Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 czerwca 2024
w Esensji w Esensjopedii

Kornel Bracki
‹Oddaj mi moją magię›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułOddaj mi moją magię
Data wydania2000
Autor
Wydawca Baskerville
ISBN83-88203-07-X
Format197s. 144×202mm
Cena27,—
Gatunekgroza / horror
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Z dużej chmury mały deszcz
[Kornel Bracki „Oddaj mi moją magię” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Tym razem w łapki wpadł mi krajowy wyrób z gatunku literatury niesamowitej, ocierający się trochę o mistycyzm. Jest w nim mowa o odwiecznej walce Dobra ze Złem (obie te siły są upersonifikowane jako bracia), jest również miejsce na odrobinę magii i dreszczyk grozy (choć zgoła niedreszczykowo przedstawiony). A mówię o wydanej w roku 2000 książce „Oddaj mi moją magię”, autorstwa Kornela Brackiego, osoby bliżej mi nieznanej.

Jarosław Loretz

Z dużej chmury mały deszcz
[Kornel Bracki „Oddaj mi moją magię” - recenzja]

Tym razem w łapki wpadł mi krajowy wyrób z gatunku literatury niesamowitej, ocierający się trochę o mistycyzm. Jest w nim mowa o odwiecznej walce Dobra ze Złem (obie te siły są upersonifikowane jako bracia), jest również miejsce na odrobinę magii i dreszczyk grozy (choć zgoła niedreszczykowo przedstawiony). A mówię o wydanej w roku 2000 książce „Oddaj mi moją magię”, autorstwa Kornela Brackiego, osoby bliżej mi nieznanej.

Kornel Bracki
‹Oddaj mi moją magię›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułOddaj mi moją magię
Data wydania2000
Autor
Wydawca Baskerville
ISBN83-88203-07-X
Format197s. 144×202mm
Cena27,—
Gatunekgroza / horror
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Książka ta mile mnie zaskoczyła, jest bowiem zaskakująco sprawnie napisana. Język potoczysty, pomysły interesujące, dialogi żywe i bardzo prawdziwe – nic, tylko polecać. Zwłaszcza, że polskich pisarzy, którzy poprawnie klecą zdania i na dokładkę lubią fantastykę, można zliczyć praktycznie na palcach jednej ręki. Również fabuła – przynajmniej z początku – wygląda ciekawie.
Oto bowiem Krystian Wolski, mieszkający w Krakowie pisarz, chcąc w spokoju dokończyć swoją drugą powieść, wyjeżdża nad morze, do Szczytnicy. Tu wikła się w kilka znajomości, z których ta z Alfredem Mityńskim jest najdziwniejsza. Człowiek ten twierdzi bowiem, że zawarł kiedyś pakt z tajemniczym mężczyzną, dzięki czemu poznał tajniki magii. Teraz zaś nadchodzi czas wywiązania się z umowy. Krystian obiecuje Alfredowi pomóc uniknąć egzekucji warunków paktu. Nie wie jednak, przeciw jakim siłom przyjdzie mu stanąć…
Jak nadmieniłem, książkę czyta się bardzo przyjemnie i szybko – i doprawdy nie przeszkadza to, że autor praktycznie czyni z Krystiana Wolskiego swoje alter ego. Dlaczego więc nie oceniam książki wyżej? Ano – jest powód. I to dość poważny. Książka jest praktycznie pozbawiona fabuły. Innymi słowy – pierwsze 190 stron należy traktować jako rozbiegówkę dużej powieści, a ostatnie 10 – jako pospieszne zakończenie wątków – nic nie wyjaśniające i irytująco mdłe. Wątek Mityńskiego, mimo że praktycznie najważniejszy w powieści, sumarycznie zajmuje może z 10 procent książki. Reszta to plażowe romanse i dyskusje w piwnym barku, czyli – innymi słowy – zapchajdziury. O Mityńskim w końcu nic nie wiadomo i los tej postaci niespecjalnie wzrusza, choć chyba powinien, sądząc z zapowiedzi na tylnej okładce, oraz z pierwszego spotkania, które zdawało się być zwiastunem jakiejś mrocznej tajemnicy. A tu figa z makiem. Kolejne spotkania (nie tak znów liczne) są kropka w kropkę podobne do pierwszego – ani bohater, ani tym bardziej czytelnik prawie nic się z nich nie dowiaduje na temat natury umiejętności Alfreda, czy mocy tajemniczego wysłannika Zła. Po cóż więc było takie rozdmuchanie wątku? No i po cóż była umieszczona na samym początku tajemnicza scena zabójstwa spacerującej plażą kobiety?
Gdyby Bracki troszkę dłużej posiedział nad książką i ją nieco wydłużył, albo chociaż w większym stopniu zapanował nad fabułą i przestał bawić się drobnymi, niewiele znaczącymi scenkami, wyszłoby to powieści zdecydowanie na dobre. Bo warsztat autor ma naprawdę niezły. Widać jednak Polacy mają w sobie coś takiego, co nie pozwala tworzyć dzieł skończonych; już nawet nie wybitnych, a po prostu dobrych. Zawsze w którymś momencie wylezie z dzieła albo niewiedza twórcy, albo jego nadmiar chęci przy braku umiejętności, albo – najczęściej – lenistwo. Nie inaczej jest w tym przypadku. Zwyczajnie żal zaprzepaszczonej szansy…
koniec
1 marca 2002

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Nadejdzie jutro i nie będzie niczego
Joanna Kapica-Curzytek

24 VI 2024

„Z nieba spadły trzy jabłka” to przypowieść o ludzkim losie. Więcej tu pogody niż bezsilności i goryczy, nie brakuje też uśmiechu.

więcej »

Perły ze skazą: Homo homini lupus est
Sebastian Chosiński

22 VI 2024

„Stado wilków” to nostalgiczna, ale nie łzawa, opowieść o drugiej wojnie światowej, która wyszła spod ręki Wasila Bykaua, jednego z najwybitniejszych białoruskich prozaików XX wieku. Jest historią czworga partyzantów, którzy pod osłoną nocy mają dotrzeć do lazaretu w sąsiednim oddziale. Niedaleko, ale jakby na drugim końcu świata.

więcej »

PRL w kryminale: Znowu wieprzowina na obiad!
Sebastian Chosiński

21 VI 2024

Chociaż na okładce oryginalnego wydania powieści „Kim jesteś Czarny?” widnieje nazwisko Stanisława Mierzańskiego, tak naprawdę napisała ją Anna Kłodzińska. Dlaczego tym razem posłużyła się pseudonimem? Najprawdopodobniej z tego powodu, by nie mieszać czytelnikom w głowach. Jej prawdziwe nazwisko miało bowiem kojarzyć się tylko z jednym bohaterem literackim – kapitanem Szczęsnym, którego tutaj brakuje.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż autora

Ściskając w ręku kamyk zielony
— Jarosław Loretz

Kości, mnóstwo kości
— Jarosław Loretz

Gąszcz marketingu
— Jarosław Loretz

Majówka seniorów
— Jarosław Loretz

Gadzie wariacje
— Jarosław Loretz

Weź pigułkę. Weź pigułkę
— Jarosław Loretz

Warszawski hormon niepłodności
— Jarosław Loretz

Niedożywiony szkielet
— Jarosław Loretz

Puchatek: Żenada i wstyd
— Jarosław Loretz

Klasyka na pół gwizdka
— Jarosław Loretz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.