Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 28 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Tomasz Przewoźnik
‹Hikikomori›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułHikikomori
Data wydania1 czerwca 2012
Autor
Wydawca Self-published
ISBN978-83-272-3688-3
FormatePub, Mobipocket
Cena10,—
Gatunekfantastyka
Zobacz czytniki w
Skąpiec.pl
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

To mógł być Hogwart
[Tomasz Przewoźnik „Hikikomori” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
To mógł być Hogwart, w którym magię zastąpiło programowanie neurolingwistyczne i chemiczne środki psychoaktywne. Mamy przecież chłopca-wybrańca, który przeżył tragedię, mamy odizolowaną od świata szkołę kształcącą ludzi o niezwykłych zdolnościach, lekcje jasnowidzenia, mniej lub bardziej dziwnych nauczycieli, blaski i cienie dorastania… „Hikikomori” Tomasza Przewoźnika nie jest jednak w żadnym wypadku prostą i przyjemną historią o dojrzewaniu do wykorzystania niezwykłych mocy. Czym w takim razie jest?

Zofia Marduła

To mógł być Hogwart
[Tomasz Przewoźnik „Hikikomori” - recenzja]

To mógł być Hogwart, w którym magię zastąpiło programowanie neurolingwistyczne i chemiczne środki psychoaktywne. Mamy przecież chłopca-wybrańca, który przeżył tragedię, mamy odizolowaną od świata szkołę kształcącą ludzi o niezwykłych zdolnościach, lekcje jasnowidzenia, mniej lub bardziej dziwnych nauczycieli, blaski i cienie dorastania… „Hikikomori” Tomasza Przewoźnika nie jest jednak w żadnym wypadku prostą i przyjemną historią o dojrzewaniu do wykorzystania niezwykłych mocy. Czym w takim razie jest?

