Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 29 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Peter Ackroyd
‹Sprzysiężenie Dominus›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSprzysiężenie Dominus
Tytuł oryginalnyThe Clerkenwell Tales
Data wydania11 kwietnia 2006
Autor
PrzekładTomasz Bieroń
Wydawca Zysk i S-ka
ISBN83-7298-779-3
Format210s. 125×195mm
Cena29,90
Gatunekhistoryczna
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

W labiryncie średniowiecznego Londynu
[Peter Ackroyd „Sprzysiężenie Dominus” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Choć „Sprzysiężenie Dominus” Petera Ackroyda nie jest książką stricte historyczną, sięgając po nią warto wiedzieć nieco więcej o losach Anglii w końcu XIV wieku. O rozdzierających angielski Kościół problemach i toczącej się bezpardonowej walce o władzę pomiędzy Ryszardem II a przyszłym królem Henrykiem IV. Wówczas, gwarantuję, przyjemność z lektury będzie znacznie większa.

Sebastian Chosiński

W labiryncie średniowiecznego Londynu
[Peter Ackroyd „Sprzysiężenie Dominus” - recenzja]

Choć „Sprzysiężenie Dominus” Petera Ackroyda nie jest książką stricte historyczną, sięgając po nią warto wiedzieć nieco więcej o losach Anglii w końcu XIV wieku. O rozdzierających angielski Kościół problemach i toczącej się bezpardonowej walce o władzę pomiędzy Ryszardem II a przyszłym królem Henrykiem IV. Wówczas, gwarantuję, przyjemność z lektury będzie znacznie większa.

