Przez ciernie na… Manhattan [Christian Holm-Svendsen „Totem” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Takie debiuty nie zdarzają się często. Tym bardziej nie można ich przegapić. Jeżeli więc nazwisko duńskiego saksofonisty i kompozytora Christiana Holma-Svendsena nic Wam nie mówi, nie przejmujcie się tym. Uznajcie za wystarczającą rekomendację fakt, że „Totem” został wydany przez kopenhaską wytwórnię April Records, która nie zwykła publikować płyt słabych.
Przez ciernie na… Manhattan [Christian Holm-Svendsen „Totem” - recenzja]Takie debiuty nie zdarzają się często. Tym bardziej nie można ich przegapić. Jeżeli więc nazwisko duńskiego saksofonisty i kompozytora Christiana Holma-Svendsena nic Wam nie mówi, nie przejmujcie się tym. Uznajcie za wystarczającą rekomendację fakt, że „Totem” został wydany przez kopenhaską wytwórnię April Records, która nie zwykła publikować płyt słabych.
Christian Holm-Svendsen ‹Totem›Utwory | | CD1 | | 1) December | 04:33 | 2) Vind og vejr | 05:24 | 3) Dvale | 03:10 | 4) Vent | 04:02 | 5) Duo | 02:02 | 6) Totem | 05:03 | 7) Per aspera ad astra | 05:50 | 8) 5 Foot 4 | 05:50 | 9) Ba Da Da Di | 03:34 |
Kopenhaga i Odense – a w jeszcze szerszym kontekście: cała Dania – są od lat przyjaznymi przystaniami dla wielu jazzmanów nie tylko ze Skandynawii, ale także innych regionów Europy, a nawet świata. Całkiem liczna jest tam również polska reprezentacja, na czele z takimi artystami, jak trębacz Tomasz Dąbrowski, saksofonista i klarnecista Tomasz Licak, gitarzysta Łukasz Borowicki, pianista Artur Tuźnik, perkusista Radek Wośko czy kontrabasista Mariusz Praśniewski (swoją drogą, zobaczcie, jaki sekstet by się z nich zebrał!). O tym ostatnim warto wspomnieć szerzej, a okazja ku temu jest przednia: publikacja solowego albumu tria prowadzonego przez duńskiego saksofonistę i klarnecistę Christiana Holma-Svendsena, którego swoim talentem wsparli rodak Christiana, perkusista Daniel Sommer (o którym pisałem niedawno przy okazji krążka „ As Time Passes”), oraz właśnie Polak. Choć w kraju nie zalicza się do najbardziej znanych artystów jazzowych, ma już całkiem spory dorobek. Na salony wkroczył jako członek zespołów Łukasza Borowickiego – Tria (album „People, Cats & Obstacles” z 2014 roku), Kwartetu („Wandering Flecks”, 2016) oraz Sekstetu („Morbidezza of Decadence”, 2018) – oraz Radka (to wcale nie poufałość, taką wersję imienia stosuje sam artysta) Wośko („Tåge”, 2013; „Atlantic”, 2016; „Surge”, 2019). Na jego talencie bardzo szybko poznali się twórcy duńscy, litewscy i estońscy, stąd kooperacja Praśniewskiego z trębaczem i dyrygentem Rasmusem H. Henriksenem („Out of the Shadows”, 2016; „Eastern Influence”, 2021), gitarzystą Jensem Fiskerem („Paysade”, 2017), Collaborative Jazz Sextet („Collaborative Jazz Sextet”, 2020; „That Groove”, 2022) oraz pianistką Rahel Talts („Power of Thought”, 2022; „Greener Grass”, 2024). Ta wyliczanka, a to przecież nie całość dokonań polskiego kontrabasisty, musi robić wrażenie! Mam nadzieję, że wybaczycie mi ten patriotyczny wstęp, bo przecież głównym bohaterem płyty jest jednak nie Polak, ale Duńczyk. Choć od jakiegoś czasu mieszkający w Nowym Jorku, dokąd wybrał się, aby studiować w prestiżowej Manhattan School of Music. Christian Holm-Svendsen dopiero pracuje na własną markę. Do tej pory dał się poznać głównie jako członek jazzowych orkiestr – The Danish Radio Big Band, Copenhagen Jazz Orchestra i Odense Jazz Orchestra. Tym bardziej może dziwić fakt, że jako solista i kompozytor postanowił zadebiutować w tak kameralnym składzie. By spotkać się z Mariuszem Praśniewskim i Danielem Sommerem przebył Atlantyk i wiosną ubiegłego roku pojawił się w kopenhaskim studiu