nie, oczywiście, że nie. Zgadzam się w 100% z tezą Jarosława Grzędowicza ze wstępniaka do Fenixa 3/99, że trudno od nich oczekiwać zrozumienia, czegoś co ich zupełnie nie interesuje. Cieszmy się myślą, że my mamy całkiem niezłe pojęcie o ich świecie, podczas, gdy oni o naszym zerowe. I my możemy zachwycać się filmem, zarówno przy oglądaniu „American Beauty” jak i „Matrix”, a oni stracą całą połowę tej przyjemności. Na szczęście możemy obserwować coraz częstsze odchodzenie coraz bardziej znanych „głównonurtowców” od tej tezy. Olga Tokarczuk mówi w wywiadzie: „Dla mnie nie ma znaczenia, czy cos jest fantastyka, czy nie. Ja szukam dobrej literatury. Fantasy czy science fiction może być genialną książką, bez względu na, niesprawiedliwy zresztą, podział gatunkowy.” Jest jednak druga strona medalu w dyskusji o getcie. A właściwie druga strona muru – spojrzenie od wewnątrz. Spójrzmy na drugą definicję, z cytowanych na początku mojego felietonu: „niechętni ludziom z zewnątrz”. Nie mam tu, broń Boże, na myśli podkreślania swej odrębności przez organizowanie konwentów, pokazów filmowych, list dyskusyjnych. Rozmowa z ludźmi, którzy podzielają nasze zainteresowania, jest zawsze bardzo pożądana. Ale tu, czasami (na szczęście dość rzadko), pojawia się niebezpieczna (i nie najmądrzejsza) postawa pogardy wobec tej części literatury poza naszym murem. Jakby w ramach rewanżu, niektórzy odnoszą się z lekceważeniem wobec mainstreamu, podkreślając, że czytują lub oglądają jedynie fantastykę. Przykro mi, ale to przypomina mi postawy niektórych „humanistów”, chwalących się, że nie wiedza co to różniczka (o całce nawet nie wspominając). Tacy z nich „humaniści”, jak z tamtych „fantaści”. Ja nie potrafię sobie wyobrazić, aby miłośnik fantastyki mógł nie być zainteresowany wieloma tematami. Największa i najciekawsza polska lista dyskusyjna poświęcona fantastyce pl.rec.fantastyka.sf-f ma zasadę, że dyskutuje się tam na wszystkie tematy wynikające z fantastyki. I właśnie dyskusje dryfują na politykę, film, książkę, niekoniecznie fantastyczną, naukę, historię… Były próby stworzenia listy stricte fantastycznej, ale spełzły na niczym, bo wiadomo było, że prędzej czy później jej monotematyczność upadnie. Prawdziwi fantaści po prostu lubią dyskutować o wszystkim. Znakomicie to również widać na konwentach, na których pojawiają się tematy społeczne czy historyczne. Jeśli chcesz cieszyć się całą poznawaną fantastyką, po jakimś czasie okaże się, że zapragniesz dowiedzieć się czegoś o realiach podróży międzyplanetarnych, o ewolucji Wszechświata, o antycznej broni, o przemianach społecznych, o upadkach imperiów, o klasycznych inspiracjach fantastycznych pisarzy i filmowców. Nie pozostaniesz w swym getcie. Gdybyś chciał to zrobić, pozostawałyby ci jedynie lektury najbardziej prymitywne. Co chciałbym przekazać w tym felietonie? Pozwólcie, że podzielę moje podsumowanie to na dwie części. Drogi czytelniku! Jeśli nie jesteś miłośnikiem fantastyki, ale jakimś trafem czytasz ten felieton, pamiętaj, że w fantastyce jest mniej więcej tyle samo chłamu, co w każdym innym gatunku literackim. Czyli pewnie około 90%. Niech cię to nie odstrasza, bowiem przekreślając cała fantastykę przekreślasz także rzeczy znakomite: Tolkiena, Herberta, Gibsona, Dicka, Lema i Zajdla, „Blade Runnera” i „Odyseję kosmiczną 2001”. A to wielka strata. Pamiętaj także, że granica między fantastyką a nie-fantastyką jest bardzo płynna (o ile w ogóle istnieje) i, być może, podobało ci się już coś, co wśród fantastów uchodzi za fantastykę. Czy wiesz, jak często dyskutujemy o „Roku 1984” Orwella? Jeśli jesteś fantastą, to pamiętaj, że getto to wymysł tych z zewnątrz! Nie ma lepszych i gorszych gatunków literackich, są lepsze i gorsze książki, lepsze i gorsze filmy! Czytaj i oglądaj wszystko, co ci się podoba, rozwijaj swe zainteresowania, poznawaj nowe zagadnienia. Jeśli masz ambicje literackie, być może przyda ci się to do pisania własnych opowiadań, jeśli nie – na pewno dzięki temu więcej przyjemności będziesz mógł czerpać z lektury innych. Mamy nadzieję, że „Esensja” Ci w tym pomoże. 12 października 2000 |
Czy „Nowy wspaniały świat” Aldousa Huxleya, powieść, której tytuł wykorzystałem dla stworzenia nazwy niniejszego cyklu, oraz ikoniczna „1984” George’a Orwella bazują po części na pomysłach z „After 12.000 Years”, jednej z pierwszych amerykańskich antyutopii?
więcej »Kontynuując omawianie książek SF roku 2021, przedstawiam tym razem thriller wyróżniony najważniejszą nagrodą niemieckojęzycznego fandomu. Dla kontrastu przeciwstawiam mu wydawnictwo jednego z mniej doświadczonych autorów, którego pierwsza powieść pojawiła się na rynku przed zaledwie dwu laty.
więcej »Science fiction bliskiego zasięgu to popularna odmiana gatunku, łącząca zazwyczaj fantastykę z elementami powieści sensacyjnej lub kryminalnej. W poniższych przykładach chodzi o walkę ze skutkami zmian klimatycznych oraz o demontaż demokracji poprzez manipulacje opinią publiczną – w Niemczech to ostatnio gorąco dyskutowane tematy.
więcej »Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner
Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner
Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner
My z kosmosu
— Konrad Wągrowski
Pozostać w nieświadomości
— Konrad Wągrowski
Smutny powrót z gwiazd
— Konrad Wągrowski
To co najlepsze w roku 2000
— Konrad Wągrowski
To co najlepsze w roku 2000
— Konrad Wągrowski
Kolejny marudny felieton
— Konrad Wągrowski
Problemy panów O.
— Konrad Wągrowski
Niezawodny sposób na pisanie felietonów
— Konrad Wągrowski
Kosmiczny redaktor
— Konrad Wągrowski
Po komiks marsz: Maj 2023
— Sebastian Chosiński, Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski
Statek szalony
— Konrad Wągrowski
Kobieta na szczycie
— Konrad Wągrowski
Przygody Galów za Wielkim Murem
— Konrad Wągrowski
Potwór i cudowna istota
— Konrad Wągrowski
Migające światła
— Konrad Wągrowski
Śladami Hitchcocka
— Konrad Wągrowski
Miliony sześć stóp pod ziemią
— Konrad Wągrowski
Tak bardzo chciałbym (po)zostać kumplem twym
— Konrad Wągrowski