Świat taki mały, a jego pępkiem jest Girona [Guy Salamon „Free Hugs” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Spotkali się w katalońskiej Gironie. Było ich jedenaścioro (w tym jedna kobieta), a los przywiódł ich tam – często via Amsterdam – z tak różnych krajów, jak Izrael, Szkocja, Portugalia, Dania, Holandia, Hiszpania, a nawet Korea Południowa. Tę różnorodną ekipę zebrał jazzowy perkusista Guy Salamon, aby pomogli mu zarejestrować materiał na trzeci solowy krążek – „Free Hugs”.
Świat taki mały, a jego pępkiem jest Girona [Guy Salamon „Free Hugs” - recenzja]Spotkali się w katalońskiej Gironie. Było ich jedenaścioro (w tym jedna kobieta), a los przywiódł ich tam – często via Amsterdam – z tak różnych krajów, jak Izrael, Szkocja, Portugalia, Dania, Holandia, Hiszpania, a nawet Korea Południowa. Tę różnorodną ekipę zebrał jazzowy perkusista Guy Salamon, aby pomogli mu zarejestrować materiał na trzeci solowy krążek – „Free Hugs”.
Guy Salamon ‹Free Hugs›W składzie | Guy Salamon, Alistair Payne, Ian Cleaver, José Soares, Lucas Martínez, Jesse Schilderink, Teresa Costa, Xavi Torres, Young-woo Lee, Teis Semey, Brodie Jarvie |
Utwory | | CD1 | | 1) Productive Procrastination | 05:49 | 2) Fungal Jungle Express | 03:28 | 3) Nightfall II | 09:23 | 4) Shoulder Folder Twist Rag Shabang | 04:31 | 5) Free Hugs | 06:05 | 6) Pompeia | 03:39 | 7) Song for Lail | 07:11 | 8) Odd Days | 06:23 | 9) 5,000 Decisions Later [bonus] | 07:34 | 10) Megalomaniacs [bonus] | 03:58 |
Międzynarodowe formacje w muzyce jazzowej nie są żadnym ewenementem. Wszak język jazzu jest uniwersalnym, jak niegdyś łacina czy dzisiaj – w zależności od regionu świata – angielski, arabski bądź hiszpański. Zespół może być nawet „wieżą Babel”, a jego członkowie i tak dogadaliby się ze sobą na niwie artystycznej. Taką właśnie grupą jest ta stworzona przez perkusistę i kompozytora Guya Salamona (rocznik 1989). On sam zresztą ma bardzo ciekawe pochodzenie, na dodatek z rodziny o tradycjach muzycznych: matka była niegdyś śpiewaczką operową i dyrygentką orkiestrową w Anglii, ojciec w Peru realizował się jako wokalista w formacji łączącej rock z salsą. Guy urodził się natomiast w… Jerozolimie. Od piątego roku życia uczył się gry na pianinie, osiem lat później jednak przerzucił się na perkusję (w wydaniu jazzowym). Uczył w nowojorskim The Center for Jazz Studies & New School, a po jego ukończeniu w 2013 roku przeniósł się do Amsterdamu, by kontynuować naukę w tamtejszym konserwatorium (jego absolwentem został pięć lat później). Zafascynowany twórczością tak różnych artystów (niekoniecznie jazzowych), jak Charles Mingus, Tom Waits i Emir Kusturica, postanowił stworzyć zespół, który łączyłby w sobie wpływy jazzu, rocka, bluesa i muzyki etnicznej. Na dodatek z dużą dawką humoru. Gdy zaczął kompletować skład, zrobił to z takim rozmachem, że nie licząc trzech wokalistek, powstał – oktet. Z nim zarejestrował materiał na debiutancki album zatytułowany przekornie „Unfollow the Leader” (2019). Trzy lata później jego dyskografia poszerzyła się o krążek „Creatures! Creatures!”, a po dwóch kolejnych – o wydany własnym sumptem w końcu maja tego roku „Free Hugs”. Co ciekawe, mieszkający od czasu studiów w Amsterdamie Salamon, by nagrać swoje najnowsze dzieło wybrał się aż do katalońskiej Girony (do studia El Local – Estudi de Gravació). Na dodatek zaprosił tam spore grono znajomych. „Free Hugs” nagrał bowiem prawdziwy big band – zespół jedenastoosobowy. W którym znaleźli się artyści z siedmiu krajów. Niektórzy mający już pewien dorobek artystyczny, inni dopiero wspinający się po szczeblach kariery. Kto konkretnie? Dwaj trębacze: mieszkający w Amsterdamie Szkot Alistair Payne oraz Holender Ian Cleaver. Trzej saksofoniści: urodzony w Luksemburgu Portugalczyk José Soares (alt), Hiszpan Lucas Martínez (tenor) oraz Holender Jesse Schilderink (baryton). Sekcję dętą uzupełniła jeszcze zamieszkała w Amsterdamie Portugalka Teresa Costa. Wspólnikiem lidera w sekcji rytmicznej był natomiast szkocki kontrabasista Brodie Jarvie. A to wciąż jeszcze nie wszyscy, nie można bowiem zapomnieć o hiszpańskim pianiście Xavim Torresie, południowokoreańskim klawiszowcu Young-woo Lee oraz duńskim gitarzyście Teisie Semeyu (którego mogliście poznać z dwóch omawianych na łamach „Esensji” płyt: solowej „ Mean Mean Machine” oraz nagranej z włoskim bębniarzem Roberto Pistolesim „ Open Lands and Moving People”). Ta wyliczanka