The Village Recording. Sesja trwała krótko; muzycy uporali się z nagraniem materiału w dwa dni – 8 i 9 maja – a nieco ponad rok później jej efekty trafiają do rąk słuchaczy (za pośrednictwem nieocenionej wytwórni April Records). Holm-Svendsen jest twórcą wszystkich dziewięciu kompozycji zawartych na płycie. A są to utwory, za sprawą których postanowił przenieść słuchaczy głównie w lata 60. i 70. ubiegłego wieku, kiedy to ton światowemu jazzowi nadawali tacy, legendarni już dzisiaj, saksofoniści, jak Ornette Coleman (1930-2015), Joe Henderson (1937-2001) czy Sonny Rollins (rocznik 1930), których uznaje za swoich mistrzów. Każdy z nich grał nieco inny jazz: od free (Coleman), poprzez hard bop (Henderson), po zaprawione soulem fusion (Rollins). I tak samo różnorodna jest muzyka Christiana, w której nie brakuje esencji gatunku – improwizacji. Do czego prą zresztą także Praśniewski i Sommer. Słychać to już wyraźnie w otwierającym płytę „December”, który zostaje wprawdzie spięty klamrą przez piękny motyw saksofonu, ale pomiędzy tymi nastrojowymi wejściami Holma-Svendsena jeszcze mamy improwizacje – na dęciaku i kontrabasie. Christian okazuje się zresztą liderem bardzo demokratycznym; daje bowiem pograć także swoim kolegom, nie sprowadza ich jedynie do roli akompaniatorów. Jeśli tylko chcą, dostają szansę, by zaprezentować się słuchaczom. Jak na przykład w drugim w kolejności „Vind og vejr”, w którym – oprócz solówki Praśniewskiego – na pierwszym planie rozbrzmiewa również jego dialog z Sommerem. Saksofon schodzi wówczas na plan drugi i stara się nieśmiało zwracać na siebie uwagę. W drugiej części utworu przebija się wreszcie, by oczarować kolejną soczyście rozkręcającą się opowieścią. W „Dvale” całe trio stawia na budowanie sennego, hipnotycznego nastroju. Nadzwyczaj istotną rolę odgrywa w tym dziele kontrabas, podążający za saksofonem. W niemal identycznym klimacie utrzymany jest również „Vent”, w którym trio ożywia się dopiero w finale. ![](/obrazki/ilustracje//516328_A300ChHS_02.jpg) Rozpostarte pośrodku płyty „Duo” to najkrótszy jej fragment. I zarazem najbardziej stonowany, oparty na utrzymanym w starym stylu dialogu kontrabasu i… klarnetu. Po nim następuje tytułowy „Totem” – otwarty niepokojącą, dynamiczną introdukcją sekcji rytmicznej, na którą nakłada się równie mroczny saksofon. Jego improwizacja oraz pojawiająca się w części środkowej solówka perkusji, do której po kilkudziesięciu sekundach dołącza kontrabas, zaskakują swoją intensywnością, ale też „Totem” to najbardziej energetyczny rozdział historii napisanej przez Holma-Svendsena. Zupełnie inaczej niż „Per aspera ad astra”, w którym to utworze dominują subtelne, powłóczyste brzmienia i nostalgiczno-kosmiczny saksofon. Jeszcze inne kompozytorskie oblicze Christiana prezentuje „5 Foot 4”, w którym patetyczna sekcja rytmiczna towarzyszy pełnemu tęsknych tonów dęciakowi. Zamykający płytę „Ba Da Da Di” brzmi z kolei jak aneks do poprzednika, z tą różnicą, że im bliżej finału, tym bardziej zagęszcza się faktura utworu. Całe trio gra dynamiczniej i intensywniej, ale mimo to liderowi i tak udaje się przemycić wpadający w ucho melodyjny motyw. Mam nadzieję, że sukces „Totemu” ośmieli Christiana i na kolejne projekty solowe bądź zespołowe Duńczyka nie trzeba będzie długo czekać. Zwłaszcza że zapewne kiedy już wróci ze Stanów Zjednoczonych do ojczyzny na stałe, będzie miał głowę i serce pełne nowych pomysłów. A że w Danii znajdzie bez trudu znakomitych współpracowników – to już doskonale wiemy. ![koniec](/img/i_koniec.gif) Skład: Christian Holm-Svendsen – saksofon tenorowy, saksofon sopranowy, klarnet, muzyka Mariusz Praśniewski – kontrabas Daniel Sommer – perkusja
|