Nie zawsze to, co leciwe musi być złe. Doskonałym przykładem jest „Przewodnik zakochanych” M. A. Zawadzkiego – wciągająca, pasjonująca i jakże pouczająca lektura, po którą powinien sięgnąć każdy poszukujący idealnej połowicy mężczyzna.
Niezbędnik mężczyzny
[M.A. Zawadzki „Przewodnik zakochanych” - recenzja]
Nie zawsze to, co leciwe musi być złe. Doskonałym przykładem jest „Przewodnik zakochanych” M. A. Zawadzkiego – wciągająca, pasjonująca i jakże pouczająca lektura, po którą powinien sięgnąć każdy poszukujący idealnej połowicy mężczyzna.
M.A. Zawadzki
‹Przewodnik zakochanych›
Niewiele wiemy o samym autorze, który poza tą jedną książką, opublikowaną po raz pierwszy w 1903 roku w Warszawie, nie wydał żadnych dodatkowych poradników (czym, co warto nadmienić, pozytywnie wyróżnia się na tle wielu innych pisarzy, którzy zdają się mieć mnóstwo do powiedzenia na każdy temat). Sam „Przewodnik” jest to dzieło ciekawe i pouczające, zapewniające cały szereg rzeczowych porad, zarówno teoretycznych (związanych z odpowiednim wyborem kobiety, która przy odrobinie starań może stać się przyszłą żoną), jak i praktycznych (czyli jak prowadzić rozmowę, jak najlepiej się zaprezentować, jak, od początkowego zainteresowania, doprowadzić do upragnionego małżeństwa).
Książka została podzielona na trzy części, z których najciekawsza i najobszerniejsza jest część pierwsza („Jak zdobyć szczęście w miłości i powodzenie u kobiet”), dwie pozostałe („Przykłady rozmówek w poszczególnych okolicznościach towarzyskich” i „Listy miłosne”) zaś stanowią wart uwagi dodatek dla tych, którym kreatywności nie staje, a przy tym znakomicie ilustrują niektóre błędy oraz godne pochwały zachowania, o których wspomina autor.
Początek ma charakter teoretyczny. Zwraca w nim Zawadzki uwagę na rolę kobiety w towarzystwie, podkreślając, że nie tylko „każdy wielki człowiek, o którym nam dzieje mówią, każdy wielki mąż stanu, artysta, poeta miał swoją »wybraną«, która wpływała na jego czyny i twórczość”, ale, co równie ważne, iż „mądra, rozsądna kobieta nie straci nigdy wpływu nad swem »panem i towarzyszem«”. Jednocześnie podkreśla autor zalety powściągliwości, jaką cechować powinien się kawaler wobec kobiety: „nie powinien [mężczyzna] zapominać o swej przewadze umysłowej i fizycznej, ale z przewagi tej nie wolno mu prawie nigdy korzystać”.
Po tych ogólnych uwagach wstępnych przechodzi autor do bardziej konkretnych obserwacji, sugerując każdemu młodemu a poważnemu mężczyźnie, by unikał lokowania swojej miłości w artystkach i aktorkach. Zamiast tego, jak nawołuje w jednym z podtytułów, należy szukać „zacnych kobiet”. Przyzwoity mężczyzna (a nie można mieć wątpliwości, że tylko tacy mogą sięgnąć po tę pozycję) zasługuje na przyzwoitą kobietę, to jest „oddaną całem sercem i duszą swoim obowiązkom, spełniającą swoje powinności cierpliwie i łagodnie, umiejącą przystosować się do warunków, a przede wszystkim kobietę, na której życiu i przeszłości nie ma cienia”. Ta ostatnia cecha liczy się dla Zawadzkiego równie mocno, co wszystkie inne, bowiem błędy młodości czy błędy miłości w przeszłości kobiety prędzej czy później zemszczą się na mężczyźnie.
Bardzo konkretnie zapatruje się autor również na zmysł artystyczny kobiety, który winien objawiać się w gustownym urządzeniu mieszkania, dbałości o swoją osobę i zainteresowaniu sztuką, ale już nie w czynnej działalności artystycznej. Jak radzi Zawadzki: „Niech więc twoja żona czyta – lecz niech sama, broń Boże, nie pisze! Niech lubi i zna się na muzyce i teatrze – lecz poza amatorskiem domowem graniem na fortepianie niech nie marzy o laurach wirtuozostwa na publicznych koncertach lub amatorskich scenach!” Mezalianse wszelkiego rodzaju są bardzo rzeczowo odradzane, bo, choć miłość przeszkody pokonać potrafi, przekonanie, że jedynie „równy z równym” jest w stanie wejść w długotrwały i szczęśliwy związek, stanowi jedną z wielu celnych obserwacji zamieszczonych w książce.
Jest to jednak wciąż teoria, po której wreszcie możemy przeczytać nieco więcej porad praktycznych związanych z zawiązywaniem stosunków z panną, nawiązywaniem relacji z jej rodzicami oraz niewątpliwie drażliwymi, ale nieuniknionymi rozmowami na temat planowanego związku. Równie praktyczny jest wydźwięk kolejnego rozdziału („O stosownem ubieraniu się odpowiednio do okoliczności”), w którym to autor skupia się na rzeczach związanych z ubiorem i ogólną prezencją mężczyzny. I tu znajdziemy wiele istotnych i jakże aktualnych spostrzeżeń, jak choćby krytykę zbytniej dbałości o swój wygląd u mężczyzn: „używanie jakichś pomad na włosy, fiksatoarów do wąsów, czernienie się, fryzowanie itp. zabiegi upiększające – są śmieszne i nieodpowiednie męskiej godności”. Nie inaczej jest w rozdziale szóstym, który dokładniej omawia, jak należy zachować się w towarzystwie, czyli: unikać rozmów o polityce, wierze i przekonaniach, nie trzymać się uparcie swojego zdania.
Część druga i trzecia książki prezentują się całkiem dowcipnie i, jako się rzekło, przedstawiają szereg przykładów zachowań chwalonych oraz ganionych przez autora: od karygodnych, zbyt nachalnych pytań o sprawy, o których rozmawiać mogą jedynie małżonkowie (a i to nie zawsze), po bardziej pozytywne próby nawiązania dialogu i znalezienia z panną na wydaniu wspólnego języka i wspólnych zainteresowań. Nie mniej interesująco przedstawiają się przykłady listów miłosnych. Nie powinien nas zniechęcić fakt, że dziś nikt już listów nie pisze, bo w przykładach przedstawionych przez Zawadzkiego znajdziemy bardzo wiele naprawdę ładnych i czułych sformułowań (w przypadku listownego ubiegania się o rękę), a także grzecznych, ale jakże stanowczych zwrotów (kiedy chodzi o zerwanie). Znakomitym przykładem jest tu list zatytułowany przez autora „Maszynista zrywa”, który zdecydowanie warto przytoczyć in extenso:
Wybacz, że zwracając Ci pierścionek, powiem prosto, co myślę: nie jesteśmy dla siebie. Pani masz inne zapatrywania na świat i inne wymagania, a ja inne. Jestem człowiekiem pracy i tego się nie wstydzę – Pani pragniesz życia salonowego i zbytków. Podczas gdy ja bym jeździł na twardej, rozpalonej maszynie, Pani byś chciała jeździć w powozie miękko wysłanym na bale! Nie! To tak być nie może! Bądź zdrowa i zapomnij o mnie. Maszyna już czeka na mnie.
I choć minęło bardzo wiele czasu od pierwszego wydania „Przewodnika”, decyzję o jego wznowieniu należy uznać za bardzo na czasie. Zdecydowanie polecam.