Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 29 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

György Spiró
‹Iksowie›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułIksowie
Tytuł oryginalnyAz Ikszek
Data wydania24 kwietnia 2013
Autor
PrzekładMieczysław Dobrowolny
Wydawca W.A.B.
ISBN978-83-7747-797-7
Format704s. 135×205mm; oprawa twarda, obwoluta
Cena69,—
Gatunekhistoryczna, obyczajowa
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Ten dziwny wiek XIX: Mistrz bez przyszłości
[György Spiró „Iksowie” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Znamienne jest to, że György Spiró uczynił bohaterem swojej powieści postać wyjątkowo antypatyczną. Wojciech Bogusławski, nazywany przez potomnych ojcem teatru polskiego, a przez większość bohaterów książki po prostu „Mistrzem”, to człowiek, który najlepsze lata swojego życia i teatralnej kariery ma już dawno za sobą. Czy jednak wydani po wielu latach „Iksowie” są opowieścią tylko o nim?

Miłosz Cybowski

Ten dziwny wiek XIX: Mistrz bez przyszłości
[György Spiró „Iksowie” - recenzja]

Znamienne jest to, że György Spiró uczynił bohaterem swojej powieści postać wyjątkowo antypatyczną. Wojciech Bogusławski, nazywany przez potomnych ojcem teatru polskiego, a przez większość bohaterów książki po prostu „Mistrzem”, to człowiek, który najlepsze lata swojego życia i teatralnej kariery ma już dawno za sobą. Czy jednak wydani po wielu latach „Iksowie” są opowieścią tylko o nim?

