Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 1 lipca 2024
w Esensji w Esensjopedii

Nathan Constantine
‹Historia kanibalizmu›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułHistoria kanibalizmu
Tytuł oryginalnyA History of Cannibalism
Data wydania20 listopada 2007
Autor
PrzekładPaulina Głuchowska
Wydawca Bellona
ISBN978-83-11-10871-4
Format240s. 130×200mm
Cena29,—
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Zjeść bliźniego swego…
[Nathan Constantine „Historia kanibalizmu” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Kanibalizm to wciąż w kulturze europejskiej temat tabu, o czym przekonują reakcje społeczne na pojawiające się co jakiś czas doniesienia mediów o ujawnionych przypadkach tego procederu. Autorom piszącym o ludożerstwie trudno zachować dystans do podjętego przez nich tematu. Tym bardziej docenić należy starania brytyjskiego badacza i beletrysty Nathana Constantine’a, który w swojej „Historii kanibalizmu” postanowił bliżej przyjrzeć się temu zjawisku na przestrzeni dziejów.

Sebastian Chosiński

Zjeść bliźniego swego…
[Nathan Constantine „Historia kanibalizmu” - recenzja]

Kanibalizm to wciąż w kulturze europejskiej temat tabu, o czym przekonują reakcje społeczne na pojawiające się co jakiś czas doniesienia mediów o ujawnionych przypadkach tego procederu. Autorom piszącym o ludożerstwie trudno zachować dystans do podjętego przez nich tematu. Tym bardziej docenić należy starania brytyjskiego badacza i beletrysty Nathana Constantine’a, który w swojej „Historii kanibalizmu” postanowił bliżej przyjrzeć się temu zjawisku na przestrzeni dziejów.

