„Ostatnia z rodu” to esej historyczny poświęcony Annie Jagiellonce. Warto po niego sięgnąć, nie tylko dlatego, że w tym roku przypada okrągła rocznica jej urodzin.
Ludzka i uprzejma jak żadna w świecie królewna
[Paweł Jasienica „Ostatnia z rodu” - recenzja]
„Ostatnia z rodu” to esej historyczny poświęcony Annie Jagiellonce. Warto po niego sięgnąć, nie tylko dlatego, że w tym roku przypada okrągła rocznica jej urodzin.
Paweł Jasienica
‹Ostatnia z rodu›
Jakże miło się przekonać, że twórczość wybitnego pisarza historycznego Pawła Jasienicy (wł. Leona Lecha Beynara, ur. 1909, zm. 1970) nie starzeje się ani trochę i jest wznawiana. Szczyt popularności tego autora przypadł na ostatnią dekadę PRL-u – wówczas chętnie czytano najbardziej znane jego cykle: „Polska Piastów”, „Polska Jagiellonów” oraz „Rzeczpospolita obojga narodów”. Pisząc o czasach dawnych, autor „między wierszami” przedstawiał swoje rozumienie historii, bardzo dalekie od obowiązującej wtedy linii marksistowskiej. Było to powodem jego problemów z cenzurą – w latach 1968-70 obowiązywał zakaz publikacji jego książek.
Niniejsza książka, poświęcona ostatniej w historii Polski królowej z rodu Jagiellonów ukazała się po raz pierwszy w 1965 roku. Obecne wznowienie ukazuje się w szczególnym momencie: w październiku tego roku przypada pięćsetlecie urodzin Anny Jagiellonki. Jak przedstawiały się jej losy jako córki Zygmunta Starego i królowej Bony oraz jako siostry Zygmunta Augusta? Jakie okoliczności wyniosły ją na królewski tron? Między innymi o tym dowiemy się, sięgając po „Ostatnią z rodu”.
Nie jest to, jak pisałam wcześniej, biografia, dlatego też opowieść o życiu Anny Jagiellonki toczy się tutaj nieliniowo i przede wszystkim w bardzo szerokim, wielowymiarowym kontekście. Tu daje znać o sobie ogromna erudycja Pawła Jasienicy oraz jego wielka kultura słowa i łatwość prowadzenia wartkiej, absorbującej narracji. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że Anna Jagiellonka wcale nie jest w tej książce pierwszoplanową postacią. Ale jeśli przyjrzymy się bliżej, nietrudno dostrzec, że wszystkie opisywane przez autora wydarzenia są bezpośrednio powiązane z jej postacią.
Jaka była Anna Jagiellonka? Zachował się jej opis autorstwa wenecjanina Hieronima Lippomano: „Jest miernego wzrostu, płeć ma białą, jak prawie wszystkie Polki, jest bardzo przyjemna i mówi wybornie po włosku… Ludzka i uprzejma jak żadna w świecie królewna, odznacza się licznymi zaletami, dla których nawet heretycy ją szanują” (s. 119). Osoba królowej Anny jest na ogół postrzegana przez pryzmat jej, delikatnie mówiąc, przeciętnej urody, jakby tylko to było jedyną wartością kobiety. Dlatego też podczas lektury „Ostatniej z rodu” warto przekonać się, że Anna miała przede wszystkim bogatą osobowość, siłę charakteru i wielkie zdolności. Czy chciała i mogła je wykorzystać – to już inna sprawa. Autor wyraża tutaj swoje zdanie bardzo dobitnie.
W lekturze „Ostatniej z rodu” można zanurzyć się bez reszty i odkryć, jak wspaniale ożywają tu dawne czasy i ludzie – ówcześni aktorzy na scenie historii. Można sporo się dowiedzieć na temat dawnych realiów i zwyczajów, także tych dotyczących życia codziennego. (Czy ktoś z nas zdawał sobie sprawę na przykład, że po wprowadzeniu kalendarza gregoriańskiego ginęli protestujący przeciwko niemu ludzie?)… Ale bodaj najbardziej imponująca jest szerokość spojrzenia autora na toczące się wydarzenia: Paweł Jasienica zawsze postrzega je z perspektywy historii całej Europy, nie tracąc przy tym z oczu tego, co działo się w poszczególnych krajach, szczególnie tych sąsiadujących z Polską. Dzięki temu widzimy, jak imponujące i wielorakie były międzynarodowe powiązania naszego kraju – i to na setki lat przed członkostwem w Unii Europejskiej.
Z drugiej strony, jest to także smutna lektura, podczas której przyglądamy się, jak rok po roku, dekada po dekadzie, upada dynastia Jagiellonów. Był to jak widzimy dzisiaj, początek końca Rzeczpospolitej Polskiej i Wielkiego Księstwa Litewskiego, przekształconych wkrótce w Rzeczpospolitą Obojga Narodów. Wydarzyło się to w następstwie splotu różnych okoliczności, podejmowanych takich, a nie innych decyzji, których konsekwencje autor wspaniale potrafi tu z różnych stron naświetlić. Dzięki niemu jesteśmy też w stanie dostrzec, jak wiele w historii ma do powiedzenia… genetyka, biologia czy też medycyna. Tak było w przypadku ostatniej, trzeciej żony Zygmunta Augusta, która podobnie jak jego pierwsza żona (a jej siostra) chorowała na epilepsję. Nie wierzmy w to, że Habsburgowie „przypadkowo” zapomnieli o tym fakcie powiadomić króla, rozpaczliwie próbującego zapewnić ciągłość swojej dynastii…
„Ostatnia z rodu” nie tylko przechodzi z powodzeniem próbę czasu, ale też możemy znaleźć tu wątki nabierające nowej, szczególnej aktualności w świetle ostatnich wydarzeń. Mam tu na myśli Ukrainę. U Pawła Jasienicy możemy przeczytać, że pod koniec XVI wieku pisano o niej jako o osobnej prowincji, mającej – jak ujmuje to autor – „własne oblicze” i będącej „odrębną osobowością dziejową”. Dawniej można było w tych słowach doszukać się gry autora z PRL-owską cenzurą. Dzisiaj również widzimy, że tej historycznej prawdy Ukraina broni dzisiaj w jakże dramatyczny sposób. A jeszcze skoro o cenzurze mowa, mamy w książce wspaniałe opisy świetności ówczesnego Gdańska. Wszystko wskazuje na to, że autor nie mógł napisać wprost, iż miasto swój rozkwit zawdzięczało przynależności od końca XIV wieku do Hanzy, ponadnarodowego związku kupców.
Esej Pawła Jasienicy pozwala nam na niezapomnianą podróż w czasie do Polski epoki renesansu, którego realia są tutaj jakże bogato nakreślone. W „Ostatniej z rodu” możemy się z całą mocą przekonać, że za wydarzeniami historycznymi zawsze kryją się ludzie i ich konkretne decyzje. Tak było również w przypadku Anny Jagiellonki. Spojrzenie autora na jej sylwetkę nie jest bynajmniej przestarzałe, jednak uświadamia nam przy okazji, że jej postać i dokonania czekają na bardziej współczesne ujęcie, z zaakcentowaniem tego, co nazywamy dzisiaj „siłą kobiet”.