Peter Ackroyd
‹Sprzysiężenie Dominus›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSprzysiężenie Dominus
Tytuł oryginalnyThe Clerkenwell Tales
Data wydania11 kwietnia 2006
Autor
PrzekładTomasz Bieroń
Wydawca Zysk i S-ka
ISBN83-7298-779-3
Format210s. 125×195mm
Cena29,90
Gatunekhistoryczna
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Peter Ackroyd dał się już poznać polskim czytelnikom z kilku udanych powieści o historycznej proweniencji. Najciekawszą z nich były jak do tej pory „Rękopisy Platona”, kto jednak wie, czy wydane w ubiegłym roku „Sprzysiężenie Dominus” nie zdetronizuje książki, której bohaterem był żyjący w przyszłości londyński orator wzorowany na słynnym greckim filozofie. O ile jednak „Rękopisy…” były raczej luźną wariacją na temat starożytności, o tyle „Sprzysiężenie…” jest mocno osadzone w historii Anglii końca XIV wieku. Sam autor przyznał zresztą, że jego książka zapewne nigdy by nie powstała, gdyby nie fascynacja XIV-wiecznymi „Opowieściami kanterberyjskimi” Geoffreya Chaucera1). Z dzieła angielskiego poety, filozofa, dyplomaty i podróżnika Ackroyd zaczerpnął nie tylko szkatułkową budowę (każdy rozdział to w zasadzie opowieść przedstawiona przez inną postać), ale również konkretnych bohaterów i język, jakim się oni posługują. Stylizacja na staroangielski jest zresztą jedną z najmocniejszych stron powieści. Spieszę jednak z uspokojeniem – autor i tłumacz nie przesadzili w tym względzie, więc nie będzie konieczności czytania książki ze słownikiem w ręku.
Akcja „Sprzysiężenia…” rozgrywa się w Londynie w 1399 roku. Trwała jeszcze wtedy wojna stuletnia pomiędzy Francją a Anglią, choć akurat w tym czasie oba państwa bardziej zainteresowane były rozwiązywaniem swoich problemów wewnętrznych aniżeli ostatecznym rozprawieniem się z groźnym rywalem. W Anglii głośno było wówczas o sekcie lollardów, która powstała z inspiracji profesora teologii na uniwersytecie w Oksfordzie, Jana Wiklefa2). Lollardowie głosili poglądy bliskie późniejszym protestantom – sprzeciwiali się bogactwu Kościoła i krytykowali prymat papieża w świecie katolickim. Ich radykalizm współgrał z przekonaniami nie tylko plebsu, ale także wielu światlejszych duchownych, którzy – dostrzegając zepsucie kleru – obawiali się, że brak reform prędzej czy później doprowadzi do groźnej rewolty. Lollardowie nie dawali zresztą o sobie zapomnieć – podpalali kościoły i atakowali duchownych, terroryzując tym samym ludność Londynu. Psychoza, która ogarnęła wówczas londyńczyków, jest zresztą obecna na kartach powieści Ackroyda – praktycznie każdy wrogi wobec Kościoła akt bohaterowie książki natychmiast przypisują członkom sekty. Czy słusznie? Jak się szybko okazuje – nie zawsze. Zza pleców lollardów wyłania się bowiem zupełnie inna organizacja, znacznie bardziej zakonspirowana i stawiająca sobie trochę inne cele do osiągnięcia. Tą organizacją jest tytułowe sprzysiężenie Dominus3).
Bohaterów powieści jest tylu, ile jest krótkich rozdziałów (czy też „opowieści”, jak chce autor) ją tworzących – dwudziestu dwóch. Każdy z nich zna z autopsji tylko część opisywanych wydarzeń; każdy też przedstawia swoją własną wersję. Dopiero zebrane w całość i ułożone we właściwych miejscach epizody pozwalają rozwikłać postawioną przed czytelnikami zagadkę. To z nich dowiadujemy się o pewnej mniszce z klasztoru w Clerkenwell, siostrze Clarice, która przeżywa objawienia zapowiadające nadejście w niedalekiej przyszłości Sądu Ostatecznego. Jak często w takich sytuacjach bywa, opinie są podzielone – część uznaje ją za wariatkę, część za prorokinię. Jakby tego było mało, Londynem wstrząsają niewyjaśnione tragiczne zdarzenia: ktoś podpala kaplice św. Jana i św. Grobu oraz morduje skrybę w katedrze św. Pawła. Kiedy wszyscy spodziewają się następnych katastrof, do stolicy docierają inne hiobowe wieści – tym razem o buncie księcia Henryka Bolingbroke’a4), który zamierza doprowadzić do obalenia króla Ryszarda II. Nie zdradzę żadnej tajemnicy – wiedzą przecież o tym wszyscy, którzy interesują się historią Anglii epoki schyłkowego średniowiecza – jeśli dodam, że bunt ten zakończy się sukcesem i książę Bolingbroke zasiądzie ostatecznie na tronie angielskim jako Henryk IV Lancaster. Ciekawostką jest fakt, że jego bunt autor powieści wiąże właśnie z działaniami sprzysiężenia Dominus5). Na czym ta współpraca zdaniem Ackroyda polegała, zdradzić już jednak nie mogę – zbyt ważne jest to dla powieści.
„Sprzysiężenie Dominus” nie jest lekturą łatwą, ale za to przyjemną. Mnogość bohaterów i wątków sprawia, że czytając powieść Brytyjczyka, nie sposób się nudzić. Mimo stylizacji na średniowieczne dzieło Chaucera jest to powieść na wskroś nowoczesna – szybkie tempo i częste zwroty akcji czynią ze „Sprzysiężenia…” historyczno-przygodowy thriller z teologiczno-filozoficzną podstawą. Co ciekawe jednak, autor tak prowadzi narrację, że szybko okazuje się, iż kluczowe dla każdej książki sensacyjnej czy kryminalnej pytanie „kto zabił?” schodzi na dalszy plan, a czytelnik dużo bardziej staje się zainteresowany wewnętrznymi rozgrywkami w szeregach przeciwników króla Ryszarda II. Do ostatniej chwili również nie wiemy, jaką rolę w opisywanych wydarzeniach odgrywa siostra Clarice, mniszka z Clerkenwell, od której cała opisana przez Ackroyda historia się zaczęła. „Sprzysiężenie…” może przywodzić na myśl „Kod Leonarda da Vinci” Dana Browna (vide rozłam w Kościele, sekty religijne, tajna organizacja, której członkowie nie wahają się przed popełnieniem zbrodni) – nie da się jednak ukryć, że jest książką znacznie inteligentniejszą, bardziej wyrazistą. Kiedy autor prowadzi nas ulicami średniowiecznego Londynu, niemal namacalnie wyczuwamy smród panujący na ulicach miasta6) i nie jest nam wcale do tego potrzebna bogata wyobraźnia. Stąd już tylko krok do stwierdzenia, że Ackroyd jest też znacznie lepszym od Browna pisarzem. Mimo to nie mogę pozbyć się denerwującego wrażenia, że końcówka powieści wymknęła się autorowi spod kontroli – w ostatniej opowieści napięcie nagle siadło, co nieco rozczarowuje, biorąc pod uwagę, że wcześniej Ackroyd bardzo starannie budował piramidę strachu. Zabrakło kropki nad „i”. Jednak może właśnie dzięki temu stępieniu ostrza w zakończeniu udało się pisarzowi zachować wierność wydarzeniom historycznym.
koniec
17 maja 2007
1) Geoffrey Chaucer zmarł w 1400 roku (mając wówczas około 57 lat; „około”, ponieważ data urodzenia pisarza nie jest stuprocentowo pewna), tymczasem akcja powieści Ackroyda została umieszczona w Londynie w roku 1399.
2) Jan Wiklef (a właściwie John Wycliffe) zmarł piętnaście lat wcześniej, w 1384 roku. Pod koniec XIV wieku wciąż jednak o nim pamiętano. Nauki Wiklefa miały bowiem ogromny wpływ między innymi na poglądy czeskiego reformatora religijnego Jana Husa. Obaj panowie zostali zresztą potępieni przez sobór w Konstancji (1414-1418), który wyklął Wiklefa. Hus miał mniej szczęścia – został nie tylko potępiony, ale również skazany na śmierć i stracony.
3) Nieco więcej dowiadujemy się o tej organizacji z autorskich przypisów, choć nawet Ackroyd nie ukrywa, że wciąż jest ona dla historyków wielką zagadką. Jak długo istniała? Jakie były jej późniejsze cele? Na te pytania zadowalających odpowiedzi na razie nie ma.
4) Z akcją powieści nie ma to wprawdzie wiele wspólnego, ale warto wspomnieć, że losy księcia Henryka splotły się również z dziejami Polski i Litwy. W 1390 roku książę postanowił wziąć udział w wyprawie krzyżowej. Jako że na Bliski Wschód, do Grobu Pańskiego, wtedy się już nie wyprawiano, wszedł on w układ z Krzyżakami i u boku rycerzy zakonnych szturmował Wilno. Mimo że angielscy łucznicy walczyli dzielnie, miasto zdołało się obronić. Henryk zrezygnował z dalszej walki i via Królewiec powrócił do ojczyzny.
5) Król Ryszard II został zmuszony przez księcia Henryka do abdykacji i uwięziony we wrześniu 1399 roku; zmarł niespełna pięć miesięcy później (choć pojawiły się również głosy, że został zamordowany). Nie mniej niechlubny koniec spotkał autora „Opowieści kanterberyjskich”, Geoffreya Chaucera, który – w tym samym roku co król Ryszard – zginął w niewyjaśnionych okolicznościach: albo zabili go wrogowie obalonego władcy, albo zwolennicy jego następcy. Przynajmniej taką wersję wydarzeń przedstawił Terry Jones (znany głównie jako współtwórca Monty Pythona) w wydanej w Anglii przed czterema laty książce „Who murdered Chaucer? A Medieval Mystery”. Ackroyd zapewne już znał tę książkę, pisząc „Sprzysiężenie Dominus”.
6) W średniowieczu do higieny nie przywiązywano większej wagi. Nieczystości, resztki jedzenia, wszelkie brudy w miastach wyrzucano często wprost na ulice. Musimy też pamiętać o tym, że w XIV wieku Europę dodatkowo nawiedzały epidemie dżumy. Ta najtragiczniejsza w skutkach miała miejsce w połowie XIV stulecia (1348-1352) i spowodowała śmierć jednej trzeciej ludności Europy. W drugiej połowie wieku dżuma wracała czterokrotnie, ale jej zasięg był już na szczęście znacznie mniejszy.