Nathan Constantine
‹Historia kanibalizmu›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułHistoria kanibalizmu
Tytuł oryginalnyA History of Cannibalism
Data wydania20 listopada 2007
Autor
PrzekładPaulina Głuchowska
Wydawca Bellona
ISBN978-83-11-10871-4
Format240s. 130×200mm
Cena29,—
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Kanibalizm to – według „Słownika wyrazów obcych i zwrotów obcojęzycznych” Władysława Kopalińskiego – pożeranie osobników własnego gatunku. W przyrodzie praktyka ta jest bardzo rozpowszechniona wśród ryb, płazów, ptaków, owadów oraz niektórych ssaków. Wiadomo również, że od spożywania swoich bliźnich ani w przeszłości, ani też w czasach nam współczesnych nie stronił także człowiek. Ciekawa jest zresztą etymologia pojęcia kanibalizmu, które zawdzięcza swe powstanie Karaibom, czyli dawnym mieszkańcom północnych obszarów Ameryki Południowej oraz Wielkich Antyli, nazywanych przez Hiszpanów „caribal”. Określenie to dało z kolei początek hiszpańskiemu „canibal”, oznaczającemu ludożercę. Nie trzeba chyba dodawać, czym owa indiańska ludność, której nieliczni potomkowie zamieszkują dzisiaj między innymi Gujanę, Wenezuelę, Kolumbię, Surinam i północ Brazylii, zasłużyła sobie na to miano?… Dość powiedzieć, że dla przybyłych w XVI wieku do Ameryki Południowej europejskich kolonizatorów ludożerstwo uprawiane przez Karaibów było wielkim szokiem. I jednym z pretekstów do eksterminacji indiańskich plemion.
Nathan Constantine – powieściopisarz oraz autor prac popularnonaukowych z dziedziny kultury, antropologii, historii i polityki – postanowił spojrzeć na problem kanibalizmu znacznie szerzej. Przede wszystkim, co było zapewne najtrudniejsze, pozbył się uprzedzeń, dzięki czemu mógł zachować względny obiektywizm przy opisywaniu kolejnych przykładów ludożerstwa i będącej jego wariantem nekrofagii (czyli praktyki zjadania martwych ciał). Nie tylko prześledził rozwój tego zjawiska na przestrzeni dziejów – od starożytności aż do czasów współczesnych – ale dodatkowo umieścił je w konkretnym kontekście historycznym i kulturowym. Dla „cywilizowanych” Europejczyków, którzy w XVI wieku wybrali się za Atlantyk, aby dokonać kolonizacji odkrytego zaledwie kilkadziesiąt lat wcześniej Nowego Świata, powszechność kanibalizmu wśród zamieszkujących Amerykę Południową Indian była szokiem i prawdziwą aberracją. Podobnie zresztą reagowali inni europejscy globtroterzy, stykając się z tym zjawiskiem w innych regionach świata – w Oceanii (wśród Papuasów na Nowej Gwinei, Polinezyjczyków, Maorysów, jak również Hawajczyków, którzy zasłynęli tym, że podczas uczty spożyli słynnego angielskiego podróżnika Jamesa Cooka) bądź w Afryce (chociażby wśród ludzi-leopardów z Sierra Leone czy też plemion nigeryjskich i kenijskich).
Trudno było Europejczykom zrozumieć wyjaśnienia tubylców powołujących się na argumenty czerpane wprost z natury. Constantine przytacza wypowiedź pewnego francuskiego lekarza, który wdał się w dyskusję na temat ludożerstwa z jednym z maoryskich wodzów. Ten wyłuszczył zdziwionemu „żabojadowi” następującą prawdę: „(…) ryby jedzą ryby, psy jedzą psy, ptaki jedzą ptaki. Nawet bogowie zjadają się nawzajem. Dlaczego więc ludzie nie mieliby się zjadać?”. Opisując ludożerstwo pozaeuropejskie, brytyjski badacz dużo miejsca poświęca kontekstowi kulturowemu tego zjawiska, przyglądając się bliżej wierzeniom i rytuałom religijnym, które nie tylko dopuszczały praktyki kanibalistyczne, ale wręcz je nakazywały. Jakkolwiek dzisiaj jesteśmy jeszcze w stanie zrozumieć – co nie jest jednak jednoznaczne z usprawiedliwieniem podobnych praktyk – nekrofagię będącą aktem zemsty na pokonanym wrogu (co zdarzało się notorycznie na Nowej Gwinei i Wyspie Wielkanocnej), o tyle trudno przyzwyczaić nam się do myśli, że można zjeść drugiego człowieka po śmierci tylko po to, aby okazać mu w ten sposób… szacunek (co czynili chociażby Wari zamieszkujący Puszczę Amazońską).
Aby jednak zmącić nieco spokój naszej duszy, w dalszych partiach książki Constantine przytacza przykłady kanibalizmu, którego już nie tylko ofiarami, ale i sprawcami były osoby cywilizowane, nierzadko chrześcijanie. Prawdą jednak jest, że – jeśli już do takich przypadków dochodziło – zdarzało się to w sytuacjach ekstremalnych, np. podczas katastrof morskich i lotniczych bądź też klęsk żywiołowych (vide epidemii głodu, jak ta na Ukrainie, wywołana sztucznie na rozkaz Stalina w latach 30. XX wieku). W tym rozdziale autor nie mógł pominąć tragedii, która przytrafiła się w ostatnich miesiącach 1972 roku urugwajskiej drużynie rugby. Zawodnicy podróżujący samolotem na mecz do Chile rozbili się w Andach i przez siedemdziesiąt dni czekali na pomoc. Część z nich przeżyła tylko dlatego, że zdecydowała się jeść surowe mięso swoich zmarłych towarzyszy. Jak się okazuje, podobnych wypadków w przeszłości nie brakowało – jeśli ktoś w takich sytuacjach przeżył, to jedynie dlatego, że potrafił stłumić w sobie wyrzuty sumienia i zmusić się do kanibalizmu. Jeszcze bardziej wstrząsające wrażenie robią jednak rozdziały poświęcone współczesnym ludożercom – seryjnym mordercom, którzy nierzadko zabijali swoich bliźnich po to tylko, by skosztować ich mięsa. Większość tych odrażających postaci jest znana; trafiła bowiem do popkultury jako bohaterowie książek i filmów. Są wśród nich m.in.: nazywany „rzeźnikiem z Hanoweru” Fritz Haarmann i jego krajan – wampir z Düsseldorfu – Peter Kurten; Amerykanie Albert Fish, Ed Gein, Ed Kemper, Gary Heidnik, Stanley Baker, Jeffrey Dahmer; Brytyjczyk John Haigh; Ukrainiec Andriej Czikatiło, nazwany „rzeźnikiem z Rostowa”; wreszcie pochodzący z azjatyckiej części Rosji Mikołaj Dżumagaliew. Tę wcale niekrótką listę zwyrodnialców zamyka człowiek, którego nazwisko pojawiało się w całej światowej prasie jeszcze kilka lat temu – Armin Meiwes, kanibal z Rothenburga. W 2001 roku zabił on, a następnie poćwiartował i zjadł mężczyznę, który odpowiedział na jego internetowy anons. Wyrok wydany trzy lata później brzmiał: za nieumyślne spowodowanie śmierci – osiem i pół roku więzienia. Okolicznością łagodzącą był fakt, że ofiara Meiwesa… chciała być zjedzona.
Choć tytuł opracowania Constantine’a brzmi „Historia kanibalizmu”, książka nie ma charakteru ściśle naukowego. To raczej pisana w sposób typowo dziennikarski publicystyka, której autor nie stroni od licznych dygresji i uszczypliwości wobec opisywanych zdarzeń i osób. Brytyjczyk nie zachowuje także chronologii opisywanych wydarzeń; poszczególne epizody łączy tematycznie. W niczym to jednak nie przeszkadza – tym bardziej, że opisywane przezeń zjawisko rozpatrywać należy w tak wielu kontekstach, iż obranie innego (czytaj: rygorystycznie chronologicznego) sposobu jego prezentacji jedynie zagmatwałoby ogólny obraz, zamiast cokolwiek wyjaśnić. Mimo dość luźnego stylu narracji, w żadnym wypadku nie można napisać, że jest to lektura lekka, łatwa i przyjemna. Wręcz przeciwnie – osoby wrażliwe nie powinny po nią sięgać. Chyba że podoba im się perspektywa kilku bezsennych nocy…
koniec
6 maja 2008