György Spiró
‹Iksowie›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułIksowie
Tytuł oryginalnyAz Ikszek
Data wydania24 kwietnia 2013
Autor
PrzekładMieczysław Dobrowolny
Wydawca W.A.B.
ISBN978-83-7747-797-7
Format704s. 135×205mm; oprawa twarda, obwoluta
Cena69,—
Gatunekhistoryczna, obyczajowa
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Z pozoru wydaje się, że tak właśnie jest. Akcja rozpoczyna się bowiem w chwili powrotu Bogusławskiego ze Lwowa do Warszawy, w epoce tuż po kongresie wiedeńskim i zakończonych dopiero co wojnach napoleońskich. Ale nie jest to powrót w chwale: zadłużony, bez grosza przy duszy Mistrz je na kredyt w teatralnej knajpie i snuje plany chwalebnego powrotu na deski Teatru Narodowego. Grać, grać i jeszcze raz grać – to jego największe pragnienie, dla którego zrobi wszystko, nawet pogodzi się ze swoim zięciem.
To wokół Bogusławskiego toczą się wszystkie wydarzenia rozgrywające się w tej ponapoleońskiej epoce, dzięki jego wędrówkom i odnawianiu dawnych kontaktów poznajemy Warszawę tamtych lat, miasto ponure, zniszczone, pełne ludzi, którzy albo stracili nadzieję na lepszą przyszłość, albo zręcznie urządzili się w nowej rzeczywistości, najczęściej (jak teatralny fryzjer) stając się donosicielami i agentami nowej władzy. Bogusławski, pozbawiony złudzeń i zgorzkniały starzec idealnie pasuje do tego miasta. Staje się on „nosicielem” nie tylko duszy ówczesnej stolicy, ale też narodu jako całości, Polski, która swoje najlepsze lata i sukcesy ma dawno za sobą. Polski, która musi pogodzić się ze swoją klęską – a przynajmniej klęską dotychczasowych idei – lecz za wszelką cenę chce walczyć dalej. Los Bogusławskiego staje się mikrokosmosem losów państwa polskiego na przełomie osiemnastego i dziewiętnastego wieku.
Ale nawet bez takich porównań widać wyraźnie, że Spiró opowiada nam także o Polakach i to bez skrępowania, jakie może miałby jeszcze polski autor przy opisywaniu takich figur jak Niemcewicz, Czartoryski, Grudzińska czy inne wiodące postaci tamtej ery. Oczywiście sfery są dwie: jedna z nich to aktorzy zgromadzeni wokół Teatru Narodowego, druga to ludzie wyższych klas, liderzy narodu. Bogusławski staje się niejako łącznikiem między nimi, ale artystów z ich niegdysiejszymi patronami nie łączy już nic – jest to jeszcze jeden znak postępującego rozkładu polskiej kultury. Nad wszystkim dominuje ów duch przemijania, wszyscy pamiętają i chętnie wspominają dawne czasy, kiedy teatr przez wielkie T był ostoją polskości, gdy można w nim było wystawiać wszystkie sztuki, zarówno zagraniczne, jak i polskie, kiedy mecenat nad kulturą sprawował sam król Stanisław August Poniatowski, a magnaci szli w jego ślady. I właśnie dlatego wszyscy potrzebują Bogusławskiego, który kiedyś brylował na salonach i był znany wszystkim w stolicy. Potrzebują go, bo stanowi żywy dowód na to, jak kiedyś było dobrze i niesie ze sobą złudną nadzieję na poprawę.
No dobrze – powiecie – Bogusławski, teatr, teatr, Bogusławski. A gdzie tytułowi Iksowie? Jest z nimi pewien problem, bo wbrew pozorom nie stanowią głównego wątku książki, choć nie sposób obok nich przejść obojętnie. Musimy jednak trochę poczekać na ich pierwsze pojawienie się, a gdy wreszcie ich poznajemy (nie bezpośrednio), okazują się być zaledwie… anonimowymi krytykami teatralnymi. Zaskakująco błahe. Nic jednak nie jest tak pozorne jak moglibyśmy początkowo sądzić. Rola owych Iksów (i Ypsylonów, i innych liter alfabetu), którzy z czasem tracą na anonimowości, ale bynajmniej nie na znaczeniu, zaczyna powoli, acz nieubłaganie wpływać na życie wszystkich towarzyszy Bogusławskiego. Nie bez znaczenia jest zresztą pytanie pojawiające się w kilku miejscach powieści o to, kim są tak naprawdę Iksowie i czy przypadkiem wszyscy swoim zachowaniem nie przyczyniają się do ich istnienia.
Tu wyłania się o jeszcze jeden (spośród wielu) aspekt książki, który stał na drodze wydania jej w Polsce w latach 70. ubiegłego wieku. Jak nietrudno zauważyć (pisał o tym w eseju dołączonym do „1863” Rymkiewicz), w epoce socjalizmu każde odnoszenie się, a szczególnie krytyczne, do epoki zaborów i rosyjskiej dominacji nad Polską, było postrzegane przez pryzmat ówczesnych wydarzeń politycznych. Czy tak jest w przypadku „Iksów”? Jest to z pewnością jedna z możliwych interpretacji, której warto się przyjrzeć; szczególnie dzisiaj, gdy możemy (i powinniśmy) sobie pozwolić na nieco większy dystans zarówno do naszej dziewiętnastowiecznej, jak i dwudziestowiecznej historii. Nie przesadzałbym jednak z poszukiwaniem analogii między Rosją carską a Rosją radziecką, ani tym bardziej między poszczególnymi bohaterami przedstawionymi na kartach powieści a ich potencjalnymi odpowiednikami w wieku dwudziestym.
Wybierając taką epokę i taki tytuł dla swojej książki, Spiró chciał raczej zasygnalizować pewne ważkie problemy społeczne. Rezonują one w praktycznie każdej przedstawionej nam sytuacji, utrudniając jednocześnie jakąkolwiek ocenę bohaterów czy wydarzeń. Sam Bogusławski jest największym problemem dla czytelnika, bo choć wyjątkowo antypatyczny (patrząc na jego stosunek do matki swoich dzieci – sam przecież wzbrania się przed nazwaniem jej żoną – czy synowej), otaczany jest uwielbieniem przez kolegów-aktorów; mimo swoich lat traktowany jest przez władzę jako postać niebezpieczna, wciąż zdolna do podburzania mas. Ludzie się go boją, jak gdyby nadal był jedną z najważniejszych osób w Warszawie. Ale z drugiej strony czytając o jego fantastycznych planach odnowienia Teatru Narodowego, zdobycia pieniędzy na nową scenę czy założenia szkoły aktorskiej, nie sposób nie współczuć temu człowiekowi, który nie chce pogodzić się ze swoją starością. I w tym zawieszeniu między współczuciem a niechęcią trwamy przez całą książkę, do końca nie będąc w stanie ocenić Bogusławskiego jako postaci. To samo jednak dotyczy innych elementów: Iksowie gromadzący się regularnie w jednym z warszawskich salonów okazują się, jak ładnie ujmuje to Niemcewicz (sam zresztą będący postacią niezbyt sympatyczną), grupą idiotów pozbawionych gustu i zdolności, zachowującą swoją pozycję tylko dzięki usłużnemu stosunkowi wobec Konstantego i Nowosilcowa. Aktorom marzy się wielka sława i zapełniona sala teatralna, ale czy faktycznie na to zasługują?
Podczas lektury „Iksów” trzeba pamiętać o jednym: nie jest to powieść historyczna. Nie klasyfikuje się też jako zwykła historia obyczajowa, choć do niej ma chyba najbliżej. Ale do jakiegokolwiek gatunku byśmy nie chcieli jej przyporządkować, książka węgierskiego pisarza zasługuje na uwagę nie tylko fascynatów dziewiętnastego stulecia. Nawet jeśli miejscami fabuła zwalnia i nie mamy całkowitej pewności, dokąd zmierza. Natomiast końcówka wydaje się być napisana na szybko i znacząco odstaje od całej reszty, nie tyle pod względem stylu, co raczej jakości. Nie wpływa to jednak na całokształt tej wielowarstwowej i fascynującej powieści. Zdecydowanie polecam.
koniec
1 października 2013