Tomasz Przewoźnik
‹Hikikomori›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułHikikomori
Data wydania1 czerwca 2012
Autor
Wydawca Self-published
ISBN978-83-272-3688-3
FormatePub, Mobipocket
Cena10,—
Gatunekfantastyka
Zobacz czytniki w
Skąpiec.pl
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Rzeczywistość stworzona przez autora stanowi interesujący wynik połączenia zaawansowanych technologii – ze wszystkimi szansami i zagrożeniami, jakie ze sobą niosą dla funkcjonowania ludzi – oraz ezoteryzmu. Historia dorastania Jonasza Hosali, znanego z wcześniejszych opowiadań Tomasza Przewoźnika, rozgrywa się w przyszłości. Komunikacja jest szybsza niż kiedykolwiek, maszyny doskonalsze – ale bardziej niż wysoko rozwinięta technika zajmują autora zmiany, jakie pod jej wpływem dokonują się w społeczeństwie.
To, co dzieje się w przyszłości, jest konsekwencją niepokojących zjawisk zaczynających się obecnie: izolowania się ludzi od siebie nawzajem, by spędzać czas w wirtualnej rzeczywistości, nieumiejętności nawiązywania bliskich relacji, niechęci do posiadania dzieci, podejrzliwości władz wobec religii jako potencjalnego źródła fanatyzmu, kultu coraz nowszych technologii… Odpowiedzią władz na spadek przyrostu naturalnego są więc na przykład przymusowe adopcje. Z kolei plaga hikikomori – chorobliwego lęku przed ludźmi i światem czyhającym poza ścianami pokoju – wyszła poza Japonię i szerzy się także w Europie, uniemożliwiając tysiącom ludzi normalne funkcjonowanie. Aby pomagać chorym i ratować społeczeństwo przed rozpadem, powstaje specjalna klasa wysoko wykwalifikowanych terapeutów zwanych gejszami, których zdolności we wpływaniu na umysł – własny i innych – są niemal magiczne. Używają do tego wiedzy psychologicznej, programowania neurolingwistycznego, substancji chemicznych oraz posługują się seksualnością. Kilkunastoletni trening przygotowujący do tego zawodu odbywa się w odizolowanych od świata zewnętrznego szkołach – okiya. A ponieważ władza nad umysłem jest władzą nad rzeczywistością – najpotężniejsze okiya bezpardonowo rywalizują o wpływy i pozyskanie najlepiej rokujących adeptów…
Imię głównego bohatera nawiązuje do biblijnego Jonasza; szkolenie w okiya na wyspie Ueda jest serią rytuałów przejścia, przebywaniem w dziwnym, odizolowanym świecie, gdzie ma zajść wewnętrzna przemiana ucznia. W rozwoju mają pomagać chłopcom (bo tylko mężczyźni zostają gejszami) nie tylko lekcje teoretyczne czy ćwiczenia fizyczne, ale także niebezpieczne substancje. „Laboratoria okiya słynęły z produkcji środków chemicznych. Jednak tylko części z nich używano jako lekarstw. Większość wykorzystywano do zupełnie innych celów. Wielowiekowa tradycja zmieniania świadomości przy pomocy zewnętrznych stymulantów była tutaj skrzętnie kultywowana, a jej mariaż z medycyną skutkował wysoce skutecznymi farmaceutykami, od tych będących w istocie lekami, przez takie, które pozwalały na zmianę percepcji czy pamięci, aż po przeróżne wspomagacze. Gdy Hosala ukończył trzynaście lat, rozpoczęły się niespieszne przygotowania do pierwszego zażycia induktora, środka chemicznego wzorowanego na psylocybinie oraz na LSD i alkaloidach roślinnych o działaniu halucynogennym.” Stopniowo obraz szkolenia staje się coraz bardziej niepokojący, ponieważ w nieodwracalny sposób ingeruje w osobowość uczniów, a motywy ich nauczycieli zaczynają budzić moralne wątpliwości.
Czytając „Hikikomori” chwilami miałam wrażenie, że także zostałam zatrzaśnięta w liniowo rozwijającej się historii, i choć ciekawiło mnie to, co dzieje się w świecie poza wyspą – przeważnie mogłam tylko przyglądać się Jonaszowi. Brak wątków luźniej związanych z tym, co dzieje się z Hosalą, jest rozwiązaniem tyleż prostym dla autora, co ryzykownym: jeśli czytelnik nie zainteresuje się tym, co przeżywa i co myśli Jonasz, szybko zrezygnuje z lektury, pozbawiony fabularnej odskoczni od nieustannych analiz każdej myśli i gestu. („Im dłużej patrzył, tym starsze wydarzenia wypływały na wierzch świadomości, ale towarzyszyły im większe wybuchy emocjonalnych reakcji. Koncentrował się na nich, co nie zawsze było przyjemne. Odkrywał siebie, warstwa po warstwie, uprawiał autoarcheologię”.)