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

PRL w kryminale: Czarna i złota młodzież PRL-u
Sebastian Chosiński

28 VI 2024

Choć „powieści milicyjne” Anny Kłodzińskiej regularnie wydawane były w formie książkowej, pisarka nie stroniła także od publikowania ich w prasie codziennej. Zwłaszcza tych, które mogły wzbudzić wątpliwości peerelowskiej cenzury. „Zaułki” zdecydowanie do takich należały. W czasie kiedy władzom zależało na wykreowaniu portretu polskiej młodzieży wierzącej w socjalizm, twórczyni postaci kapitana Szczęsnego odmalowała portret nastolatków, którzy schodzą na drogę przestępstwa.

więcej »

Ślązacy i duch Teksasu
Joanna Kapica-Curzytek

27 VI 2024

W książce reporterskiej „Miasteczko Panna Maria” spotykamy Amerykanów od wielu pokoleń, którzy pielęgnują śląską tożsamość. Jakie były początki ich przodków i jak żyją obecnie?

więcej »

Nadejdzie jutro i nie będzie niczego
Joanna Kapica-Curzytek

24 VI 2024

„Z nieba spadły trzy jabłka” to przypowieść o ludzkim losie. Więcej tu pogody niż bezsilności i goryczy, nie brakuje też uśmiechu.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż autora

Świat taki mały, a jego pępkiem jest Girona
— Sebastian Chosiński

Radość dzieciństwa i smutek starości
— Sebastian Chosiński

Artystka nieobojętna
— Sebastian Chosiński

Trzech solistów w łódce, nie licząc sekcji rytmicznej
— Sebastian Chosiński

My mieliśmy Miliana, Szwedzi mają Ståhla
— Sebastian Chosiński

Wszystkie drogi prowadzą do Bazylei
— Sebastian Chosiński

Przez ciernie na… Manhattan
— Sebastian Chosiński

Z Izraela – via Maroko i Senegal – do Nowego Jorku
— Sebastian Chosiński

Zabić… cóż może być prostszego?!
— Sebastian Chosiński

Nad piękną i modrą Odrą
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.