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Ten okrutny XX wiek: Budowle muszą runąć
Miłosz Cybowski

29 IV 2024

Zdobycie ruin klasztoru na Monte Cassino przez żołnierzy armii Andersa obrosło wieloma mitami. Jednak „Monte Cassino” Matthew Parkera bardzo dobrze pokazuje, że był to jedynie drobny epizod w walkach o przełamanie niemieckich linii obrony na południe od Rzymu.

więcej »

Jak to dobrze, że nie jesteśmy wszechwiedzący
Joanna Kapica-Curzytek

28 IV 2024

Czym tak naprawdę jest tytułowa siła? Wścibstwem czy pełnym pasji poznawaniem świata? Trzech znakomitych autorów odpowiada na te i inne pytania w tomie esejów pt. „Ciekawość”.

więcej »

PRL w kryminale: Człowiek z blizną i milicjant bez munduru
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Szczęsny szybko zaskarbił sobie sympatię czytelników, w efekcie rok po roku Anna Kłodzińska publikowała kolejne powieści, w których rozwiązywał on mniej lub bardziej skomplikowane dochodzenia. W „Srebrzystej śmierci” Białemu Kapitanowi dane jest prowadzić śledztwo w sprawie handlu… białym proszkiem.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Z tego cyklu

Głowa anioła ożywiona duchem diabła
— Miłosz Cybowski

Wierność skrzywdzonym
— Miłosz Cybowski

Żadnych marzeń!
— Miłosz Cybowski

Ten drugi Piłsudski
— Miłosz Cybowski

Lepsze Hokkaido od Irkucka
— Miłosz Cybowski

Trudne początki
— Miłosz Cybowski

Przyczynek do historii
— Miłosz Cybowski

Praca odtwórcza
— Miłosz Cybowski

Syberyjska sielanka
— Miłosz Cybowski

Dramat postępu
— Miłosz Cybowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.