Kiedy nastoletni Jonasz odkrywa, że władze okiya, w którym przebywa, zwerbowały go dzięki manipulacji i oszustwu, krzywdząc także jego najbliższych, postanawia odejść ze szkoły. Zgodnie z podpisanym kontraktem, nie wolno mu jednak opuścić wyspy Ueda póki nie osiągnie pełnoletniości. Zostaje przyjęty przez małą społeczność zamieszkującą kamieniołom; należą do niej także uczniowie, którzy odeszli ze szkoły, ale nie mieli dokąd wracać. W Shangri-La, noszącej pewne cechy sekty (zbiorowe praktykowanie religii jest surowo zakazane przez władze) Jonasz jest traktowany jak inkarnacja wielkiego buddyjskiego mistrza, a mieszkańcy osady spodziewają się, że chłopak odkryje dla nich ścieżkę Wielkiej Doskonałości. Ale czy rzeczywiście jest wybrańcem? Czy oświecenie jest duchowym efektem pełnego wyrzeczeń i medytacji życia, czy tylko reakcją w mózgu, którą można wywołać chemicznie? Co dzieje się z jego bliskimi, kiedy Jonasz przebywa na drugim końcu świata, bez możliwości porozumienia się z nimi?
Postaci bohaterów zostały nakreślone wyraziście, budzą emocje, intrygują przez swoją niejednoznaczność. Nie sposób odmówić autorowi umiejętności konstruowania żywych i wiarygodnych portretów. Szkoda, że tracimy ich z oczu, kiedy tylko przestają przebywać w najbliższym otoczeniu Jonasza.
Zaletą opowieści jest też niewątpliwie język, równie plastycznie oddający obraz ogrodu o zmierzchu i skomplikowane stany psychiczne bohaterów. Autorowi nie brak wyobraźni, co przejawia się nie tylko w sugestywnych opisach wizji i snów, ale także w pomysłach na zmiany, jakie zaszły w społeczeństwie pod wpływem wysoko rozwiniętej techniki.
Opis szkolenia gejsz, choć ciekawy, mógłby być lepiej wyważony; o ile na początku z zainteresowaniem można śledzić różnorodne zajęcia, w jakich biorą udział chłopcy – od sztuk walki po medytację – o tyle można odnieść wrażenie, że pod koniec nauki młodzi adepci zajmują się już wyłącznie seksem (oczywiście w celach naukowych i terapeutycznych). Relacje z seansów e-tantry są zbyt drobiazgowe w porównaniu z tym, jak autor przedstawia inne aspekty nauki przyszłych gejsz.
„Hikikomori” jest niemałym wyzwaniem dla czytelnika ze względu na ogromną ilość nawiązań do różnych odłamów buddyzmu i związanych z nimi pojęć, a także specjalistyczną terminologię nieustannie wykorzystywaną do opisu tego, co dzieje się w umysłach bohaterów. Autor niewątpliwie posiada wiedzę na temat azjatyckich kultur, których elementy nadają opowieści intrygującego kolorytu – jednak dla odbiorców ciekawe tropy mogą się okazać równie obce, zamknięte, jak tajemnicza twarz z okładki. Wiele zależy od podejścia osoby czytającej książkę – jednym niezrozumiałe szczegóły w niczym nie przeszkadzają, innych mogą skłonić do sięgnięcia po słownik czy nawet literaturę fachową – ale nie każdemu może wystarczyć cierpliwości, by zmagać się z hermetycznymi pojęciami.
Trzeba przyznać autorowi, że co jakiś czas stara się wyjaśniać w tekście genezę używanych pojęć oraz to, co dzieje się poza najbliższym otoczeniem głównego bohatera. Informacje, jakie przekazuje, często są jednak albo zbyt ogólnikowe („po wojnie”, wzmianka o oddzieleniu się Silesii – brakuje wyjaśnienia okoliczności, przyczyn i skutków zjawisk), albo przeciwnie – otrzymujemy zbyt długi wykład na temat fizyki kwantowej i zbieżności odkryć nauki z założeniami filozoficznymi buddyzmu.
„Hikikomori” można w ciemno polecić pasjonatom programowania neurolingwistycznego oraz osobom zainteresowanym religioznawstwem (zwłaszcza buddyzmem i szamanizmem). A co z pozostałymi czytelnikami? Ci, którzy lubią wyzwania i zagadki, poradzą sobie, bo opowieść z pewnością może zainspirować do poszerzenia wiedzy, zresztą same tytuły rozdziałów – np. „Szukając smaku Pustki” czy „Adam Kadmon” – otwierają ciekawe ścieżki symbolicznej interpretacji zdarzeń. Kto jednak nie jest gotowy na spotkanie z taikomochi, induktorami, tulku, sektami buddyjskimi i spiskami żądnych władzy przywódców okiya – spokojnie może poszukać przystępniejszej lektury.
koniec
8 grudnia 2012