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Jak to dobrze, że nie jesteśmy wszechwiedzący
Joanna Kapica-Curzytek

28 IV 2024

Czym tak naprawdę jest tytułowa siła? Wścibstwem czy pełnym pasji poznawaniem świata? Trzech znakomitych autorów odpowiada na te i inne pytania w tomie esejów pt. „Ciekawość”.

więcej »

PRL w kryminale: Człowiek z blizną i milicjant bez munduru
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Szczęsny szybko zaskarbił sobie sympatię czytelników, w efekcie rok po roku Anna Kłodzińska publikowała kolejne powieści, w których rozwiązywał on mniej lub bardziej skomplikowane dochodzenia. W „Srebrzystej śmierci” Białemu Kapitanowi dane jest prowadzić śledztwo w sprawie handlu… białym proszkiem.

więcej »

Studium utraty
Joanna Kapica-Curzytek

25 IV 2024

Powieść czeskiej pisarki „Lata ciszy” to psychologiczny osobisty dramat i zarazem przejmujący portret okresu komunizmu w Czechosłowacji.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż twórcy

Geniusz czy fantasta?
— Joanna Kapica-Curzytek

Ani słowa więcej
— Wojciech Gołąbowski

Tegoż autora

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
— Sebastian Chosiński

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński

Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński

Z widokiem na Manhattan
— Sebastian Chosiński

Duńczyk, który gra po amerykańsku
— Sebastian Chosiński

Awangardowa siła kobiet
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.