robi wrażenie, prawda? I nie ma znaczenia fakt, że większość z wymienionych (w tym także – o czym akapit wyżej nie wspomniałem – Torres, Semey i Lee) to obecnie, podobnie jak Guy Salamon, mieszkańcy Amsterdamu. Tak, jak różne są korzenie etniczne i kulturowe muzyków tworzących zespół, tak różnorodna jest muzyka zawarta na „Free Hugs”. Choć to jednak w największym stopniu zasługa lidera projektu. Wybrany na otwarcie niemal sześciominutowy „Productive Procrastination” łączy w sobie jazz i rock. Z jednej strony charakteryzuje go powolny, ciężki rytm i ostra gitara, z drugiej – stricte jazzowe pasaże dęciaków, które w części środkowej zaskakująco przechodzą w klimaty dixielandowo-nowoorleańskie. Po drodze zespół zahacza jeszcze o klasycznie freejazzową improwizację duetu gitarowo-fortepianowego. Jak więc widzicie, już w pierwszym rozdziale opowieści Salamona mieni się ona najróżnorodniejszymi barwami. W „Fungal Jungle Express” zespół przenosi słuchaczy w świat znany z filmów Emira Kusturicy, do których ten bośniacki Serb niekiedy tworzył również muzykę. Jest więc folkowo – skocznie i bałkańsko, a niekiedy wręcz góralsko (vide partia fortepianu, na którą nakłada się sekcja dęta z wybijającym się na plan pierwszy fletem). W końcówce Salamon-kompozytor nie stroni od zabaw dźwiękowych, które sprawiają, że utwór zaczyna brzmieć, jakby był ilustracją do dziecięcej animacji. W zupełnie innym nastroju utrzymany jest „Nightfall II”, którego kontrabasowa introdukcja wprowadza dużo niepokoju. Z czasem ustępuje on miejsca kontemplacyjnej partii trąbki, która wraz z pozostałymi dęciakami płynie leniwie i rzewnie. W dalszej części ich role przejmują z kolei pianista i – ponownie – kontrabasista, którzy szykują grunt pod solowy popis saksofonisty. Nastrój zadumy utrzymuje się aż do finału, który wieńczą wyciszające wszystko syntezatory. ![](/obrazki/ilustracje//517127_A300GS_03.jpg) „Shoulder Folder Twist Rag Shabang” to kolejna zmiana klimatu. Skoczna, radosna muzyka utrzymana jest w stylu retro i brzmi tak, jakby żywcem wycięto ją ze ścieżki dźwiękowej do przedwojennego filmu. Guy wykorzystuje ten numer także do tego, by dać zaprezentować się solistom – pojawiają się więc krótkie wtręty trąbki, fortepianu, saksofonu. A wszystko to dąży konsekwentnie do swingowego zakończenia. Kompozycja tytułowa urzeka natomiast podniosłością i przejmującymi partiami instrumentów dętych i fortepianu, po których do głosu dochodzą – rozwijające wciąż ten sam motyw główny – gitara i saksofon. Z każdą kolejną minutą robi się gęściej od dźwięków: prym wiodą dęciaki (przypomnę: dwie trąbki, trzy saksofony i flet), które od czasu do czasu z precyzją skalpela przecina gitara Teisa. „Pompeia” to najkrótszy fragment płyty – bardzo filmowy i ilustracyjny, oparty na zaledwie dwóch instrumentach: nastrojowym fortepianie (wyjątkowo tutaj zagrał na nim Salamon) oraz wspierającej go w budowaniu klimatu trąbki. „Song for Lail” dzieli się na dwie odmienne części: pierwsza jest stonowana, powolna i smutna (nawet improwizacja fortepianu, do którego ponownie zasiada Xavi Torres nie wnosi radości), druga – żywsza i radośniejsza, w której do rozbieganego fortepianu dołączają energetyczne dęciaki. Zamykający właściwą część albumu „Odd Days” łączy w sobie dwa oblicza big bandu: nie brakuje w nim tanecznego rytmu i zapadającej w pamięć melodii, ale wszystko podszyte jest smutkiem. Który potęgują jeszcze następujące po sobie partie solowe saksofonów barytonowego i tenorowego (z pojawiającym się w tle fortepianem). Ostatnie dwie kompozycje, czyli „5,000 Decisions Later” i „Megalomaniacs”, określone są przez samego lidera grupy jako bonusy. I można to zrozumieć, ponieważ różnią się one nieco formą od wszystkich wcześniejszych. Więcej w nich psychodelicznego rozmachu (w pierwszej) i eksperymentów (w drugiej). Może stanowią zapowiedź tego, w którą stronę Guy będzie chciał podążyć w kolejnych latach, a może po prostu tworząc je, perkusista chciał dać upust innej cząstce swej artystycznej duszy. ![koniec](/img/i_koniec.gif) Skład: Guy Salamon – perkusja, instrumenty perkusyjne, flet prosty, zabawki, fortepian (6), muzyka Alistair Payne – trąbka Ian Cleaver – trąbka José Soares – saksofon altowy Lucas Martínez – saksofon tenorowy Jesse Schilderink – saksofon barytonowy Teresa Costa – flet Xavi Torres – fortepian Young-woo Lee – syntezatory Teis Semey – gitara elektryczna Brodie Jarvie – kontrabas
|