Komentarze

10 XII 2012   12:27:08

Jeśli mam być szczera, to bardzo zdziwiła i zniesmaczyła mnie ta recenzja. Zastanawiam się co tak naprawdę kierowało autorką , gdy porównywała ona Hikikomori i postać Jonanasza do przygód Harrego Pottera, któremu nic nie umując, jest przygodą dla dzieci oraz lekturą nie wymagającą wielkiego wysiłku. Samo zestawienie tych konkretnych pozycji już na początku sprawia w moim odczuciu wrażenie celowego zabiegu, który ma na celu zdeprecjonowanie książki T. Przewoźnika oraz pokazania "poczucia humoru" autorki. Wątpliwego poczucia humoru dodam.

Przede wszystkim Zofia Marduła szufladkując Hikikomori i nadając je określone "łatki" bardzo spłaszczyła powieść. Nie wiem, czy to odbiór autorki był tak płytki, czy to celowo zabieg, ale wyszczególnienie już na początku terminów takich jak: środki psychoaktywne, neurolingwizstyczne programowanie, czy już później - tantryczny seks było błędem. Wydaje się, że pisząca recenzję umieściła w niej tylko to co sama chciała widzieć.Szast- prast, recenzja- przeczytałam, skomentuję, zamknę temat. Tak nie powinno się robić...



A co z rzeczami, które w Hiki naprawdę mają wartość? Z genialnym obrazem dojrzewania? Z uczeniem się swoich emocji? Z poświęceniem i cierpieniem tak dużym na róznych poziomach, że człowiek czytając zaczyna się zastanawiać, czy sam nie jest przykładem znieczulicy? W świecie, gdzie wszystko dzieje się w niesamowitym tempie, w świecie, w którym zastanawianie się nad swoimi uczuciami i tym co nami powoduje jest byciem "emo" , Hikikomori jest doskonałym przykładem, a nawet wykładnią tego, że powinno się nauczyć na nowo myśleć. Jeśli dodać do tego naprawdę widoczną mądrość, płynącą podejrzewam z osobistych doświadczeń autora, oraz poczucie humoru i szczyptę jakże widocznej ironi, to jest to książka warta przeczytania dla każdego lubiącego myśleć czytelnika. Co więcej. Najlepszym jednak co autor mógł zrobić i co zrobił, jest brak jakiegokolwiek oceniania. Rzeczy dzieją się po prostu. Nie ma tutaj żadnego motta, żadnych wciskanych na siłe wartości, żadnej moralnej nauki. Książka daje nam posmak tego, co nasz własny świat już dawno utracił. Po prostu bycie.

11 XII 2012   13:05:40

Madaleno, bo to recenzja, nie laurka. Ty lukrujesz, autorka recenzji zachęca do przeczytania.
A książka ciekawa, polecam.

11 XII 2012   15:13:15

Jej, Magdaleno, twoje zdanie nie jest jedynym obowiązującym...
Miałam okazję czytać Hikikomori i gdybym to recenzowała, ocena byłaby przynajmniej 10 procent niższa. W obrazie dojrzewania nie dostrzegłam niczego genialnego, nie zastanawiałam się czy nie jestem przykładem znieczulicy, zbyt wielu mądrości też tam nie było. Ot przyzwoita powieść, do przeczytania, ale bynajmniej nie genialna... i raczej się nie dziwię, że żadne wydawnictwo tego nie wzięło.

14 XII 2012   14:30:12

No przepraszam bardzo, to profesjonalny magazyn czy facebook? ;p

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Jak to dobrze, że nie jesteśmy wszechwiedzący
Joanna Kapica-Curzytek

28 IV 2024

Czym tak naprawdę jest tytułowa siła? Wścibstwem czy pełnym pasji poznawaniem świata? Trzech znakomitych autorów odpowiada na te i inne pytania w tomie esejów pt. „Ciekawość”.

więcej »

PRL w kryminale: Człowiek z blizną i milicjant bez munduru
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Szczęsny szybko zaskarbił sobie sympatię czytelników, w efekcie rok po roku Anna Kłodzińska publikowała kolejne powieści, w których rozwiązywał on mniej lub bardziej skomplikowane dochodzenia. W „Srebrzystej śmierci” Białemu Kapitanowi dane jest prowadzić śledztwo w sprawie handlu… białym proszkiem.

więcej »

Studium utraty
Joanna Kapica-Curzytek

25 IV 2024

Powieść czeskiej pisarki „Lata ciszy” to psychologiczny osobisty dramat i zarazem przejmujący portret okresu komunizmu w Czechosłowacji.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Esensja czyta: Listopad 2012
— Miłosz Cybowski, Jakub Gałka, Joanna Kapica-Curzytek, Alicja Kuciel, Konrad Wągrowski

Tegoż twórcy

Pozwól mi wyjść
— Tomasz Przewoźnik

Dzikie dzieci
— Tomasz Przewoźnik

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.